Dystans125.44 km Czas06:00 Vśrednia20.91 km/h VMAX51.34 km/h Podjazdy812 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Pół dnia w Lubelskiem
Wstałem dość późno, znaczy namiot zwinąłem tuż po godzinie 5. Wiedziałem, że czeka mnie ucieczka przed potężnym frontem deszczowym. Długo rozmyślałem na rozległym rynku w Kocku nad dalszą trasą i zmieniłem plany. Zamiast Łęcznej, kierunek Kraśnik. Kolejnym miejscem kontemplacji był uroczy ryneczek w Łysobykach (dziś nazwa Jeziorzany), postanowiłem jak najszybciej dostać się do Nałęczowa i przede wszystkim Wojciechowa, w którym nigdy nie byłem. W Nałęczowie zaczęło padać, a było jeszcze przed 12! Wieża araiańska w Wojciechowie mocno mnie zawiodła, ale w jej cieniu rozsiadły się nowiutkie toi-toje, z których skorzystałem (było nawet mydło!). Chwilę potem zadecydowałem, że nie pociąga mnie perspektywa 7-godzinnego urwania chmury z piorunami (prognowanego od 15), podobnie jak wizja wilgotnej, bardzo wietrznej soboty z temp. maksymalną na poziomie 12-13 stopni. Słowem, zdecydowałem uciekać do stacji kolejowej Niedrzwica. Gdy podjąłem decyzję miałem cały bagaż ze sobą, przeciwny wiatr 4 m/s (podmuchy 10 m/s), 58 minut czasu i 18 km nieznanej mi drogi przed sobą. Byłem 16 minut przed czasem! Pomimo remontu na odcinku Bełżyce-Niedrzwica. Denerwowały mnie na tym odcinku wolne samochody :)
9 nowych gmin
Pałac w Kocku
Pejzaż okolic Wąwolnicy
Wieża ariańska w Wojciechowie
---
Prawdziwe atrakcje czekały mnie już w pociągu. Najpierw miłe zaskoczenie: szynobus Lublin-Rzeszów miał bardzo dużo miejsca na rowery: więcej niż 3-krotnie dłuższe elfy na trasie Gliwice - Cz-wa... Potem kolejne miłe zaskoczenie: bardzo wygodny skład (*jakaś Pesa?) na linii Rzeszów - Kraków, tylko konduktorzy jacyś centusiowaci. Najgorzej było w Srakowie (nie mogłem się powstrzymać), zapomniano poinformować w internetowym rozkładzie (są od tego piktogramy autobusu zazwyczaj), że pociąg jedzie na Mydlniki a potem - niespodzianka! - trzeba przesiąść się do autobusu by dojechać aże do Krzeszowic. Dalej znów pociągiem. Taka drobnostka o której zapomniano wspomnieć grupie 5 osób z Orzesza (w tym dwie siostry zakonne!) gdy kupowały bilet w kasie na krakowskim dworcu. Ręce opadają. Kierowca okazał się na szczęście dobrym człowiekiem i nasze 6 rowerów upakowaliśmy w luku autobusu. Nie do wiary!
Kolejne doświadczenie i końcowy morał: rower wepchnięty na chama w całości (razem z sakwami i torbą przednią, bo czasu nie było) do luku bagażowego, przywalony kilkoma innymi rowerami nie odniósł żadnych obrażeń. Tyle w temacie jakim to grozi uszkodzeniem przewożenie rowru w całości autobusem, jakie to niemożliwe, jaka to hekatomba itd. itp.
Trasa - oczywiście bez powrotu ze stacji K-ce do domu - tutaj:
9 nowych gmin
Pałac w Kocku
Pejzaż okolic Wąwolnicy
Wieża ariańska w Wojciechowie
---
Prawdziwe atrakcje czekały mnie już w pociągu. Najpierw miłe zaskoczenie: szynobus Lublin-Rzeszów miał bardzo dużo miejsca na rowery: więcej niż 3-krotnie dłuższe elfy na trasie Gliwice - Cz-wa... Potem kolejne miłe zaskoczenie: bardzo wygodny skład (*jakaś Pesa?) na linii Rzeszów - Kraków, tylko konduktorzy jacyś centusiowaci. Najgorzej było w Srakowie (nie mogłem się powstrzymać), zapomniano poinformować w internetowym rozkładzie (są od tego piktogramy autobusu zazwyczaj), że pociąg jedzie na Mydlniki a potem - niespodzianka! - trzeba przesiąść się do autobusu by dojechać aże do Krzeszowic. Dalej znów pociągiem. Taka drobnostka o której zapomniano wspomnieć grupie 5 osób z Orzesza (w tym dwie siostry zakonne!) gdy kupowały bilet w kasie na krakowskim dworcu. Ręce opadają. Kierowca okazał się na szczęście dobrym człowiekiem i nasze 6 rowerów upakowaliśmy w luku autobusu. Nie do wiary!
Kolejne doświadczenie i końcowy morał: rower wepchnięty na chama w całości (razem z sakwami i torbą przednią, bo czasu nie było) do luku bagażowego, przywalony kilkoma innymi rowerami nie odniósł żadnych obrażeń. Tyle w temacie jakim to grozi uszkodzeniem przewożenie rowru w całości autobusem, jakie to niemożliwe, jaka to hekatomba itd. itp.
Trasa - oczywiście bez powrotu ze stacji K-ce do domu - tutaj:
Komentarze