Wpisy archiwalne w kategorii
Małopolskie 2018
Dystans całkowity: | 555.92 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 27:30 |
Średnia prędkość: | 20.22 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.10 km/h |
Suma podjazdów: | 2575 m |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 185.31 km i 9h 10m |
Więcej statystyk |
Dystans111.63 km Czas06:01 Vśrednia18.55 km/h VMAX47.71 km/h Podjazdy626 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Wypad w Małopolskie, dzień 3: Setna setka
Pożegnanie z latem. Bocianów nie było (już), jaskółki tłumnie sejmikowały na drutach, wkrótce też dają dyla. Zostanie szarość i cisza...
W tej całej nostalgii przypomniałem sobie, że ten półdzień (o 14 byłem w domu) rowerowy był zarazem setnym wyjazdem powyżej 100 km w tym roku. Akurat przypadł mój jubileusz w Dniu Czarnej Wstążki, w 79. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow...
Zachwyciło mnie wywierzysko Stok w Łanach Wielkich. Był tu kolejny akcent jubiluszowy - figura Jana Chrzciciela z Jezusem i data 1918. Wystawiony z okazji zakończenia "wojny europejskiej". Same źródła miały ponoć napoić św. Wojciecha gdy zmierzał z Krakowa do Gniezna w roku 996. Miejsce magiczne. Cudny w środku kościół tutejszy, ozdobion malowidłami przez królową Adelajdę w 1355 r., niestety był zamknięty (byłem o 7, msza poranna o 8...).
Dalej już było standardowo: wizyty w Żarnowcu, Pilicy, Ogrodzieńcu, nad Pogorią i w Grodźcu. Trasa nieco krótka, ale w piątek musiałem wstawać do pracy :(, a wyszedłem z wprawy...
Obiechów
Źródlane eldorado w Łanach Wielkich
Pilica jubileuszowa
Ogrodzieniec
Pożegnanie z latem. Bocianów nie było (już), jaskółki tłumnie sejmikowały na drutach, wkrótce też dają dyla. Zostanie szarość i cisza...
W tej całej nostalgii przypomniałem sobie, że ten półdzień (o 14 byłem w domu) rowerowy był zarazem setnym wyjazdem powyżej 100 km w tym roku. Akurat przypadł mój jubileusz w Dniu Czarnej Wstążki, w 79. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow...
Zachwyciło mnie wywierzysko Stok w Łanach Wielkich. Był tu kolejny akcent jubiluszowy - figura Jana Chrzciciela z Jezusem i data 1918. Wystawiony z okazji zakończenia "wojny europejskiej". Same źródła miały ponoć napoić św. Wojciecha gdy zmierzał z Krakowa do Gniezna w roku 996. Miejsce magiczne. Cudny w środku kościół tutejszy, ozdobion malowidłami przez królową Adelajdę w 1355 r., niestety był zamknięty (byłem o 7, msza poranna o 8...).
Dalej już było standardowo: wizyty w Żarnowcu, Pilicy, Ogrodzieńcu, nad Pogorią i w Grodźcu. Trasa nieco krótka, ale w piątek musiałem wstawać do pracy :(, a wyszedłem z wprawy...
Obiechów
Źródlane eldorado w Łanach Wielkich
Pilica jubileuszowa
Ogrodzieniec
Dystans196.28 km Czas09:40 Vśrednia20.30 km/h VMAX41.68 km/h Podjazdy792 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Wypad w Małopolskie, dzień 2: Pod Szczekociny
Widok słońca nad ranem wcale mnie nie ucieszył - oznaczał że będzie trudniej niż wczoraj. Jechałem sobie tak wzdłuż Wisłoki aże pod Połaniec. W ramach obchodu stulecia Niepodległej nawiedziłem też pomnik lotników angielskich w Sadkowej Górze. Dalej jechałem przez Oleśnicę (po raz ostatni byłem tu jeszcze w czasach ponidziańskich, gdzieś w 2003 lub 2004 roku...) i Pacanów (jw) do Solca. Zaskoczyło mnie, że łazienki w zasadzie się nie zmieniły. Przybyło hoteli i sanatoriów, ale łazienki pozostały nieco przybrudzone... W Dobrowodzie przyuważyłem remont kościoła, w Gackach miałem rzecz jasna problemy biegunkowe (całe szczęście że akurat w rejonie kamieniołomu) a w Pińczowie biedronkowałem. W Wodzisławiu przejechałem wreszcie tym ślimakiem dla rowerzystów - symbolem korupcji ojczystej. Dalej rozkoszowałem się spokojem doliny górnej Mierzawy dojeżdżając aż pod Obiechów w gminie Słupia.
Poranek przy grobie dragona
Sadkowa Góra, pomnik lotników
Solec - Zdrój
Dobrowoda - zawsze bliska sercu
Ukwiecony rynek w Pińczowie
Mstyczów - kościół świętuje stulecie (patriotycznie)
Widok słońca nad ranem wcale mnie nie ucieszył - oznaczał że będzie trudniej niż wczoraj. Jechałem sobie tak wzdłuż Wisłoki aże pod Połaniec. W ramach obchodu stulecia Niepodległej nawiedziłem też pomnik lotników angielskich w Sadkowej Górze. Dalej jechałem przez Oleśnicę (po raz ostatni byłem tu jeszcze w czasach ponidziańskich, gdzieś w 2003 lub 2004 roku...) i Pacanów (jw) do Solca. Zaskoczyło mnie, że łazienki w zasadzie się nie zmieniły. Przybyło hoteli i sanatoriów, ale łazienki pozostały nieco przybrudzone... W Dobrowodzie przyuważyłem remont kościoła, w Gackach miałem rzecz jasna problemy biegunkowe (całe szczęście że akurat w rejonie kamieniołomu) a w Pińczowie biedronkowałem. W Wodzisławiu przejechałem wreszcie tym ślimakiem dla rowerzystów - symbolem korupcji ojczystej. Dalej rozkoszowałem się spokojem doliny górnej Mierzawy dojeżdżając aż pod Obiechów w gminie Słupia.
Poranek przy grobie dragona
Sadkowa Góra, pomnik lotników
Solec - Zdrój
Dobrowoda - zawsze bliska sercu
Ukwiecony rynek w Pińczowie
Mstyczów - kościół świętuje stulecie (patriotycznie)
Dystans248.01 km Czas11:49 Vśrednia20.99 km/h VMAX59.10 km/h Podjazdy1157 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Wypad w Małopolskie, dzień 1: Do grobu dragona
Wpierw było spodziewane zaskoczenie (oksymoron celowy), czyli o czwartej rano było cimno jak w... Rozjasniło się dopiero w Dąbrowie Górniczej gdzie zaskoczył mnie spory ruch (pracownicy huty). Z kolei w Błędowie i Chechle dominowały mgły "wstające z kolan" :) Gdy mgły zaczęły zanikac pojawił się na chwilę błękit nieba, ale i ten musiał ustapić szpetnym chmurom. Chmury te miały wszelako dwie zalety: po pierwsze nie były deszczowe, po drugie zasłaniały słońce którego mam juz serdecznie dość...
Na powrót rozjaśniło się znowu w okolicach Tarnowa. Tamże trafiłem przypadkiem do baru mlecznego "Mimoza". Tanio, ale też tłumnie. Nadmienię, że nie był to przybytek odwiedzany przez klasę średnią... W Tarno trafiłem też na rozkopy, ale zdołałem się wydostać na Skrzyszów i Pilzno. Tempo - dzięki brakom w nasłonecznieniu! - miałem rewelacyjne, to i przejechałem okolice Dębicy docierając do tejemniczego Korzeniowa. Tamże zaintrygował mnie "grób dragona" i jako że miałem go także na mapie (Małopolska Północna 1:100000) wbiłem w las. Grób znalazłem (symboliczny) a dalszą jazdę powstrzymały w porę odgłosy strzałów. Wróciłem zatem w bliskie sąsiedztwo husarskiego pochówku i rozbiłem namiot w środku leśnej gąszczy (księżyc walił po oczach i tak...)
Mgły błędowskie
Tradycyjnie orzeźwiający podjazd w Kolbarku...
Imbramowice w remoncie
Słomniki
Proszowice
Koszyce po raz trzeci na rowerze
Zaborów, scenka rodzajowa
Cmentarz pierwszowojenny nr 259, gmina Żabno
Słoneczne serce Tarnowa: po raz trzeci na rowerze!
Pilzno
Antyszwedzki Korzeniów :)
Wpierw było spodziewane zaskoczenie (oksymoron celowy), czyli o czwartej rano było cimno jak w... Rozjasniło się dopiero w Dąbrowie Górniczej gdzie zaskoczył mnie spory ruch (pracownicy huty). Z kolei w Błędowie i Chechle dominowały mgły "wstające z kolan" :) Gdy mgły zaczęły zanikac pojawił się na chwilę błękit nieba, ale i ten musiał ustapić szpetnym chmurom. Chmury te miały wszelako dwie zalety: po pierwsze nie były deszczowe, po drugie zasłaniały słońce którego mam juz serdecznie dość...
Na powrót rozjaśniło się znowu w okolicach Tarnowa. Tamże trafiłem przypadkiem do baru mlecznego "Mimoza". Tanio, ale też tłumnie. Nadmienię, że nie był to przybytek odwiedzany przez klasę średnią... W Tarno trafiłem też na rozkopy, ale zdołałem się wydostać na Skrzyszów i Pilzno. Tempo - dzięki brakom w nasłonecznieniu! - miałem rewelacyjne, to i przejechałem okolice Dębicy docierając do tejemniczego Korzeniowa. Tamże zaintrygował mnie "grób dragona" i jako że miałem go także na mapie (Małopolska Północna 1:100000) wbiłem w las. Grób znalazłem (symboliczny) a dalszą jazdę powstrzymały w porę odgłosy strzałów. Wróciłem zatem w bliskie sąsiedztwo husarskiego pochówku i rozbiłem namiot w środku leśnej gąszczy (księżyc walił po oczach i tak...)
Mgły błędowskie
Tradycyjnie orzeźwiający podjazd w Kolbarku...
Imbramowice w remoncie
Słomniki
Proszowice
Koszyce po raz trzeci na rowerze
Zaborów, scenka rodzajowa
Cmentarz pierwszowojenny nr 259, gmina Żabno
Słoneczne serce Tarnowa: po raz trzeci na rowerze!
Pilzno
Antyszwedzki Korzeniów :)