Wpisy archiwalne w kategorii
blisko domu
Dystans całkowity: | 21314.61 km (w terenie 45.88 km; 0.22%) |
Czas w ruchu: | 1044:02 |
Średnia prędkość: | 20.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.34 km/h |
Suma podjazdów: | 168694 m |
Liczba aktywności: | 303 |
Średnio na aktywność: | 70.35 km i 3h 29m |
Więcej statystyk |
Dystans107.30 km Czas05:03 Vśrednia21.25 km/h Podjazdy722 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Przeczyce - Siewierz - Zendek
Nad Rogoźnikiem rozśpiewane rudziki i drozdy śpiewaki oraz tłumy spacerowiczów... Co jakiś czas mijali mnie rowerzyści w krótkich spodenkach. W słońcu autentycznie było ciepło. Przy drodze kwitnące podbiały i ziarnopłony.
W drodze powrotnej, w Chorzowie Starym, spotkałem watahę miłośników trunków zbierających się w kręgu koronawirusowego wtajemniczenia. Trasa miała być spokojnym rozprostowaniem kości po wtorkowym wycisku, ale o dziwo jechało mi się lekko i całkiem "na świeżo". Zmęczenie przyszło dopiero kolejnego dnia.

Rogoźnik I

Góra Siewierska

Zendek
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/32163614
Nad Rogoźnikiem rozśpiewane rudziki i drozdy śpiewaki oraz tłumy spacerowiczów... Co jakiś czas mijali mnie rowerzyści w krótkich spodenkach. W słońcu autentycznie było ciepło. Przy drodze kwitnące podbiały i ziarnopłony.
W drodze powrotnej, w Chorzowie Starym, spotkałem watahę miłośników trunków zbierających się w kręgu koronawirusowego wtajemniczenia. Trasa miała być spokojnym rozprostowaniem kości po wtorkowym wycisku, ale o dziwo jechało mi się lekko i całkiem "na świeżo". Zmęczenie przyszło dopiero kolejnego dnia.

Rogoźnik I

Góra Siewierska

Zendek
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/32163614
Dystans79.87 km Czas03:46 Vśrednia21.20 km/h Podjazdy682 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dookoła Płaskowyżu
Dość silny wiatr na płn-wsch skłonił mnie do wypadu w okolice Toporowic, a potem zamiast pchać się na Siewierz wybrałem trasę dookoła lotniska. Tempo było spokojne, bo nieoczekiwany luz w pracy (praca "zdalna") dał mi szanse, by w pełni wykorzystać nadchodzące ocieplenie i nie chciałem się spalić przed wtorkową trasą.
Trasa: Chorzów - Rogoźnik - Goląsza Biska - Toporowice - Zendek - Ożarowice - Dobieszowice - Chorzów

Między Rogoźnikiem a Strzyżowicami

Lotnisko Pyrzowice
Dość silny wiatr na płn-wsch skłonił mnie do wypadu w okolice Toporowic, a potem zamiast pchać się na Siewierz wybrałem trasę dookoła lotniska. Tempo było spokojne, bo nieoczekiwany luz w pracy (praca "zdalna") dał mi szanse, by w pełni wykorzystać nadchodzące ocieplenie i nie chciałem się spalić przed wtorkową trasą.
Trasa: Chorzów - Rogoźnik - Goląsza Biska - Toporowice - Zendek - Ożarowice - Dobieszowice - Chorzów

Między Rogoźnikiem a Strzyżowicami

Lotnisko Pyrzowice
Dystans121.88 km Czas05:58 Vśrednia20.43 km/h Podjazdy976 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Pustkowie Ligockie i powitanie ze szpakami
Wreszcie trafił się ładny wtorek, czyli jedyny dzień gdy szybciej kończę. Było przyzwoicie temperaturowo i wizualnie (przyjazny nieboskłon). Asfalt z Trzebiesławic do Gołuchowic zerwany. W okolicach Pińczyc mocno już rozśpiewane skowronki. Odwiedzałem dziwne miejsca, bo plakatowałem oraz inwentaryzowałem tablice ogłoszeń. Od Koziegłów już wyraźna walka z wiatrem. Zdążyłem wrócić przed zmierzchem. W powietrzu zapach wiosny no i w Ożarowicach pierwsze spotkanie z bandą szpaków :)
Ironio losu, dzień później ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego i w kolejnym tygodniu miałem już więcej czasu.

Kopalnia dolomitu, rejon Nowej Wioski

Jak za starych czasów, przerwa od wiatru w Cynkowie. Tutaj prawie 21 lat temu wykonałem pierwszą fotografię na wypadzie rowerowym.

Szpaki!!!
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/32106718
Wreszcie trafił się ładny wtorek, czyli jedyny dzień gdy szybciej kończę. Było przyzwoicie temperaturowo i wizualnie (przyjazny nieboskłon). Asfalt z Trzebiesławic do Gołuchowic zerwany. W okolicach Pińczyc mocno już rozśpiewane skowronki. Odwiedzałem dziwne miejsca, bo plakatowałem oraz inwentaryzowałem tablice ogłoszeń. Od Koziegłów już wyraźna walka z wiatrem. Zdążyłem wrócić przed zmierzchem. W powietrzu zapach wiosny no i w Ożarowicach pierwsze spotkanie z bandą szpaków :)
Ironio losu, dzień później ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego i w kolejnym tygodniu miałem już więcej czasu.

Kopalnia dolomitu, rejon Nowej Wioski

Jak za starych czasów, przerwa od wiatru w Cynkowie. Tutaj prawie 21 lat temu wykonałem pierwszą fotografię na wypadzie rowerowym.

Szpaki!!!
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/32106718
Dystans78.29 km Czas04:05 Vśrednia19.17 km/h Podjazdy786 m
SprzętMerida Drakar
GSD (6/2020) + Płaskowyż Twardowicki (4/2020)
Na Przełajce rekolekcje, na Przemysłowej straszliwy smród, no i powrót pod wiatr. W Górze Siewierskiej kilka kropli. Szaro, buro, ale stabilnie. Na GSD cudownie pusto więc zrobiłem 3 wjazdy (9-15-9 %). Na szlaku dużo błota, nawet jak na górala. Oj, zmieniła nam się aura na typowo dżdżysto-grypową...
Trasa: Chorzów - Katowice - Grodziec - GSD - Brzękowice Dolne - Góra Siewierska - Dąbie - Góra Siewierska - Rogoźnik - Skrzynówek - Wojkowice - Przełajka - Chorzów

Bażantarnia, przy strzelnicy

Szaro, ale odludnie na GSD

Podobnie w Brzękowicach
Na Przełajce rekolekcje, na Przemysłowej straszliwy smród, no i powrót pod wiatr. W Górze Siewierskiej kilka kropli. Szaro, buro, ale stabilnie. Na GSD cudownie pusto więc zrobiłem 3 wjazdy (9-15-9 %). Na szlaku dużo błota, nawet jak na górala. Oj, zmieniła nam się aura na typowo dżdżysto-grypową...
Trasa: Chorzów - Katowice - Grodziec - GSD - Brzękowice Dolne - Góra Siewierska - Dąbie - Góra Siewierska - Rogoźnik - Skrzynówek - Wojkowice - Przełajka - Chorzów

Bażantarnia, przy strzelnicy

Szaro, ale odludnie na GSD

Podobnie w Brzękowicach
Dystans118.95 km Czas05:57 Vśrednia19.99 km/h Podjazdy838 m
SprzętMerida Drakar
Do źródeł Brynicy i Małej Panwi
Pierwsza w roku setka obfitowała w zaskoczenia, ale był to oczywisty czar wypadu krajoznawczego. U Pogorii Trzeciej obserwowałem rara avis rodzimej motoryzacji - pięknie utrzymaną syrenkę, jadącą raźnie i radośnie po szosie. Tyle lat minęło od zakończenia produkcji, świat tak bardzo się zmienił a ja żałowałem, że nie zdążyłem jej uwiecznić.
Kolejne uniesienia przeżywałem już w pejzażach Progu Woźnickiego. Pod Pińczycami powitały mnie trele skowronków. Ganiały się po skibach, a najbardziej stęsknione wiosny darły się już spod nieboskłonu. Odgłosy radosnych treli powtórzyły się także pod Krusinem. Bliżej GOP-u skowronki jeszcze nie zawitały, czyżby przyczyną było zbyt rachityczne rolnictwo okolic konurbacji?
Ostatnim wrażeniem, tym razem przykrym, był stan źródlisk Brynicy i Małej Panwi. Te pierwsze cofnęły się o kilkaset metrów, drugie zanikły całkiem w pierwotnej lokalizacji. Może by tak przedsięwziąć ekspedycję w poszukiwaniu źródeł Małej Panwi? Oficjalny punkt wypływu już dawno nieaktualny...
Czeka nas niebywała susza, gruntówki na polach w całości przejezdne, nawet jazda po bezdrożach znośna. O tej porze ziemia powinna być wielką gąbką a przypomina wymiętą, starą podeszwę.

Gzichów - przedwiośnie po bezzimiu

Sensacya - nowy asfaltus w Kazimierzówce, przed kulminacją pierwszego garbu Progu Woźnickiego

Żródło Małej Panwi - susz, posusz, pustynia
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31953812
Pierwsza w roku setka obfitowała w zaskoczenia, ale był to oczywisty czar wypadu krajoznawczego. U Pogorii Trzeciej obserwowałem rara avis rodzimej motoryzacji - pięknie utrzymaną syrenkę, jadącą raźnie i radośnie po szosie. Tyle lat minęło od zakończenia produkcji, świat tak bardzo się zmienił a ja żałowałem, że nie zdążyłem jej uwiecznić.
Kolejne uniesienia przeżywałem już w pejzażach Progu Woźnickiego. Pod Pińczycami powitały mnie trele skowronków. Ganiały się po skibach, a najbardziej stęsknione wiosny darły się już spod nieboskłonu. Odgłosy radosnych treli powtórzyły się także pod Krusinem. Bliżej GOP-u skowronki jeszcze nie zawitały, czyżby przyczyną było zbyt rachityczne rolnictwo okolic konurbacji?
Ostatnim wrażeniem, tym razem przykrym, był stan źródlisk Brynicy i Małej Panwi. Te pierwsze cofnęły się o kilkaset metrów, drugie zanikły całkiem w pierwotnej lokalizacji. Może by tak przedsięwziąć ekspedycję w poszukiwaniu źródeł Małej Panwi? Oficjalny punkt wypływu już dawno nieaktualny...
Czeka nas niebywała susza, gruntówki na polach w całości przejezdne, nawet jazda po bezdrożach znośna. O tej porze ziemia powinna być wielką gąbką a przypomina wymiętą, starą podeszwę.

Gzichów - przedwiośnie po bezzimiu

Sensacya - nowy asfaltus w Kazimierzówce, przed kulminacją pierwszego garbu Progu Woźnickiego

Żródło Małej Panwi - susz, posusz, pustynia
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31953812
Dystans62.11 km Czas04:13 Vśrednia14.73 km/h Podjazdy463 m
SprzętMerida Drakar
Płaskowyż Twardowicki (2/2020)
Najpierw wstrząsający odcinek przy Uciekaju, same kałuże, błoto i i lód, wszystko naraz. Na całej trasie zaliczyłem jeszcze dwie przykre niespodzianki, nawet trzy. Pierwszą było niebo, nieporównywalne do tego z soboty, drugą była straszliwa maź na twardowickich gruntówkach (w sobotę była zmrożona) a trzecią przebicie dętki.
Zdarzyło się to akurat w Sadowiu Drugim, w najwyższym i niemal najdalszym punkcie trasy. Okazało się, że mam jedynie dętkę 30 mm, a opona mojego Drakara liczyła sobie 57 mm. Niestety próba reanimacji starej, szerokiej dętki była nieudana (spora dziura). Tym samym sprawdzałem empirycznie z jaką prędkością da się jechać na dwukrotnie za małej dętce. Wynik to przeszło 2h jazdy na dystansie 25 km... W dodatku był to niezły wycisk i walka z czasem, bo zbliżał się zmierzch. Plusem było poznanie nowej gruntówki na płaskowyżu i zmobilizowanie się do kupna dętek, bo magazynek domowy okazał się całkiem pusty.
Trasa: Chorzów - Przełajka - Strzyżowice - Góra Siewierska - Toporowice - Sadowie II - Dol. Jaworznika - Chorzów.

Pozytywne skutki awarii - nowy landszafcik z Płaskowyżu
Najpierw wstrząsający odcinek przy Uciekaju, same kałuże, błoto i i lód, wszystko naraz. Na całej trasie zaliczyłem jeszcze dwie przykre niespodzianki, nawet trzy. Pierwszą było niebo, nieporównywalne do tego z soboty, drugą była straszliwa maź na twardowickich gruntówkach (w sobotę była zmrożona) a trzecią przebicie dętki.
Zdarzyło się to akurat w Sadowiu Drugim, w najwyższym i niemal najdalszym punkcie trasy. Okazało się, że mam jedynie dętkę 30 mm, a opona mojego Drakara liczyła sobie 57 mm. Niestety próba reanimacji starej, szerokiej dętki była nieudana (spora dziura). Tym samym sprawdzałem empirycznie z jaką prędkością da się jechać na dwukrotnie za małej dętce. Wynik to przeszło 2h jazdy na dystansie 25 km... W dodatku był to niezły wycisk i walka z czasem, bo zbliżał się zmierzch. Plusem było poznanie nowej gruntówki na płaskowyżu i zmobilizowanie się do kupna dętek, bo magazynek domowy okazał się całkiem pusty.
Trasa: Chorzów - Przełajka - Strzyżowice - Góra Siewierska - Toporowice - Sadowie II - Dol. Jaworznika - Chorzów.

Pozytywne skutki awarii - nowy landszafcik z Płaskowyżu
Dystans63.00 km Czas03:41 Vśrednia17.10 km/h Podjazdy545 m
SprzętMerida Drakar
Płaskowyż Twardowicki (1/2020)
Pełno błota w miejscu remontu, czyli na przełączce cmentarnej (Pomłynie - Strzyżowice), wcześniej w okolicach nowego osiedla Srebrowo błoto zmrożone i lód na kałużach, w miejscach zacienionych szron. Na kueście brzękowickiej kwitnące wierzby iwe i zmrożona ziemia. Zimno, ale bardzo słonecznie. Święta Agnieszka nie wypuściła jednak swego czasu skowronków z mieszka...
Trasa: Chorzów - Rogoźnik - Góra Siewierska - Dąbie - Łubianki - Dziewicza Góra - Sączów - Dobieszowice - Chorzów

W drodze na Srebrowo, w poszukiwaniu ginącego świata Płaskowyżu
Pełno błota w miejscu remontu, czyli na przełączce cmentarnej (Pomłynie - Strzyżowice), wcześniej w okolicach nowego osiedla Srebrowo błoto zmrożone i lód na kałużach, w miejscach zacienionych szron. Na kueście brzękowickiej kwitnące wierzby iwe i zmrożona ziemia. Zimno, ale bardzo słonecznie. Święta Agnieszka nie wypuściła jednak swego czasu skowronków z mieszka...
Trasa: Chorzów - Rogoźnik - Góra Siewierska - Dąbie - Łubianki - Dziewicza Góra - Sączów - Dobieszowice - Chorzów

W drodze na Srebrowo, w poszukiwaniu ginącego świata Płaskowyżu
Dystans41.16 km Czas02:02 Vśrednia20.24 km/h Podjazdy384 m
SprzętMerida Drakar
Góra św. Doroty, czyli powitanie nowego roku
Tradycja wymagała by pojawić się w styczniu na samiuśkim szczycie Olimpu. Świeciło słońce, wiatr nie dokuczał, bardziej dokuczała niska temperatura odczuwalna, bo termometrowa była nader optymistyczna - 5 stopni na plusie. Problemem nie był lód, choć po północnej stronie GSD wystąpił rzecz jasna szron. Dzięki temu wypadowi odkryłem, że Mazurska jest już całkiem nieprzejezdna, nawet dla rowerów.
To był udany wypad, tym bardziej że Grodziec uraczył mnie nie tylko wyziewami z kominów, ale też smakowitym dialogiem loklasów:
- 70 lat? Nigdy tylu nie dożyję - odrzekł pan po 50., do swojego starszego rozmówcy
- Też tak mówiłem - zripostował 70-latek
Ten dialog lepiej oddaje uroki życia w Grodźcu niż jakiekolwiek uczone dysputy :)

Grodziec, przy murze pałacyku Ciechanowskiego: tradycyjna breja...
Tradycja wymagała by pojawić się w styczniu na samiuśkim szczycie Olimpu. Świeciło słońce, wiatr nie dokuczał, bardziej dokuczała niska temperatura odczuwalna, bo termometrowa była nader optymistyczna - 5 stopni na plusie. Problemem nie był lód, choć po północnej stronie GSD wystąpił rzecz jasna szron. Dzięki temu wypadowi odkryłem, że Mazurska jest już całkiem nieprzejezdna, nawet dla rowerów.
To był udany wypad, tym bardziej że Grodziec uraczył mnie nie tylko wyziewami z kominów, ale też smakowitym dialogiem loklasów:
- 70 lat? Nigdy tylu nie dożyję - odrzekł pan po 50., do swojego starszego rozmówcy
- Też tak mówiłem - zripostował 70-latek
Ten dialog lepiej oddaje uroki życia w Grodźcu niż jakiekolwiek uczone dysputy :)

Grodziec, przy murze pałacyku Ciechanowskiego: tradycyjna breja...
Dystans67.09 km Czas03:17 Vśrednia20.43 km/h Podjazdy587 m
SprzętFocus Arriba 4.0
GSD (24/2019) + Płaskowyż Twardowicki (16/2019)
Tym razem przejrzałem mapy jakości powietrza i dane z monitoringu były szokujące: czysto. By odkazić płuca, zaraz po pracy puściłem się na przejażdżkę. Najpierw na Górę św. Doroty, potem do Garbacza i Góry Siewierskiej. Na odcinku Góra Siewierska - Pomłynie wiatr zmasakrował przydrożne drzewa, profilaktycznie wyrżnięto więc wszystkie drzewa wzdłuż drogi. Tyle było z ładnych jesiennych widoczków na tym odcinku.
Gdy wyjeżdżałem niebo było czyste i świeciło słońce, niestety zanim dotarłem na Równą Górę naszły szczelne chmury i słońce szlag trafił. Obrażony wróciłem więc do bazy...

Słońce na Olimpie!

Łagisza w resztkach słońca

Droga na Równą Górę w fatalnym stanie

Równa Góra poraniona i zdewastowana przez błaznów na kładach...
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31645061
Tym razem przejrzałem mapy jakości powietrza i dane z monitoringu były szokujące: czysto. By odkazić płuca, zaraz po pracy puściłem się na przejażdżkę. Najpierw na Górę św. Doroty, potem do Garbacza i Góry Siewierskiej. Na odcinku Góra Siewierska - Pomłynie wiatr zmasakrował przydrożne drzewa, profilaktycznie wyrżnięto więc wszystkie drzewa wzdłuż drogi. Tyle było z ładnych jesiennych widoczków na tym odcinku.
Gdy wyjeżdżałem niebo było czyste i świeciło słońce, niestety zanim dotarłem na Równą Górę naszły szczelne chmury i słońce szlag trafił. Obrażony wróciłem więc do bazy...

Słońce na Olimpie!

