Wpisy archiwalne w kategorii

blisko domu

Dystans całkowity:19403.28 km (w terenie 45.88 km; 0.24%)
Czas w ruchu:944:08
Średnia prędkość:20.31 km/h
Maksymalna prędkość:60.34 km/h
Suma podjazdów:151081 m
Liczba aktywności:269
Średnio na aktywność:72.13 km i 3h 33m
Więcej statystyk
Dystans62.41 km Czas02:49 Vśrednia22.16 km/h Podjazdy478 m
Temp.8.2 °C SprzętFocus Arriba 4.0
Płaskowyż Twardowicki 2/2021
Kategoria blisko domu

Zaskoczyła mnie pogoda. Na plus. Oznaczało to błyskaiwczny wypadzik na płaskowyż. Po drodze, w Dąbrówce i Wojkowicach sporo wody i kałuż na drogach. W Rogoźniku całe jeziora, na alejkach śnieg i lód. Wybrałem więc przełęcz Węgrodzką i jazdę na Strzyżowice - Brzękowice Wał. U stóp kuesty triasowej leżało jeszcze sporo śniegu, tak samo wszędzie gdzie były drzewa lub północne stoki. Przejazd przez Brzękowice-Wał był wspaniały - o tej porze widać przez drzewa pół Wyżyny Katowickiej i Kotlinę Psarską, w tle Jurę. 

Na czerwonym Kamieniu wytropiłem niespodziankę i nie lada sensację. Coś tam grzebali późną jesienią, stało jakieś rusztowanie i oto na początku lutego zastałem gotową wieżę widokową. Rzuciłem się by skorzystać, ale wkoło była ogrodzona płotkami. otwarcie pewnie na wiosnę. Nie mogę się doczekać - widok na Górę Zborów i większość Jury gwarantowany. Platforma widokowa przekracza wysokość 400 m n.p.m. Przy dobrej widoczności szykują się panoramy na większość województwa. Znakomity pomysł!

Lata temu podziwiałem panoramy z pobliskiego przekaźnika, wtedy płot był dziurawy i nie było strażnika... Warto poczekać!


Goląsza Biska przy 8 stopniach na plusie ;)

Wał - widok na zarośla głogowe i Wzgórza Trzebiesławskie

Góra Siewierska. To będzie hit. Są już alejki i ławki, większość placu zabaw. Pozostaje czekać na inaugurację wieży widokowej.

Trasa: Chorzów - Rogoźnik - Strzyżowice - Psary - Brzękowice-Wał - Garbacz - Twardowice - Siemonia - Chorzów

Dystans53.06 km Czas02:28 Vśrednia21.51 km/h Podjazdy340 m
SprzętMerida Drakar
Po trzykroć postoje
Kategoria blisko domu

Tym razem zima mnie nie zaskoczyła. Pojechałem na Drakarze. Drakkary były największymi z łodzi Wikingów, okrętami z prawdziwego zdarzenia. Mój Drakar przebił się więc z łatwością przez śniegi i lody nadpogoriańskie. Potem było już z gorzej: 40 minut czekania na trzech przejazdach kolejowych (Gołonóg i 2 x Maczki!). Jazda w piątek po południu do Jaworzna to katorga. Wystarczy. 

Samotny mors nad Pogorią

Trasa: Chorzów - Grodziec - Pogoria III - Gołonóg - Jaworzno
Dystans24.13 km Czas01:17 Vśrednia18.80 km/h Podjazdy206 m
SprzętMerida Drakar
Biblioteka Śląska + Park Śląski
Kategoria blisko domu

Drakar po liftingu, postanowiłem więc skoczyć do Biblioteki Śląskiej. W drodze powrotnej zrobiłem peregrynację po parku. Warunki zaskakująco ciężkie, pod świeżym śniegiem warstwa lodu - zamarznięte, zdeptane błoto śniegowe. W zamian bezludnie, niska temp. odczuwalna. 

Zimowa Łania w lockdownie


Dystans78.73 km Czas03:35 Vśrednia21.97 km/h Podjazdy583 m
Temp.7.0 °C SprzętFocus Arriba 4.0
Płaskowyż Twardowicki 1/2021
Kategoria trening, blisko domu

Dzień był chmurny, ale tym razem nie padało. W dodatku woda spłynęła z dróg, stopniały śniegowe złogi na poboczach. Skusiłem się więc na wizytę w Ujejscach, Podwarpiu, Przeczycach i Sączowie. Dotarłem nawet pod kopiec w Sadowiem Drugim i na Dziewiczą Górę. Droga rowerowa Sączów-Pomłynie była zasyfiona, pełna śnieżnej brei, wody i żwiru, więc jechałem zwykłą (a bydełko na mnie 2 razy trąbiło, choć droga pusta). W drodze powrotnej (od Sączowa) zmagania z przeciwnym wiatrem z południa.

Kulawy bażant w Strzemieszycach

Przeczyce w zimowej, odwilżowej scenerii

Widok z Sadowia Drugiego na Mierzęcice

Trasa:
Dystans24.34 km Czas01:19 Vśrednia18.49 km/h Podjazdy202 m
SprzętMerida Drakar
Biblioteka Śląska + Park Śląski
Kategoria blisko domu

Konieczny wypad do biblioteki. Wyszło trochę słońca, powrót przez park, gdzie na północ od ZOO warstwa śniegu (tzw. ślad). 

Dystans54.21 km Teren7.00 km Czas03:07 Vśrednia17.39 km/h Podjazdy435 m
SprzętMerida Drakar
Kijowa Góra + Rogoźnik
Kategoria blisko domu

Temperatura nie rozpieszczała, ale do wyboru był tylko obciachowy wypad w góry. Wybrałem więc coś trudniejszego - bezdroża Zagłębiowskich Gór Wyspowych (Góra św. Doroty, Parcina, Kijowa). 
W miejscach zacienionych ziemia była zmrożona, pokryta śladem śniegu. W miejscach nasłonecznionych dominowała niestety błotnista maź. Było słonecznie, przy źródle u stóp Kijowej spory tłumek amatorów tutejszej wody. W drodze powrotnej zweryfikowałem stan prac na 913-tce: bez zmian. Dalej w Strzyżowicach szuter z błotem i światła. To była dobra trasa na Drakara, na innym rowerze byłaby nieprzejezdna.

Widok na Boboszyn i Słonkę

Błotniste pułapki Kijowej Góry. W cieniu zmrożona i śnieżna nawierzchnia, w słońcu błoto, a nawet piach.

Nad Wielonką

Trasa:
Chorzów - Grodziec - Kijowa - