Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2021
Dystans całkowity: | 2835.83 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 138:54 |
Średnia prędkość: | 20.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.91 km/h |
Suma podjazdów: | 18589 m |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 109.07 km i 5h 47m |
Więcej statystyk |
Dystans113.05 km Czas05:53 Vśrednia19.22 km/h VMAX57.49 km/h Podjazdy805 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Lęborskie drogi
Dynamiczna i deszczowa aura skłoniła nas do wypadu w okolice Lęborka, gdzie miało być najspokojniej. Od Lęborka jechałem już sam. W końcówce trasy przerażał duży ruch i sposób jazdy kierowców. Ten drogowy horror miał miejsce w... niedzielę. Taki są "uroki" Pomorza Gdańskiego.
Typowa aleja w Pomorskiem
Gorzyno
Łeba
Salino
Jezioro w Dąbrówce
Trasa: Karwiny - Orłowo - PKP - Damnica - Gorzyno - Lębork - Salino - Kniewo - Wejherowo - SKM - Orłowo - Karwiny
Dynamiczna i deszczowa aura skłoniła nas do wypadu w okolice Lęborka, gdzie miało być najspokojniej. Od Lęborka jechałem już sam. W końcówce trasy przerażał duży ruch i sposób jazdy kierowców. Ten drogowy horror miał miejsce w... niedzielę. Taki są "uroki" Pomorza Gdańskiego.
Typowa aleja w Pomorskiem
Gorzyno
Łeba
Salino
Jezioro w Dąbrówce
Trasa: Karwiny - Orłowo - PKP - Damnica - Gorzyno - Lębork - Salino - Kniewo - Wejherowo - SKM - Orłowo - Karwiny
Dystans218.75 km Czas09:51 Vśrednia22.21 km/h VMAX54.80 km/h Podjazdy1821 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dookoła Słupska
Nadszedł czas na wypad solowy. Korzystając z okazji pojechałem dookoła Słupska szlakiem pałaców junkrów. Drogi bywały zazwyczaj dobre, po południu nawet się przejaśniło i zaczęły pojawiać się błękitne rozstępy w chmurach. W Sławnie spotkałem ludzi poznanych dzień wcześniej w... Sztumie. Trasa była dość ciekawa, bo udało mi się dotrzeć do obiektów, które we wcześniejszych latach - z różnych powodów - ominąłem. Największe wrażenie zrobił na mnie - ze względów historycznych - pałac Bismarcka i jego otoczenie. Okolice Słupska nie epatowały dużym ruchem na drogach, z wyjątkiem drogi Sławno-Polanów. Tego natężenia ruchu nie potrafiłem sobie logicznie wyjaśnić, ale blachosmrody niemal się korkowały i ruch był bardzo męczący. Najpiękniejszym odcinkiem była pusta, dobra nawierzchniowo i piękna krajobrazowo droga przez Wierszyno i Gałąźnię do Motarzyna. Potem był już odcinek sportowy, przez Czarną Dąbrówkę i Cewice do Lęborka.
Damnica
Wstrząsające znalezisko na drodze do Rogawicy
Pałac w Lubuczewie
Krzemienica
Sławsko
Sławno - przedmieście
Sławno - fragment oryginalnej zabudowy
Piękna aleja klonowa przed Osowem
Warcino - dwór
Ukochany czworonóg Bismarcka
Konopnicka w parku Bismarcka z cytatem z Roty: "nie rzucim ziemi skąd nasz ród". Trolling po PRL-owsku
Pałac Otto von Bismarcka
Krajobraz okolic Wierszyna
Pałac w Motarzynie
Lębork
Miasto niezbyt przyjazne rowerom...
Trasa:
(doliczyć trzeba dojazd Karwiny - Orłowo na pociąg i z pociągu/ w dwie strony)
Nadszedł czas na wypad solowy. Korzystając z okazji pojechałem dookoła Słupska szlakiem pałaców junkrów. Drogi bywały zazwyczaj dobre, po południu nawet się przejaśniło i zaczęły pojawiać się błękitne rozstępy w chmurach. W Sławnie spotkałem ludzi poznanych dzień wcześniej w... Sztumie. Trasa była dość ciekawa, bo udało mi się dotrzeć do obiektów, które we wcześniejszych latach - z różnych powodów - ominąłem. Największe wrażenie zrobił na mnie - ze względów historycznych - pałac Bismarcka i jego otoczenie. Okolice Słupska nie epatowały dużym ruchem na drogach, z wyjątkiem drogi Sławno-Polanów. Tego natężenia ruchu nie potrafiłem sobie logicznie wyjaśnić, ale blachosmrody niemal się korkowały i ruch był bardzo męczący. Najpiękniejszym odcinkiem była pusta, dobra nawierzchniowo i piękna krajobrazowo droga przez Wierszyno i Gałąźnię do Motarzyna. Potem był już odcinek sportowy, przez Czarną Dąbrówkę i Cewice do Lęborka.
Damnica
Wstrząsające znalezisko na drodze do Rogawicy
Pałac w Lubuczewie
Krzemienica
Sławsko
Sławno - przedmieście
Sławno - fragment oryginalnej zabudowy
Piękna aleja klonowa przed Osowem
Warcino - dwór
Ukochany czworonóg Bismarcka
Konopnicka w parku Bismarcka z cytatem z Roty: "nie rzucim ziemi skąd nasz ród". Trolling po PRL-owsku
Pałac Otto von Bismarcka
Krajobraz okolic Wierszyna
Pałac w Motarzynie
Lębork
Miasto niezbyt przyjazne rowerom...
Trasa:
(doliczyć trzeba dojazd Karwiny - Orłowo na pociąg i z pociągu/ w dwie strony)
Dystans76.58 km Czas04:16 Vśrednia17.95 km/h VMAX46.77 km/h Podjazdy591 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Kociewie i Powiśle
Dzień naznaczony potężną ulewą, która dopadła nas w Sztumie i uwięziła na trzy godziny (13-16) w Bistro Mniam. Zjedliśmy znakomicie, a potem w sznurach deszczu jechaliśmy na najbliższą stację by zdążyć na pociąg powrotny do Gdyni. Żywioł nie dopuścił nas do właściwej mety jaką miał być Malbork. Prognozy były jednak jednoznaczne i potwierdziły się w praktyce: uciekaliśmy przed tężejącymi chmurami niemal od początku trasy.
Dzierżążno
Gniew
Rynek w Gniewie
Kwidzyn
Sztum
Trasa: Karwiny - Orłowo - PKP - Możeszczyn - Gniew - Kwidzyn - Trzciano - Sztum - PKP
Dzień naznaczony potężną ulewą, która dopadła nas w Sztumie i uwięziła na trzy godziny (13-16) w Bistro Mniam. Zjedliśmy znakomicie, a potem w sznurach deszczu jechaliśmy na najbliższą stację by zdążyć na pociąg powrotny do Gdyni. Żywioł nie dopuścił nas do właściwej mety jaką miał być Malbork. Prognozy były jednak jednoznaczne i potwierdziły się w praktyce: uciekaliśmy przed tężejącymi chmurami niemal od początku trasy.
Dzierżążno
Gniew
Rynek w Gniewie
Kwidzyn
Sztum
Trasa: Karwiny - Orłowo - PKP - Możeszczyn - Gniew - Kwidzyn - Trzciano - Sztum - PKP
Dystans119.08 km Czas05:36 Vśrednia21.26 km/h VMAX46.14 km/h Podjazdy436 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Z Tczewa na Westerplatte i przez Trójmiasto
Wypad na Westerplatte, z cyklu "być po raz pierwszy" a przy okazji dokończyć monografię rowerową Żuław. Zaskoczyła mnie konieczność stania z rowerem w pociągu, to był poranny tłok zmierzających do pracy i specyficzny zwyczaj siadania z rowerem w ręce zamiast kładzenia bicykli obok siebie. Wysiadłem w Tczewie, gdzie musiałem zmierzyć się z niebosiężnymi schodami... W miarę jak malały trudności tego typu, wzmagał się upał. Po raz ostatni peregrynowałem po domach podcieniowych i syciłem się spokojem żuławskich dróg.
Odcinek trójmiejski cechował dualizm. Rozpalona, pozbawiona cienia droga rowerowa wiodła mnie na Westerplatte. Tam upał mnie nieco zmógł, betony, słońce, asfalt... Gdy wróciłem na trasę, czekało mnie przebijanie się drogami rowerowymi przez Trójmiasto z finałem w Gdyni.
Spichlerz szachulcowy w Steblewie
Zabudowa po żuławsku
Betony były męczące
Trasa: Karwiny - Orłowo - PKP - Tczew - Steblewo - Suchy Dąb - Długie Pole - Cedry Wlk. - Trzcinisko - Wiślinka - Gdańsk - Sopot - Gdynia
Wypad na Westerplatte, z cyklu "być po raz pierwszy" a przy okazji dokończyć monografię rowerową Żuław. Zaskoczyła mnie konieczność stania z rowerem w pociągu, to był poranny tłok zmierzających do pracy i specyficzny zwyczaj siadania z rowerem w ręce zamiast kładzenia bicykli obok siebie. Wysiadłem w Tczewie, gdzie musiałem zmierzyć się z niebosiężnymi schodami... W miarę jak malały trudności tego typu, wzmagał się upał. Po raz ostatni peregrynowałem po domach podcieniowych i syciłem się spokojem żuławskich dróg.
Odcinek trójmiejski cechował dualizm. Rozpalona, pozbawiona cienia droga rowerowa wiodła mnie na Westerplatte. Tam upał mnie nieco zmógł, betony, słońce, asfalt... Gdy wróciłem na trasę, czekało mnie przebijanie się drogami rowerowymi przez Trójmiasto z finałem w Gdyni.
Spichlerz szachulcowy w Steblewie
Zabudowa po żuławsku
Trutnowy
Westerplatte po raz pierwszy w życiu
Betony były męczące
Trasa: Karwiny - Orłowo - PKP - Tczew - Steblewo - Suchy Dąb - Długie Pole - Cedry Wlk. - Trzcinisko - Wiślinka - Gdańsk - Sopot - Gdynia
Dystans113.73 km Czas06:24 Vśrednia17.77 km/h VMAX57.91 km/h Podjazdy613 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Północne Kaszuby, czyli z Helu do celu
Nastąpił wreszcie dzień "helski". Było tak jak w 2014 i 2017 roku, czyli kiepskie nawierzchnie "ścieżek rowerowych" i tłum turystów. Przez cały dzień na niebie nie było ani jednej chmury. Generalnie czym dalej byliśmy od Helu tym bardziej było sympatyczniej. W Kuźnicy jedliśmy pyszne gofry, w Jastrzębiej Górze dobre zapiekanki. Tradycyjnych trudności (tłumy, tłumy, tłumy!) dostarczył przejazd przez Władysławowo, dalej - pozytywnie - zdziwiła mnie dobra droga rowerowa z Władysławowa do Jastrzębiej Góry. Nasza wycieczka połączyła początek Polski na Helu z najdalszym północnym punktem w Jastrzębiej Górze. Potem był zamko-pałac w Krokowej i Jezioro Żarnowieckie. Skończyliśmy trasę tradycyjnie w Wejherowie.
Hel
Jastrzębia Góra - przyl. Rozewie
Krokowa
Jezioro Żarnowieckie
Wejherowo
Trasa:
Karwiny - Gdynia PKP - Hel - Rozewie - Krokowa - Gniewino - Wejherowo - SKM - Orłowo - Karwiny
Nastąpił wreszcie dzień "helski". Było tak jak w 2014 i 2017 roku, czyli kiepskie nawierzchnie "ścieżek rowerowych" i tłum turystów. Przez cały dzień na niebie nie było ani jednej chmury. Generalnie czym dalej byliśmy od Helu tym bardziej było sympatyczniej. W Kuźnicy jedliśmy pyszne gofry, w Jastrzębiej Górze dobre zapiekanki. Tradycyjnych trudności (tłumy, tłumy, tłumy!) dostarczył przejazd przez Władysławowo, dalej - pozytywnie - zdziwiła mnie dobra droga rowerowa z Władysławowa do Jastrzębiej Góry. Nasza wycieczka połączyła początek Polski na Helu z najdalszym północnym punktem w Jastrzębiej Górze. Potem był zamko-pałac w Krokowej i Jezioro Żarnowieckie. Skończyliśmy trasę tradycyjnie w Wejherowie.
Hel
Jastrzębia Góra - przyl. Rozewie
Krokowa
Jezioro Żarnowieckie
Wejherowo
Trasa:
Karwiny - Gdynia PKP - Hel - Rozewie - Krokowa - Gniewino - Wejherowo - SKM - Orłowo - Karwiny
Dystans115.22 km Czas06:04 Vśrednia18.99 km/h VMAX44.00 km/h Podjazdy693 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Żuławy Elbląskie
Kto urodził się trzynastego, ten szczęśliwcem nie umrze. Urodziny miałem uczcić ruszając z Helu, okazało się jednak, że Polregio nie przewiduje jazdy z rowerem na Hel pierwszym pociągiem. Pociąg ten był pusty i posiadał skład przystosowany do przewozu rowerów... W dodatku mieliśmy jechać od pierwszej stacji do ostatniej. Pani w okienku na stacji Gdynia Główna stwierdziła jednak, że nam biletu nie sprzeda...
W ten magiczny sposób zamiast startować z Helu ruszaliśmy ze Starego Pola. Stamtąd zaś, zygzakiem przez Rozgart i Jezioro w okolice Dzierzgonia i do Pasłęku. Dalej przez Borzynowo i Kamiennik Wielki do Elbląga. Pierwszy etap (żuławski) ukazał inne oblicze Żuław: drogi były fatalne, "dzierzgońskie", dziurawe łatane asfalty lub otoczakowe bruki. W Pasłęku policjant przyłapał nas na niedozwolonym skręcie, ale skończyło się na pouczeniu. W tymże P. zjedliśmy też dobre lody. Nawierzchnie dróg odmieniły się za Pasłękiem. Zmienił się też krajobraz. Wjechaliśmy w świat Wysoczyzny Elbląskiej i zazielenił się nam znowu świat. Finalnie znów dotarłem rowerem do Elbląga.
Typowa droga na Żuławach Elbląskich
Dom podcieniowy w Stalewie
Dom podcieniowy w Jelonkach
Wysoczyzna Elbląska
Elbląg
Trasa:
Stare Pole - Żuławka Sztumska - Rozgart - Jezioro - Jelonki - Pasłęk - Borzynowo - Milejewo - Elbląg
Kto urodził się trzynastego, ten szczęśliwcem nie umrze. Urodziny miałem uczcić ruszając z Helu, okazało się jednak, że Polregio nie przewiduje jazdy z rowerem na Hel pierwszym pociągiem. Pociąg ten był pusty i posiadał skład przystosowany do przewozu rowerów... W dodatku mieliśmy jechać od pierwszej stacji do ostatniej. Pani w okienku na stacji Gdynia Główna stwierdziła jednak, że nam biletu nie sprzeda...
W ten magiczny sposób zamiast startować z Helu ruszaliśmy ze Starego Pola. Stamtąd zaś, zygzakiem przez Rozgart i Jezioro w okolice Dzierzgonia i do Pasłęku. Dalej przez Borzynowo i Kamiennik Wielki do Elbląga. Pierwszy etap (żuławski) ukazał inne oblicze Żuław: drogi były fatalne, "dzierzgońskie", dziurawe łatane asfalty lub otoczakowe bruki. W Pasłęku policjant przyłapał nas na niedozwolonym skręcie, ale skończyło się na pouczeniu. W tymże P. zjedliśmy też dobre lody. Nawierzchnie dróg odmieniły się za Pasłękiem. Zmienił się też krajobraz. Wjechaliśmy w świat Wysoczyzny Elbląskiej i zazielenił się nam znowu świat. Finalnie znów dotarłem rowerem do Elbląga.
Typowa droga na Żuławach Elbląskich
Dom podcieniowy w Stalewie
Dom podcieniowy w Jelonkach
Wysoczyzna Elbląska
Elbląg
Trasa:
Stare Pole - Żuławka Sztumska - Rozgart - Jezioro - Jelonki - Pasłęk - Borzynowo - Milejewo - Elbląg
Dystans15.33 km Czas00:41 Vśrednia22.43 km/h Podjazdy130 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans129.89 km Czas06:33 Vśrednia19.83 km/h VMAX48.27 km/h Podjazdy362 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Żuławy Gdańskie
Piękna trasa po Żuławach obfitująca w gotyckie kościoły ceglane, domy podcieniowe, cmentarze i kościoły mennonickie. Drogi dobre, na nich spokój i cisza. Prawdziwa magia Żuław, świata który kiedyś może zniknąć pod wodą. Dobry przykład, że atrakcyjność krajoznawcza nie zależy tylko od atrakcyjności krajobrazowej.
Wielkie Mątowy
Cmentarz mennonicki w Stogach
"Mała architektura" żuławskiej wsi
Typowa zabudowa Żuław
Nowa Kościelnica - dom podcieniowy
Finał w Gdańsku
Trasa: Karwiny - Orłowo - PKP - Lisewo - W. Mątowy - Nw. Staw - Myszewo - Lubieszewo - Nowa Kościelnica - Gdańsk - SKM- Orłowo - Karwiny
Piękna trasa po Żuławach obfitująca w gotyckie kościoły ceglane, domy podcieniowe, cmentarze i kościoły mennonickie. Drogi dobre, na nich spokój i cisza. Prawdziwa magia Żuław, świata który kiedyś może zniknąć pod wodą. Dobry przykład, że atrakcyjność krajoznawcza nie zależy tylko od atrakcyjności krajobrazowej.
Wielkie Mątowy
Cmentarz mennonicki w Stogach
"Mała architektura" żuławskiej wsi
Typowa zabudowa Żuław
Nowa Kościelnica - dom podcieniowy
Finał w Gdańsku
Trasa: Karwiny - Orłowo - PKP - Lisewo - W. Mątowy - Nw. Staw - Myszewo - Lubieszewo - Nowa Kościelnica - Gdańsk - SKM- Orłowo - Karwiny
Dystans109.18 km Czas06:02 Vśrednia18.10 km/h VMAX54.80 km/h Podjazdy1246 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Kaszuby Środkowe, czyli z Kościerzyny do Wejherowa
Zaczęło się od deszczu w Kościerzynie i wizycie w cukierni. Potem, w towarzystwie wiatru, chmur i czasem mżawki jechaliśmy na północ. Było zwiedzanie dworu w Sikorzynie, był smaczny i tani obiad w Strzepczu (wspaniałe frytki!) Były momentami kiepskie płytowe drogi, ale tez słoneczny finał w Wejherowie.
