Dystans237.43 km Czas10:58 Vśrednia21.65 km/h VMAX57.08 km/h Podjazdy1922 m
Mont Blanc, czyli Alpy Miechowskie
Kategoria >200 km, Cyklotrek

Nie katowałem się wstawaniem po nocach i wyruszyłem dopiero w okolicach siódmej. Nad Pogorią upomniano mnie przez megafon, że należy nosić maskę na twarzy. Tak, to był nieoznakowany radiowóz... Co ciekawe tydzień wcześniej (wiosenny Grochowiec) miałem olbrzymie problemy z siodełkiem, ono jak się rozreguluje to trzeba je ustawiać wielokrotnie i walczyć z nim co kilka kilometrów. Teraz problem wrócił od Pogorii, i przez niego o mało nie zarobiłem mandatu... Zanim zdążyłem nacieszyć się pierwszą widzianą makolągwą doznałem tradycyjnych już problemów żołądkowych i musiałem ratować się w lesie zaspokojeniem naglącej potrzeby. Właśnie w tej chwili poczułem dziabnięcie w przyrodzenie, nie zwróciłem na to uwagi, myślałem, że to wbiła się szpilka. 

Dopiero w połowie trasy odkryłem, że dziabnięcie miało swoje konsekwencje. Na szczęście jad mnie nie uczulał aż tak bardzo, bo przy ciągłych potarciach czasie jazdy byłbym skończony. Problem stał się poważny dopiero nazajutrz, gdy opuchlizna osiągnęła imponujące rozmiary i utrudniała chodzenie. Do kroniki nieszczęść wypada mi tez zaliczyć fakt, że ponownie zapomniałem kremu z filtrem. Słońce okazało jednak miłosierdzie i w okolicach godz. 11 skryło się za chmurami.

Z innych incydentów: w Gołaczewach kursowała tam i z powrotem policja i raz dzielni strusze prafa próbowali się na mnie bohatersko zaczaić, bo słońce jeszcze dopiekało, a ja byłem w trakcie podjazdu na Kamienną Górę. Liczyli, że zdejmę maseczkę. Mieli pecha, przewidziałem ich dziecinna reakcję...

Czym dalej od miast tym spokojniej, kolejny raz policję widziałem dopiero u bram Pilicy. W Miechowie ich nie wiedziałem, dużo się jednak zmieniło przez półtora miesiąca i wszyscy paradowali w maseczkach. Sama eksploracja Białej Góry była dużo ciekawsza niż igraszki na Złotej Górze, choć krajobraz w okolicy wsi Krępa jest wyjątkowo malowniczy.  

Przymusowe zamknięcie w okresie wielkanocnym oraz "przygody" na trasie skłoniły mnie do skrócenia planowanej trasy i dzięki temu zaliczyłem trzy góry: Kamienną, Złotą i Białą oraz trzy rezerwaty: Złotą Górę, Białą Górę i Kępie. Po minięciu Miechowa pojechałem na Tunel, czyli odbyłem trasę u stóp "Dolinek Podmiechowskich", bo tak nazywam okolice Widnicy. Dzięki wizycie na Mont Blanc zaliczyłem też wreszcie najwyższy wierch Alp Miechowskich. Innych Alp w tym roku nie będzie :)

Tyle lat odkładałem eksplorację Białej Góry, zawsze była nie po drodze, tak już jest położona. Tymczasem droga Uniejowa-Rędzin do Przysieki okazała się być w znacznej mierze asfaltowa, w dodatku o tej porze jazda przez buczynę to uczta ze świeżej zieloności. Sam rezerwat także okazał się pięknie położony, no i mogłem zdjąć tę pieprzoną maskę, choć tym razem był to już dużo lepszy model. 

Ledwo zjechałem do Przesieki, ledwo przekroczyłem eLHaeSkę a dopadł mnie zew Białej Góry. To wtedy skojarzyłem Białą Górę z Mont Blanc. W miejscu gdzie nie spadła kropla deszczu od miesiąca rozpętała się na chwile prawdziwa, wiosenna ulewa. Dorwało mnie w rezerwacie Kępie. Ponieważ gradowa chmura szła na zachód, odbiłem na północny-wschód i przez Kozłów wracałem na Żarnowiec, Pilicę i Ogrodzieniec. By trochę urozmaicić powrót puściłem się jeszcze w Koci Las by przejechać całe Zabrodzie. Tamże próbował mnie ugryźć w łydkę wilczur, już przejechał mi pyskiem po nodze. Straciłem więc cierpliwość iw wydarłem się na właścicieli, którzy byli kilkadziesiąt metrów ode mnie, oczywiście bez maseczek. Na spacerku z psami (bo psy były dwa), których w żaden sposób nie potrafili opanować. Głos mam donośny, więc na podwórka wyległo pół wsi - i bardzo dobrze. Ja też mogę czasem postraszyć policją. 

By mi wynagrodzić bezruch dwóch dekad kwietnia Opatrzność zsyłała mi chyba zaległości przeżyć, bo ledwie przejechałem przez strefę smrodu palonego mięsa (zakłady Okrasa w Pilicy) a dorwała mnie kolejna ulewa. Tym razem schroniłem się w Delikatesach Centrum. Ostatnią przerwę - konsumpcyjną - zrobiłem w Kocikowej, gdy definitywnie przestało padać. Zdąrzyłem też na ładny zachód nad Pogorią i już bez nadrabiania niedoboru przygód dotarłem do domu.   

Po trzech tygodniach przymusowego postoju dałem sobie solidny wycisk. Najważniejsze było jednak to, że zobaczyłem nowe miejsca. 

Obłędny, kwitnący Błędów

Droga Golczowska, hajże do Cieślina

Przed Mostkiem

Tuż przed rezerwatem Złota Góra

Dolinki Podmiechowskie

Rezerwat Biała Góra

Cuda leśnej drogi z Uniejowa do Przesieki

Tuż po przejściu ulewy

Ogrodzieniec upiększony. Ciekawe co pomyślałby Olek Janowski gdyby widział te budy i rusztowania...?

Molo zachodzącego słońca

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/32492893

Galeria:
Alpy Miechowskie

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa onage
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]