Wpisy archiwalne w kategorii
>100 km
Dystans całkowity: | 81694.69 km (w terenie 19.90 km; 0.02%) |
Czas w ruchu: | 3737:45 |
Średnia prędkość: | 19.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.22 km/h |
Suma podjazdów: | 513206 m |
Liczba aktywności: | 607 |
Średnio na aktywność: | 134.59 km i 7h 03m |
Więcej statystyk |
Dystans166.09 km Czas08:06 Vśrednia20.50 km/h VMAX47.40 km/h Podjazdy961 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Pętla Żarkowska
Chorzów - Miasteczko Śl. - Kalety - Woźniki - Koziegłowy - Żarki - Kroczyce - Siamoszyce - Mokrus - Pilica - Kwaśniów - Klucze - Bolesław - Bukowno - Trzebinia - Chrzanów - Jaworzno
Dystans182.18 km Czas09:52 Vśrednia18.46 km/h VMAX55.33 km/h Podjazdy733 m
SprzętKross Raven Meadow
Ochsattel-Hainfeld-Tulln-Wiedeń-Petronell
Trasa: Ochsattel - Rehbauerkogel (870) - Kleinzell - Hainfeld - Klammhöhe (618) - Innermanzing - Neulengbach - Judenau - Tulln - Donauerradweg - Korneuburg - Wiedeń - Donauinsel - Nationalpark Donau-Auen - Eckartsau - Bad Deutsch-Altenburg - Petronell Camping
Wrażenia:
Obserwowałem z baaardzo bliska w Wiedniu przebieg integracji kulturowej miejscowych i "uchodźców" na nabrzeżu Dunaju. Miejscowi, całkiem nago, bez cienia żenady paradowali po ścieżce rowerowej, zamiejscowi szczelnie pooubierani przejęli kontrolę na wszystkimi stanowiskami grillowymi, znad których wydobywały się kłęby zawiesistego dymu. Gdzieniegdzie w kabrioletach na ścieżkę wjeżdżali Afroaustriacy, czy jak ich tam zwać, wszyscy w złotych ketach na szyjach...
Wrażenia:
Obserwowałem z baaardzo bliska w Wiedniu przebieg integracji kulturowej miejscowych i "uchodźców" na nabrzeżu Dunaju. Miejscowi, całkiem nago, bez cienia żenady paradowali po ścieżce rowerowej, zamiejscowi szczelnie pooubierani przejęli kontrolę na wszystkimi stanowiskami grillowymi, znad których wydobywały się kłęby zawiesistego dymu. Gdzieniegdzie w kabrioletach na ścieżkę wjeżdżali Afroaustriacy, czy jak ich tam zwać, wszyscy w złotych ketach na szyjach...
Dystans143.44 km Czas09:06 Vśrednia15.76 km/h VMAX78.22 km/h Podjazdy1863 m
SprzętKross Raven Meadow
Weng-Salzatal-Mariazell-Ochsattel
Trasa: Weng - Gstatterboden - Hieflau - Palfau - Wildalpen - Mariazell - Terz - Pass Gscheid (970) - St. Aegyd - Ochsattel (820)
Kronika wypadków i nieszczęść:
Obtarte i poranione żwirem obie dłonie, lewe ramię i zdarta skóra z lewego kolana - efekt wywrotki na obwodnicy tunelu obrosłej zgniłym z wilgoci mchem, zabójczo śliskim rzy hamowaniu... Przed dziewiczym lotem w przepaść powstrzymała mnie solidna barierka.
Wrażenia:
Kapitalny zjazd z przełęczy Gscheid - szeroko i prosto, świetna nawierzchnia i alpejski rekord z sakwami wyśrubowany do 78.22 km/h
Kronika wypadków i nieszczęść:
Obtarte i poranione żwirem obie dłonie, lewe ramię i zdarta skóra z lewego kolana - efekt wywrotki na obwodnicy tunelu obrosłej zgniłym z wilgoci mchem, zabójczo śliskim rzy hamowaniu... Przed dziewiczym lotem w przepaść powstrzymała mnie solidna barierka.
Wrażenia:
Kapitalny zjazd z przełęczy Gscheid - szeroko i prosto, świetna nawierzchnia i alpejski rekord z sakwami wyśrubowany do 78.22 km/h
Dystans111.26 km Czas07:07 Vśrednia15.63 km/h VMAX58.26 km/h Podjazdy1152 m
SprzętKross Raven Meadow
Vordertal-Liezen-Weng
Trasa: Vordertal (Silberleitengraben) - Hallstatt - Bad Aussee - Bad Mitterndorf - Trautenfels - Liezen - Admont - Grabnerhof (Weng)
Dystans112.63 km Czas07:39 Vśrednia14.72 km/h VMAX75.69 km/h Podjazdy1625 m
SprzętKross Raven Meadow
St.Martin-Hallain-Vordertal
Trasa: St.Martin bei Lofer - Unken - Steinpass (588) - Unterjettenberg - Schwarzbachwachtsattel (868) - Ramsau - Berchtesgaden - Oberstein (680) - Hallein - Golling - Lammerklamm - Voglau - Pass Gschütt (960) - Gosau - Silberleitengraben
Kronika wypadków i nieszczęść:
- Zgubione rękawiczki rowerowe pod Lidlem w Berchtesgaden
- Totalny brak widoczności
Wrażenia:
- W drodze na przeł. Gschütt mijały mnie pododdziały dzielnej i neutralnej austriackiej armii :)
Kronika wypadków i nieszczęść:
- Zgubione rękawiczki rowerowe pod Lidlem w Berchtesgaden
- Totalny brak widoczności
Wrażenia:
- W drodze na przeł. Gschütt mijały mnie pododdziały dzielnej i neutralnej austriackiej armii :)
Dystans102.40 km Czas07:04 Vśrednia14.49 km/h VMAX58.05 km/h Podjazdy1287 m
Temp.6.5 °C SprzętKross Raven Meadow
Hochalpenstrasse - Sankt Martin bei Lofer
Trasa: Kasereckalm - Przełęcz Hochtor (2504) - Edelweisspitze (2571) - Bruck - Zell am See - Saalfelden - Lo0fer - St. Martin bei Lofer - (Camping Grubhof)
Wrażenia:
- Przejazd przez Zell am See pomógł mi wzbogacić się kulturowo. Podziwiałem różne burki, nikaby, hidżaby itp. rodowote austriackie stroje ludowe w dużych ilościach...
- Spotkałem Polaka od 8 lat mieszkającego w okolicach Saalfelden, czyli w Salfeldowie, jak powiadał :) Był rzecz jasna na rowerze.
Wrażenia:
- Przejazd przez Zell am See pomógł mi wzbogacić się kulturowo. Podziwiałem różne burki, nikaby, hidżaby itp. rodowote austriackie stroje ludowe w dużych ilościach...
- Spotkałem Polaka od 8 lat mieszkającego w okolicach Saalfelden, czyli w Salfeldowie, jak powiadał :) Był rzecz jasna na rowerze.
Dystans111.40 km Czas08:33 Vśrednia13.03 km/h VMAX62.52 km/h Podjazdy2829 m
Temp.4.5 °C SprzętKross Raven Meadow
Sass Dlacia - Falcade
Trasa: Sass Dlacia - Passo Campolongo (1875) - Arabba - Andraz - Colle S. Lucia - Passo Giau (2233) - Colle S. Lucia - Caprile - Alleghe - Cencenighe - Falcade (Val le Buse)
Rano budzi mnie na kempingu temperatura wewnątrz namiotu 4.5 stopnia i szron (na zewnątrz 2.1), ale na przełęczy Campolongo zaznam rekordu trasy w postaci temp. 0.9 stopnia na podjeździe. Letnia jazda przez kilka (sic!) godzin w temperaturze rzędu 1.5-2 stopnie potrafi nieźle zgnoić. Po drodze widoczki na Piz Boe i całkowicie ośnieżony płaskowyż masywu Sella. Jest pozytyw tej całej lodowni: kapitalna widoczność. Dzień okaże się być bardzo słonecznym i widokowym. Udało mi się go maksymalnie wykorzystać. Zorze poranne potrafiły jednak zmrozić do szpiku kości. Nie mogło zbraknąć nieszczęscia w postaci szprychy, która raczy pęknąć z melodyjnym brzęknięciem na prostym odcinku drogi, na podjeździe na passo San Pellegrino.
Rano budzi mnie na kempingu temperatura wewnątrz namiotu 4.5 stopnia i szron (na zewnątrz 2.1), ale na przełęczy Campolongo zaznam rekordu trasy w postaci temp. 0.9 stopnia na podjeździe. Letnia jazda przez kilka (sic!) godzin w temperaturze rzędu 1.5-2 stopnie potrafi nieźle zgnoić. Po drodze widoczki na Piz Boe i całkowicie ośnieżony płaskowyż masywu Sella. Jest pozytyw tej całej lodowni: kapitalna widoczność. Dzień okaże się być bardzo słonecznym i widokowym. Udało mi się go maksymalnie wykorzystać. Zorze poranne potrafiły jednak zmrozić do szpiku kości. Nie mogło zbraknąć nieszczęscia w postaci szprychy, która raczy pęknąć z melodyjnym brzęknięciem na prostym odcinku drogi, na podjeździe na passo San Pellegrino.
Dystans112.76 km Czas08:05 Vśrednia13.95 km/h VMAX64.06 km/h Podjazdy2007 m
Temp.31.3 °C SprzętKross Raven Meadow
Pfitschertal - Col dal Ermo
Trasa: Stein (Rastkapelle) - Afens - Sterzing - Eisacktal Radweg - Pfulters - Franzensfeste - Brixen - Klausen - St. Peter - Jü de Börz/Würzjoch (2004) - Antermoia - Col dal Ermo
Z wrażeń:
- strome ścianki-podjazdy 13-15% na ścieżce rowerowej Eisacktal, absurdalny odcinek przez... gołoborze, ale droga nr 12 bardzo ruchliwa, więc alternatywy nie było
- zgubiony klik z torby MSX, bo dzień bez nieszczęscia się nie przydarzył, więc coś musiało się stać
- siódme poty na podjeździe z St. Peter na Jü de Börz, przesadziłem z tempem, nie uwzględniłem problemów z chodzeniem jakie zafundowała mi dzień wcześniej wyrypa na Grabspitze. Wszystko przez zbyt późną pobudkę, ale to był efekt Grabspittze....
Z wrażeń:
- strome ścianki-podjazdy 13-15% na ścieżce rowerowej Eisacktal, absurdalny odcinek przez... gołoborze, ale droga nr 12 bardzo ruchliwa, więc alternatywy nie było
- zgubiony klik z torby MSX, bo dzień bez nieszczęscia się nie przydarzył, więc coś musiało się stać
- siódme poty na podjeździe z St. Peter na Jü de Börz, przesadziłem z tempem, nie uwzględniłem problemów z chodzeniem jakie zafundowała mi dzień wcześniej wyrypa na Grabspitze. Wszystko przez zbyt późną pobudkę, ale to był efekt Grabspittze....
Dystans100.97 km Czas08:18 Vśrednia12.17 km/h VMAX51.45 km/h Podjazdy2718 m
Temp.3.9 °C SprzętKross Raven Meadow
Ahner Saggutl - Pfitscher Joch (Rastkapelle)
Trasa: Ahner Saggutl - Weissenbach - Penser Joch (2214) - Sterzing - Afens - St. Jakob - Pfitscher Joch (2251) - Pfitscher-Joch-Haus (2276) - St. Jakob - Stein - Rastkapelle
Dzień z życia sakwowca
Po całej dobie opadów nonstop (5.08), bez choćby chwili przerwy naturze zabrakło w końcu amunicji. Od rana utrzymywały się niskie deszczowe chmury, ale wydawało się, że cały ładunek spuściły już na mój namiot, z którego wylałem miską przeszło 3 litry wody odpompowując po nocy potężną kałużę z narożnika sypialni. Byłem zbytnim optymistą, ledwo złożyłem obozowisko zaczęło mżyć i w tej marznącej mżawce, w temperaturze 4-6 stopni przyszło mi podjeżdżać na sięgającą wysoko grzbietu przełęcz Penser. Nawierzchnia drogi była usiana spękaniami i nierównościami a na zjeździe musiałem ubrać na grzbiet wszystko co miałem ze sobą.
Na przełęczy temperatura spadła poniżej 4 stopni. Kilkanaście kilometrów dalej - w Sterzing - zaznałem na chwilę ciepła, błękitu nieba i słońca, ale nawet w dolinie rzeki Eisack/Isarco chmury dominowały i zagęszczały zakres swojego panowania. Warunki atmosferyczne (temp., wilgotność) wykończyły mi aparat (kompakt). W Sterzing odmówił po prostu posłuszeństwa. Całe szczęście wziąłem dwa.
Prawdziwy survival czekał mnie jednak w czeluściach wymarzonej doliny Pfitschertal. Jeszcze z asfaltu ujrzałem obielone granie. Świeżutki śnieg zalegał na wierchach nieco tylko wyższych od 2500 m n.p.m. Cała moja koncepcja bazy z trzema noclegami w dolinie się zawaliła. Najwyższy szczyt Alp Zillertalskich - Hochfeiler - był cały przysypany świeżym śniegiem. Długo nie mogłem się zdecydować co robić. Postanowiłem zostawić bagaże przy wyjściu na Grabspitze i ruszyć w stronę przełęczy Pfitscher, by znaleźć lepsze lokum i zdobyć na lekko samą przełęcz zanim zapadnie zmierzch. Wieczorny wjazd oznaczał, że o komforcie termicznym mogłem zapomnieć.
Pod schroniskiem, na wys. 2276 m n.p.m. temperatura wynosiła około godz. 19 dokładnie 1.9 stopnia, w dodatku przewalały się tak niskie chmury, że zachaczały o przełęcz potęgując jeszcze trudny do wytrzymania ziąb i wilgoć. Momentami widoczność nie przekraczała 10 metrów. Nawet krowy zaczęły ucieczkę w stronę zabudowań. Ja też uciekłem - w dół doliny. Kilka razy otwarł mi się widok, który po reanimacji akumulatorka udało mi się nawet uwiecznić, samemu do wieczności nie przechodząc. Mocno przymrożony dotarłem do wsi po bagaże i dawaj po raz kolejny do góry, bo znalazłem w pobliżu kapliczki (ponad wioską Stein), na wysokości 1620 m n.p.m. świetne miejsce na bazę dla mojego 10-letniego namiotu (a baza musiała być położona daleko od "człowieków", bo słuzyć miała dwa dni). W Jakubie trwał cały czas Musikfest, który pozbawił mnie dostępu do tutejszego kranika. Miałem jednak 4 litry zapasu, więc na kolację była pomidorowa i mocne postanowienie na dzień następny: wejść na Grabspitze, tak wysoko jak śnieg pozwoli bo Hochfeiler w tych arktycznych warunkach stał się totalnie neosiągalny.
Dzień z życia sakwowca
Po całej dobie opadów nonstop (5.08), bez choćby chwili przerwy naturze zabrakło w końcu amunicji. Od rana utrzymywały się niskie deszczowe chmury, ale wydawało się, że cały ładunek spuściły już na mój namiot, z którego wylałem miską przeszło 3 litry wody odpompowując po nocy potężną kałużę z narożnika sypialni. Byłem zbytnim optymistą, ledwo złożyłem obozowisko zaczęło mżyć i w tej marznącej mżawce, w temperaturze 4-6 stopni przyszło mi podjeżdżać na sięgającą wysoko grzbietu przełęcz Penser. Nawierzchnia drogi była usiana spękaniami i nierównościami a na zjeździe musiałem ubrać na grzbiet wszystko co miałem ze sobą.
Na przełęczy temperatura spadła poniżej 4 stopni. Kilkanaście kilometrów dalej - w Sterzing - zaznałem na chwilę ciepła, błękitu nieba i słońca, ale nawet w dolinie rzeki Eisack/Isarco chmury dominowały i zagęszczały zakres swojego panowania. Warunki atmosferyczne (temp., wilgotność) wykończyły mi aparat (kompakt). W Sterzing odmówił po prostu posłuszeństwa. Całe szczęście wziąłem dwa.
Prawdziwy survival czekał mnie jednak w czeluściach wymarzonej doliny Pfitschertal. Jeszcze z asfaltu ujrzałem obielone granie. Świeżutki śnieg zalegał na wierchach nieco tylko wyższych od 2500 m n.p.m. Cała moja koncepcja bazy z trzema noclegami w dolinie się zawaliła. Najwyższy szczyt Alp Zillertalskich - Hochfeiler - był cały przysypany świeżym śniegiem. Długo nie mogłem się zdecydować co robić. Postanowiłem zostawić bagaże przy wyjściu na Grabspitze i ruszyć w stronę przełęczy Pfitscher, by znaleźć lepsze lokum i zdobyć na lekko samą przełęcz zanim zapadnie zmierzch. Wieczorny wjazd oznaczał, że o komforcie termicznym mogłem zapomnieć.
Pod schroniskiem, na wys. 2276 m n.p.m. temperatura wynosiła około godz. 19 dokładnie 1.9 stopnia, w dodatku przewalały się tak niskie chmury, że zachaczały o przełęcz potęgując jeszcze trudny do wytrzymania ziąb i wilgoć. Momentami widoczność nie przekraczała 10 metrów. Nawet krowy zaczęły ucieczkę w stronę zabudowań. Ja też uciekłem - w dół doliny. Kilka razy otwarł mi się widok, który po reanimacji akumulatorka udało mi się nawet uwiecznić, samemu do wieczności nie przechodząc. Mocno przymrożony dotarłem do wsi po bagaże i dawaj po raz kolejny do góry, bo znalazłem w pobliżu kapliczki (ponad wioską Stein), na wysokości 1620 m n.p.m. świetne miejsce na bazę dla mojego 10-letniego namiotu (a baza musiała być położona daleko od "człowieków", bo słuzyć miała dwa dni). W Jakubie trwał cały czas Musikfest, który pozbawił mnie dostępu do tutejszego kranika. Miałem jednak 4 litry zapasu, więc na kolację była pomidorowa i mocne postanowienie na dzień następny: wejść na Grabspitze, tak wysoko jak śnieg pozwoli bo Hochfeiler w tych arktycznych warunkach stał się totalnie neosiągalny.
Dystans119.94 km Czas07:13 Vśrednia16.62 km/h VMAX56.25 km/h Podjazdy1353 m
Temp.43.5 °C SprzętKross Raven Meadow
Nembia-Ahner Saguttl
Trasa: Nembia-Lago di Molveno-Andalo-Spormaggiore-Mezzolombardo-San Michele-Etsch Radweg-pętla Auer-Etsch Radweg-Bozen/Bolzano-Sarnthein-Ahner Saggutl
Od rana w masywie Brenta niskie chmury i mżawka. Widoczność na malownicze Lago di Molveno symboliczna. W dolinie Adygi sytuacja zupełnie inna: pełne słońce i straszny zaduch. Wspaniała trasa rowerowa na kilku odcinkach w remoncie, bez żadnych ostrzeżeń i oznakowań jak na nią wrócić. Mnóstwo straconego czasu, nerwów i kilka nadrobionych kilometrów. Po prostu nagle siatka i barykada. Poza tym straszny ukrop, 43 stopnie w słońcu. Ciężko było uwierzyć w prognozy mówiące o nadchodzącym... śniegu, na wszelki wypadek rozbiłem się jednak na wysokości ok. 1350 m n.p.m.
Od rana w masywie Brenta niskie chmury i mżawka. Widoczność na malownicze Lago di Molveno symboliczna. W dolinie Adygi sytuacja zupełnie inna: pełne słońce i straszny zaduch. Wspaniała trasa rowerowa na kilku odcinkach w remoncie, bez żadnych ostrzeżeń i oznakowań jak na nią wrócić. Mnóstwo straconego czasu, nerwów i kilka nadrobionych kilometrów. Po prostu nagle siatka i barykada. Poza tym straszny ukrop, 43 stopnie w słońcu. Ciężko było uwierzyć w prognozy mówiące o nadchodzącym... śniegu, na wszelki wypadek rozbiłem się jednak na wysokości ok. 1350 m n.p.m.