Kościerzyna
Dwór Wybickich (tych Wybickich) w Sikorzynie
Zjazd z Wieżycy
Widok na jezioro Brodno Małe
Kaszuby od kuchni
Finał w Wejherowie
Trasa: Gdynia - PKP - Kościerzyna - Wieżyca - Chmielno - Strzepcz - Wejherowo - SKM - Orłowo - Karwiny
(powrót i dojazd rowerami)
Zaczęło się od deszczu w Kościerzynie i wizycie w cukierni. Potem, w towarzystwie wiatru, chmur i czasem mżawki jechaliśmy na północ. Było zwiedzanie dworu w Sikorzynie, był smaczny i tani obiad w Strzepczu (wspaniałe frytki!) Były momentami kiepskie płytowe drogi, ale tez słoneczny finał w Wejherowie.
Kościerzyna
Dwór Wybickich (tych Wybickich) w Sikorzynie
Zjazd z Wieżycy
Widok na jezioro Brodno Małe
Kaszuby od kuchni
Finał w Wejherowie
Trasa: Gdynia - PKP - Kościerzyna - Wieżyca - Chmielno - Strzepcz - Wejherowo - SKM - Orłowo - Karwiny
(powrót i dojazd rowerami)
Dystans185.21 km Czas09:55 Vśrednia18.68 km/h Podjazdy1446 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Na Gdynię, dzień 3
Liczyłem, że trzeci dzień będzie lżejszy, że aura trochę odpuści. Do popołudnia było faktycznie lżej, zachmurzenie przygnębiające i wiatr przeciwny, ale tylko nędzne 5 m/s (uśrednione). Ponadto gdy wstałem już nie padało. Gdy zwinąłem więc mokry tropik mój los powinien się poprawić. Pesymizm budziła okoliczność, że wybrawszy ten wariant trasy musiałem przejechać przez Chojnice, a przecież już dawno temu ukułem powiedzenie rowerzysty: "kradnij, zabijaj, ale Chujnice omijaj". W zasadzie miałem na myśli powiat cho(u)jnicki, wyjątkowo nieprzyjazny rowerzystom. Wybrałem drogę wojewódzką nr 235 na Brusy i był to kiepski wybór. Miałem jednak świadomość, że wszystkie wybory były złe. Wzdłuż drogi na długich odcinkach wiódł "trakt" rowerowy, który w kluczowych momentach przemieniał się w łachy piachu o imponującej miąższości. Kilka razy musiałem odkopywać rower, co szczególnie irytowało na zjazdach, bo trasa była momentami całkiem interwałowa i biegła po morenach. Ironią losu był fakt, że pierwszy dłuższy postój zrobiłem sobie pod wiatą w miejscowości Męcikał. Była tu też oczyszczalnia ścieków "Męcikał". Za Brusami pseudodroga rowerowa zanikła i trzeba było się użerać z "dynamicznym" stylem jazdy miejscowych patokierowców. Z drogą 235 pożegnałem się dopiero w Lipuskiej Hucie i zrobiłem to ze sporą ulgą.
Cały czas było chmurno i ciemnawo. W Lipuszu mijałem młyn wodny i była to jedna z większych atrakcji dnia... Odcinek do Sulęczyna wiódł przynajmniej przez lasy i nie padało. Od Klukowej Huty zaczęło mżyć. Szybko mżawka przeszła w upierdliwy, gęsty deszcz, który ograniczał widoczność i narażał mnie na ciągłe ochlapywanie przez miejscowych rajdowców. Kierowców-szurów w Pomorskiem nie brakuje, ale na drodze 228 panuje prawdziwa epidemia "polskiego stylu jazdy". Ta jednostka choroba rozkwitała w tych trudnych warunkach. Różnica w kulturze jazdy między Śląskim a Pomorskim jest zauważalna gołym okiem. Jest wręcz szokująca. Pozostaje mi współczuć rowerzystom z okolic Gdańska. Niebezpiecznej jest chyba tylko na wąskich drogach wojewódzkich Mazowsza. Mazowsze to jednak odwieczna czarna dziura, środek obwarzanka, śródziemie nicości. Tutaj spodziewałem się śladów cywilizacji - całkowicie bezpodstawnie. Zrozumiałem jednak dlaczego tylu polityków z Gdańska zrobiło kariery w Warszawce.
Nie uważam, że przesadzam. Spędziłem w Pomorskiem 2 tygodnie i wielokrotnie bałem się o życie na drodze. W rejonie Trójmiasta trudno znaleźć jest spokojne drogi. Sieć drogowa jest generalnie niedorozwinięta a drogi niebywale obciążone blachosmrodami. Takie wrażenia miałem też podczas wcześniejszych wizyt, tym razem przez 2 tygodnie pobytu miałem czas by stwierdzić, że wrażenia są słuszne. Z Kartuz jechałem przez Przodkowo, było o tyle lepiej że padało słabiej. Bałem się jechać przez Żukowo, takiego natężenia bandytów drogowych dłużej bym nie zniósł. Spokojniej zrobiło się w rejonie Gdańska Osowej, ale już droga do Chwaszczna, mimo pory była absurdalnie ruchliwa. Liczyłem, że skrócę sobie drogę i pojadę od razu na Gdynię Wielki Kack, ale okazało się że lokalne drogi są w dramatycznym stanie i przypominają poradzieckie płytówki na Łotwie. Potem okazało się, że jedyna droga wiodąca stąd do Gdyni, krajowa 20, jest w całości remontowana i rozkopana... Miałem już wszystkiego serdecznie dość. Eksplorowałem więc Gdynię Dąbrowę po resztkach zmasakrowanych dróg rowerowych. Ostatecznie z wielką ulga dotarłem na Karwiny. Nazajutrz odkryłem, że jedyną możliwością wyjazdu rowerem z Karwin jest... jazda na Orłowo. Wszystkie inne trasy groziły śmiercią, kalectwem lub zniszczeniem roweru...
Dotarłem na miejsce zniesmaczony i zniechęcony. W najciekawszym pejzażowo fragmencie trasy padało, padało przez 3,5 h. Okazało się dzień drugi wcale nie był najgorszy na tej trasie...
Wałdowo, kościół z 1621 roku.
Chojnice
Wzdłuż drogi wojewódzkiej 235 po tzw. drodze rowerowej, w miejscu gdzie akurat - przypadkiem - drogę rowerową przypominała
Nazwa mówi wszystko
Krajobraz przed Lipuszem
Warunki coraz gorsze na drodze nr 228
Okolice Brodnicy i jeziora Brodno Wielkie
Kartuzy
Rzadka rzecz, czyli ddr gdzieś pod Rębiechowem
Realia dojazdu rowerem do Gdyni...
Liczyłem, że trzeci dzień będzie lżejszy, że aura trochę odpuści. Do popołudnia było faktycznie lżej, zachmurzenie przygnębiające i wiatr przeciwny, ale tylko nędzne 5 m/s (uśrednione). Ponadto gdy wstałem już nie padało. Gdy zwinąłem więc mokry tropik mój los powinien się poprawić. Pesymizm budziła okoliczność, że wybrawszy ten wariant trasy musiałem przejechać przez Chojnice, a przecież już dawno temu ukułem powiedzenie rowerzysty: "kradnij, zabijaj, ale Chujnice omijaj". W zasadzie miałem na myśli powiat cho(u)jnicki, wyjątkowo nieprzyjazny rowerzystom. Wybrałem drogę wojewódzką nr 235 na Brusy i był to kiepski wybór. Miałem jednak świadomość, że wszystkie wybory były złe. Wzdłuż drogi na długich odcinkach wiódł "trakt" rowerowy, który w kluczowych momentach przemieniał się w łachy piachu o imponującej miąższości. Kilka razy musiałem odkopywać rower, co szczególnie irytowało na zjazdach, bo trasa była momentami całkiem interwałowa i biegła po morenach. Ironią losu był fakt, że pierwszy dłuższy postój zrobiłem sobie pod wiatą w miejscowości Męcikał. Była tu też oczyszczalnia ścieków "Męcikał". Za Brusami pseudodroga rowerowa zanikła i trzeba było się użerać z "dynamicznym" stylem jazdy miejscowych patokierowców. Z drogą 235 pożegnałem się dopiero w Lipuskiej Hucie i zrobiłem to ze sporą ulgą.
Cały czas było chmurno i ciemnawo. W Lipuszu mijałem młyn wodny i była to jedna z większych atrakcji dnia... Odcinek do Sulęczyna wiódł przynajmniej przez lasy i nie padało. Od Klukowej Huty zaczęło mżyć. Szybko mżawka przeszła w upierdliwy, gęsty deszcz, który ograniczał widoczność i narażał mnie na ciągłe ochlapywanie przez miejscowych rajdowców. Kierowców-szurów w Pomorskiem nie brakuje, ale na drodze 228 panuje prawdziwa epidemia "polskiego stylu jazdy". Ta jednostka choroba rozkwitała w tych trudnych warunkach. Różnica w kulturze jazdy między Śląskim a Pomorskim jest zauważalna gołym okiem. Jest wręcz szokująca. Pozostaje mi współczuć rowerzystom z okolic Gdańska. Niebezpiecznej jest chyba tylko na wąskich drogach wojewódzkich Mazowsza. Mazowsze to jednak odwieczna czarna dziura, środek obwarzanka, śródziemie nicości. Tutaj spodziewałem się śladów cywilizacji - całkowicie bezpodstawnie. Zrozumiałem jednak dlaczego tylu polityków z Gdańska zrobiło kariery w Warszawce.
Nie uważam, że przesadzam. Spędziłem w Pomorskiem 2 tygodnie i wielokrotnie bałem się o życie na drodze. W rejonie Trójmiasta trudno znaleźć jest spokojne drogi. Sieć drogowa jest generalnie niedorozwinięta a drogi niebywale obciążone blachosmrodami. Takie wrażenia miałem też podczas wcześniejszych wizyt, tym razem przez 2 tygodnie pobytu miałem czas by stwierdzić, że wrażenia są słuszne. Z Kartuz jechałem przez Przodkowo, było o tyle lepiej że padało słabiej. Bałem się jechać przez Żukowo, takiego natężenia bandytów drogowych dłużej bym nie zniósł. Spokojniej zrobiło się w rejonie Gdańska Osowej, ale już droga do Chwaszczna, mimo pory była absurdalnie ruchliwa. Liczyłem, że skrócę sobie drogę i pojadę od razu na Gdynię Wielki Kack, ale okazało się że lokalne drogi są w dramatycznym stanie i przypominają poradzieckie płytówki na Łotwie. Potem okazało się, że jedyna droga wiodąca stąd do Gdyni, krajowa 20, jest w całości remontowana i rozkopana... Miałem już wszystkiego serdecznie dość. Eksplorowałem więc Gdynię Dąbrowę po resztkach zmasakrowanych dróg rowerowych. Ostatecznie z wielką ulga dotarłem na Karwiny. Nazajutrz odkryłem, że jedyną możliwością wyjazdu rowerem z Karwin jest... jazda na Orłowo. Wszystkie inne trasy groziły śmiercią, kalectwem lub zniszczeniem roweru...
Dotarłem na miejsce zniesmaczony i zniechęcony. W najciekawszym pejzażowo fragmencie trasy padało, padało przez 3,5 h. Okazało się dzień drugi wcale nie był najgorszy na tej trasie...
Wałdowo, kościół z 1621 roku.
Chojnice
Wzdłuż drogi wojewódzkiej 235 po tzw. drodze rowerowej, w miejscu gdzie akurat - przypadkiem - drogę rowerową przypominała
Nazwa mówi wszystko
Krajobraz przed Lipuszem
Warunki coraz gorsze na drodze nr 228
Okolice Brodnicy i jeziora Brodno Wielkie
Kartuzy
Rzadka rzecz, czyli ddr gdzieś pod Rębiechowem
Realia dojazdu rowerem do Gdyni...