Wpisy archiwalne w kategorii
>100 km
Dystans całkowity: | 81694.69 km (w terenie 19.90 km; 0.02%) |
Czas w ruchu: | 3737:45 |
Średnia prędkość: | 19.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.22 km/h |
Suma podjazdów: | 513206 m |
Liczba aktywności: | 607 |
Średnio na aktywność: | 134.59 km i 7h 03m |
Więcej statystyk |
Dystans111.20 km Czas05:09 Vśrednia21.59 km/h VMAX45.25 km/h Podjazdy706 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Chorzów - Siewierz - Sławków - Jaworzno
Piękny dzień na rajd po pracy okrężną drogą do Jaworzna. Po drodze wizyta na Dorotce i kluczenie po zaułkach Sławkowa.
Siemianowice
Góra św. Doroty
Pogoria IV ornitologicznie
Siewierz
Sławków
Siemianowice
Góra św. Doroty
Pogoria IV ornitologicznie
Siewierz
Sławków
Dystans124.09 km Czas06:57 Vśrednia17.85 km/h VMAX35.60 km/h Podjazdy525 m
SprzętMerida Drakar
Źródła Liswarty
Trasa w znacznej mierze po szutrach, gruntówkach, lasach. Piękna pogoda, celem były źródła i zapoznanie się ze stanem prac na jedynce pod Woźnikami. Źródła Liswarty okazały się nie istnieć.
Rogoźnik
Niezdara
W drodze do Woźnik
Woźniki
Tu były kiedyś źródła Liswarty...
Rogoźnik
Niezdara
W drodze do Woźnik
Woźniki
Tu były kiedyś źródła Liswarty...
Dystans137.72 km Czas06:17 Vśrednia21.92 km/h VMAX45.00 km/h Podjazdy676 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Księstwo Pszczyńskie
I znów się nie udało zajechać do Cieszyna. Tym razem padło łożysko w pedale. Oznaczało to odwrót na Pszczynę i zaliczanie drewniaków w Wiśle Małej, Grzawie i Miedźnej. Odwrót przez Tychy i Zarzecze.
Gostyń
Wisła Mała
Zbiornik Goczałkowicki
Pszczyna
Miedźna
Gostyń
Wisła Mała
Zbiornik Goczałkowicki
Pszczyna
Miedźna
Dystans113.51 km Czas05:59 Vśrednia18.97 km/h
SprzętFocus Arriba 4.0
Jaworzno
Rajd do Jaworzna przez Pogorię i powrót przez Mysłowice. Piękna pogoda, ale powrót już w ciemności (ok. 21) bo zasiedziałem się w Jaworznie.
Będzin, starówka
Park Zielona
Szczakowa
Będzin, starówka
Park Zielona
Szczakowa
Dystans137.92 km Czas07:02 Vśrednia19.61 km/h VMAX45.39 km/h Podjazdy1046 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Bzów
Przenikliwy wiatr, choć gdy wyruszyłem (około 14) było słonecznie. Od 17 zaczęły pojawiać się chmury, temperatura zaczęła spadać. W drodze powrotnej złapał mnie nawet deszczyk. Dopiero o 21 byłem w domu.
Ciekawostki: pierwszy raz zobaczyłem jenota azjatyckiego (potrącony, przy drodze)
100-lecie niepodległości: Korfanty w Siemianowicach
Błądzenie po lasach między Łazami a Zawierciem
Bzów
Jenot na drodze z Bzowa do Ogrodzieńca (piękne futro!)
Przenikliwy wiatr, choć gdy wyruszyłem (około 14) było słonecznie. Od 17 zaczęły pojawiać się chmury, temperatura zaczęła spadać. W drodze powrotnej złapał mnie nawet deszczyk. Dopiero o 21 byłem w domu.
Ciekawostki: pierwszy raz zobaczyłem jenota azjatyckiego (potrącony, przy drodze)
100-lecie niepodległości: Korfanty w Siemianowicach
Błądzenie po lasach między Łazami a Zawierciem
Bzów
Jenot na drodze z Bzowa do Ogrodzieńca (piękne futro!)
Dystans139.49 km Czas07:02 Vśrednia19.83 km/h VMAX50.28 km/h Podjazdy938 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Mstów
Dzień obfitował w zwroty akcji; nie było dramatycznie, ale dość osobliwie. Zimny wiatr fundował kalejdoskop aury: od słońca i błękitnego nieba po gradowe chmury i deszcz w końcówce, który wymusił odwrót do stacji Korwinów.
Wypada jednak spisać wrażenia chronologicznie. Wpierw był Świerklaniec z przebłyskami słońca. Następnie ratowanie potrąconej wróbliczki w Miasteczku Śląskim i napływające chmury. Potem w miarę zbliżania się do Koziegłów i Koziegłówek coraz ładniejsze niebo (niemal bezchmurnie na moment), które po minięciu Miłości gwałtownie się chmurzyło aż do osiągnięcia efektu "gradowej chmury" w Poraju. Do końca trasy niebo już parszywie zasnute cięzkimi chmurami...
Świerklaniec, przebłyski słońca
Własność skarbu państwa w moich rękach, Miasteczko Śląskie
Koziegłówki, oko cyklonu
Poraj, gradowe chmury
Słoneczne skały, Olsztyn - cyklotrek
Mstów, stodoły
Stary Rynek, Częstochowa
Dzień obfitował w zwroty akcji; nie było dramatycznie, ale dość osobliwie. Zimny wiatr fundował kalejdoskop aury: od słońca i błękitnego nieba po gradowe chmury i deszcz w końcówce, który wymusił odwrót do stacji Korwinów.
Wypada jednak spisać wrażenia chronologicznie. Wpierw był Świerklaniec z przebłyskami słońca. Następnie ratowanie potrąconej wróbliczki w Miasteczku Śląskim i napływające chmury. Potem w miarę zbliżania się do Koziegłów i Koziegłówek coraz ładniejsze niebo (niemal bezchmurnie na moment), które po minięciu Miłości gwałtownie się chmurzyło aż do osiągnięcia efektu "gradowej chmury" w Poraju. Do końca trasy niebo już parszywie zasnute cięzkimi chmurami...
Świerklaniec, przebłyski słońca
Własność skarbu państwa w moich rękach, Miasteczko Śląskie
Koziegłówki, oko cyklonu
Poraj, gradowe chmury
Słoneczne skały, Olsztyn - cyklotrek
Mstów, stodoły
Stary Rynek, Częstochowa
Dystans172.79 km Czas08:14 Vśrednia20.99 km/h VMAX48.49 km/h Podjazdy1251 m
SprzętKross Raven Meadow
Szlak górnośląskich grodów i grodzisk
Rano chłodno i miejscami mgła (Kochłowice), przemoczyłem buty na gródku w Kochłowicach. Dopiero w Żorach na rynku trochę się ogrzałem w słońcu. Dalej już coraz cieplej. piękny las bukowy na otoczonym potężnym wałem godzisku Golęszyców w Lubomii. Obiekt odwiedziłem po raz pierwszy, niepotrzebnie jadąc zielonym szlakiem (szybciej i krócej odbić w kierunku ambony widocznej na skraju lasu). Sporo grzybiarzy z pełnymi koszykami podgrzybków zlotawych...
Dalej przez opłotki Raciborza, Nedzę i Rudy (tłumy) skierowałem się na kolejne grodzisko w Żernicy. Powrót przez Knurów i cepelię weekendową przy zamku Chudów. Pogoda cudowna, w Halembie i Batorym spory ruch samochodów. Powrót o 17 :)
Poranna rosa na gródku w Kochłowicach
Stary śląski gród Wodzisław
Grodzisko w Lubomii, największe na polskim Górnym Śląsku
Stary śląski gród Racibórz
Grodzisko w Żernicy
Tumult weekendowy przy zamku w Chudowie
Rano chłodno i miejscami mgła (Kochłowice), przemoczyłem buty na gródku w Kochłowicach. Dopiero w Żorach na rynku trochę się ogrzałem w słońcu. Dalej już coraz cieplej. piękny las bukowy na otoczonym potężnym wałem godzisku Golęszyców w Lubomii. Obiekt odwiedziłem po raz pierwszy, niepotrzebnie jadąc zielonym szlakiem (szybciej i krócej odbić w kierunku ambony widocznej na skraju lasu). Sporo grzybiarzy z pełnymi koszykami podgrzybków zlotawych...
Dalej przez opłotki Raciborza, Nedzę i Rudy (tłumy) skierowałem się na kolejne grodzisko w Żernicy. Powrót przez Knurów i cepelię weekendową przy zamku Chudów. Pogoda cudowna, w Halembie i Batorym spory ruch samochodów. Powrót o 17 :)
Poranna rosa na gródku w Kochłowicach
Stary śląski gród Wodzisław
Grodzisko w Lubomii, największe na polskim Górnym Śląsku
Stary śląski gród Racibórz
Grodzisko w Żernicy
Tumult weekendowy przy zamku w Chudowie
Dystans127.47 km Czas07:03 Vśrednia18.08 km/h VMAX48.90 km/h Podjazdy962 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Czerna
Nad ranem potężna mgła. Dzięki temu objechałem Pogorię III (bo na drodze była widoczność 15 m) i zyskałem zdjęcia molo we mgle :) Od Strzemieszyc już słońce. Niestety między Sławkowem a Bukownem wybrałem dukty leśne (29!) na których nie sposób było się rozeznać i straciłem 0,5 h do miejsca zbiórki. Dalej już w towarzystwie (od Bukowna).
Z nowości: odwiedzone źródła Sztoły (silne wywierzysko) i sprawdzony skrót leśny do Gorenic (środkowy odcinek to piaskownica), pierwszy znaleziony w tym roku maślak (oszczędzony) oraz obiad w restauracji pielgrzymkowej w Czernej. Powrót przez Dulową i Trzebinię do Jaworzna.
Pogoria III w porannej mgle
Sławków, zamek
Źródła Sztoły
Czerna
Trzebinia dla Niepodległej
Nad ranem potężna mgła. Dzięki temu objechałem Pogorię III (bo na drodze była widoczność 15 m) i zyskałem zdjęcia molo we mgle :) Od Strzemieszyc już słońce. Niestety między Sławkowem a Bukownem wybrałem dukty leśne (29!) na których nie sposób było się rozeznać i straciłem 0,5 h do miejsca zbiórki. Dalej już w towarzystwie (od Bukowna).
Z nowości: odwiedzone źródła Sztoły (silne wywierzysko) i sprawdzony skrót leśny do Gorenic (środkowy odcinek to piaskownica), pierwszy znaleziony w tym roku maślak (oszczędzony) oraz obiad w restauracji pielgrzymkowej w Czernej. Powrót przez Dulową i Trzebinię do Jaworzna.
Pogoria III w porannej mgle
Sławków, zamek
Źródła Sztoły
Czerna
Trzebinia dla Niepodległej
Dystans125.64 km Czas06:39 Vśrednia18.89 km/h VMAX39.90 km/h Podjazdy760 m
SprzętMerida Drakar
Rudno
Powrót na górala i piękną pogodę uczciłem pętlą gliwicką. Wpierw Las Załęski, później wizyta w Paniowach, Chudowie (wszystko otaśmowane - chyba przygotowania na weekend), Przyszowicach (sklep rowerowy Profi-Bike) a dalej do Smolnicy i Sośnicowic. Okazało się, że zostało sporo czasu, dlatego zaliczyłem też Sierakowice, Rachowice i planowałem dotrzeć przez las do Pławniowic. Nie udało się, zlekceważyłem topografię (wystarczyło sprawdzić w necie kluczowy odcinek). Musiałem zarządzić wycof i telepać się wśród mrowia ambon do Taciszowa. Stamtąd fatalnym (nawet na "29) odcinkiem płytowym jechałem na Rzeczyce i dalej, juz typowym góralowym szutrem na Stare Łabędy. Niestety w Gliwicach dopadł mnie zmierzch (przez te błądzenia leśne). Przez Sośnicę, Zabrze i Lipiny (bez przygód) dotarłem tuż po 21. do domu.
Chudów
Bojszów
Gdzieś w lesie pod Rudnem
Taciszów, kapliczka
Stare Łabędy
Powrót na górala i piękną pogodę uczciłem pętlą gliwicką. Wpierw Las Załęski, później wizyta w Paniowach, Chudowie (wszystko otaśmowane - chyba przygotowania na weekend), Przyszowicach (sklep rowerowy Profi-Bike) a dalej do Smolnicy i Sośnicowic. Okazało się, że zostało sporo czasu, dlatego zaliczyłem też Sierakowice, Rachowice i planowałem dotrzeć przez las do Pławniowic. Nie udało się, zlekceważyłem topografię (wystarczyło sprawdzić w necie kluczowy odcinek). Musiałem zarządzić wycof i telepać się wśród mrowia ambon do Taciszowa. Stamtąd fatalnym (nawet na "29) odcinkiem płytowym jechałem na Rzeczyce i dalej, juz typowym góralowym szutrem na Stare Łabędy. Niestety w Gliwicach dopadł mnie zmierzch (przez te błądzenia leśne). Przez Sośnicę, Zabrze i Lipiny (bez przygód) dotarłem tuż po 21. do domu.
Chudów
Bojszów
Gdzieś w lesie pod Rudnem
Taciszów, kapliczka
Stare Łabędy
Dystans169.35 km Czas08:23 Vśrednia20.20 km/h VMAX48.13 km/h Podjazdy1030 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Olsztyn
Udało mi się zebrać o 6 rano. Było bardzo przyjemnie (temp. 16,3 stopnia) jeśli idzie o termikę. Wiatr jeszcze nie szalał (dopiero od 8, gdy dotarłem pod Cynków). W Cynkowie prawdziwy duch dożynkowej rywalizacji. Straciłem sporo czasu bo co drugi gospodarz wymyślał kapitalne scenki rodzajowe (a ja te scenki fotografowałem). W Koziegłowach trafiłem drugi bonus: otwarty kościół! Po raz ostatni byłem w nim w 1999 roku... (przy okazji pierwszej setki zrobionej na rowerze). Zachwyciły mnie wtedy gotyckie polichromie w prezbiterium i po kilkunastu próbach - na przestrzeni niemal 20 lat! - znów udało mi się trafić na otwarty kościół przed mszą.
Śniadanie zjadłem dopiero na rynku w Olsztynie. Testowałem różne warianty (żółty rowerowy okazał się piaskownicą) by ominąć podjazd na Choroń i Biskupice (planuję rajd szkolny w te okolice). Powrót już w miarę normalnie tj. przez Kamienicę Polską i Woźniki. W Maciejkowicach droga zalana wodą i wielkie kałuże. Na moim osiedlu podobnie. Mnie jednak deszcz nawet nie drasnął :)
Już niewiele po 7 rano opuszczałem Sączów, zmierzając na Ożarowice
Wreszcie we wnętrzu koziegłowskiej fary (gotycka polichromia)
Olsztyn
Woźniki, rocznicowo...
Powrót znowu przy lotnisku
Udało mi się zebrać o 6 rano. Było bardzo przyjemnie (temp. 16,3 stopnia) jeśli idzie o termikę. Wiatr jeszcze nie szalał (dopiero od 8, gdy dotarłem pod Cynków). W Cynkowie prawdziwy duch dożynkowej rywalizacji. Straciłem sporo czasu bo co drugi gospodarz wymyślał kapitalne scenki rodzajowe (a ja te scenki fotografowałem). W Koziegłowach trafiłem drugi bonus: otwarty kościół! Po raz ostatni byłem w nim w 1999 roku... (przy okazji pierwszej setki zrobionej na rowerze). Zachwyciły mnie wtedy gotyckie polichromie w prezbiterium i po kilkunastu próbach - na przestrzeni niemal 20 lat! - znów udało mi się trafić na otwarty kościół przed mszą.
Śniadanie zjadłem dopiero na rynku w Olsztynie. Testowałem różne warianty (żółty rowerowy okazał się piaskownicą) by ominąć podjazd na Choroń i Biskupice (planuję rajd szkolny w te okolice). Powrót już w miarę normalnie tj. przez Kamienicę Polską i Woźniki. W Maciejkowicach droga zalana wodą i wielkie kałuże. Na moim osiedlu podobnie. Mnie jednak deszcz nawet nie drasnął :)
Już niewiele po 7 rano opuszczałem Sączów, zmierzając na Ożarowice
Wreszcie we wnętrzu koziegłowskiej fary (gotycka polichromia)
Olsztyn
Woźniki, rocznicowo...
Powrót znowu przy lotnisku