Dystans113.49 km Czas08:13 Vśrednia13.81 km/h Podjazdy2893 m
Dzień 27: Cztery przełęcze na drodze do Sabaudii

Ostatni dzień lipca, najbardziej podjazdowego lipca w moim życiu. Tułaczkę zaczynam po bożemu – od podjazdu. Na siodło przełęczy mam tylko 350 metrów przewyższenia, w sam raz na rozgrzewkę. W Le Bourg-d’Oisans chciałbym wreszcie kupić zapasową oponę. Zdartą do wkładki maratonkę przełożyłem jakiś czas temu na przód, ale jej godziny są policzone. Miasteczko uchodzi za bramę do Parku Narodowego Ecrins, w dodatku położone jest nieopodal sławnych kolarskich podjazdów (Alpe d’Huez i Galibier). Faktycznie wybór jest spory, samych sklepów rowerowych znajduję trzy, opony są bardzo drogie, ale udaje mi się wyrwać takie przecenione, za 18 euro (wszystkie pozostałe od 50 euro wzwyż).

Przez przełęcz Lautaret i dolinę Romanche już w czasach rzymskich wiódł szlak z Galii do Italii. Ja zmierzam do Sabaudii. Na przełęczy Lautaret żegnam się z Alpami Delfinackimi, przeł. Galibier leży już wśród grani Alp Graickich. Przełęcz ma prawdziwie wysokogórski charakter, droga jest wąska a zakosy i serpentyny są wyraziste. 33-krotnie gościła najsławniejszy wyścig kolarski świata. Na siodle panuje rozgardiasz, wywołuje go liczna grupa holenderskich emerytów na kolarkach. Są głośni i okupują cały czas tablice z nazwą przełęczy. Francuzi przysiedli gdzieś po bokach, w przeciwieństwie do Holendrów, mówią cicho, nie wrzeszczą i nie gwiazdorzą…

Na tych terenach, czyli na północ od przełęczy Galibier dominował kiedyś bezwzględnie język franko-prowansalski, zwany też arpitańskim. Ten sam zespół dialektów romańskich używany był powszechnie w Dolinie Aosty i Piemoncie oraz frankofońskich kantonach Szwajcarii. Dialekty te mają charakter przejściowy między językiem francuskim a językiem oksytańskim, który dominował w Alpach na południe od przeł. Galibier. Przekraczając zatem przełęcz opuściłem nie tylko Delfinat, ale też rozległy obszar Oksytanii. Smutek rozstania z Oksytanią łagodziła mi perspektywa zbliżających się pieszych wędrówek po francuskich Alpach. Podwójny wycisk to jest właśnie to, co tygryski lubią najbardziej! 

Mój sentyment do Sabaudii ma kilka źródeł. Pierwszym jest pochodzenie mojego wiernego Opinela, nóż mój przyboczny jest Sabaudczykiem. Po drugie chciałbym wyrównać rachunki z Alpami Graickimi. Nie samym rowerem człowiek żyje – moimi Wyspami Korzennymi są właśnie Alpy Graickie, położone na terenie Sabaudii – czasy się zmieniły, zamiast drogocennych korzeni chcę przywieźć z wyprawy wrażenia z pieszych eksploracji Alp francuskich. Ciekawi mnie frekwencja na szlakach i ich oznakowanie.

Gdy kończę długi zjazd z przełęczy, powietrze w dolinie rzeki Arc okazuje się wciąż bardzo nagrzane. Udaje mi się zdążyć przed zamknięciem Carrefoura – ładownie wypełniam prowiantem jak preppers. Ruszam w górę doliny znaleźć jakiś skrawek niezagospodarowanej i niespionowanej ziemi. Udaje mi się to na umocnionym przed erozją zboczu, to jedno z oryginalniejszych miejsc w którym biwakowałem. Niedaleko mnie znajdują się stalowe liny zapobiegające runięciu mojego zbocza w dół. Nie przewidują w nocy opadów, rozkładam się więc bez obaw.


Matecznik Delfinatu, czyli masyw Ecrins

Alpy, ach te Alpy, fajnie w sakwach mieć ich skalpy :)

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iechc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]