Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2018
Dystans całkowity: | 587.24 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 30:12 |
Średnia prędkość: | 19.45 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.26 km/h |
Suma podjazdów: | 4316 m |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 26.69 km i 1h 22m |
Więcej statystyk |
Dystans24.68 km Czas01:17 Vśrednia19.23 km/h Podjazdy183 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Sylwestrowy Balin
Rundka w towarzystwie po okolicach Jaworzna. Erzac wypadu w góry, ale końcówka roku nie zachęcała do wizyty w górach.
Rundka w towarzystwie po okolicach Jaworzna. Erzac wypadu w góry, ale końcówka roku nie zachęcała do wizyty w górach.
Dystans51.27 km Czas02:24 Vśrednia21.36 km/h VMAX44.26 km/h Podjazdy326 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Park Zielona i spotkanie ze stadem morsów
Pogoda reprezentatywna dla końcówki tegorocznego grudnia: potężna wilgoć, pełne zachmurzenie i już po godzinie jazdy powrót mżawki (która, wiadomo: mżyła sobie przez ostatni tydzień).
Park Zielona w nowej szacie. Dębowy świat!
Zrewitalizowane cieki wodne w parku
Stado morsuje w Pogorii Trzeciej :)
Pogoda reprezentatywna dla końcówki tegorocznego grudnia: potężna wilgoć, pełne zachmurzenie i już po godzinie jazdy powrót mżawki (która, wiadomo: mżyła sobie przez ostatni tydzień).
Park Zielona w nowej szacie. Dębowy świat!
Zrewitalizowane cieki wodne w parku
Stado morsuje w Pogorii Trzeciej :)
Dystans40.51 km Czas02:11 Vśrednia18.55 km/h Podjazdy345 m
SprzętMerida Drakar
Boże Narodzenie na Dorotce
Rankiem okazało się, że za oknem biało, w dodatku nie padało akurat. Nie myśląc wiele i jeszcze mniej mogąc ruszyłem więc w pogoń. Goniłem czas, szykował się dalszy opad, przechodzący z czasem w deszcz. Dojechałem bez śniegu sypiącego się z góry. No, prawie. Niewinne płateczki pojawiły się w Grodźcu; w chwili gdy opuszczałem Dorotkę była to już śnieżyca. Na górze żywego ducha, drogi tez opustoszałe, nawierzchnie czarne i mokre (biało jedynie w okolicach mostu na Brynicy, no i na Zagłębiowskim Olimpie, rzecz jasna). Końcówka w sztormowych warunkach, wszystko przemoczone, ale było warto: makówki same się nie spalą :)
Końcówka z premedytacją (kilometrowo-statystyczną) by rok zakończyć czwórkami. Choć ten rok był zdecydowanie na piątkę, plus piątkę. Wesołych Świąt i oby Nowy Rok był równie udany jak stary. Amen.
Widok z Bańgowa na mój cel
Widoczność góra na kilometr. Tak było na "obwodnicy" majdanu
Ostatni raz w tym roku na Olimpie
Trasa:
Rankiem okazało się, że za oknem biało, w dodatku nie padało akurat. Nie myśląc wiele i jeszcze mniej mogąc ruszyłem więc w pogoń. Goniłem czas, szykował się dalszy opad, przechodzący z czasem w deszcz. Dojechałem bez śniegu sypiącego się z góry. No, prawie. Niewinne płateczki pojawiły się w Grodźcu; w chwili gdy opuszczałem Dorotkę była to już śnieżyca. Na górze żywego ducha, drogi tez opustoszałe, nawierzchnie czarne i mokre (biało jedynie w okolicach mostu na Brynicy, no i na Zagłębiowskim Olimpie, rzecz jasna). Końcówka w sztormowych warunkach, wszystko przemoczone, ale było warto: makówki same się nie spalą :)
Końcówka z premedytacją (kilometrowo-statystyczną) by rok zakończyć czwórkami. Choć ten rok był zdecydowanie na piątkę, plus piątkę. Wesołych Świąt i oby Nowy Rok był równie udany jak stary. Amen.
Widok z Bańgowa na mój cel
Widoczność góra na kilometr. Tak było na "obwodnicy" majdanu
Ostatni raz w tym roku na Olimpie
Trasa:
Dystans11.35 km Czas00:36 Vśrednia18.92 km/h Podjazdy 67 m
SprzętKross Raven Meadow
Pracowita Wigilia
Wizyty w sklepach i zmagania z awarią (obie kwestie powiązane).
Wizyty w sklepach i zmagania z awarią (obie kwestie powiązane).
Dystans14.39 km Czas00:43 Vśrednia20.08 km/h Podjazdy104 m
SprzętMerida Drakar
Praca + Park Śląski
Ostatni raz do pracy w tym roku! Uczciłem ten fakt przejażdżką po parku. Na zmrożone asfalty spadł rano deszcz i wytrącił coś co można określić jako lodową pianę. Mogła powstać typowa polewa lodowa, ale na szczęście ten twór natury był chropowaty i komfortowo się po nim jechało.
"Pianka" widoczna na styku starego śniegu i gołego asfaltu
Pod koniec rundki prześwitywało nawet słońce, ale zanim dotarłem do bezpiecznej przystani własnego mieszkania, pojawiły się zbłąkane krople deszczu...
Ostatni raz do pracy w tym roku! Uczciłem ten fakt przejażdżką po parku. Na zmrożone asfalty spadł rano deszcz i wytrącił coś co można określić jako lodową pianę. Mogła powstać typowa polewa lodowa, ale na szczęście ten twór natury był chropowaty i komfortowo się po nim jechało.
"Pianka" widoczna na styku starego śniegu i gołego asfaltu
Pod koniec rundki prześwitywało nawet słońce, ale zanim dotarłem do bezpiecznej przystani własnego mieszkania, pojawiły się zbłąkane krople deszczu...
Dystans12.11 km Czas00:37 Vśrednia19.64 km/h Podjazdy 90 m
SprzętMerida Drakar
Praca
Tradycyjnie w rejonie Stadionu Śl. sporo lodu (szczególnie w kierunku stawu "Prztystań" i toru regatowego). Droga powrotna w ciemnościach - kapitalnie podświetlona bombka przy kapeluszu.
Tradycyjnie w rejonie Stadionu Śl. sporo lodu (szczególnie w kierunku stawu "Prztystań" i toru regatowego). Droga powrotna w ciemnościach - kapitalnie podświetlona bombka przy kapeluszu.
Dystans12.65 km Czas00:37 Vśrednia20.51 km/h Podjazdy 92 m
SprzętMerida Drakar
Praca
Roztopy przemieniły się w oblodzenia. Na szczęście dla opon 2.25 cala nie było to zagrożeniem.
Roztopy przemieniły się w oblodzenia. Na szczęście dla opon 2.25 cala nie było to zagrożeniem.
Dystans12.11 km Czas00:38 Vśrednia19.12 km/h Podjazdy 90 m
SprzętMerida Drakar
Praca
Roztopy, choć dośc umiarkowane.
Roztopy, choć dośc umiarkowane.
Dystans14.21 km Czas00:42 Vśrednia20.30 km/h Podjazdy103 m
SprzętMerida Drakar
Praca + inne
Po pracy drobne "wygibasy" po WPKiW oraz Parku Róż (w drodze do bankomatu).
Po pracy drobne "wygibasy" po WPKiW oraz Parku Róż (w drodze do bankomatu).
Dystans82.70 km Czas04:33 Vśrednia18.18 km/h VMAX36.30 km/h Podjazdy677 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Śnieżna Jura - plener rowerowy
Spodziewałem się 2-3 cm śniegu, a zastałem równo 10. Pejzaż zaśnieżył się już przed Bukownem. W Krążku podziwiałem nawisy snieżne na dachach, udekorowane soplami. W takiej scenerii dojechałem do Kluczy. Zachciało mi się wjechać na Czubatkę. Skrótem okazało się to niewykonalne (wszystko zasypane). Spróbowałem zatem klasycznym podjazdem. Tutaj też poniosłem klęskę: ślizgałem się tak bardzo na moich startych maratonkach, że dla własnego bezpieczeństwa musiałem odpuścić. Stracony czas dał znać w końcówce trasy, bo ledwo zdążyłem na pociąg.
[Droga Ryczów - Złożeniec]
Zachwycony zimowymi pejzażami wybrałem trasę na Kolbark i Bydlin. Błoto pośniegowe ustępowało długimi odcinkami białej nawierzchni. Przez chwilę snieg zalepił mi tak szczelnie kasetę, że nie byłem w stanie zmieniać biegów. Na całej trasie spotkałem zaledwie jednego rowerzystę!
Biwak termosowy odbyłem na przystanku w Bydlinie. Dalej jechałem dość wyboistym łącznikiem drogi Kwaśniów-Złożeniec; po drodze zoczyłem nawet dewiantów w pomarańczowych czapeczkach (i bronią). Odcinek Złożeniec-Ryczów okazał się najbardziej malowniczy na całej trasie. Potem był Ogrodzieniec i sprint do Wiesiółki. Drogi wcale nie były czarne. Byłą to raczej mieszanina błota pośniegowego i pasów zmrożonego i uwalcowanego śniegu. Przed przyjazdem pociągu zdołałem nawet z grubsza odśnieżyć rower...
Koszt pociągu: 12 zł z groszami, cała reszta: bezcenna :)
Chałupa na rozstajach, w Szczakowej
Klucze, ul. Pustynna
Bydlin, ruiny w zimowej szacie
Ryczów, strażnica
Na stacji Wiesiółka
Spodziewałem się 2-3 cm śniegu, a zastałem równo 10. Pejzaż zaśnieżył się już przed Bukownem. W Krążku podziwiałem nawisy snieżne na dachach, udekorowane soplami. W takiej scenerii dojechałem do Kluczy. Zachciało mi się wjechać na Czubatkę. Skrótem okazało się to niewykonalne (wszystko zasypane). Spróbowałem zatem klasycznym podjazdem. Tutaj też poniosłem klęskę: ślizgałem się tak bardzo na moich startych maratonkach, że dla własnego bezpieczeństwa musiałem odpuścić. Stracony czas dał znać w końcówce trasy, bo ledwo zdążyłem na pociąg.
[Droga Ryczów - Złożeniec]
Zachwycony zimowymi pejzażami wybrałem trasę na Kolbark i Bydlin. Błoto pośniegowe ustępowało długimi odcinkami białej nawierzchni. Przez chwilę snieg zalepił mi tak szczelnie kasetę, że nie byłem w stanie zmieniać biegów. Na całej trasie spotkałem zaledwie jednego rowerzystę!
Biwak termosowy odbyłem na przystanku w Bydlinie. Dalej jechałem dość wyboistym łącznikiem drogi Kwaśniów-Złożeniec; po drodze zoczyłem nawet dewiantów w pomarańczowych czapeczkach (i bronią). Odcinek Złożeniec-Ryczów okazał się najbardziej malowniczy na całej trasie. Potem był Ogrodzieniec i sprint do Wiesiółki. Drogi wcale nie były czarne. Byłą to raczej mieszanina błota pośniegowego i pasów zmrożonego i uwalcowanego śniegu. Przed przyjazdem pociągu zdołałem nawet z grubsza odśnieżyć rower...
Koszt pociągu: 12 zł z groszami, cała reszta: bezcenna :)
Chałupa na rozstajach, w Szczakowej
Klucze, ul. Pustynna
Bydlin, ruiny w zimowej szacie
Ryczów, strażnica
Na stacji Wiesiółka