Wpisy archiwalne w kategorii

trening

Dystans całkowity:12574.87 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:582:26
Średnia prędkość:21.59 km/h
Maksymalna prędkość:69.22 km/h
Suma podjazdów:104448 m
Liczba aktywności:170
Średnio na aktywność:73.97 km i 3h 25m
Więcej statystyk
Dystans102.98 km Czas04:49 Vśrednia21.38 km/h Podjazdy1074 m
Płaskowyż Twardowicki (8)
Kategoria trening, >100 km

 Na starych smieciach było w majówkę o niebo lepiej (pogodowo) niż w górach. Pomimo powrotu o północy, zmobilizowałem się więc do wstania na budzik i przed 8 byłem już w trasie. Udało się zrobić tysiączek przewyższeń na trasie opartej wyłącznie po płaskowyżu! Śpiewały gdzieniegdzie wilgi, było nad Przeczycami dużo jaskółek. Uszkodzona obręcz dawała radę, ale na lekko to każdy potrafi :)
Udało mi się tak manewrować, by omijać najgorsze nawierzchniowo odcinki. 

Sączów od strony podjazdu ul. Cmentarną

Znowu na Dziewiczej Górze, czyli Saczów z drugiej strony

Przeczyce od Boguchwałowic

Wiosna w Rogoźniku

Trasa:

Dystans233.26 km Czas10:38 Vśrednia21.94 km/h VMAX58.12 km/h Podjazdy1336 m
Koniecpol
Kategoria >200 km, trening
 To była rekordowa, najdłuższa moja droga powrotna z pracy do domu. Z Katowic do Chorzowa jechałem przez Szczekociny, Koniecpol i Św. Annę. Ruch na drogach był bardzo duży, dopiero gdy zjechałem na Błędów poczułem ulgę. Upał był znacznie gorszy - odpuścił dopiero około 20. Temperatura przekraczała 28 stopni w cieniu... Nawet w najchłodniejszych momentach nocy temp. nie spadła po północy poniżej 15 stopni. Nocnej części trasy towarzyszył spokój lub nawet całkowity bezruch na drogach. Aktywne były jednak zwierzaki: kilkakrotnie wbiegały mi przed koła lisy, jelenie, była też locha z warchlakami. W Złotym Potoku zaatakowały nawet chrabąszcze majowe... 
Drogi dobre (z wyjątkiem odcinka Anna-Janów oraz Cynków - Strąków, wiadomo, nasi drogowcy ustępują nawet Łotyszom w umiejętnościach budowy dróg gruntowych), szczególnie mam tu na myśli odkrycie wypadu w postaci skrótu ze Szczekocin do Koniecpola. Kapitalna lokalna droga pozwala ominąć Secemin przez Kuczków a dalej wiedzie pustkowiami i lasami wprost na Koniecpol. Jedynie przed samym miastem ma kilkusetmetrowy odcinek szutrowy, ale on również będzie wyasfaltowany :)  
Pracę skończyłem o 13, w domu byłem o godz. 2:02 w nocy. Po drodze jeszcze biedronkowałem w Szczekocinach. 

Wrażenia:
- na rynku w Żarkach znudzona młodzież, trochę pijanych, ogółem nieciekawie
- na rynku w Koziegłowach (~23:30) totalna pustka i czystość
- nowa lampka znakomicie zdała egzamin
- zabrałem za dużo ciepłych rzeczy, nie wystąpiły nigdzie zastoiska chłodu

Będzin

DG Marianki

Kwaśniów Górny, widok na Ruskie Góry

Widok na Pilicę z drogi na Pradłę

Jaskółcza Góra w okolicach Siadczy

Szczekociny

Koniecpol

Święta Anna

Koziegłowy, zajączek na rynku

Trasa:

Dystans58.88 km Czas02:40 Vśrednia22.08 km/h VMAX48.89 km/h Podjazdy460 m
Jaworzno - GSD - Chorzów
Kategoria blisko domu, trening

W Jaworznie bardzo pochmurno, pojedyncze krople. Od Pogorii piękne kłębiaste chmury i silny wiatr. Kwitnące tawuły, lilaki. Przy okazji wizyty na WG i GSD (podjazd 16%). 

Nad Pogorią

GSD

Trasa


Dystans165.82 km Czas08:16 Vśrednia20.06 km/h VMAX51.74 km/h Podjazdy1673 m
Światowy Dzień Zdrowia
Nad ranem miejscami mokre asfalty w drodze na dworzec w Katowicach. Ciemne chmury i wilgotno. Po wysiadce w Łodygowicach identycznie. Na Salmopolu spory ziąb i 6 stopni. Śnieg przy drodze od poziomicy 800 m. Sporo rowerzystów, mało samochodów, fatalny asfalt na serpentynach. Na Równicy spokojniej (jeśli o rowerzystów idzie) i bez śniegu, w Ustroniu prawdziwe tłumy pieszo-rowerowe.
 Dopiero gdy zjechałem do Ustronia objawiło się słońce (ok. 12:30-13:00), niemal bezchmurne niebo towarzyszyło mi aż do domu. Wzrosła też wyraźnie temperatura. Do końca trasy mijałem tłumy rowerzystów: pary, grupy, całe rodziny... Przy pizzerii "Przystanek Królówka" takiej liczby rowerów jeszcze nie widziałem... Magiczny efekt niedzieli bez handlu...   
 W przyrodzie zmiany dość duże: kwitnące śliwy i ziarnopłony, więdnące lepiężniki i podbiały.

Salmopol - Biały Krzyż

Równica

Ustroń
Górki Wielkie - muzeum Zofii Kossak
Łabądki goczałkowickie

Przed Woszczycami

Trasa:

Dystans84.68 km Czas04:09 Vśrednia20.40 km/h VMAX49.21 km/h Podjazdy661 m
Z Jaworzna na Płaskowyż Twardowicki (5)
Kategoria blisko domu, trening

Cała trasa pod wiatr, od Pogorii w porywach silny i upierdliwy. Słońca mało. Powrót potraktowałem jako ostatni akt triduum wzgórzańskiego, wjechałem przeto na Wzgórze Gołonoskie i Dziewiczą Górę. Nad Pogorią tłumnie, ale jeszcze gorzej, znaczy: tłumniej, w Rogoźniku...



Mapa:
Dystans20.85 km Czas01:01 Vśrednia20.51 km/h Podjazdy146 m
Maciejkowice - trening
Kategoria trening
Dystans119.82 km Czas05:23 Vśrednia22.26 km/h VMAX57.13 km/h Podjazdy842 m
Z żywiołem na Jędrzejów
Kategoria >100 km, trening

 Wyruszyłem rekordowo wcześnie, bo chciałem zdążyć uciec ze strefy opadowego zagrożenia na Jurze (przed południem). Dzięki temu czyste od chmur "oko cyklonu" podziwiałem w cudownych pejzażach Złożeńca, Pilicy i Żarnowca. Niewidzialna ręka wiatru pchała mnie momentami bardzo wyraźnie do przodu... Po raz pierwszy w tym roku usłyszałem, a nawet oglądałem skowronki. Były też lustrujące gniazda do lęgów gawrony oraz rzecz jasna wiosenny szczebiot wróbli. Dopiero w grodzie królowej Adelajdy zrobiłem przerwę konsumpcyjną. W Żarnowcu niestety frezowali sobie asfalt. Dopadły mnie też wtedy chmury i przysłoniły cudowne do tego momentu słońce. 
Dalsza trasa była już ucieczką przed frontem deszczowym. Dzięki potężnym podmuchom wiatru w plecy (do 25 m/s, uśredniony wiatr na poziomie 11 m/s!) długo wymykałem się pogoni. Pierwsze krople poczułem dopiero w Sędziszowie, deszcz zatrzymał mnie zaś na przystanku w Mierzynie, z widokiem na nieodległy już kość. św. Prokopa w Krzcięcicach. Deszcz okazał się nie odpuszczać, więc po wyczyszczeniu bagażu z prowiantu, ubrałem strój płetwonurka i ruszyłem do Jędrzejowa. Tamże spóźniłem się o kwadrans do jadłodajni Smaczek, ale w mieście przestało padać. Po powrocie z wypadu do centrum (po raz pierwszy wjeżdżłem do miasta od pd-zach) i zaopatrzeniu w Biedronce udałem się na dworzec. Ta pierwsza wizyta będzie raczej moją ostatnią: kasa nieczynna w soboty, pan menel dworcowy śmierdział zaś tak nieludzko, że zamiast spocząć w ciepełku, w holu odnowionego dworca, wybrałem wichrowy peron... 
W drodze powrotnej towarzyszyła mi Lily (owczarek niemiecki) i jej kopcąca jak smok właścicielka. Pociąg Regio wraca z Jędrzejowa do Katowic zaledwie 2 godziny i 53 minuty...

Po 4 miesiącach wróciłem do Kwaśniowa

Niestety, w ferworze walk o samice panowie wróblowie są ślepi na samochody: obok leżał rywal

Pilica, kośc. szpitalny św. Walentego

Cudowności doliny Górnej Pilicy

Znajoma z Mierzyna

Na rynku w Jędrzejowie

Dystans33.65 km Czas01:40 Vśrednia20.19 km/h Podjazdy306 m
Praca + Park Śląski
Kategoria praca, trening

Piękny dzień na trening w parku. Wiatr bardzo silny, chłodzący imponującą temperaturę.
Dystans67.64 km Czas03:30 Vśrednia19.33 km/h Podjazdy688 m
Góra św. Doroty + Płaskowyż Twardowicki
Kategoria blisko domu, trening

Od 9 do 12 bawiłem w siedzibie SG w Raciborzu, o 13:30 ruszyłem na trening: jak się okazało była to rekordowo "górska" trasa w roku 2019. Po raz pierwszy powyżej 600 m przewyższenia i średnia powyżej 19. Idzie wiosna... Wjazd na Dorotkę komfortowy (bo ostatnio to była ekspedycja polarna), trasa przesuszona, słonecznie. Na Płaskowyżu bez niespodzianek, największe nachylenie 11% (przez chwilę, ale jednak tegoroczny rekord). 

Po raz drugi w roku na zagłębiowskim Olimpie

Widok na cmentarz w Goląszy Górnej

Jeszcze szaro, ale co górki, to górki :)

Dystans40.51 km Czas02:11 Vśrednia18.55 km/h Podjazdy345 m
SprzętMerida Drakar
Boże Narodzenie na Dorotce
Kategoria blisko domu, trening

 Rankiem okazało się, że za oknem biało, w dodatku nie padało akurat. Nie myśląc wiele i jeszcze mniej mogąc ruszyłem więc w pogoń. Goniłem czas, szykował się dalszy opad, przechodzący z czasem w deszcz. Dojechałem bez śniegu sypiącego się z góry. No, prawie. Niewinne płateczki pojawiły się w Grodźcu; w chwili gdy opuszczałem Dorotkę była to już śnieżyca. Na górze żywego ducha, drogi tez opustoszałe, nawierzchnie czarne i mokre (biało jedynie w okolicach mostu na Brynicy, no i na Zagłębiowskim Olimpie, rzecz jasna). Końcówka w sztormowych warunkach, wszystko przemoczone, ale było warto: makówki same się nie spalą :)

Końcówka z premedytacją (kilometrowo-statystyczną) by rok zakończyć czwórkami. Choć ten rok był zdecydowanie na piątkę, plus piątkę. Wesołych Świąt i oby Nowy Rok był równie udany jak stary. Amen. 

Widok z Bańgowa na mój cel
Widoczność góra na kilometr. Tak było na "obwodnicy" majdanu

Ostatni raz w tym roku na Olimpie

Trasa: