Wpisy archiwalne w kategorii

wielodniowe

Dystans całkowity:43477.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:2022:58
Średnia prędkość:17.68 km/h
Maksymalna prędkość:78.22 km/h
Suma podjazdów:273662 m
Liczba aktywności:326
Średnio na aktywność:133.37 km i 7h 57m
Więcej statystyk
Dystans57.32 km Czas04:02 Vśrednia14.21 km/h VMAX52.86 km/h Podjazdy909 m
Norwegia, dzień 11: Droga Trolli we mgle

Miłe były złego początki, bo poranek zachwycał blaskiem słońca. Czym bliżej jednak było Drogi Trolli tym bardziej pochmurniało niebo. Nie pomogło czekanie aż otchłań mgieł się rozejdzie. Inna sprawa, że droga jest przereklamowana i takie serpentyny na nikim, kto zjechał Alpy wrażenia nie robią. Widoki są ładne, ale przed samą drogą, bo za nią pejzaż nieco karleje i zasnuwa się mgłą. Leje, leje i lać będzie kilka dni, ot jak to w Norwegii. Nie udaje się uciec przed deszczem i wilgocią, nocleg pod dachem w Isfjorden jest więc wybawieniem i odrobiną "luksusu". Nie ma sensu jechać dalej, stąd tak podły dystans. 

Miłe złego początki

Miły oszklony tarasik

Jazda kamperem ma tutaj sens - jest cieplej i ma się stale dach nad głową

Wspaniałe pustkowia

Droga Trolli - w drodze na przełęcz

Droga Trolli

Bystrza powoli powszednieją...

Pocztówka z doliny Istry

Andalsnes

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921532

Dystans105.58 km Czas06:43 Vśrednia15.72 km/h VMAX59.83 km/h Podjazdy1344 m
Norwegia, dzień 10: Bystrza i lawiny

Kapitalny początek dnia po polnym noclegu. Najpierw niesamowite bystrza, torfowiska i tajga, potem śniegi, pola lodowe i lawiny. Na moich oczach schodzi lawina tak potężna, że przez chwilę zastanawiam się czy nie dosięgnie drogi. Pojawiają się znaki ostrzegające przed łosiami, ale ich brak. Piękne, ale niegościnne pustkowia ustępują przed zjazdem do fiordu Geiranger. Rozchmurza się na jakiś czas akurat na podjeździe. Widoki znów są kapitalne, choć więcej w nich zieleni. Na koniec zjeżdżamy w dolinę pełną truskawek, do Eidsdal, znów promujemy i kończymy dzień w dolinie Valldal. 

Ogólnie ten podjazd Geiranger Trollstinden można nazwać śmiało Doliną Zachwytu

Torfowiska

Woda i śniegi

Zwały śniegu w zaspach

Norweska mozaika

Seraki rzeczne :)

Wodospady ponad fiordem

Znów bystrza przyprawiające o zawrót głowy

Na dole fiordu

Widoczek na Geiranger i Turdusa23 :)

Geirangerfjord

W drodze do Eidsdal

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921471

Dystans110.91 km Czas07:01 Vśrednia15.81 km/h VMAX67.90 km/h Podjazdy1391 m
Norwegia, dzień 9: U stóp Olbrzymów

Zimno, pada, chłoszcze lodowatym wiatrem a panowie Norwegowie i panie Norweżki na nartach w krótkich rękawkach. Idzie ku zadymce, jeśli pokropuje to lodowate krople ranią twarz, ale miejscowi zadowoleni jak renifery. Sorry, taki lubią klimat. Rozgrzewam zgrabiałe dłonie w przeszklonym, wyłożonym szutrem dziedzińcu schroniska. Wszędzie przemykają narciarze, przysypiam siedząc na wygodnej ławie.

Po zjeździe z górskiego płaskowyżu, Lom jawi się jako matecznik ciepła i beztroski. Zachwyca także "kanadyjska" dolina Ottaelvy. 

Śnieżna droga z widokiem na Dom Olbrzymów, Jotunheimen

Sceneria jak z epoki lodowcowej

Chmury wyglądają groźne, wiatr siecze deszczem po twarzy

Roisheim

Lom

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921434


Dystans119.19 km Czas08:16 Vśrednia14.42 km/h Podjazdy1625 m
Norwegia, dzień 8: Prom, fiordy i słońca rekordy

Dzień jak marzenie, spędzony w sporej części na... promie. Kapitalna jest ta norweska bezkompromisowość: po fatalnym, ponurym, deszczowym dniu, przychodzi dzień jak z bajki, a nazajutrz znów syf, kiła i mogiła. Dane liczbowe spisane od brata, bo magnes nawalił mi na największym zjeździe i nie dało się reanimować połączenia przez prawie 10 km.  

Rano rześko w cieniu i przyjemnie w słońcu. Spory ruch na drogach. Tłum turystów w Gudvangen. Mewa porywająca ciastka turystom na promie. Wszędzie widoki, fiordy i wodospady. Pogodowo kapitalny dzień zwieńczony długim odcinkiem podjazdowym w późnych godzinach wieczornych (bo nocy wszak nie było), na którym nie udało się znaleźć żadnego dogodnego miejsca biwakowego i wylądowaliśmy za barierką, tuż przy drodze. 

Poranek nad Oppheimsvatnet

W stronę Nærøyfjorden

Nærøyfjorden

Kolejne osady, gdzie jedynym kontaktem ze światem jest prom

Bakka

Zaułki Sognefjorden


Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921394

Dystans108.22 km Czas06:26 Vśrednia16.82 km/h VMAX46.04 km/h Podjazdy839 m
Norwegia, dzień 7: Bombus pratorum

Kluczowym momentem dnia był przeszywający ból ręki gdy robiłem zdjęcie. Za tajemnicą stał trzmiel łąkowy (bombus pratorum), który przysiadł gdzieś na żółtej torbie rowerowej Sport Arsenal i gdy zamykałem klapę musiałem go szturchnąć. Okazał się być mściwym, nie pozostałem mu więc dłużny. Zdołałem go strącić i rozdeptać (cóż za satysfakcja), ale ból towarzyszył mi do końca dnia, a opuchlizna w miejscu użądlenia jeszcze prawie przez tydzień... 
Cały dzień bez deszczu. Nocleg na opuszczonym kempingu z odgłosami czuwających alarmów w zamkniętych na cztery spusty domkach. 

Sandvinvatnet

Odda

Sorfjorden

Hardangerfjorden

Znów ta zieleń...


Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921229


Dystans95.76 km Czas06:48 Vśrednia14.08 km/h VMAX59.82 km/h Podjazdy1936 m
Norwegia, dzień 6: Przez śniegi na Oddę

Karłowate wierzbki, brzozy arktyczne, dwie smagane arktycznym wichrem przełęcze, skały i śnieg. 5 godzin samotności, bo jechałem swoim tempem, 3 pokaźne wodospady. Pierwsza widziana policja na drodze, po niemal tygodniu!

Warunki zabiły mi lampkę przednią, od początku mam zjechaną przednią obręcz (na v-brake) więc katuję 180 mm. tarczę z tyłu, na której przejadę całą 3-tygodniową trasę. Najgorsze jest jednak to, że nie wchodzi mi najlżejszy bieg ma kasecie. Grunt, że skandynawski klimat nareszcie się rozgościł i dzwoni zębami oraz ocieka wilgocią. Nocujemy pod wodospadem, w miejscu tak zacisznym i osłoniętym, że trudno uwierzyć, że tuż obok jest droga, rwący strumień i wodospad... 

Życie jak w Norwegii

Bogactwo wody

Tundra

Strefa śniegu w drodze do Hary

22 czerwca, coraz bliżej Oddy

Tjornadalsfossen

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921059

Dystans109.02 km Czas07:10 Vśrednia15.21 km/h Podjazdy1862 m
Norwegia, dzień 5: Wpadka noclegowa

Od rana było szpetnie, ale mało padało. Denerwują w trakcie dnia meszki, a od 15. zaczyna lać po norwesku. No i na tyle nieszczęśliwie rozbijam namiot, że mi go zalewa od środka. Naigrawa się ze mnie pokrzewka, śpiewając sobie o 23, bo przecież słońce nie zachodzi, a norweskiego lata nie wypada jej marnować...

Jedzie mi się jednak - pomimo ponurości  dnia - bardzo dobrze, co ciekawe rytm złapałem od samego początku, już pierwszego dnia jechało mi się bardzo płynnie, pomimo absurdalnie dużego bagażu (zazwyczaj potrzebuję 3 dni, po których czuję rosnącą dyspozycję i wielodniowa regularność wysiłku dobrze na mnie wpływa). Rzeczy przeciwdeszczowych wziąłem zdecydowanie za dużo, ale wynikło to z tego, że nowe spodnie okazały się niewymagające pary rezerwowej, podobnie kurtka przeciwdeszczowa, dla której wziąłem dwie rezerwy... całkowicie niepotrzebnie. Głupio mi było wyrzucić tyle rzeczy przeciwdeszczowych, ale były zbędne, mimo wielu dni z deszczem... Decathlonie, jesteś wielki! 

Mimo ponurości, a może dzięki niej, pejzaż nabrał skandynawskiego sznytu

Arcynorwesko 

Wspominane "garaże wodne"...

Mokro, wilgotno, więc nie chciało się stawać...

Znam lepsze miejsca na słoneczne wakacje niż ten domek :), choć uroku położenia odmówić mu nie można

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40920996

Dystans68.44 km Czas04:16 Vśrednia16.04 km/h VMAX61.64 km/h Podjazdy1252 m
Norwegia, dzień 4: Tłumy na Preikestolen

Rano nieciekawie temperaturowo, bo mroźny zjazd na prom kontrastuje z rozgrzewającym podjeździkiem na hopkę za noclegową chatką. Potem poza podjazdem czeka 8 km z buta na Prekestolen. Jest nieprzyjemnie tłoczno, przypomina mi się dlaczego unikam od wielu lat Tatr i znanych beskidzkich górek. Pogoda jest znakomita, ale widoki pozbawione kropki nad "i". Brakuje efektu "wow", który w Alpach towarzyszy wielu punktom widokowym. Spora temperatura i zadziwiająco silne północne słońce ułatwia suszenie rzeczy, które mi nie przemokły, ale zawilgotniały po wczorajszym deszczobiciu. Zadziwia znów niewielka liczba strumieni i zerowa dostępność pewnej wody pitnej. 

Dominującym uczuciem po 4. dniu jest zawód. Gdzie te surowe krajobrazy, zadzierżyste pionowe uskoki i rwące potoki? Rozmawiamy z bratem o Francji, bo pejzaż momentami przypomina Prowansję i Prealpy, a poza tym, gdyby Francja podbiła Norwegię byłoby znacznie taniej...

Kamień runiczny na finał dnia

Lampa na promowej przeprawie w strone Preikestolen. Bez chmur, deszczu i mgieł jest jakoś jednowymiarowo; cierpienie dodaje głębi

Lysefjord

Preikestolen


Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40920953
https://ridewithgps.com/routes/41855486

Dystans88.09 km Czas05:09 Vśrednia17.10 km/h Podjazdy886 m
Norwegia, dzień 1: Z Danii do krainy deszczu

W Danii dominują ascetyczne w formie, czyste domki w typie "drewnianych chatek" Beenhakkera, otoczone - co warto podkreślić - drewnianymi płotami. Jest płasko, ale las zachwyca porostami. Słońce świeci w zasadzie całą dobę, wieje, ale jest słonecznie a powietrze krystaliczne. 

Potem wielopiętrowy prom, przed promem rozmowa z polskimi motocyklistami i przygnębiająca pogoda po norweskiej stronie cieśniny Skagerrak. Rzucają się w oczy fatalne oznaczenia dróg rowerowych. Leje naprawdę mocno i cieszą ostrożni kierowcy. Zwracają uwagę zimne deszczowe ogrody, zielone owoce czereśni i rododendrony - obowiązkowe przy każdym domu.

Duńskie wybrzeże Morza Północnego

Rzeczywistość bardzo południowej Norwegii

Za Mandal też były białe domy...

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40920809

Dystans69.11 km Czas03:28 Vśrednia19.94 km/h Podjazdy285 m
Rajd Hanzeatycki, dzień 13: Ostatnie miasto Hanzy

O świcie jest wilgotno i zimno oraz - rzecz jasna - wieje silny wiatr. Od rana! Jakże się cieszę, że to już koniec. Kolejnych dni z taką pogodą już bym nie zdzierżył. Na dzień dobry, jeszcze przed otwarciem sklepów, przybywam do Trzebiatowa. Znowu mi się podoba a to dobry znak. Z Trzebiatowa jadę już nad morze, na plażę w Mrzeżynie. Dalej wzdłuż wybrzeża zmierzam do Kołobrzegu. Eksploruje miasto bardzo dokładnie - mam czas. Pociąg odjeżdża dopiero po 12, ja docieram tu o 10. Kołobrzeg jest jak Magdeburg, została tylko nazwa. Jest odbudowana katedra i jedna odbudowana kamienica. Tyle zostało z dumnego hanzeatyckiego miasta. Mnie czeka traumatyczna podróż z Intercity, okazuje się rzecz jasna, że moje miejsce nie istnieje a wagonu z miejscami na rowery brak. Kilka tekstów o prawie przewozowym sprawia jednak, że ląduję w przedziale i spędzam miło czas z trzyosobową rodzinką ze Środy Śląskiej, szpanuję więc znajomością średzkiej gastronomii, byłem tam przecież w czerwcu... 

Pod wieczór ląduje już we własnym mieszkaniu, a gdy zerkam z przyzwyczajenia na prognozy (na Pomorzu dwa dni intensywnych opadów i cięgle wiatr ze wschodu) czuję ulgę, że nie muszę odczuwać ich trafności na własnej skórze. Basta!

Trzebiatów

Morze w Mrzeżynie

Kołobrzeg - ostatnie tchnienie Hanzy

Trasa: