Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2019

Dystans całkowity:1515.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:75:16
Średnia prędkość:20.14 km/h
Maksymalna prędkość:57.41 km/h
Suma podjazdów:15118 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:50.52 km i 2h 30m
Więcej statystyk
Dystans24.67 km Czas01:07 Vśrednia22.09 km/h Podjazdy193 m
Park Śląski
Kategoria praca, trening
Rano piękny wschód, po pracy dwie pętle treningowe
Dystans25.85 km Czas01:20 Vśrednia19.39 km/h Podjazdy192 m
Park Śląski
Kategoria praca, Parki GOP-u

Resztki złotej jesieni w parku


Dystans205.18 km Czas09:01 Vśrednia22.76 km/h Podjazdy1383 m
Jesienne Ponidzie 2
Kategoria >200 km, wypad na 2 dni
Po spokojnym noclegu miałem zaszczyt oglądać wschód słońca na szydłowskim rynku. Odcinek przez Chmielnik do Pińczowa był rzecz jasna interwałowy, co wkurzało; raz było za ciepło, raz za zimno. Jeszcze bardziej zdenerwowały mnie prace przy kaplicy św. Anny w Pińczowie. Wypiaskują wkrótce kolejny zabytek - R.I.P. Odcinek z Pińczowa do Żarnowca pokonałem w rekordowym tempie, sprzyjały temu słabe oznaki jesieni. Ta najładniejsza była w okolicach Kolbarku, Racławic, Szydłowa (sady) i Pińczowa (Góry Pińczowskie). Od Pińczowa aż po Jurę niemal całkowity brak kolorów. Ku własnemu zaskoczeniu do Ogrodzieńca dotarłem 1,5 h przed czasem. Było zadziwiająco ciepło. Nogawki założyłem dopiero za Pogoriami. W mieszkanku byłem ok. 19:30, czyli szybciej niż gdybym - zgodnie z planem - wracał pociągiem z Wiesiółki :)

Wschód nad szydłowskim rynkiem

Ach ten Szydłów...

Garbiki w drodze na Chmielnik

Chmielnicki rynek

Jesienny widoczek spod kaplicy św. Anny

Jesienny Mstyczów

Jesienny Żarnowiec

Zaskakująco szybko w Ogrodzieńcu...

Jeszcze przed zmierzchem nad Czwórką

Kapitalna widoczność po zmierzchu z Dorotki. Niestety fotka poruszona (wiało, oparcie niestabilne). To już 19. w roku wizyta na GSD

https://ridewithgps.com/routes/31342542

Trasa:

Dystans223.72 km Czas10:11 Vśrednia21.97 km/h Podjazdy1795 m
Jesienne Ponidzie 1
Kategoria >200 km, wypad na 2 dni
Nadszedł oto kres ciągłego odkładania jesiennej wizyty na Ponidziu. Był ku temu najwyższy czas: w tym roku przypadła 20. rocznica mojej pierwszej wizyty w Stradowie. Nomen omen! Sprawę skomplikowała mi dostępność noclegów: spławili mnie w 7 różnych miejscach (od Skowronna po Busko). Gościnę zapewniłem sobie dopiero w odległym Szydłowie. Zamieniło mi to rekreację w trasę sportową, ale koniec końców zapewniło bardzo udany i pracowity weekend. 
 
Ta odkrywcza, pierwsza jesienna wizyta na Ponidziu przypadła akurat w imieniny Ferdynanda, czyli patrona mojej tegorocznej wyprawy... Nad ranem napotkałem potężne mgły, co nie powinno dziwić, bo wyruszyłem jeszcze w ciemności (przed 5 rano). Mgły ustąpiły dopiero w dolinie Dłubni.  W Cieślinie i Kolbarku temp. wynosiła 2,4 stopnia. Towarzyszyło mi od tego momentu szczekanie i pogonie wściekłych małopolskich kundli. To doprawdy jest ciekawe zjawisko. Należy je wpisać na listę dziedzictwa kulturowego Małopolski... Pieseczki najbardziej dawały się we znaki w okolicach Racławic i Działoszyc...
 Zoczyłem po drodze szpaki-niedobitki, kilka szczygłów oraz ulubione skalbmierskie wróble spod Biedronki... W tejże natknąłem się też na sprytną babę (jakaś krewna tej z Radomia?), co przypuściła prawdziwy atak na miejsce przy kasie. Niestety od okolic Działoszyc wysokie chmury przykryły słońce... W Gackach atakowały mnie KOMARY. Zmierzch dopadł mnie na odcinku Szaniec-Kotki. Przed 20. zameldowałem się w Gospodzie Rycerskiej w Szydłowie, dostałem smaczną obiadokolację i przyjemny pokój z widokiem na Bramę Krakowską. Niech żyje Szydłów! 

Niemal dokładnie tutaj rozegrała się bitwa racławicka

Jasność zastała mnie w DG Łęce

Lodownia w drodze do Cieślina, ale i tak kocham ten odcinek :)

Piękny pejzaż okolic Kolbarka i Zarzecza

Sucha

Jesienne Wysocice

Czaple Wielkie

Chorąży Wojciech Bartosz zdobywa armatę. W tym roku była 225. rocznica bitwy

Słońce w drodze na Dosłońce

Asfalt w Stradowie

Garb Wodzisławski w okolicy Woli Chroberskiej

Zalew Podkowa w jesiennej szacie. Grabowiec niestety odporny na kolory...

Jesienne Skałki z Jochimki - widok prawdziwie egzotyczny

Szaniec przed zachodem

Po raz pierwszy po ciemku w Szydłowie

https://ridewithgps.com/routes/31326601
Trasa:

Dystans25.57 km Czas01:17 Vśrednia19.92 km/h Podjazdy205 m
Park Śląski
Kategoria praca, Parki GOP-u

Apogeum kolorów w parku


Dystans17.22 km Czas00:49 Vśrednia21.09 km/h Podjazdy129 m
Praca + sklepy
Kategoria praca
Dystans12.11 km Czas00:37 Vśrednia19.64 km/h Podjazdy 91 m
Praca
Kategoria praca
Dystans35.87 km Czas01:43 Vśrednia20.90 km/h Podjazdy264 m
Wojkowice
Kategoria praca, trening
Dystans73.48 km Czas04:53 Vśrednia15.05 km/h Podjazdy1594 m
Góry Kisuckie
Kategoria Cyklotrek, Karpaty 2019

 Szansę na wolny poniedziałek należało wykorzystać na cyklotrek w Górach Kisuckich. Celem była tajemnicza Ladonhora. Kolorów była tu cudowność, stromość i śliskość podejścia najwyższej próby. Na szczycie zaś nagroda: księga wejść (wpisaliśmy się) i ławeczka. We wpisie nawiązałem do stromości podejścia, czyli podobieństwa do Buszowa i Lackowej w Beskidzie Niskim. Podobna jest też wysokość i te wszechobecne buki. Ladonhora jest cudowna - bo przenosi nas na wschód. Turystów tu nie ma (mimo szlaków), są buki i stromizny. Górę stosunkowo często zdobywają członkowie PTT z Bielska (czytałem szczegółowo księgę wejść). 

Glinka

Na Orawie

Uroki podejścia

Na grzebieniu szczytowym. Podobnie jest na Lackowej: to nie grzbiet, bardziej grań... Ladonhora wygrywa z Beskidem Niskim widokami na Fatrę: nawet ograniczony widok na Rozsutca i Stoha bije uroki Łemkowyny :P

Cudowne widoki na Małą Fatrę przy zejściu

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31344221
Mały Rozsypaniec
16.5 km, 780 m przewyższenia, w towarzystwie - w telegraficznym skrócie
 Wypad w piękną październikową niedzielę w Małą Fatrę był formą obywatelskiego nieposłuszeństwa. W Dierach tłumy, ale na pionowych ścianach Rozsutca pusto. W górach apogeum tegorocznej jesieni. Słonecznie, ciepło, kolorowo. 

Diery

Król Orawy widziany z przeł. Medzirozsutce

Hrčova Kečka (1226 m) - moja miłość, zakochałem się w 2014 r. (gdy wchodziłem na nią na nielegalu, ukrywszy rower w haszczach)

Widok ze szczytu Małego Rozsypańca na Fatrę (l) i Góry Kisuckie (p) z wyraźną piramidą Ladonhory - jutrzejszego celu...