Dystans221.87 km Czas10:24 Vśrednia21.33 km/h VMAX47.52 km/h Podjazdy1462 m
Dookoła Częstochowy, czyli 23. rocznica pierwszych wagarów
Kategoria >200 km

 Rano, między Dąbrówką a rzeką Brynicą, na cały regulator szlochały słowiki, usadowione w zaroślach wzdłuż drogi. Było rześko (poniżej 3 stopni). Miałem okazję zobaczyć też pierwsze w tym roku dymówki (i to jeszcze w Ożarowicach) oraz usłyszec pierwsze kukułki. Towarzyszyły mi co jakiś czas kwitnące ogródkowe tawuły. Strusze prafa dzielnie patrolowali teren przy boiskach w Woźnikach, przy kościele w Mstowie-Wancerzowie i rzecz jasna przy zbiorniku w Poraju. Tamże grasowały furgony wyłapując niesfornych obywateli bez maseczek... Poza siedzibami gmin było spokojnie i normalnie. Towarzyszyły mi często kwitnące pola rzepaku. Pierwszą przerwę zrobiłem dopiero w lesie za Blachownią, niedaleko miejsca gdzie rok temu temu złamałem obręcz. 

W sumie najprzyjemniejszy był odcinek z Grodziska prze Libidzę i Kamyk do Kopca. Wreszcie jechałem z wiatrem, no i lokalnymi drogami. Słońce zaczęło mocno przygrzewać i po raz pierwszy musiałem przebierać się do krótkich spodenek. Nie było jednak krótkiego rękawka, bo - oduczony przebywaniem w więzieniu - zapomniałem kremu do opalania. Gdy dojechałem do klasztoru w Kopcu, uświadomiłem sobie, że już tu jednak byłem. Wtedy drzewa były już pokryte pokaźnymi liśćmi, teraz po prostu widziałem więcej, no i był kwitnący rzepak na polach. Tym samy jedyną nowością był dla mnie biwak w Czarnym Lesie Kontrewers. Zaskoczyła mnie też zasobność w  wodę rzeczki Sękawica.  Potem był nudny odcinek Mykanów - Rudniki - Konin. Końcówka tego odcinka, między Rudnikami a Koninem była już horrorem remontowanej drogi, głębokich wykopów, tumultu maszyn. Z radością powitałem więc Mstów. Nad Skałę Miłości nie zawitałem, bo własnie nad Mstowem ktoś wyłączył słońce. Napłynęły chmury i sprawiły, że zrobiło się szaro, nieciekawie. Ruch wzmógł się do potęgi, pojawiły się tłumy częstochowskich rowerzystów i dziesiątki samochodów, a wszystko na lokalnych drogach między Mstowem a Olsztynem. 

Zniechęcony zachmurzeniem, w Olsztynie przystanąłem tylko na chwilkę i rozłożyłem się u stóp Gór Sokolich, które zaskoczyły mnie świeża zielenią buków, ledwie trzy dni wcześniej w Ruskich Górach, buki były jeszcze "martwe". Po wspaniałym biwaku w kwietniowej buczynie ruszyłem dalej i już bez większych "wzruszeń" dotarłem do domu. Od Koziegłów wzmógł się jeszcze przeciwny wiatr, który bardzo utrudnił mi przekroczenie Progu Woźnickiego. Potem było już standardowo, czyli przez Strąków i Sączów do domu. 

Po niemal miesięcznej przerwie pandemicznej i utracie "kapitału" w postaci formy wypracowanej w lutym i marcu, powróciłem z okazji rocznicy do idei rajdów przygodowych. Koronawirus zadecydował o ich "magellańskiej" formule "dookoła świata", tym razem światem była Częstochowa i udało się ją opłynąć, choć czułem że dysponuję 30% mocy sprzed 1 kwietnia... 


Poranek na skraju Piekar

Kozioł sarny tuż pod Cynkowem

Klub z zakazaną nazwą/czynnością, rodem ze starego świata

Rozdarty kamyk w Kamyku, w tle dwór kamycki

Przed Mykanowem dominował rzepak

Mykanów, neogotycki kościół

Wancerzów, klasztor kanoników regularnych

Olsztyn

Małopolski wdzięk zabudowy i estetyka gospodarstwa...

Latarnia "na Poraju" :)

Cynków, jesiony jeszcze w zimowym letargu

Złota godzina między Sączowem a Pomłyniem

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/32230906

Galeria:
Dookoła Częstochowy

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iesta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]