Wpisy archiwalne w kategorii
blisko domu
Dystans całkowity: | 20654.14 km (w terenie 45.88 km; 0.22%) |
Czas w ruchu: | 1009:48 |
Średnia prędkość: | 20.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.34 km/h |
Suma podjazdów: | 162128 m |
Liczba aktywności: | 294 |
Średnio na aktywność: | 70.25 km i 3h 28m |
Więcej statystyk |
Dystans53.21 km Czas03:03 Vśrednia17.45 km/h Podjazdy392 m
SprzętMerida Drakar
Góra św. Doroty
Wcześniej jeszcze wizyta w Bibliotece Śląskiej. Na północnej stronie Dorotki śniegu dużo i bardzo zmrożony, miejscami problemy z przejechaniem obwodnicy majdanu. Pod koniec trasy mocne zmęczenie (osłabienie po infekcji).

Na samiuśkim szczycie

Prawdziwa zima w dziewiczym dla rowerów terenie

Wcześniej jeszcze wizyta w Bibliotece Śląskiej. Na północnej stronie Dorotki śniegu dużo i bardzo zmrożony, miejscami problemy z przejechaniem obwodnicy majdanu. Pod koniec trasy mocne zmęczenie (osłabienie po infekcji).

Na samiuśkim szczycie

Prawdziwa zima w dziewiczym dla rowerów terenie

Dystans33.24 km Czas01:47 Vśrednia18.64 km/h Podjazdy197 m
SprzętMerida Drakar
Przełajka
Straszna plucha, szybko topniejący śnieg. Totalnie przemoczone buty zmusiły do odwrotu. W dodatku przez pomyłkę skasowałem zdjęcia...
Straszna plucha, szybko topniejący śnieg. Totalnie przemoczone buty zmusiły do odwrotu. W dodatku przez pomyłkę skasowałem zdjęcia...
Dystans51.27 km Czas02:24 Vśrednia21.36 km/h VMAX44.26 km/h Podjazdy326 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Park Zielona i spotkanie ze stadem morsów
Pogoda reprezentatywna dla końcówki tegorocznego grudnia: potężna wilgoć, pełne zachmurzenie i już po godzinie jazdy powrót mżawki (która, wiadomo: mżyła sobie przez ostatni tydzień).

Park Zielona w nowej szacie. Dębowy świat!

Zrewitalizowane cieki wodne w parku

Stado morsuje w Pogorii Trzeciej :)
Pogoda reprezentatywna dla końcówki tegorocznego grudnia: potężna wilgoć, pełne zachmurzenie i już po godzinie jazdy powrót mżawki (która, wiadomo: mżyła sobie przez ostatni tydzień).

Park Zielona w nowej szacie. Dębowy świat!

Zrewitalizowane cieki wodne w parku

Stado morsuje w Pogorii Trzeciej :)
Dystans40.51 km Czas02:11 Vśrednia18.55 km/h Podjazdy345 m
SprzętMerida Drakar
Boże Narodzenie na Dorotce
Rankiem okazało się, że za oknem biało, w dodatku nie padało akurat. Nie myśląc wiele i jeszcze mniej mogąc ruszyłem więc w pogoń. Goniłem czas, szykował się dalszy opad, przechodzący z czasem w deszcz. Dojechałem bez śniegu sypiącego się z góry. No, prawie. Niewinne płateczki pojawiły się w Grodźcu; w chwili gdy opuszczałem Dorotkę była to już śnieżyca. Na górze żywego ducha, drogi tez opustoszałe, nawierzchnie czarne i mokre (biało jedynie w okolicach mostu na Brynicy, no i na Zagłębiowskim Olimpie, rzecz jasna). Końcówka w sztormowych warunkach, wszystko przemoczone, ale było warto: makówki same się nie spalą :)
Końcówka z premedytacją (kilometrowo-statystyczną) by rok zakończyć czwórkami. Choć ten rok był zdecydowanie na piątkę, plus piątkę. Wesołych Świąt i oby Nowy Rok był równie udany jak stary. Amen.

Widok z Bańgowa na mój cel
Widoczność góra na kilometr. Tak było na "obwodnicy" majdanu

Ostatni raz w tym roku na Olimpie
Trasa:
Rankiem okazało się, że za oknem biało, w dodatku nie padało akurat. Nie myśląc wiele i jeszcze mniej mogąc ruszyłem więc w pogoń. Goniłem czas, szykował się dalszy opad, przechodzący z czasem w deszcz. Dojechałem bez śniegu sypiącego się z góry. No, prawie. Niewinne płateczki pojawiły się w Grodźcu; w chwili gdy opuszczałem Dorotkę była to już śnieżyca. Na górze żywego ducha, drogi tez opustoszałe, nawierzchnie czarne i mokre (biało jedynie w okolicach mostu na Brynicy, no i na Zagłębiowskim Olimpie, rzecz jasna). Końcówka w sztormowych warunkach, wszystko przemoczone, ale było warto: makówki same się nie spalą :)
Końcówka z premedytacją (kilometrowo-statystyczną) by rok zakończyć czwórkami. Choć ten rok był zdecydowanie na piątkę, plus piątkę. Wesołych Świąt i oby Nowy Rok był równie udany jak stary. Amen.

Widok z Bańgowa na mój cel


Ostatni raz w tym roku na Olimpie
Trasa:
Dystans82.70 km Czas04:33 Vśrednia18.18 km/h VMAX36.30 km/h Podjazdy677 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Śnieżna Jura - plener rowerowy
Spodziewałem się 2-3 cm śniegu, a zastałem równo 10. Pejzaż zaśnieżył się już przed Bukownem. W Krążku podziwiałem nawisy snieżne na dachach, udekorowane soplami. W takiej scenerii dojechałem do Kluczy. Zachciało mi się wjechać na Czubatkę. Skrótem okazało się to niewykonalne (wszystko zasypane). Spróbowałem zatem klasycznym podjazdem. Tutaj też poniosłem klęskę: ślizgałem się tak bardzo na moich startych maratonkach, że dla własnego bezpieczeństwa musiałem odpuścić. Stracony czas dał znać w końcówce trasy, bo ledwo zdążyłem na pociąg.

[Droga Ryczów - Złożeniec]
Zachwycony zimowymi pejzażami wybrałem trasę na Kolbark i Bydlin. Błoto pośniegowe ustępowało długimi odcinkami białej nawierzchni. Przez chwilę snieg zalepił mi tak szczelnie kasetę, że nie byłem w stanie zmieniać biegów. Na całej trasie spotkałem zaledwie jednego rowerzystę!
Biwak termosowy odbyłem na przystanku w Bydlinie. Dalej jechałem dość wyboistym łącznikiem drogi Kwaśniów-Złożeniec; po drodze zoczyłem nawet dewiantów w pomarańczowych czapeczkach (i bronią). Odcinek Złożeniec-Ryczów okazał się najbardziej malowniczy na całej trasie. Potem był Ogrodzieniec i sprint do Wiesiółki. Drogi wcale nie były czarne. Byłą to raczej mieszanina błota pośniegowego i pasów zmrożonego i uwalcowanego śniegu. Przed przyjazdem pociągu zdołałem nawet z grubsza odśnieżyć rower...
Koszt pociągu: 12 zł z groszami, cała reszta: bezcenna :)

Chałupa na rozstajach, w Szczakowej

Klucze, ul. Pustynna

Bydlin, ruiny w zimowej szacie

Ryczów, strażnica

Na stacji Wiesiółka
Spodziewałem się 2-3 cm śniegu, a zastałem równo 10. Pejzaż zaśnieżył się już przed Bukownem. W Krążku podziwiałem nawisy snieżne na dachach, udekorowane soplami. W takiej scenerii dojechałem do Kluczy. Zachciało mi się wjechać na Czubatkę. Skrótem okazało się to niewykonalne (wszystko zasypane). Spróbowałem zatem klasycznym podjazdem. Tutaj też poniosłem klęskę: ślizgałem się tak bardzo na moich startych maratonkach, że dla własnego bezpieczeństwa musiałem odpuścić. Stracony czas dał znać w końcówce trasy, bo ledwo zdążyłem na pociąg.

[Droga Ryczów - Złożeniec]
Zachwycony zimowymi pejzażami wybrałem trasę na Kolbark i Bydlin. Błoto pośniegowe ustępowało długimi odcinkami białej nawierzchni. Przez chwilę snieg zalepił mi tak szczelnie kasetę, że nie byłem w stanie zmieniać biegów. Na całej trasie spotkałem zaledwie jednego rowerzystę!
Biwak termosowy odbyłem na przystanku w Bydlinie. Dalej jechałem dość wyboistym łącznikiem drogi Kwaśniów-Złożeniec; po drodze zoczyłem nawet dewiantów w pomarańczowych czapeczkach (i bronią). Odcinek Złożeniec-Ryczów okazał się najbardziej malowniczy na całej trasie. Potem był Ogrodzieniec i sprint do Wiesiółki. Drogi wcale nie były czarne. Byłą to raczej mieszanina błota pośniegowego i pasów zmrożonego i uwalcowanego śniegu. Przed przyjazdem pociągu zdołałem nawet z grubsza odśnieżyć rower...
Koszt pociągu: 12 zł z groszami, cała reszta: bezcenna :)

Chałupa na rozstajach, w Szczakowej

Klucze, ul. Pustynna

Bydlin, ruiny w zimowej szacie

Ryczów, strażnica

Na stacji Wiesiółka
Dystans81.61 km Czas04:13 Vśrednia19.35 km/h VMAX39.84 km/h Podjazdy464 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dookoła Pojezierza Dąbrowskiego
Wstałem o 7. Jeszcze padało. Przeczekałem więc aż przeschną drogi i pojechałem. Przekonała mnie bardzo dobra jakość powietrza i prognozowane rozpogodzenie. Słońca starczyło na 1.5 h. Na szczęście etap słoneczny przypadł na Pogorie. Dął silny wiatr z zachodu, postanowiłem z Trzebiesławic zaatakować Siewierz, ale na wzgórku za zabudowaniami ujrzałem powałę ciężkich chmur. Zrezygnowałem. Do końca wycieczki było już pochmurno (ale też ciepło, na poziomie 6-7 stopni). Nad Pogoriami spokojnie. Żadnych rolkarzy, dwóch biegaczy i garstka rowerzystów. W Maczkach dwukrotnie przyblokowały mnie szlabany. Wykorzystałem tę okoliczność by trochę "pooorbitować". Do celu w Jaworznie dotarłem przed zmierzchem. Jedyny posiłek, wsparty herbatą z termosa, spożywałem na ławeczce przed plebanią w DG Ujejscu :)
Ciekawostka: była to moja jubileuszowa 300. aktywność (wycieczka rowerowa) w tym roku. Dotychczasowy rekord wynosił 295 aktywności.

Grudniowy targ pode zamkiem w Będzinie

Pogoria IV

Widok z Ujejsca na Łagiszę i GŚD
Wstałem o 7. Jeszcze padało. Przeczekałem więc aż przeschną drogi i pojechałem. Przekonała mnie bardzo dobra jakość powietrza i prognozowane rozpogodzenie. Słońca starczyło na 1.5 h. Na szczęście etap słoneczny przypadł na Pogorie. Dął silny wiatr z zachodu, postanowiłem z Trzebiesławic zaatakować Siewierz, ale na wzgórku za zabudowaniami ujrzałem powałę ciężkich chmur. Zrezygnowałem. Do końca wycieczki było już pochmurno (ale też ciepło, na poziomie 6-7 stopni). Nad Pogoriami spokojnie. Żadnych rolkarzy, dwóch biegaczy i garstka rowerzystów. W Maczkach dwukrotnie przyblokowały mnie szlabany. Wykorzystałem tę okoliczność by trochę "pooorbitować". Do celu w Jaworznie dotarłem przed zmierzchem. Jedyny posiłek, wsparty herbatą z termosa, spożywałem na ławeczce przed plebanią w DG Ujejscu :)
Ciekawostka: była to moja jubileuszowa 300. aktywność (wycieczka rowerowa) w tym roku. Dotychczasowy rekord wynosił 295 aktywności.

Grudniowy targ pode zamkiem w Będzinie

Pogoria IV

Widok z Ujejsca na Łagiszę i GŚD
Dystans56.36 km Czas02:52 Vśrednia19.66 km/h VMAX39.75 km/h Podjazdy422 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Światowy Dzień Gleby
Trasa miała przebiegać przez Wojkowice, ale przejazd blokował radiowóz. Po asfalcie spływała piana - trwało dogaszanie pożaru, musiałem zmienić plany. Przez Grodziec pojechałem na Strzyżowice i Równą Górę. Stamtąd ujrzałem smog w całej okazałości, na szczęście była to wersja light. Zapomniałem sprawdzić pomiary przed wyjazdem. Pomknąłem więc pętelką przez Twardowice na Dobieszowice i do domu. W Dąbrówce straszny smród wydobywający się z kominów mieszał się z odorem gnijącej kapusty...
Po drodze zaliczyłem jeszcze paczkomat. Pomijając zapachy, dzień był dość ładny: błękit i słońce, temperatura zbliżyła się do 3 stopni na plusie.

Skromne szeregowce na Przełajce - jedynie 499 000 sztuka (za 143 metry), w tle historyczna Małopolska...

Smog (dość lekki) widziany z Równej Góry. Gleba w Dzień Gleby rozmiękła i brylasta :)

Czyżnie na Równej Górze

Nad Rogoźnikiem I
Trasa miała przebiegać przez Wojkowice, ale przejazd blokował radiowóz. Po asfalcie spływała piana - trwało dogaszanie pożaru, musiałem zmienić plany. Przez Grodziec pojechałem na Strzyżowice i Równą Górę. Stamtąd ujrzałem smog w całej okazałości, na szczęście była to wersja light. Zapomniałem sprawdzić pomiary przed wyjazdem. Pomknąłem więc pętelką przez Twardowice na Dobieszowice i do domu. W Dąbrówce straszny smród wydobywający się z kominów mieszał się z odorem gnijącej kapusty...
Po drodze zaliczyłem jeszcze paczkomat. Pomijając zapachy, dzień był dość ładny: błękit i słońce, temperatura zbliżyła się do 3 stopni na plusie.

Skromne szeregowce na Przełajce - jedynie 499 000 sztuka (za 143 metry), w tle historyczna Małopolska...

Smog (dość lekki) widziany z Równej Góry. Gleba w Dzień Gleby rozmiękła i brylasta :)

Czyżnie na Równej Górze

Nad Rogoźnikiem I
Dystans46.27 km Czas02:15 Vśrednia20.56 km/h VMAX38.75 km/h Podjazdy395 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Góra św. Doroty
Drogi miejscami mokre, pochmurno, ale minimalnie na plusie. Na Dorotce, po północnej stronie, zamarznięta ziemia i miejscami ślad śnieżny... Odmroziłem lekko palce w prawej stopie (w lewej wszystko ok...). Jazda w tempie treningowym, przerwa jedynie na samej górze (majdan i obwodnica).

Początek grudnia na Górze św. Doroty


Drogi miejscami mokre, pochmurno, ale minimalnie na plusie. Na Dorotce, po północnej stronie, zamarznięta ziemia i miejscami ślad śnieżny... Odmroziłem lekko palce w prawej stopie (w lewej wszystko ok...). Jazda w tempie treningowym, przerwa jedynie na samej górze (majdan i obwodnica).

Początek grudnia na Górze św. Doroty


Dystans89.26 km Czas04:24 Vśrednia20.29 km/h VMAX44.59 km/h Podjazdy603 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Zawarpie
Zgodnie z prognozą od godz.10. napłynęły chmury wysokiego i średniego pułapu. Ja wyruszyłem dopiero w okolicach 11. Nad Pogoriami tłumy, zaskakiwał jedynie sokolnik... Zmierzając na Zendek przejechałem nawet fragmencik jedynką. Ruch był potworny, ale ja stosowałem stary skrót z Zawarpia na Przeczyce. Przy okazji skonstatowałem, że moje zdanie na temat osiedla "Jeziorna" (formalnie Siewierz) nie uległo zmianie: niepraktyczne, brzydkie i szpecące krajobraz... Nad Zalewem Przeczyckim zamiast tłumów spacerowiczów, rolkarzy i rowerzystów, były tłumy... wędkarzy.

Dziwy nad Pogorią III

Zawarpie

Dość niezwykła sceneria nad zbiornikiem Przeczyce
Zgodnie z prognozą od godz.10. napłynęły chmury wysokiego i średniego pułapu. Ja wyruszyłem dopiero w okolicach 11. Nad Pogoriami tłumy, zaskakiwał jedynie sokolnik... Zmierzając na Zendek przejechałem nawet fragmencik jedynką. Ruch był potworny, ale ja stosowałem stary skrót z Zawarpia na Przeczyce. Przy okazji skonstatowałem, że moje zdanie na temat osiedla "Jeziorna" (formalnie Siewierz) nie uległo zmianie: niepraktyczne, brzydkie i szpecące krajobraz... Nad Zalewem Przeczyckim zamiast tłumów spacerowiczów, rolkarzy i rowerzystów, były tłumy... wędkarzy.

Dziwy nad Pogorią III

Zawarpie

Dość niezwykła sceneria nad zbiornikiem Przeczyce
Dystans61.48 km Czas02:55 Vśrednia21.08 km/h VMAX48.36 km/h Podjazdy523 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Płaskowyż Twardowicki
Chyba ostatni wypad po pracy na płaskowyż. Kolorów resztówki, a od 15:30 słońce szykujące się do zachodu... Zgroza.

Góra św. Doroty

Na majdanie też już po złotej jesieni

Goląsza Biska

Na Równej Górze
Chyba ostatni wypad po pracy na płaskowyż. Kolorów resztówki, a od 15:30 słońce szykujące się do zachodu... Zgroza.

Góra św. Doroty

Na majdanie też już po złotej jesieni

Goląsza Biska

Na Równej Górze