Wpisy archiwalne w kategorii
Triduum dolnośląskie 2018
Dystans całkowity: | 413.39 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 21:30 |
Średnia prędkość: | 19.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.96 km/h |
Suma podjazdów: | 2723 m |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 137.80 km i 7h 10m |
Więcej statystyk |
Dystans126.64 km Czas06:14 Vśrednia20.32 km/h VMAX38.91 km/h Podjazdy364 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Triduum dolnośląskie: Wielka Sobota
Dzień powrotu na powrót (sic!) był szpetny. Wiało nie tam gdzie powinno, choć tym razem dużo słabiej. Co gorsza było pochmurno, wilgotno i po południu pewny był opad. Jechałem dosc szybko, bo wyjechałem późno a chciałem dotrzec do Brzegu i dopiero tam wsiąśc w pociąg. Nadrobiłem sporo km przez nieprzejezdny odcinek z Imbramowic do Mietkowa. Zbiornik Mietkowski okrążałem baardzo dużym łukiem przez Gościsław i Kostomłoty... Deszcz po raz pierwszy postraszył mnie w Kątach, ulewa dorwała mnie ostatecznie na 12 km przed Brzegiem i bezczelnie ustąpiła w samym Brzegu. Na dworcu okazała się nie działać żadna kasa - niepotrzebnie tak się spieszyłem ze zwiedzaniem miasta.
Na "+"
To, że zdołałem zrealizować plan
Wraz z Kątami Wrocławskimi poznałem ostatnią brakującą gminę w Dolnośląskiem
Na "-"
Cała reszta, ze szczególnym uwzględnieniem pogody i Kraskowa (zabity dechami)
Okolice Wierzbnej - wracając też tu przejeżdżałem...
Krobielowice, pałac
Brzeg, ul. Długa po deszczu
Dzień powrotu na powrót (sic!) był szpetny. Wiało nie tam gdzie powinno, choć tym razem dużo słabiej. Co gorsza było pochmurno, wilgotno i po południu pewny był opad. Jechałem dosc szybko, bo wyjechałem późno a chciałem dotrzec do Brzegu i dopiero tam wsiąśc w pociąg. Nadrobiłem sporo km przez nieprzejezdny odcinek z Imbramowic do Mietkowa. Zbiornik Mietkowski okrążałem baardzo dużym łukiem przez Gościsław i Kostomłoty... Deszcz po raz pierwszy postraszył mnie w Kątach, ulewa dorwała mnie ostatecznie na 12 km przed Brzegiem i bezczelnie ustąpiła w samym Brzegu. Na dworcu okazała się nie działać żadna kasa - niepotrzebnie tak się spieszyłem ze zwiedzaniem miasta.
Na "+"
To, że zdołałem zrealizować plan
Wraz z Kątami Wrocławskimi poznałem ostatnią brakującą gminę w Dolnośląskiem
Na "-"
Cała reszta, ze szczególnym uwzględnieniem pogody i Kraskowa (zabity dechami)
Okolice Wierzbnej - wracając też tu przejeżdżałem...
Krobielowice, pałac
Brzeg, ul. Długa po deszczu
Dystans176.88 km Czas09:32 Vśrednia18.55 km/h VMAX53.96 km/h Podjazdy1739 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Triduum dolnośląskie: Wielki Piątek
Cały wyjazd "wielkanocny" był właśnie po to by wykorzystać zapowiadany piękny piątek. Był to oczywiście Wielki Piątek. Pasowało jak ulał - miał być przejazd przez góry. Cierpienie w dniu Męki Pańskiej było wysoce wskazane. Zanotowałem dwa dobre uczynki: przed Zagórzem Śl. uratowałem kaczkę krzyżówkę (po potrąceniu przez samochód siedziała oszołomiona na środku zakrętu). Wzięta do rąk nie stawiała oporu. Pomogłem też babci odczytać rozkład jazdy na wiosce za Świebodzicami. Pogoda była autentycznie boska, rozleniwiła mnie do tego stopnia, że w Szczawnie-Zdroju przesadziłem z przerwą i do końca trasy jechałem juz na czas.
Na "+"
Dostępność dziedzińca zamku w Zagórzu Śląskim
Atmosfera na rynku w Wałbrzychu
Przejazd przez Wałbrzych (o dziwo!)
Atmosfera w Szczawnie-Zdroju (w części uzdrowiskowej, bo tak poza tym piekło puszkinowskie)
Zabudowa wsi Dobków w Górach Kaczawskich
Widoki na Chełmiec i Śnieżkę
Widok na zamek "Świny"
Na "-"
Kamienna Góra (poza ładnym rynkiem zabudowa dość prosta i uzupełniana, główny deptak jakiś toporny)
Wojcieszów (co to za miasto bez nawet fragmentu zwartej zabudowy?)
Bolków (przybrudzone, sporo ubytków w zabudowie)
Świdnica od strony wsi Jakubów (efekt zmylenia dróg)
Wałbrzych, rynek
Dobków, zabudowa
Cały wyjazd "wielkanocny" był właśnie po to by wykorzystać zapowiadany piękny piątek. Był to oczywiście Wielki Piątek. Pasowało jak ulał - miał być przejazd przez góry. Cierpienie w dniu Męki Pańskiej było wysoce wskazane. Zanotowałem dwa dobre uczynki: przed Zagórzem Śl. uratowałem kaczkę krzyżówkę (po potrąceniu przez samochód siedziała oszołomiona na środku zakrętu). Wzięta do rąk nie stawiała oporu. Pomogłem też babci odczytać rozkład jazdy na wiosce za Świebodzicami. Pogoda była autentycznie boska, rozleniwiła mnie do tego stopnia, że w Szczawnie-Zdroju przesadziłem z przerwą i do końca trasy jechałem juz na czas.
Na "+"
Dostępność dziedzińca zamku w Zagórzu Śląskim
Atmosfera na rynku w Wałbrzychu
Przejazd przez Wałbrzych (o dziwo!)
Atmosfera w Szczawnie-Zdroju (w części uzdrowiskowej, bo tak poza tym piekło puszkinowskie)
Zabudowa wsi Dobków w Górach Kaczawskich
Widoki na Chełmiec i Śnieżkę
Widok na zamek "Świny"
Na "-"
Kamienna Góra (poza ładnym rynkiem zabudowa dość prosta i uzupełniana, główny deptak jakiś toporny)
Wojcieszów (co to za miasto bez nawet fragmentu zwartej zabudowy?)
Bolków (przybrudzone, sporo ubytków w zabudowie)
Świdnica od strony wsi Jakubów (efekt zmylenia dróg)
Wałbrzych, rynek
Dobków, zabudowa
Dystans109.87 km Czas05:44 Vśrednia19.16 km/h VMAX41.82 km/h Podjazdy620 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Triduum dolnośląskie: Wielki Czwartek
Tradycyjnie musiałem zaczynać trasę wielodniową z silnym, huraganowym wręcz, wiatrem. To sprawiło że podjechałem pociągiem aż do Osetnicy. Na odcinku z Wrocławia do Osetnicy ścisk był nieludzki. Okazało się że całe Żary wracały na święta wielkanocne do domu. Wracały przez Legnicę, z przesiadką w Węglińcu. Odlot... Ledwo zdołąłem znaleźć miejsce stojące z rowerem i stałem przez ponad godzinę... Alternatywy jednak nie było :( Początek był bardzo trudny, wiatr spychał na środek drogi, ale nie powinno to dziwić przy porywach przekraczających 25 m/s (uśredniony 9 m/s). Od Złotoryi jechało się już nieco łatwiej. Magiczne chwile przeżyłem przed Wierzbną: przelot tysięcy gęsi na południe. Klucze ciągnęły nade mną przez kilkanaście minut.
Na "+"
Złotoryja - czteropiętrowe kamienice w mieście tej wielkości robią wrażenie...
Jawor - oryginalna zabudowa, choć przybrudzona
Wierzbna - ptasi spektakl
Zabudowa wielu wsi po drodze, szczególnie Pastuchowa
Świdnica - wjeżdża się na starówkę jak do Wiednia :)
Na "-"
Strzegom
wiatr
tłok w pociągu na odcinku Wrocław - Osetnica
Zabudowa wsi Jadwisin
Jawor, Kościół Pokoju
Piotrowice Świdnickie na tle Ślęży i Raduni
Tradycyjnie musiałem zaczynać trasę wielodniową z silnym, huraganowym wręcz, wiatrem. To sprawiło że podjechałem pociągiem aż do Osetnicy. Na odcinku z Wrocławia do Osetnicy ścisk był nieludzki. Okazało się że całe Żary wracały na święta wielkanocne do domu. Wracały przez Legnicę, z przesiadką w Węglińcu. Odlot... Ledwo zdołąłem znaleźć miejsce stojące z rowerem i stałem przez ponad godzinę... Alternatywy jednak nie było :( Początek był bardzo trudny, wiatr spychał na środek drogi, ale nie powinno to dziwić przy porywach przekraczających 25 m/s (uśredniony 9 m/s). Od Złotoryi jechało się już nieco łatwiej. Magiczne chwile przeżyłem przed Wierzbną: przelot tysięcy gęsi na południe. Klucze ciągnęły nade mną przez kilkanaście minut.
Na "+"
Złotoryja - czteropiętrowe kamienice w mieście tej wielkości robią wrażenie...
Jawor - oryginalna zabudowa, choć przybrudzona
Wierzbna - ptasi spektakl
Zabudowa wielu wsi po drodze, szczególnie Pastuchowa
Świdnica - wjeżdża się na starówkę jak do Wiednia :)
Na "-"
Strzegom
wiatr
tłok w pociągu na odcinku Wrocław - Osetnica
Zabudowa wsi Jadwisin
Jawor, Kościół Pokoju
Piotrowice Świdnickie na tle Ślęży i Raduni