Wpisy archiwalne w kategorii

wielodniowe

Dystans całkowity:43477.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:2022:58
Średnia prędkość:17.68 km/h
Maksymalna prędkość:78.22 km/h
Suma podjazdów:273662 m
Liczba aktywności:326
Średnio na aktywność:133.37 km i 7h 57m
Więcej statystyk
Dystans92.77 km Czas07:33 Vśrednia12.29 km/h VMAX60.28 km/h Podjazdy2178 m
Falcade-Valles-Canazei
Trasa: Falcade - Passo di San Pellegrino (1918) - Falcade - Passo di Valles (2033) - Passo di Rolle (1972) - Predazzo - Moena - Canazei - Penia

Ciekawostki: 
- rozerwana torebka rowerowa (na rame)
- odwichnięte kolano przy wsiadaniu na rower (zaliczyłem glebę na prostym, wystarczyło krzywo stanąć przy tym obciążeniu roweru)
Dystans111.40 km Czas08:33 Vśrednia13.03 km/h VMAX62.52 km/h Podjazdy2829 m
Temp.4.5 °C SprzętKross Raven Meadow
Sass Dlacia - Falcade
Trasa: Sass Dlacia - Passo Campolongo (1875) - Arabba - Andraz - Colle S. Lucia - Passo Giau (2233) - Colle S. Lucia - Caprile - Alleghe - Cencenighe - Falcade (Val le Buse)

Rano budzi mnie na kempingu temperatura wewnątrz namiotu 4.5 stopnia i szron (na zewnątrz 2.1), ale na przełęczy Campolongo zaznam rekordu trasy w postaci temp. 0.9 stopnia na podjeździe. Letnia jazda przez kilka (sic!) godzin w temperaturze rzędu 1.5-2 stopnie potrafi nieźle zgnoić. Po drodze widoczki na Piz Boe i całkowicie ośnieżony płaskowyż masywu Sella. Jest pozytyw tej całej lodowni: kapitalna widoczność. Dzień okaże się być bardzo słonecznym i widokowym. Udało mi się go maksymalnie wykorzystać. Zorze poranne potrafiły jednak zmrozić do szpiku kości. Nie mogło zbraknąć nieszczęscia w postaci szprychy, która raczy pęknąć z melodyjnym brzęknięciem na prostym odcinku drogi, na podjeździe na passo San Pellegrino.
Dystans112.76 km Czas08:05 Vśrednia13.95 km/h VMAX64.06 km/h Podjazdy2007 m
Temp.31.3 °C SprzętKross Raven Meadow
Pfitschertal - Col dal Ermo
Trasa: Stein (Rastkapelle) - Afens - Sterzing - Eisacktal Radweg - Pfulters - Franzensfeste - Brixen - Klausen - St. Peter - Jü de Börz/Würzjoch (2004) - Antermoia - Col dal Ermo

Z wrażeń:
- strome ścianki-podjazdy 13-15% na ścieżce rowerowej Eisacktal, absurdalny odcinek przez... gołoborze, ale droga nr 12 bardzo ruchliwa, więc alternatywy nie było
- zgubiony klik z torby MSX, bo dzień bez nieszczęscia się nie przydarzył, więc coś musiało się stać 
- siódme poty na podjeździe z St. Peter na Jü de Börz, przesadziłem z tempem, nie uwzględniłem problemów z chodzeniem jakie zafundowała mi dzień wcześniej wyrypa na Grabspitze. Wszystko przez zbyt późną pobudkę, ale to był efekt Grabspittze....
Dystans100.97 km Czas08:18 Vśrednia12.17 km/h VMAX51.45 km/h Podjazdy2718 m
Temp.3.9 °C SprzętKross Raven Meadow
Ahner Saggutl - Pfitscher Joch (Rastkapelle)
Trasa: Ahner Saggutl - Weissenbach - Penser Joch (2214) - Sterzing - Afens - St. Jakob - Pfitscher Joch (2251) - Pfitscher-Joch-Haus (2276) - St. Jakob - Stein - Rastkapelle

Dzień z życia sakwowca

   Po całej dobie opadów nonstop (5.08), bez choćby chwili przerwy naturze zabrakło w końcu amunicji. Od rana utrzymywały się niskie deszczowe chmury, ale wydawało się, że cały ładunek spuściły już na mój namiot, z którego wylałem miską przeszło 3 litry wody odpompowując po nocy potężną kałużę z narożnika sypialni. Byłem zbytnim optymistą, ledwo złożyłem obozowisko zaczęło mżyć i w tej marznącej mżawce, w temperaturze 4-6 stopni przyszło mi podjeżdżać na sięgającą wysoko grzbietu przełęcz Penser. Nawierzchnia drogi była usiana spękaniami i nierównościami a na zjeździe musiałem ubrać na grzbiet wszystko co miałem ze sobą.
  Na przełęczy temperatura spadła poniżej 4 stopni. Kilkanaście kilometrów dalej - w Sterzing - zaznałem na chwilę ciepła, błękitu nieba i słońca, ale nawet w dolinie rzeki Eisack/Isarco chmury dominowały i zagęszczały zakres swojego panowania. Warunki atmosferyczne (temp., wilgotność) wykończyły mi aparat (kompakt). W Sterzing odmówił po prostu posłuszeństwa. Całe szczęście wziąłem dwa.
 Prawdziwy survival czekał mnie jednak w czeluściach wymarzonej doliny Pfitschertal. Jeszcze z asfaltu ujrzałem obielone granie. Świeżutki śnieg zalegał na wierchach nieco tylko wyższych od 2500 m n.p.m. Cała moja koncepcja bazy z trzema noclegami w dolinie się zawaliła. Najwyższy szczyt Alp Zillertalskich - Hochfeiler - był cały przysypany świeżym śniegiem. Długo nie mogłem się zdecydować co robić. Postanowiłem zostawić bagaże przy wyjściu na Grabspitze i ruszyć w stronę przełęczy Pfitscher, by znaleźć lepsze lokum i zdobyć na lekko samą przełęcz zanim zapadnie zmierzch. Wieczorny wjazd oznaczał, że o komforcie termicznym mogłem zapomnieć.
  Pod schroniskiem, na wys. 2276 m n.p.m. temperatura wynosiła  około godz. 19 dokładnie 1.9 stopnia, w dodatku przewalały się tak niskie chmury, że zachaczały o przełęcz potęgując jeszcze trudny do wytrzymania ziąb i wilgoć. Momentami widoczność nie przekraczała 10 metrów. Nawet krowy zaczęły ucieczkę w stronę zabudowań. Ja też uciekłem - w dół doliny. Kilka razy otwarł mi się widok, który po reanimacji akumulatorka udało mi się nawet uwiecznić, samemu do wieczności nie przechodząc. Mocno przymrożony dotarłem do wsi po bagaże i dawaj po raz kolejny do góry, bo znalazłem w pobliżu kapliczki (ponad wioską Stein), na wysokości 1620 m n.p.m. świetne miejsce na bazę dla mojego 10-letniego namiotu (a baza musiała być położona daleko od "człowieków", bo słuzyć miała dwa dni). W Jakubie trwał cały czas Musikfest, który pozbawił mnie dostępu do tutejszego kranika. Miałem jednak 4 litry zapasu, więc na kolację była pomidorowa i mocne postanowienie na dzień następny: wejść na Grabspitze, tak wysoko jak śnieg pozwoli bo Hochfeiler w tych arktycznych warunkach stał się totalnie neosiągalny.  

Dystans119.94 km Czas07:13 Vśrednia16.62 km/h VMAX56.25 km/h Podjazdy1353 m
Temp.43.5 °C SprzętKross Raven Meadow
Nembia-Ahner Saguttl
Trasa: Nembia-Lago di Molveno-Andalo-Spormaggiore-Mezzolombardo-San Michele-Etsch Radweg-pętla Auer-Etsch Radweg-Bozen/Bolzano-Sarnthein-Ahner Saggutl

Od rana w masywie Brenta niskie chmury i mżawka. Widoczność na malownicze Lago di Molveno symboliczna. W dolinie Adygi sytuacja zupełnie inna: pełne słońce i straszny zaduch. Wspaniała trasa rowerowa na kilku odcinkach w remoncie, bez żadnych ostrzeżeń i oznakowań jak na nią wrócić. Mnóstwo straconego czasu, nerwów i kilka nadrobionych kilometrów. Po prostu nagle siatka i barykada. Poza tym straszny ukrop, 43 stopnie w słońcu. Ciężko było uwierzyć w prognozy mówiące o nadchodzącym... śniegu, na wszelki wypadek rozbiłem się jednak na wysokości ok. 1350 m n.p.m.
Dystans43.10 km Czas04:06 Vśrednia10.51 km/h VMAX47.27 km/h Podjazdy1416 m
Temp.41.7 °C SprzętKross Raven Meadow
Trento-Nembia
Trasa: Trento-Sardagna-Passo Camponcino (809) -Sopramonte-Vezzano-Margone-Ranzo-Nembia (Busa di Colin)

Nieludzki skwar i zaduch, palące słońce, cykady, palmy, cedry, figowce, piękne sady kasztanów jadalnych i maniakalnie powtarzane zakazy dla rowerów na drodze do Rivy. Do tego potężne zmęczenie po 20 godzinach jazdy autobusem i dwie godziny opóźnienia tegoż autobusu w stosunku do rozkładu... Wszystko to spowodowało, że zamiast do podnóża masywu Presanella lub brzegów jeziora Garda dotarłem w okolice jeziora Molveno.
Dystans234.74 km Czas12:14 Vśrednia19.19 km/h VMAX70.30 km/h Podjazdy938 m
Dzień 18
Zastawie - Sawin - Horodyszcze - Chełm - Pokrówka - Siennica Różana - Skierbieszów - Zamość - Żdanów - Obrocz - Zwierzyniec - Biłgoraj - Tarnogród - Majdan Sieniawski - Dąbrownica Duża - Wierzawice - Przeworsk
/Zakończenie mojego TdP miało miejsce z chwilą dotarcia do dworca w Przeworsku, o godz. 23:39. Potem były drzemki na nowiutkim dworcu w Przeworsku - gdzie był oficjalny zakaz spania! - i nastepnego dnia powrót pociągami do Katowic. Wszystko kiedyś opiszę na blogu (nie mylić z bikelogiem).

Miało być dalej tj. do Tarnowa pociągiem i rowerem przez Zakopane do Żywca, ale nieustanny widok pochmurnego nieba i ciągłe ryzyko deszczu spowodowały szybsze zakończenie. Ten 18. dzien był pod tym względem wyjątkowo obrzydliwy, deszcz padał ciągiem od 7:50 do okolic 14 i od 18 do 21. W międzyczasie często mrzyło. Patrząc z perspektywy czasu na ponurą aurę w poniedziałek (18.07) i wtorek (18.07) to szybsze zakończenie i nie katowanie się dżdżystymi Karpatami było dobrą decyzją! Raz już przerabiałem dwa tygodnie w deszczowych Karpatach (2012), zalany śpiwór, zalany hamak i ciągłą zgniliznę - do dziś nie tęsknię za powtórką.

Byłbym zapomniał: świetny zjazd na bodajże Wólkę Kraśniczyńską z Chełmca na drodze nr 843 (Chełm-Zamość) i rekord prędkości z sakwami na trasie mojego tegorocznego TdP. Droga prosta jak od linijki i dobry asfalt.

Nareszcie w Chełmie (miałem tu już być w 2013 r)

Droga Chełm-Zamość to ciągłe, niesamowicie intensywne opady...

Zwierzyniec
Dystans204.88 km Czas10:15 Vśrednia19.99 km/h Podjazdy278 m
Dzień 17
Dubicze Cerkiewne - Witowo - PKP - Sarnaki - Platerów - Górki - Stara Kornica - Leśna Podlaska - Biała Podlaska - Wyczółki - Ortel Królewski II - Łomazy - Rossosz - Wisznice - Romanów - Mosty - Hola - Sosnowica - Lipniak w Poleskim PN - Babsk - Urszulin - Zastawie
/ Po 5. dniach rekreacji z M. w ośrodku wypoczynkowym "Bachmaty" w Dubiczach nadszedł czas nałożyć cały bagaż na nowy bagażnik ("skradziony" M) i dokończyć moją drugą pętlęTdP. W 2014 r. jechałem ze wschodu na zachód i męczyło mnie słońce i upały. Tym razem jechałem z zachodu na wschód i prześladował mnie deszcz i ciągłe zachmurzenie. Obie pętle doskonale się zatem uzupełniły... 

Kościół w Górkach

Biała Podlaska

Poleski PN
Dystans171.57 km Czas09:06 Vśrednia18.85 km/h Podjazdy1038 m
Dzień 16
Rubcowo - Lipsk - Dąbrowa Białostocka - Różanystok - Kudrawka - Sidra - Sokółka - Bohoniki - Drahle - Babiki - Usnarz Górny - Jurowlany - Krynki - Kruszyniany - Bobrowniki - Mostowlany - Jałówka - Juszkowy Gród - Lewkowo Nowe - samochód - Dubicze Cerkiewne
/ zniecierpliwiona M. zabrała mnie samochodem z wszystkimi gratami z Lewkowa, a przecież do godz. 23. byłbym w Dubiczach o własnych siłach...
Dystans132.29 km Czas07:43 Vśrednia17.14 km/h Podjazdy706 m
Dzień 15
Bryzgiel - Czerwony Folwark - Wigry - Maćkowa Ruda - Remieńkiń - Kaletnik - Słobódka - Puńsk - Kompocie - Widugiery - Sejny - Giby - Jez. Brożane - Rygol - Mikaszówka - Rubcowo
/ Tego dnia pękło 10 000 km w ciągu roku. To był dobry dzień na taki fakt: piękne litewskie krajobrazy i pęknięcie dwóch z czterech podpór mojego bagażnika obciążonego zaledwie na poziomie 16 kg... To był efekt trzęsanki na szutrach Puszczy Augustowskiej :(