Wpisy archiwalne w kategorii

wielodniowe

Dystans całkowity:47790.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:2289:54
Średnia prędkość:17.50 km/h
Maksymalna prędkość:78.22 km/h
Suma podjazdów:321217 m
Liczba aktywności:363
Średnio na aktywność:131.65 km i 7h 52m
Więcej statystyk
Dystans156.93 km Czas09:40 Vśrednia16.23 km/h VMAX61.38 km/h Podjazdy1826 m
Tour de Bohemia, dzień 7: Mariańskie Łaźnie

Sporo górek i garbów, dużo otwartych przestrzeni. Pejzażowo i zabytkowo dzień słabszy od poprzednich. Atrakcją dnia były Mariańskie Łaźnie. Pod koniec dnia, pod Kladrubami, łany maków lekarskich (uprawy), ale też w kilku miejscach kolonie barszczu Sosnowskiego. 

Wrażenia:
+ Atmosfera uzdrowiskowa i klimat Mariańskich Łaźni
+ Jarmark średniowieczny w uroczym miasteczku Utery
- Mało atrakcji kulturowych (zabytki) jak na długość odcinka
- Mało miejsc chwytających za serce, dużo odsłoniętych garbów i odcinku od-do
- Upał (brak chmur na niebie)


Okolice Horniego Slavkova

Bečov nad Teplou - zamek

Mariańskie Łaźnie

Mariańskie Łaźnie

Utery

Stribro znad  rzeki Mży

Stribro - ratusz

Trasa:
Udoli - Horni Slavkov - Becov nad Teplou - Prameny - Mariańskie Łaźnie - Tepla - Utery - Hrad Nectiny - Konstantinovy Lazne - Stribro - Kladruby - Mezholezy (nocleg na obrzeżu pola kukurydzy - między wsiami Bukova i Velky Malahov - 923.3 km trasy)

https://ridewithgps.com/routes/44322727

Dystans107.39 km Czas07:26 Vśrednia14.45 km/h Podjazdy1309 m
Tour de Bohemia, dzień 6: Niełatwy przejazd wzdłuż Ohrzy

Znów dzień pełen atrakcji o których nawet nie śnili rodacy oderwani granatem od fotela SUV-a. Na ddr wzdłuż Ohrzy nawierzchnia często pozostawia sporo do życzenia, drażnią też ciągłe interwały w gęstniejącym upale. Mijam z uśmiechem na twarzy piękne miasto Kadań i ruszam meandrować wzdłuz Ohrzy i wspinać się na dziesiątki hopek. Upał w końcu wygrywa i robię 2-godzinną sjestę obiadowo-higieniczną, gdzieś na stoku, w suchej dolince, niedaleko od przebiegu trasy. Znów starsze panie szybsze są na rowerach od starszych panów, działają kraniki z wodą a Karlsbad olśniewa blichtrem i ogłusza gwarem. 

Wrażenia:
+ Moc wrażeń. Zachwyt studził jedynie upał
+ Małe przysiółki domków letniskowych (żadnych pałaców, po niemiecku!)
+ Liczba rowerzystów
+ Liczne hulajnogi i skutery elektryczne na drogach
- Brak cienia na rynkach (typowe patelnie) i tłum w Karlowych Warach


Cały dzień spędziłem nad Ohrzą.

Piękny Kadań

Stromo na rynek

Rynek w stylu czeskiej patelni :(

Klasterec nad Ohrzą

Przełom Ohrzy

Ohrza płynie przez Rudawy dość upierdliwie, a trasa oczywiście wraz z nią

Odcienie Karlsbadu

Kalrsbad - metropolia uzdrowiskowa

Svatošskie skały nad Ohrzą

Loket - pożeganie z rzeką Ohrzą. Trwał tu jakiś koncert nad rzeką, ale i tak było w pytę. 

Trasa:
Stroupec - Kadan - Klasterec nad Ohri - Karlowe Wary - Loket - Udoli (w lesie, ok. 767 km na trasie mapowej)

https://ridewithgps.com/routes/44322727

Dystans124.37 km Czas07:54 Vśrednia15.74 km/h Podjazdy1841 m
Tour de Bohemia, dzień 5: W czeskiej Owernii

Najpiękniejszy, ale też najtrudniejszy dzień tego wielodniowego rajdu przez Czechy. Było wszystko to, co tygryski lubią najbardziej: stromizny, wulkany, gołoborza, piękny pejzaż, kojące aleje drzew, a na finał jeszcze Żatec i najmniejsza chmielniczka świata :) Czułem się dokładnie tak jak w Owernii. Z jednym wyjątkiem: na wulkanach nie było tłumów; generalnie ten piękny region wydaje się być pomijany przez turystów. Nie potrafię się temu nadziwić...

Wrażenia:
+ morderczy podjazd z Uścia nad Łabem (czy tam Łabą, jak kto woli) zwieńczony widokiem na wewnątrzczeski przełom rzeki 
+ kapitalne wulkaniczne krajobrazy Czeskiego Średniogórza
+ widoki i gołoborza w drodze na wulkan Ostry
+ Wulkany okolic Biliny
+ Żatec i najmniejsza uprawa chmielu na świecie
+ Świetne miejsce noclegowe nad Ochrzą, na zakończenie najpiękniejszego dnia na czeskiej ziemi


Hrad Strekov i widok na przełom Łaby w Czeskim Średniogórzu, czyli Porta Bohemica z góry :)

Czeskie Średniogórze, czyli pejzaż magiczny

W drodze na kolejny wulkan

Milešovka górujaca na Milešovem. Nazwa góry i jej wysokość nie oddają jej majestatu i potęgi. 

Partie szczytowe wulkanu Ostry. Nazwa zobowiązuje :)

Wulkany Średniogórza w okolicy Biliny. Po prawej Borzeń. 

Bilina. W tle niesamowity "wulkanik" Borzeń. 

Widok z trzeciego wulkanu zdobytego z buta, czyli z Owczego Wierchu na wulkany: Złatnik i Zielenicki Wierch

Najmniejsza uprawa chmielu na świecie. Żatec. 

Trasa:
Valtirov - Usti nad Labem - Milesov - Ostry 553 - Bilina - Ovci vrch 437 - Postoloprty - Żatec - Stroupec (piękna łąka nad Ochrzą, poniżej przysiółka Privlaky na 661,5 km trasy)

https://ridewithgps.com/routes/44322727

Dystans136.51 km Czas07:57 Vśrednia17.17 km/h Podjazdy1558 m
Tour de Bohemia, dzień 4: Powrót nad Łabę

Pierwsze bezpośrednie zetknięcie z magią czeskich wulkanów (40-kilometrowa pętelka na lekko do uroczego miasta Ustek i przy okazji cyklotrek na wulkanie). Pierwszy dzień ze znaczniejsza sumą przewyższeń i powrót pod 2 latach do Decina i nad Łabę. Kolejny dzień pięknych pejzaży i spokojnych dróg oraz dróg rowerowych.

Wrażenia:
+ Radość z  celebrowania samotności w masywie Ronowa (dało się podjechać bardzo wysoko, do podnóża stromej kopy szczytowej)
+ Zabudowa wsi Letice i miasteczka Ustek oraz pojedyncze piękne domy w wielu miejscowościach 
+ Usteckie rohliki (znakomicie smakowały w cieniu czarownicy gwałcącej diabła, ale to zbyt długa opowieść)
+ Facet czyszczący strumień z gałęzi i nielicznych śmieci (to nie Polska)
- Oberwanie chmury w Czeskiej Lipie
+ Możliwość zobaczenia Łaby z góry (Labska Stran)
+ Wyrozumiałość Łaby, która zapewniła wygodny nocleg tuż nad brzegiem


Wulkan Vlhošť zwany był też kiedyś Wilschtbergiem

Podejście na szczyt Ronowa

Cały wierzchołek góry zajmują ruiny zamku zbudowanego z bazaltowych ciosów. Jest też schron dla turystów. Piękne miejsce.

Tłumów nie było...

Śmiała sylwetka Ronowa

Ustek - miasteczko nietknięte przez czas

Konojedy

Czeska Lipa

Widok z punktu widokowego na dolinę Łaby

Schrony wzdłuż Łaby - 2 lata temu widziałem je o świcie, tym razem o złotej godzinie. Świadectwo burzliwej historii Czechosłąwcji. 

Litice - Ronov 552 (cyklotrek) - Ustek - Czeska Lipa - Kamenicky Senov - Srbska Kamenice - Labska Stran - Decin - Velke Brezno - Valtirov (łąka nad Łabą, 538 km trasy mapowej)

https://ridewithgps.com/routes/44322727

Dystans136.70 km Czas08:26 Vśrednia16.21 km/h Podjazdy1062 m
Tour de Bohemia, dzień 3: Jan Nepomucen w każdej wsi

O ile gdy wjechałem do Czech to przypominały mi bardzo wschodnie Niemcy, to w miarę postępów na trasie stwierdzałem liczne analogie do Francji. Przede wszystkim prowincja czeska i jej klimat bardzo przypomina Francję, drogi są nieraz wąskie, o specyficznym, nie zawsze dobrym asfalcie. Za to wsie są bardzo schludne i uporządkowane. We francuskich wioskach obowiązkowe są monumenty ku czci poległych w Wielkiej Wojnie, w czeskich monumenty z Janem Nepomucenem. No i harmonia krajobrazu, tego dnia było po prostu idelanie. Dla takich dni warto jeździć na rowerze i współczuć wszystkim którzy tego nie robią!

Wrażenia:
+ schludna i harmonijna zabudowa wsi
- sporo kiepskich lokalnych dróg (ale nieraz bardzo urokliwych!)
+ Kolobary (stanowiska z narzędziami dla rowerzystów) i Knihobudki (budki z książkami, celowo przy ddr-ach!)
+ piękne, sielskie pejzaże (nie tylko w Czeskim Raju)
+ niesamowity przejazd przez piękne pejzażowo pustkowia poligonu (między Mnichowym Hradisztem a Mimoniem)
+ pierwsze widoki na czupurne stożki wygasłych wulkanów


Facelia błękitna, czyli widoki w drodze na Jiczyn

Jičín

Czeski Raj

Dwie wieże hradu Trosky

Kost. "Není to skalní hrad, je to hrad na skále" - tłumaczył obok mnie ojciec synkowi...

Mnichovo Hradiště - barkowy pałac, zwany zamkiem

Widok na wulkan Ralsko (698)

Jutrzejszy cel - wulkan Ronov. 

Trasa:
Liskovice - Jicin - Prachov - Mladejov - Sobotka - Podkost - Zehrov - Mnichovo Hradiste - Hvezdov - Provodin - Zahradky - Holany - Litice (nad Potokiem Litickim - 401.7 km )

https://ridewithgps.com/routes/44322727

Dystans158.73 km Czas09:10 Vśrednia17.32 km/h Podjazdy1178 m
Tour de Bohemia, dzień 2: Czechy zadbane i zaniedbane

  Przebieg trasy obfitował w zakosy, bo starałem się jechać od atrakcji do atrakcji oraz korzystać z wyznaczonych tras rowerowych. Miejsca ładne i bardzo urokliwe przeplatały się z miejscami zaniedbanymi, czy wręcz slumsami (Josefov). Jechałem nawet trochę wzdłuż Łaby (~40 km) w stronę miasta Dvur Kralove, wyłącznie wyznaczonym szlakiem dla rowerzystów. Było jeszcze kilka innych, bardzo przyjemnych odcinków, które pokonywałem według wskazówek znakomitego Cykloatlasu Česko (jakieś 60-70 km łącznie - czysta przyjemność). Potem było już tylko pokonywanie kolejnych garbów w poszukiwaniu noclegu, który znalazłem tuż przy drodze, pod osłoną tarnin. 

Wrażenia:
- sporo zaniedbanych miejsc, w tym całych miast, z Józefowem na czele
- brak atrakcji która zrzuciła by mnie na kolana z siodełka roweru
- sporo fatalnych bocznych dróg
+ spójność architektoniczna miasta Józefów (znakomicie zachowane miasto-twierdza)
+ rynek w mieście Hradec Kralove, ogród różany przy pałacu w Častolovicach, położenie miasteczka Opoczno i wsi Kuks (z widokiem na zamek)
+ bardzo przyjemnie zaprojektowana trasa dla rowerzystów z Trzebechowic przez Hradec Kralove aż po Jaromierz. 


Opoczno

Častolovice - zamek i piękny ogród różany

Hradec Kralove. Rynek piękny, potężny i wrzecionowaty, ale poza tym niewiele więcej. Widać typową dla Czech dominację rowerów krosowych i i mtb.

Piękno i straszno Józefowa

Kuks

Tak pięknie, że brak słów... w drodze na Hořice.

Trasa:
Svianice - Kostelec nad Orlici - Castolovice - Rychnov - Opoczno - Trzebechowice - Hradec Kralove - Józefów - Kuks - Dvur Kralove - Horzice - Liskovice (zarośla przy drodze na Liskovice: 265 km trasy mapowej)

https://ridewithgps.com/routes/44322727

Dystans111.44 km Czas07:03 Vśrednia15.81 km/h VMAX50.47 km/h Podjazdy1331 m
Tour de Bohemia, dzień 1: Babcie na podjazdach

To był rajd na szybko (musiałem wrócić do 14 lipca), wreszcie dookoła Czech, wielokrotnie odkładana podróż.
Pierwszego dnia był przejazd pociągiem do Kłodzka. Następnie przejazd rowerem przez Kotlinę Kłodzką i Góry Orlickie do Czech.

Wrażenia, obserwacje, zdarzenia:
- Malutka powierzchniowo starówka Kłodzka
- Dalej brud i wstyd, czyli odczucia jakie budzi pięknie położona Bystrzyca Kłodzka
- Raz po raz mijanie "wczorajszych" piechurów zataczających się poboczem (Polska)
+ Licznie spotykane starsze panie na podjazdach od chwili wjechania do Czech (tzw. różnice kulturowe)
+ Dwóch sympatycznych Czechów na zdezelowanych rowerach na podjeździe na Kamieńczyk
- Ból głowy, brak prądu w pociągu, chmurno i deszczowo aż do popołudnia
+ Zaskakujący poziom czystości i zadbania na tym orlickim odcinku czeskich ziem odzyskanych


Kłodzko

Bystrzyca Kłodzka

Po czeskiej stronie Gór Orlickich

Miasto Letohrad

Malownicze Pogórze Orlickie

Trasa:
Chorzów - PKP - Kłodzko - Bystrzyca - Międzylesie - Jablonne nad Orlici - Letohrad - Svianice (nocleg w zagajniku na skraju wsi)

https://ridewithgps.com/routes/44322727

Dystans28.42 km Czas01:31 Vśrednia18.74 km/h VMAX35.41 km/h Podjazdy146 m
Tour de Altes Reich, dzień 18: Tradycyjny odwrót w deszczu

Ostatni dzień wyprawy śladami Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, czyli starej Rzeszy (I Rzeszy). Czas na krótkie podsumowanie wrażeń.

Widziałem nieznane kompletnie w Polsce miasta, których starówki wbijają w osłupienie; z niewielkimi wyjątkami podróżowałem znakomitymi radwegami (drogami rowerowymi) a 2 tygodnie spędzone w Niemczech kosztowały mnie 190 euro i to licząc razem z przejazdami pociągami (ponad 800 km!). Podróżowałem uparcie przez środkowe Niemcy, bo bogactwo miejsc historycznych jest tu niesamowite. To w sumie dość oczywiste, bo przez 500 lat (od końca X wieku do końca XV wieku) znajdowało się tu gospodarcze i polityczne centrum średniowiecznej Europy. Nie była to jednak łatwa, rekreacyjna trasa i decydował o tym nie tylko nieznośny upał, ale przede wszystkim wszechobecne interwały. Bo góry - choć niewysokie - są tu wszędzie i warto o tym pamiętać.

Niewiele widziałem bardziej idyllicznych regionów Europy niż północna Wirtembergia czy północna Hesja (Hesja-Kassel). Niemcy są bardzo niedoceniane jako cel podróży rowerowych. Trzeba jedynie pamiętać, by unikać miast powyżej 100 tys. mieszkańców (są oczywiście wyjątki - jak np. Lubeka), bo wszystkie - bez wyjątków - były bombardowane. Różna jest też rowerowa polityka poszczególnych landów. Wśród miast mniejszych, szczególnie takich do 50 tys. mieszkańców, znaleźć można prawdziwe wielokondygnacyjne skanseny na świeżym powietrzu. To daje wyobrażenie o gospodarczej potędze średniowiecznej Rzeszy, bo pamiętać trzeba, że ośrodki te miały drugorzędne znaczenie lub pod koniec średniowiecza znaczenie te straciły (jak np. Quedlinburg). Najjaśniejsza Rzeczpospolita miała furę szczęścia, że potężna gospodarczo Rzesza została zneutralizowana politycznie przez absurdalne rozdrobnienie na setki niepodległych państewek. 
-----

Zadziwiająca jest ta wieloletnia prawidłowość, że pod koniec drugiej dekady sierpnia, gdy kończę wielodniową trasę, leje jak z cebra. Tak było w 2015, 2016, 2019, 2021 i tak jest w 2022. Prognozy nie zostawiają złudzeń. W Polsce ma być jeszcze gorzej. W Mariańskich Łaźniach wsiadam więc w pociąg do Pilzna. Zwiedzam spokojnie Pilzno i ruszam – przez Pragę - na Bohumin. Przejazd z Bohumina do Chałupek jest traumatyczny. Czuję się jak w akwarium, sznury wody są tak silne, że ledwo da się jechać. Gdy podstawiają pociąg KŚ z Chałupek do Katowic czuję wielką ulgę. Z dworca w Katowicach wracam tradycyjnie, w deszczu.
W tych wszystkich wymienionych wcześniej latach było podobnie (w 2016 r. godzinę przed moim przyjazdem, kilkaset metrów od mojego mieszkania, przeszła trąba powietrzna...).

Pilzno ma starówkę niewielką ale wertykalną

Rynek w Pilźnie

Bohumin

Trasa:
Velka Hledsebe - Mariańskie Łaźnie (rowerem na pociąg) - Pilzno (rowerem po centrum) - Praga - Bohumin - rowerem do Chałupek - Katowice - rowerem do Chorzowa. 

Galeria wyprawy:
https://photos.app.goo.gl/FFhRCs1y31mQyEav5

Dystans118.50 km Czas06:19 Vśrednia18.76 km/h VMAX53.44 km/h Podjazdy1086 m
Tour de Altes Reich, dzień 17: Szlakiem sławnych ludzi

Nad ranem w dobry nastrój wprawia mnie cudowna zabudowa otoczonego murami obronnymi miasteczka Sesslach, a mapa Freytag&Berndt zaleca także wizytę w maleńkim Ummerstadt. W tym mikromiasteczku (500 mieszkańców) wszystkie domy są szachulcowe a na ulicach nie ma żywego ducha. Należy zresztą ono już do Turyngii, choć główny cel dnia – Coburg – wymusza na mnie powrót do Bawarii (chociaż Coburg historycznie należy do Turyngii to mieszkańcy wybrali w 1945 roku Bawarię i uniknęli wcielenia do NRD). Coburg jest tego wart. Brytyjskie lotnictwo wspaniałomyślnie oszczędziło miasto księcia Alberta, nepotyzm miewa pozytywne skutki. Miasto jest urocze, ma przepiękny renesansowy ratusz i po raz pierwszy od Erfurtu znajduję czynny kranik z trinkwasser!

Coburg jest punktem zwrotnym, stąd - przez wagnerowskie Bayeruth (które mam czas eksplorować na rowerze czekając na przesiadkę) ruszam na Weiden. To pożegnalny odcinek niemieckimi kolejami. Znakomity portal Deutsche Bahn odradził mi podróż przez Norymbergę (absurdalnie wysoka frekwencja), wylądowałem więc w Górnym Palatynacie. Nie wypada przemilczeć znakomitych zwyczajów DB, czyli zawsze działających, specjalnie dostosowanych wind dla rowerów na każdym dworcu i zapowiadaniu przed każdym przystankiem z której strony będzie peron. Danke, DB!

Dzień kończę w padającym deszczu i ze świadomością, że w najbliższych dniach będzie tylko gorzej. Czas opuścić Niemcy i Górny Palatynat. O zmierzchu melduję się na kempingu La Provence u stóp Mariańskich Łaźni. Właściciele są bardzo sympatyczni a cena – jak na położenie - przystępna. Gdy biorę gorący prysznic moim jedynym zmartwieniem jest pęknięta szprycha. Tak, kolejna. Padła tuż przed granicą niemiecko-czeską. To czwarta szprycha w odstępie niecałych dwóch miesięcy, która poszła w tym samym kole. Po powrocie do Polski pozbędę się w tym kole wszystkich szprych. Urlop nie polega na tym by nerwowo wpatrywać się w obręcze.


Urocze, w całości otoczone murami Sesslach, od rano kipiało życiem z powodu jarmarku.

W ujmującym Ummerstadt nie było żywego ducha. 

Coburg - miasto księcia Alberta (tego od królowej Wiktorii), przodka JKM Karola III

Kapitalny ratusz

Pomnik Albercika na rynku koburskim (tu też jakiś festyn, utrapienie z tymi świętami kiełbasy)

Chmurny deptak w Bayreuth

Spotkanie z wujkiem Wagnerem

Górny Palatynat we mgle. Było mi trochę szkoda, że to już koniec tej niezwykłej podróży.

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/41986676


Dystans123.25 km Czas06:34 Vśrednia18.77 km/h VMAX64.09 km/h Podjazdy889 m
Tour de Altes Reich, dzień 16: Bamberg i deszcz

Kolejny dzień w północnej Bawarii i zachwyt pejzażem trudno wyrażać, bo wiele tu nie zachwyca. O ile początek trasy, w Staigerwaldzie jest jeszcze urokliwy i wzgórzysty, to potem zjeżdżam na wypłaszczone tereny by ominąć Hochstadt an der Aisch. Tym sposobem odwiedzam kilka zamków, z których najbardziej imponujący znajduje się w Pommersfelden. Wkrótce zaczyna lać i pada aż do Bambergu. Naiwnie cieszę się, że dzięki temu będzie atmosferka na starówce. Rzeczywistość okazuje się być tłumna a moje nadzieje płonne. Sam Bamberg przypomina Pragę w mniejszej skali. To największe miasto z w pełni oryginalną starówką na terenie Niemiec. Rothenburg zrobił jednak na mnie większe wrażenie.
Po odbyciu ceremoniału szwendania się po starówce (a tłum bywa gęsty, w dodatku na początku z parasolami) mozolnie przebijam się na północ klucząc po kiepskich bawarskich radwegach. Okazuje się, że bamberski potop zabija mi skutecznie elektronikę w liczniku i do końca dnia widzę tylko ślady pary na wyświetlaczu (deszcz jednak ustępuje na trwale). Dokładnie odwrotnie dzieje się z pejzażem, widać coraz więcej wzgórz i są coraz bardziej strome. Również wioski mogą się podobać. Po kilku niechcianych spotkaniach z myśliwskimi ambonami udaje mi się znaleźć całkiem przyjemny nocleg, w malowniczej dolince potoku Alster.


Bawarskie miasteczka Steigerwaldu...

Pommersfelden - Schloss Weißenstein - fragmencik skromnej rezydencji księcia-biskupa Bambergu, który dochrapał się godności arcybiskupa Moguncji, czyli został jednym z książąt-elektorów wybierających cesarza Heiliges Römisches Reich, którego to śladami jechałem... (w Koblencji widziałem jeszcze "skormniejszy" pałacyk elektora reńskiego). 

W bocznych uliczkach bamberskiej starówki cisza i spokój

Ale w centrum starówki tłoczno, mimo ledwo zakończonego oberwania chmury

Wenecja bamberska

Ebern - malutka, ale przepiękna starówka (z obowiązkowymi murami miejskimi i bramami) znajduje się w pewnym oddaleniu od reszty miasta, które rozwinęło się nieco w separacji od niej. 

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/41986481