Dystans286.08 km Teren2.00 km Czas12:58 Vśrednia22.06 km/h VMAX48.44 km/h Podjazdy1089 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Sakwiarski ekspres
Rekordowy odcinek z zestawem dużych sakw, namiotem (3.15 kg) i śpiworem (1.5 kg). Waga zestawu rower+bagaż: 28,2 kg.
Pierwszy odcinek opisuję rzecz jasna osobno: polegał na powrocie z pracy i tłuczeniu się pociągiem Regio do Łaznowa, i dojeździe do lasu, i znalezieniu dogodnego miejsca na biwak. Miejsce było wspaniałe: niewidoczne i zarazem świetliste (piaszczysty ugor porośnięty sosną i pokryty kwieciem). Okolice wsi Buków (gm. Ujazd).
Pobudka o 4:00, wyjazd o 4:41, trasa jak na mapie:
30 nowych gmin poznanych na rowerze
Rekordowy odcinek z zestawem dużych sakw, namiotem (3.15 kg) i śpiworem (1.5 kg). Waga zestawu rower+bagaż: 28,2 kg.
Pierwszy odcinek opisuję rzecz jasna osobno: polegał na powrocie z pracy i tłuczeniu się pociągiem Regio do Łaznowa, i dojeździe do lasu, i znalezieniu dogodnego miejsca na biwak. Miejsce było wspaniałe: niewidoczne i zarazem świetliste (piaszczysty ugor porośnięty sosną i pokryty kwieciem). Okolice wsi Buków (gm. Ujazd).
Pobudka o 4:00, wyjazd o 4:41, trasa jak na mapie:
30 nowych gmin poznanych na rowerze
Nad ranem zamglenie i chłodno (10 st), trasa po zazwyczaj dobrych, szerokich łódzkich drogach. Większe emocje przy jeździe wzdłuż drogi s-8, okazało się to jednak świetnym posunięciem - dobry asfalt i totalnie pusto. W dodatku w Czerniewicach odkryłem niezwykłe miejsce - zadbany gminny park z niecodziennym pomysłem na muszlę koncertową-belweder stworzoną z fragmentu fasady dawnego dworu/pałacu. Dalsza droga na Sadykierz oferowała już mniej sympatyczne nawierzchnie, nad Pilicą pojawiły się nawet podjazdy. W Mogielnicy minąłem dwa otwarte sklepy i wysnułem stąd fałszywy wniosek, że z aprowizacją - mimo święta - nie będzie problemu...
W Warce trwała rzecz jasna procesja Bożego Ciała a droga nr 79 wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia - żenująco wąska zgodnie z mazowieckim "standardem", ale też o przyzwoitej nawierzchni. Ruch falowy, raz niefajnie, raz pustawo. Obecności puszkinów miałem jednak dość i w Coniewie zboczyłem w prawo, na Czersk. Wspaniała lokalna droga wzdłuż wałów Wisły, z dużą frekwencją kolarzy. W samym Czersku cyrki związane z procesją Bożego Ciała spowodowały, że przeoczyłem podjazd pod zamek. W Górze Kalwarii odbiłem sobie tę stratę, meldując się na rynku.
Po drodze wszędzie odurzająca woń jaśminowców i gorzki posmak czarnego bzu. Lato.
Odcinek aż do Żelechowa był typowo mazowiecki: niebywały odsetek buraków na drogach (słoiki wróciły do drewnianych chatek na długi weekend i odkurzyły wieśwageny i bolidy mw?), wąskie drogi o kiepskich nawierzchniach, szokująco dużej frekwencji uskoków spowodowanych zapewne przez intensywne wydobycie sławnych mazowieckich kopalni...
W samym Ż. zjadłem nawet obiad na zmasakrowanym rynku, w kebabie. Gdy przekroczyłem granice Lubelskiego drogi nie stały się lepsze, ale chociaż szersze. Gwoli ścisłości odcinek Stara Huta - Stryj był najgorszy na całej trasie. Ponieważ zaczęło brakować mi płynów musiałem zabulić 7 zł za litrowego horteksa w jakimś barze na rynku w Adamowie. Trochę nerwów zabrało mi znalezienie miejsca na rozbicie namiotu. Zewsząd słychać było ujadające kundle, choć rozbiłem się jakieś 2 km od zabudowań, niepodal wsi Nowiny (gm. Borki). Było jeszcze widno gdy rozpocząłem procedurę namiotowania. Postanowiłem Kock zostawić sobie na rano; przed 23 zasnąłem w ciepłym śpiworze. Pomogły mi w tym wydatnie piankowe "czopki" do uszu :)
Słońce na linii - około 5 rano na skraju Bukowa
Lubochnia - kościół jako konglomerat epok :)
Czerniewice - zrujnowany ongiś pałac przekształcony na atrapę - belweder parkowy
Nowe Miasto nad Pilicą
Ciekawa zabudowa Mogielnicy
Warka
Góra Kalwaria - ratusz
Miastków Kościelny - pałac
Rynek w Żelechowie
Muzeum Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej
W Warce trwała rzecz jasna procesja Bożego Ciała a droga nr 79 wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia - żenująco wąska zgodnie z mazowieckim "standardem", ale też o przyzwoitej nawierzchni. Ruch falowy, raz niefajnie, raz pustawo. Obecności puszkinów miałem jednak dość i w Coniewie zboczyłem w prawo, na Czersk. Wspaniała lokalna droga wzdłuż wałów Wisły, z dużą frekwencją kolarzy. W samym Czersku cyrki związane z procesją Bożego Ciała spowodowały, że przeoczyłem podjazd pod zamek. W Górze Kalwarii odbiłem sobie tę stratę, meldując się na rynku.
Po drodze wszędzie odurzająca woń jaśminowców i gorzki posmak czarnego bzu. Lato.
Odcinek aż do Żelechowa był typowo mazowiecki: niebywały odsetek buraków na drogach (słoiki wróciły do drewnianych chatek na długi weekend i odkurzyły wieśwageny i bolidy mw?), wąskie drogi o kiepskich nawierzchniach, szokująco dużej frekwencji uskoków spowodowanych zapewne przez intensywne wydobycie sławnych mazowieckich kopalni...
W samym Ż. zjadłem nawet obiad na zmasakrowanym rynku, w kebabie. Gdy przekroczyłem granice Lubelskiego drogi nie stały się lepsze, ale chociaż szersze. Gwoli ścisłości odcinek Stara Huta - Stryj był najgorszy na całej trasie. Ponieważ zaczęło brakować mi płynów musiałem zabulić 7 zł za litrowego horteksa w jakimś barze na rynku w Adamowie. Trochę nerwów zabrało mi znalezienie miejsca na rozbicie namiotu. Zewsząd słychać było ujadające kundle, choć rozbiłem się jakieś 2 km od zabudowań, niepodal wsi Nowiny (gm. Borki). Było jeszcze widno gdy rozpocząłem procedurę namiotowania. Postanowiłem Kock zostawić sobie na rano; przed 23 zasnąłem w ciepłym śpiworze. Pomogły mi w tym wydatnie piankowe "czopki" do uszu :)
Słońce na linii - około 5 rano na skraju Bukowa
Lubochnia - kościół jako konglomerat epok :)
Czerniewice - zrujnowany ongiś pałac przekształcony na atrapę - belweder parkowy
Nowe Miasto nad Pilicą
Ciekawa zabudowa Mogielnicy
Warka
Góra Kalwaria - ratusz
Miastków Kościelny - pałac
Rynek w Żelechowie
Muzeum Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.