Łagisza w resztkach słońca

Droga na Równą Górę w fatalnym stanie

Równa Góra poraniona i zdewastowana przez błaznów na kładach...
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31645061
Dystans44.03 km Czas02:21 Vśrednia18.74 km/h Podjazdy446 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Nokaut modrzewiem i smogowa Dorotka
.
Poziom profesjonalizmu parkowców jest coraz "wyższy". Otóż wycinali sobie 20-metrowego modrzewia (w jakim celu, to inna zagadka) między Kapeluszem a Rosarium, w rejonie toru regatowego, tuż przy głównej promenadzie. Jeden, niewidoczny (siedział w krzakach) ciął, a drugi, bez żadnej kamizelki i kasku stał 30 metrów dalej. Jadę sobie do pracy, na tym odcinku zawsze szybkim tempem, wtem jakiś ubrany w łachmany menel robi przede mną pajacyki. Zastanawiam się czy jest niespełna rozumu czy pijany? Gdy tak się na niego gapię i dumam, wrzeszczy "uwagaaa, uwagaaa". Dokładnie w tym momencie słyszę świst i widzę kątem prawego oka (którego za chwilę niemal nie stracę) że prosto na mnie leci dorodny modrzew. Instynktownie skręcam w lewo, bo nie mam szans zatrzymać się przed spadającym drzewem. Ten manewr w lewo uratował mi życie. Dostałem tylko czubkiem drzewa. Boleśnie smagnął mnie wierzchołkiem po nogach, jedna gałąź poszła na głowę i rozcięła mi łuk brwiowy, przeszła 1,5 cm od oka.
Tym sposobem po raz drugi dojechałem do pracy krwawiąc...
Po pracy wybrałem się na rajd dziękczynny, bo to zawsze satysfakcja przeżyć własną śmierć. Wybrałem się po raz 23. w roku na Górę św. Doroty. Nie sprawdziłem jednak jakości powietrza. Z sytuacji zdałem sobie sprawę dopiero na polach, w Przełajce. Było już za późno wjechałem i czym prędzej dokulałem się do domu. Tam odkryłem, że pobiłem własny rekord toksycznej przejażdżki: w Czeladzi stężenie PM 2,5 wynosiło dokładnie 836% normy. Nawet Wincenty Pstrowski nie wyrabiał takich norm! Tego samego dnia pod Oświęcimiem stężenie pyłu osiągnęło 2000% normy.

W Parku Miejskim zacząłem podejrzewać najgorsze

Widoki z GSD nie pozostawiały złudzeń: morze smogu...

Jedyne co mogłem zrobić, to nie forsować tempa i sp...dalać do domu
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31645038
Poziom profesjonalizmu parkowców jest coraz "wyższy". Otóż wycinali sobie 20-metrowego modrzewia (w jakim celu, to inna zagadka) między Kapeluszem a Rosarium, w rejonie toru regatowego, tuż przy głównej promenadzie. Jeden, niewidoczny (siedział w krzakach) ciął, a drugi, bez żadnej kamizelki i kasku stał 30 metrów dalej. Jadę sobie do pracy, na tym odcinku zawsze szybkim tempem, wtem jakiś ubrany w łachmany menel robi przede mną pajacyki. Zastanawiam się czy jest niespełna rozumu czy pijany? Gdy tak się na niego gapię i dumam, wrzeszczy "uwagaaa, uwagaaa". Dokładnie w tym momencie słyszę świst i widzę kątem prawego oka (którego za chwilę niemal nie stracę) że prosto na mnie leci dorodny modrzew. Instynktownie skręcam w lewo, bo nie mam szans zatrzymać się przed spadającym drzewem. Ten manewr w lewo uratował mi życie. Dostałem tylko czubkiem drzewa. Boleśnie smagnął mnie wierzchołkiem po nogach, jedna gałąź poszła na głowę i rozcięła mi łuk brwiowy, przeszła 1,5 cm od oka.
Tym sposobem po raz drugi dojechałem do pracy krwawiąc...
Po pracy wybrałem się na rajd dziękczynny, bo to zawsze satysfakcja przeżyć własną śmierć. Wybrałem się po raz 23. w roku na Górę św. Doroty. Nie sprawdziłem jednak jakości powietrza. Z sytuacji zdałem sobie sprawę dopiero na polach, w Przełajce. Było już za późno wjechałem i czym prędzej dokulałem się do domu. Tam odkryłem, że pobiłem własny rekord toksycznej przejażdżki: w Czeladzi stężenie PM 2,5 wynosiło dokładnie 836% normy. Nawet Wincenty Pstrowski nie wyrabiał takich norm! Tego samego dnia pod Oświęcimiem stężenie pyłu osiągnęło 2000% normy.

W Parku Miejskim zacząłem podejrzewać najgorsze

Widoki z GSD nie pozostawiały złudzeń: morze smogu...

Jedyne co mogłem zrobić, to nie forsować tempa i sp...dalać do domu
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31645038