Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 12610.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 583:44 |
Średnia prędkość: | 21.60 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.22 km/h |
Suma podjazdów: | 104627 m |
Liczba aktywności: | 171 |
Średnio na aktywność: | 73.75 km i 3h 24m |
Więcej statystyk |
Dystans46.86 km Czas02:06 Vśrednia22.31 km/h Podjazdy435 m
SprzętFocus Arriba 4.0
GSD + Rogoźnik
Typowy wypad by nie zardzewieć, akurat w kolejna rocznicę urodzin Adolfa H. Dwa zdziwienia: na plus - dymówki na Górze św. Doroty, na minus - remont na Przełajce (300 metrów skasowanego asfaltu i światła). Dlatego wracałem przez Rogoźnik (ale nie przez Górę Siewierską, bo czas mnie naglił).
na plus - Dorotka
na minus - Przełajka
Trasa: Chorzów - GSD - Wojkowice - Rogoźnik - Chorzów
Typowy wypad by nie zardzewieć, akurat w kolejna rocznicę urodzin Adolfa H. Dwa zdziwienia: na plus - dymówki na Górze św. Doroty, na minus - remont na Przełajce (300 metrów skasowanego asfaltu i światła). Dlatego wracałem przez Rogoźnik (ale nie przez Górę Siewierską, bo czas mnie naglił).
na plus - Dorotka
na minus - Przełajka
Trasa: Chorzów - GSD - Wojkowice - Rogoźnik - Chorzów
Dystans31.14 km Czas01:23 Vśrednia22.51 km/h VMAX45.24 km/h Podjazdy266 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Sklepy + Park Śląski
Zawrotne tempo jak na aktywność związane ze ściganiem się z gościem na elektryku na parkowej pętli. Wygrałem! Odpadał na zjazdach.
Zawrotne tempo jak na aktywność związane ze ściganiem się z gościem na elektryku na parkowej pętli. Wygrałem! Odpadał na zjazdach.
Dystans90.72 km Czas03:58 Vśrednia22.87 km/h VMAX45.12 km/h Podjazdy643 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Długa droga do Jaworzna
Koniec pracy zdalnej przyjąłem w piątek z należytym entuzjazmem. Ruszyłem więc z obładowaną po górę dużą sakwą w tradycyjnym kierunku - na Jaworzno. Wstąpiłem na GSD i Wzgórze Gołonoskie, no i wtedy dostałem info by się nie spieszyć z przyjazdem. Pogoda sprzyjała, pojechałem więc z Borów na Cieśle i dawaj na Sławków. Przed Sławkowem przypomniałem sobie, że trudno wymagać szczęścia od kogoś kto się urodził trzynastego: odpadło siodełko, dosłownie. Całe mocowanie zostało na sztycy, ale część siedziskowa wylądowała na asfalcie, wcześniej mocno chrupnęło. Ponieważ nieszczęścia chodzą parami jednocześnie odkryłem wyrobienie gwintu w mocowaniu bagażnika Crosso.
Dalsza trasa przypominała ciągłe policzkowanie siodełka, bo tylne mocowanie cały czas siadało (wychodziło z torów) i musiałem je "nabijać" ręcznie. Na podjeździe na Krzykawkę siodełko po raz kolejno spadło mi na asfalt... Boleśnie odczuwałem każdą dziurę, zatem droga Bukowno-Jaworzno i przejazd przez Szczakową były męczarnią. Pocieszające było jedynie to, że sobotę planowałem jako "rekreację w towarzystwie". Wystarczyło do programu doliczyć wizytę w sklepie rowerowym.
Tempo, jak to na wściekłości, znakomite. Wiozłem naprawdę sporo w sakwie. Ledwo ją domykałem, ale mknąłem jakbym jechał na lekko. To był trzeci z rzędu dzień ze świetnym tempem a trasa była interwałowa...
Sławków
Dwór staropolski w Krzykawce
Trasa:
Koniec pracy zdalnej przyjąłem w piątek z należytym entuzjazmem. Ruszyłem więc z obładowaną po górę dużą sakwą w tradycyjnym kierunku - na Jaworzno. Wstąpiłem na GSD i Wzgórze Gołonoskie, no i wtedy dostałem info by się nie spieszyć z przyjazdem. Pogoda sprzyjała, pojechałem więc z Borów na Cieśle i dawaj na Sławków. Przed Sławkowem przypomniałem sobie, że trudno wymagać szczęścia od kogoś kto się urodził trzynastego: odpadło siodełko, dosłownie. Całe mocowanie zostało na sztycy, ale część siedziskowa wylądowała na asfalcie, wcześniej mocno chrupnęło. Ponieważ nieszczęścia chodzą parami jednocześnie odkryłem wyrobienie gwintu w mocowaniu bagażnika Crosso.
Dalsza trasa przypominała ciągłe policzkowanie siodełka, bo tylne mocowanie cały czas siadało (wychodziło z torów) i musiałem je "nabijać" ręcznie. Na podjeździe na Krzykawkę siodełko po raz kolejno spadło mi na asfalt... Boleśnie odczuwałem każdą dziurę, zatem droga Bukowno-Jaworzno i przejazd przez Szczakową były męczarnią. Pocieszające było jedynie to, że sobotę planowałem jako "rekreację w towarzystwie". Wystarczyło do programu doliczyć wizytę w sklepie rowerowym.
Tempo, jak to na wściekłości, znakomite. Wiozłem naprawdę sporo w sakwie. Ledwo ją domykałem, ale mknąłem jakbym jechał na lekko. To był trzeci z rzędu dzień ze świetnym tempem a trasa była interwałowa...
Sławków
Dwór staropolski w Krzykawce
Trasa:
Dystans61.04 km Czas02:39 Vśrednia23.03 km/h Podjazdy553 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Płaskowyż Twardowicki 13/2021
Nareszcie ciepło i przebijające słońce. Zakończył się marzec zimny, wietrzny, chmurny i durny...
Denerwowali tylko przymuleni wiosną kierowcy, którzy zauważali zmianę świateł 5 sekund po fakcie...
Cieszyła niezła dyspozycja fizyczna, choć trasa wyjątkowo na lekko (bez sakwy), co wiele wyjaśnia. Niemniej czas kryzysu poszczepiennego definitywnie minął i organizm zadziwiał mnie wydolnością.
Na Czerwonym Kamieniu, w miejscu nietkniętym mokrym snem klasy średniej (czyli nowymi osiedlami domków jednorodzinnych).
Trasa: Ch. - Rogo - Góra Siew. - Goląsza G. - Brzękowice Wał - Rogo - Ch.
Nareszcie ciepło i przebijające słońce. Zakończył się marzec zimny, wietrzny, chmurny i durny...
Denerwowali tylko przymuleni wiosną kierowcy, którzy zauważali zmianę świateł 5 sekund po fakcie...
Cieszyła niezła dyspozycja fizyczna, choć trasa wyjątkowo na lekko (bez sakwy), co wiele wyjaśnia. Niemniej czas kryzysu poszczepiennego definitywnie minął i organizm zadziwiał mnie wydolnością.
Na Czerwonym Kamieniu, w miejscu nietkniętym mokrym snem klasy średniej (czyli nowymi osiedlami domków jednorodzinnych).
Trasa: Ch. - Rogo - Góra Siew. - Goląsza G. - Brzękowice Wał - Rogo - Ch.
Dystans55.22 km Czas02:26 Vśrednia22.69 km/h VMAX45.90 km/h Podjazdy523 m
SprzętFocus Arriba 4.0
GSD + Płaskowyż Twardowicki 12/2021
Wreszcie była moc. Po dwóch tygodniach od szczepienia... Nie brakowało też "kretynów" na drodze: w Maciejowicach towarzysz tirowiec postanowił sobie zaparkować na ścieżce rowerowej; wzdłuż ścieżki rowerowej. Autentyk: ledwo się biedak zmieścił na szerokość, musiałem zeskoczyć z krawężnika, ale powiedziałem mu co myślę. (Gdy wracałem już go nie było). Kolejny miszcz kierofnicy urządził sobie postój na pasach przy cmentarzu w Grodźcu... Jeszcze jeden ludowy Hołowczyc jechał pod prąd w Górze Siewierskiej...
Wszyscy ci degeneraci nie wytrącili mnie jednak z równowagi, powód był prosty: nareszcie czułem powrót siły. Nawet pochmurność nie wtrąciła mnie w zły nastrój. Dopiero 18. dnia od szczepienia wróciłem do pełni dyspozycji. Bardzo pouczające. Oby w czerwcu było lepiej (ponoć druga dawka AstryZaneki jest mniej awanturująca się)...
Góra Siewierska - dokumentacyjnie
Trasa: standard, czyli GSD + Góra Siewierska
Wreszcie była moc. Po dwóch tygodniach od szczepienia... Nie brakowało też "kretynów" na drodze: w Maciejowicach towarzysz tirowiec postanowił sobie zaparkować na ścieżce rowerowej; wzdłuż ścieżki rowerowej. Autentyk: ledwo się biedak zmieścił na szerokość, musiałem zeskoczyć z krawężnika, ale powiedziałem mu co myślę. (Gdy wracałem już go nie było). Kolejny miszcz kierofnicy urządził sobie postój na pasach przy cmentarzu w Grodźcu... Jeszcze jeden ludowy Hołowczyc jechał pod prąd w Górze Siewierskiej...
Wszyscy ci degeneraci nie wytrącili mnie jednak z równowagi, powód był prosty: nareszcie czułem powrót siły. Nawet pochmurność nie wtrąciła mnie w zły nastrój. Dopiero 18. dnia od szczepienia wróciłem do pełni dyspozycji. Bardzo pouczające. Oby w czerwcu było lepiej (ponoć druga dawka AstryZaneki jest mniej awanturująca się)...
Góra Siewierska - dokumentacyjnie
Trasa: standard, czyli GSD + Góra Siewierska
Dystans55.17 km Czas02:31 Vśrednia21.92 km/h Podjazdy555 m
SprzętFocus Arriba 4.0
GSD + Płaskowyż Twardowicki 11/2021
Prawdziwie jak w garncu w tym z dawnych lat marcu. Wyruszyłem skuszony przez słońce, po chwili wisiały mi nad głową ołowiane chmury gotowe do strzału. Eksplodowały łupieżem na Dorotce, gdzie dorwała mnie najprawdziwsza, choć krótka śnieżyca. Zakotwiczyłem więc na majdanie i wjechałem 2 razy. Po północnej stronie - o dziwo! - nie było lodu. Po chwili rozstąpiły się niebiosa i ujrzałem wtenczas słońce, widok równie zaskakujący jak nowa warstwa asfaltu na 913., w Psarach. W Strzyżowicach dalej masakra, jest gorzej niż było...
Na GSD sporo błota, uratował mnie pokaźny bieżnik opon. Słońce zachęciło mnie do wypadu na Płaskowyż, wracałem przez zimowy miejscami Rogoźnik.
I stała się jasność: na niebie i na ziemi
W Rogo wróciły chmury, ale jasność zimy okryła brzegi
Trasa: Ch. - GSD x 2 - Góra Siew. - Rogo - Ch.
Prawdziwie jak w garncu w tym z dawnych lat marcu. Wyruszyłem skuszony przez słońce, po chwili wisiały mi nad głową ołowiane chmury gotowe do strzału. Eksplodowały łupieżem na Dorotce, gdzie dorwała mnie najprawdziwsza, choć krótka śnieżyca. Zakotwiczyłem więc na majdanie i wjechałem 2 razy. Po północnej stronie - o dziwo! - nie było lodu. Po chwili rozstąpiły się niebiosa i ujrzałem wtenczas słońce, widok równie zaskakujący jak nowa warstwa asfaltu na 913., w Psarach. W Strzyżowicach dalej masakra, jest gorzej niż było...
Na GSD sporo błota, uratował mnie pokaźny bieżnik opon. Słońce zachęciło mnie do wypadu na Płaskowyż, wracałem przez zimowy miejscami Rogoźnik.
I stała się jasność: na niebie i na ziemi
W Rogo wróciły chmury, ale jasność zimy okryła brzegi
Trasa: Ch. - GSD x 2 - Góra Siew. - Rogo - Ch.
Dystans84.59 km Czas04:04 Vśrednia20.80 km/h Podjazdy988 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Płaskowyż Twardowicki 10/2021
Zimno i wietrznie, ale na szczęście trafiało się słońce wykorzystujące rozstępy w chmurach. Kolejny katorżniczy trening na Płaskowyżu, z wszystkimi atrakcjami: porywistym wiatrem i interwałami. Ekspozycja na wiatry jest tu wkurzająca, ale to procentuje, dlatego wracam...
Kolejna trasa z cyklu Płaskowyż Premium...
Dorota odnowiona, czeka aż murawa pokryje zrytą ziemię.
Tradycyjna przerwa na finiszu podjazdu w Goląszy Górnej
Tradycyjny finisz w Sadowiu Drugim (376)
Widoczność dobra, bo zimno i wietrznie
Cisza i spokój nad zalewem w Rogoźniku
Trasa:
zbliżona do tej z 17.03.2021, czyli maksimum wycisku podjazdowego:
Zimno i wietrznie, ale na szczęście trafiało się słońce wykorzystujące rozstępy w chmurach. Kolejny katorżniczy trening na Płaskowyżu, z wszystkimi atrakcjami: porywistym wiatrem i interwałami. Ekspozycja na wiatry jest tu wkurzająca, ale to procentuje, dlatego wracam...
Kolejna trasa z cyklu Płaskowyż Premium...
Dorota odnowiona, czeka aż murawa pokryje zrytą ziemię.
Tradycyjna przerwa na finiszu podjazdu w Goląszy Górnej
Tradycyjny finisz w Sadowiu Drugim (376)
Widoczność dobra, bo zimno i wietrznie
Cisza i spokój nad zalewem w Rogoźniku
Trasa:
zbliżona do tej z 17.03.2021, czyli maksimum wycisku podjazdowego:
Dystans84.02 km Czas04:04 Vśrednia20.66 km/h Podjazdy933 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Płaskowyż Twardowicki 9/2021
Filipiny odkryte! 500 lat temu wyprawa Magellana dopłynęła do Filipin. Pogoda przypominała porę monsunową, ale taką w wersji syberyjskiej. Silny lodowaty wiatr. Z odkryć lokalnych: położona nowa warstwa asfaltu na 913. w rejonie Siemoni i Myszkowic.
Równa Góra
Brzękowice-Wał
Na Dziewiczej Górze
Trasa:
Filipiny odkryte! 500 lat temu wyprawa Magellana dopłynęła do Filipin. Pogoda przypominała porę monsunową, ale taką w wersji syberyjskiej. Silny lodowaty wiatr. Z odkryć lokalnych: położona nowa warstwa asfaltu na 913. w rejonie Siemoni i Myszkowic.
Równa Góra
Brzękowice-Wał
Na Dziewiczej Górze
Trasa:
Dystans84.13 km Czas04:13 Vśrednia19.95 km/h VMAX50.85 km/h Podjazdy955 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Płaskowyż Twardowicki 8/2021
Ponura pochmurność z nielicznymi próbami przejaśnień. Treningowo. Wyraźny ubytek mocy po szczepieniu wciąż zauważalny, spowodowany chyba nie tyle szczepieniem co przerwą w jeździe. Wcześniej trenowałem wyłącznie siłę, a siłowa jazda wymaga u mnie codziennych powtórek - z każdym dniem jestem silniejszy, ale przerwa dłuższa niż 3 dni wywołuje wyraźny spadek mocy. Szczepienie spowodowało 5 dni przerwy i wyraźnie wpłynęło na dyspozycję podjazdową. Dzień wcześniej umordowałem się też przesadnie jadąc 50 km pod bardzo silny, porywisty wiatr. Efekty były widoczne: brak świeżości i rytmu, zwykle pod koniec drugiego dnia wysiłku jestem silniejszy. Tym razem tak nie było: końcówka na oparach.
Równa Góra
Widok z Goląszy Górnej na Wzgórza Trzebiesławskie
Trasa przybliżona:
Ponura pochmurność z nielicznymi próbami przejaśnień. Treningowo. Wyraźny ubytek mocy po szczepieniu wciąż zauważalny, spowodowany chyba nie tyle szczepieniem co przerwą w jeździe. Wcześniej trenowałem wyłącznie siłę, a siłowa jazda wymaga u mnie codziennych powtórek - z każdym dniem jestem silniejszy, ale przerwa dłuższa niż 3 dni wywołuje wyraźny spadek mocy. Szczepienie spowodowało 5 dni przerwy i wyraźnie wpłynęło na dyspozycję podjazdową. Dzień wcześniej umordowałem się też przesadnie jadąc 50 km pod bardzo silny, porywisty wiatr. Efekty były widoczne: brak świeżości i rytmu, zwykle pod koniec drugiego dnia wysiłku jestem silniejszy. Tym razem tak nie było: końcówka na oparach.
Równa Góra
Widok z Goląszy Górnej na Wzgórza Trzebiesławskie
Trasa przybliżona:
Dystans118.31 km Czas05:14 Vśrednia22.61 km/h VMAX48.66 km/h Podjazdy967 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Kromołowiec 2.0
Kolejna trasa na tempo, tym razem na dość długim dystansie. Do Niegowonic średnia 23,80, prawdziwy sprint, ale z korzystnym wiatrem. Tym razem dogoniła mnie fala wracających z pracy. Na Kromołowcu stacjonowało też stado puszek. Widomy znak, że nie warto tu być po godz. 15. (plan mi się zmienił, nie kończę już tak wcześnie). Uciekłem więc natychmiast i nie napawałem się atmosferą, bo nie było czym. Towarzystwo samochodów przeszkadzało na zjeździe, zauważyłem jednak, że rozległe pola śnieżne zniknęły. Jedynie na drodze z Mitręgi do Rokitna śnieg na poboczu zastąpiły rozległe kałuże, gdzie indziej pozostałością zimy była tylko rozmiękła murawa. To bardzo fajny podjazd o tej porze roku: prawie 2 km i przewyższenie na poziomie 100 metrów. Niestety, przyjemnie jest tu do 14, potem robi się zbyt tłoczno.
W Łazach spodobał mi się pomysł wychodzenia na spacer z dziećmi na smyczy, już ten patent widziałem i ma głęboki sens. Takie małe dzieci są totalnie nieprzewidywalne. Na szczęście nie gryzą i kaganiec jest zbędny ;)
Wracałem przez Gołuchowice i Przeczyce by skorzystać ze spokojnych dróg, nie dotkniętych "powracającą falą". Ostatni duży test dyspozycji przed szczepieniem wypadł bardzo dobrze.
Wiosna na Płaskowyżu
Pogoria IV
Kromołowiec
Tłum powszedni na Kromołowcu
Toporowice
Najdziszów
Trasa:
Kolejna trasa na tempo, tym razem na dość długim dystansie. Do Niegowonic średnia 23,80, prawdziwy sprint, ale z korzystnym wiatrem. Tym razem dogoniła mnie fala wracających z pracy. Na Kromołowcu stacjonowało też stado puszek. Widomy znak, że nie warto tu być po godz. 15. (plan mi się zmienił, nie kończę już tak wcześnie). Uciekłem więc natychmiast i nie napawałem się atmosferą, bo nie było czym. Towarzystwo samochodów przeszkadzało na zjeździe, zauważyłem jednak, że rozległe pola śnieżne zniknęły. Jedynie na drodze z Mitręgi do Rokitna śnieg na poboczu zastąpiły rozległe kałuże, gdzie indziej pozostałością zimy była tylko rozmiękła murawa. To bardzo fajny podjazd o tej porze roku: prawie 2 km i przewyższenie na poziomie 100 metrów. Niestety, przyjemnie jest tu do 14, potem robi się zbyt tłoczno.
W Łazach spodobał mi się pomysł wychodzenia na spacer z dziećmi na smyczy, już ten patent widziałem i ma głęboki sens. Takie małe dzieci są totalnie nieprzewidywalne. Na szczęście nie gryzą i kaganiec jest zbędny ;)
Wracałem przez Gołuchowice i Przeczyce by skorzystać ze spokojnych dróg, nie dotkniętych "powracającą falą". Ostatni duży test dyspozycji przed szczepieniem wypadł bardzo dobrze.
Wiosna na Płaskowyżu
Pogoria IV
Kromołowiec
Tłum powszedni na Kromołowcu
Toporowice
Najdziszów
Trasa: