Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2018
Dystans całkowity: | 2456.59 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 115:42 |
Średnia prędkość: | 21.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.03 km/h |
Suma podjazdów: | 14892 m |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 79.24 km i 3h 51m |
Więcej statystyk |
Dystans13.55 km Czas00:38 Vśrednia21.39 km/h Podjazdy108 m
SprzętKross Raven Meadow
Dystans362.64 km Czas16:56 Vśrednia21.42 km/h VMAX45.70 km/h Podjazdy1481 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Zduńska Wola
Rano pobudka o 4:37 i zarazem odkrycie, że o 5:18 mam pociąg na Lubliniec. Wrzuciłem co trzeba "kupą" do sakwy i ledwo zdążyłem na ten pociąg. Był niemal całkiem pusty, ludzie w więszej liczbie pojawili się w dopiero w TG. Wysiadłem w Koszęcinie o 6:22 i odtąd przez ponad 23 godziny byłem w trasie (wróciłem o 3:31 w nocy).
Pod drodze od rana koncert słowików, sporo potrąconych kosów na drogach. Zielono i kwieciście, ale forsycje i czereśnie już poprzerastane liściem. Pierwsze emocje dopiero przed Zduńską Wolą, zachciało mi sie dwójkę akurat gdy wjechałem w miasto. Musiałem zrobić wycof i ledwo zdążyłem...
W samej Zduńskiej Woli kontrasty: zbudowa brudna i bardzo estetyczna, rozległy rynek z nowym ratuszem i godny polecenia kebab (obsługa w 5', możliwość wprowadzenia roweru do lokalu, umiarkowane ceny). Gdy zadowolony opuszczałem Zduńską odkryłem jeszcze "obiady domowe za 9 zł". Pod względem aprowizacji miasto zasługuje na medal :)
W drodze powrotnej emocje związane wyłącznie z drogami: dość przerażającym na pierwszy rzut oka węzłem przed wsią Marzenin, zerwaną nawierzchnią i remontami na drodze 484 do Kamieńska (w zamian totalnie bez towarzystwa puszkinów) oraz w Złotym Potoku. Droga wciąż przyblokowana, dzięki czemu odcinek na Żarki magiczny: dobry asfalt i całkowity bezruch. Ostatnie problemy na odcinku gruntowym Cynków-Strąków: noca dość koszmarnie. W Cynkowie, przed drugą w nocy zacząłem przysypiać. Dojechałem jednak szczęśliwie pustymi drogami do celu i przed 5 (po prysznicu) straciłem zasięg.
Straty: rozwalone okulary przeciwsłoneczne (ułamałem przy zdejmowaniu...), rozwalony lewy pedał (wygięty - to koniec awaryjnych pedałów z Miastka).
Poranek w Koszęcinie
Na Boronów
Kłobuck w dzień targowy
Mokra, pomnik bitwy
Działoszyn, rynek
Konopnica
Gmina Sędziejowice, droga na Łask
Zduńska Wola, rynek z ratuszem
Droga na Kamieńsk
Małomiasteczkowa zabudowa Kamieńska
Radomsko, jeszcze za dnia
Gidle
Żarki, rynek księżycową nocą
mapka:
Rano pobudka o 4:37 i zarazem odkrycie, że o 5:18 mam pociąg na Lubliniec. Wrzuciłem co trzeba "kupą" do sakwy i ledwo zdążyłem na ten pociąg. Był niemal całkiem pusty, ludzie w więszej liczbie pojawili się w dopiero w TG. Wysiadłem w Koszęcinie o 6:22 i odtąd przez ponad 23 godziny byłem w trasie (wróciłem o 3:31 w nocy).
Pod drodze od rana koncert słowików, sporo potrąconych kosów na drogach. Zielono i kwieciście, ale forsycje i czereśnie już poprzerastane liściem. Pierwsze emocje dopiero przed Zduńską Wolą, zachciało mi sie dwójkę akurat gdy wjechałem w miasto. Musiałem zrobić wycof i ledwo zdążyłem...
W samej Zduńskiej Woli kontrasty: zbudowa brudna i bardzo estetyczna, rozległy rynek z nowym ratuszem i godny polecenia kebab (obsługa w 5', możliwość wprowadzenia roweru do lokalu, umiarkowane ceny). Gdy zadowolony opuszczałem Zduńską odkryłem jeszcze "obiady domowe za 9 zł". Pod względem aprowizacji miasto zasługuje na medal :)
W drodze powrotnej emocje związane wyłącznie z drogami: dość przerażającym na pierwszy rzut oka węzłem przed wsią Marzenin, zerwaną nawierzchnią i remontami na drodze 484 do Kamieńska (w zamian totalnie bez towarzystwa puszkinów) oraz w Złotym Potoku. Droga wciąż przyblokowana, dzięki czemu odcinek na Żarki magiczny: dobry asfalt i całkowity bezruch. Ostatnie problemy na odcinku gruntowym Cynków-Strąków: noca dość koszmarnie. W Cynkowie, przed drugą w nocy zacząłem przysypiać. Dojechałem jednak szczęśliwie pustymi drogami do celu i przed 5 (po prysznicu) straciłem zasięg.
Straty: rozwalone okulary przeciwsłoneczne (ułamałem przy zdejmowaniu...), rozwalony lewy pedał (wygięty - to koniec awaryjnych pedałów z Miastka).
Poranek w Koszęcinie
Na Boronów
Kłobuck w dzień targowy
Mokra, pomnik bitwy
Działoszyn, rynek
Konopnica
Gmina Sędziejowice, droga na Łask
Zduńska Wola, rynek z ratuszem
Droga na Kamieńsk
Małomiasteczkowa zabudowa Kamieńska
Radomsko, jeszcze za dnia
Gidle
Żarki, rynek księżycową nocą
mapka:
Dystans41.67 km Czas02:13 Vśrednia18.80 km/h Podjazdy245 m
SprzętMerida Drakar
Jaworzno-Chorzów
Do Jaworzna autem, powrót rowerem do domu.
Mysłowice, Laryska
mapka:
Do Jaworzna autem, powrót rowerem do domu.
Mysłowice, Laryska
mapka:
Dystans12.16 km Czas00:38 Vśrednia19.20 km/h Podjazdy 90 m
SprzętKross Raven Meadow
Dystans14.33 km Czas00:41 Vśrednia20.97 km/h Podjazdy118 m
SprzętKross Raven Meadow
Dystans19.35 km Czas00:57 Vśrednia20.37 km/h Podjazdy138 m
SprzętKross Raven Meadow
Praca + Park Śląski
Powrót z pracy tramwajem, potem jazda na konferencję. W drodze powrotnej pętla przez park.
Powrót z pracy tramwajem, potem jazda na konferencję. W drodze powrotnej pętla przez park.
Dystans139.22 km Czas07:04 Vśrednia19.70 km/h VMAX43.70 km/h Podjazdy1157 m
SprzętFocus Arriba 4.0
21. rocznica pierwszych wagarów
Na płaskowyżu spore już pąki kwiatowe na... głogach. Świat przyrody oszalał od tego ciepła. Dorotka już cała zarośnięta, obwodnica majdanu nieprzejezdna - zwalone drzewo. Tarniny już niemal przekwitły w czyżniach. Nad Pogoriami spokojnie (ok. 14). Droga Ostrowy-Maczki wciąż w remoncie dlatego słusznie wybrałem objazd przez Cieśle. Po przerwie obiadowej w Jaworznie dalsza jazda na lody w Bukownie (przez Ciężkowice). Rocznica udana, choć pogoda niestety oszczędnie dawkowała słońce...
Dorotka już w majowych klimatach
Na polach nad wsią Dąbie
Wodowanie łódki nad Pogorią III
Ostrowy Górnicze, pomnik ku czci żołnierzy Armii Czerwonej
W Bukownie, u Karolczyka... Rocznicę trzeba godnie uczcić :)
Na płaskowyżu spore już pąki kwiatowe na... głogach. Świat przyrody oszalał od tego ciepła. Dorotka już cała zarośnięta, obwodnica majdanu nieprzejezdna - zwalone drzewo. Tarniny już niemal przekwitły w czyżniach. Nad Pogoriami spokojnie (ok. 14). Droga Ostrowy-Maczki wciąż w remoncie dlatego słusznie wybrałem objazd przez Cieśle. Po przerwie obiadowej w Jaworznie dalsza jazda na lody w Bukownie (przez Ciężkowice). Rocznica udana, choć pogoda niestety oszczędnie dawkowała słońce...
Dorotka już w majowych klimatach
Na polach nad wsią Dąbie
Wodowanie łódki nad Pogorią III
Ostrowy Górnicze, pomnik ku czci żołnierzy Armii Czerwonej
W Bukownie, u Karolczyka... Rocznicę trzeba godnie uczcić :)
Dystans19.33 km Czas00:56 Vśrednia20.71 km/h Podjazdy185 m
SprzętKross Raven Meadow
Praca + Park Śląski
w przerwie w pracy do parku na lody, droga powrotna przez pętlę
w przerwie w pracy do parku na lody, droga powrotna przez pętlę
Dystans157.91 km Czas07:08 Vśrednia22.14 km/h VMAX51.96 km/h Podjazdy887 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Wypad w Podkarpackie: Przemyśl
Pobudka po luksusowym noclegu była miła, tym bardziej że wyjechałem tuż po 6. rano. Za wsią Klęczany władowałem się w kiepski skrót na Bratkowice. Długo bładziłem zanim odkryłem, że kiepska gruntówka jest oznaczona na 3 (!) moich mapach jako asfaltówka... Gdy w końcu przebrnąłem dalsza jazda była poezją. Trafiłem do Szwajcarii Rzeszowskiej. Drogi są tu idealne, pełno obwodnic i nowych traktów. Szczególnie podobało mi się także dalej na wschód, w Markowej. Odwiedziłem grób Ulmów i zwiedziłem (w niedz. za darmo) Muzeum Sprawiedliwych ich imienia. Wieś zadbana, dużo starej, słupowej zabudowy. Dzięki dobremu tempu dojechałem aż do Przemyśla. Pociąg na Rzeszów okazał się mało popularny wśród rowerzystów (hmmm, ruszał o 15:25). Z kolei "Karolinka" na odcinku Rzeszów - Tarnów też była mało obciążona. Tłok zaczął się od Tarnowa, męka na tych wszystkich opłotkach Krakowa (zajęło mu to ponad godzinę!). W sumie wypad bardzo udany :)
Sędziszów Młp., ratusz
Piękna majówka w tym kwietniu...
Muzeum Ulmów w Markowej (pełna nazwa na steli :P)
Radymno, rynek
Przemyśl na szybko, bo pociąg o 15:25 (a potem przesiadka w Rzeszy)
mapka:
Pobudka po luksusowym noclegu była miła, tym bardziej że wyjechałem tuż po 6. rano. Za wsią Klęczany władowałem się w kiepski skrót na Bratkowice. Długo bładziłem zanim odkryłem, że kiepska gruntówka jest oznaczona na 3 (!) moich mapach jako asfaltówka... Gdy w końcu przebrnąłem dalsza jazda była poezją. Trafiłem do Szwajcarii Rzeszowskiej. Drogi są tu idealne, pełno obwodnic i nowych traktów. Szczególnie podobało mi się także dalej na wschód, w Markowej. Odwiedziłem grób Ulmów i zwiedziłem (w niedz. za darmo) Muzeum Sprawiedliwych ich imienia. Wieś zadbana, dużo starej, słupowej zabudowy. Dzięki dobremu tempu dojechałem aż do Przemyśla. Pociąg na Rzeszów okazał się mało popularny wśród rowerzystów (hmmm, ruszał o 15:25). Z kolei "Karolinka" na odcinku Rzeszów - Tarnów też była mało obciążona. Tłok zaczął się od Tarnowa, męka na tych wszystkich opłotkach Krakowa (zajęło mu to ponad godzinę!). W sumie wypad bardzo udany :)
Sędziszów Młp., ratusz
Piękna majówka w tym kwietniu...
Muzeum Ulmów w Markowej (pełna nazwa na steli :P)
Radymno, rynek
Przemyśl na szybko, bo pociąg o 15:25 (a potem przesiadka w Rzeszy)
mapka:
Dystans227.48 km Czas09:36 Vśrednia23.70 km/h VMAX57.73 km/h Podjazdy688 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Wypad w Podkarpackie: Ropczyce
Rano do Katowic i w pociąg do Charsznicy. Tamże stado rowerzystów, kilka fajnych rozmów. Po wysiadce trafiłem w bajkowy świat ferii barw Wyżyny Miechowskiej. Zieleń pól poprzeplatana białymi smugami drzew owocowych i upstrzona żółtymi dodatkami. Jechało się dobrze, bo z wiatrem. Pierwsza wizyta w mieście Wiślicy bez szału, zmieniła się jedynie tabliczka na UG i tablica z planem "miasta i gminy Wiślica". Na rynku leżał sobie "miejski menel". Byłem mocno niewyspany. Odcinek Nowy Korczyn - Rataje - Połaniec był zaś tak uspypiający, że musiałem zrobić piknik (za wsią Słupiec) pod wierzbą. Przy okazji odkryłem, że pokrzywy są już całkiem okazałe...
Okolice Charsznicy
Miechów
W drodze do Działoszyc
Wiślica
Połaniec - przerwa obiadowa
Czermin
Ropczyce-Witkowice
mapa:
Rano do Katowic i w pociąg do Charsznicy. Tamże stado rowerzystów, kilka fajnych rozmów. Po wysiadce trafiłem w bajkowy świat ferii barw Wyżyny Miechowskiej. Zieleń pól poprzeplatana białymi smugami drzew owocowych i upstrzona żółtymi dodatkami. Jechało się dobrze, bo z wiatrem. Pierwsza wizyta w mieście Wiślicy bez szału, zmieniła się jedynie tabliczka na UG i tablica z planem "miasta i gminy Wiślica". Na rynku leżał sobie "miejski menel". Byłem mocno niewyspany. Odcinek Nowy Korczyn - Rataje - Połaniec był zaś tak uspypiający, że musiałem zrobić piknik (za wsią Słupiec) pod wierzbą. Przy okazji odkryłem, że pokrzywy są już całkiem okazałe...
Okolice Charsznicy
Miechów
W drodze do Działoszyc
Wiślica
Połaniec - przerwa obiadowa
Czermin
Ropczyce-Witkowice
mapa: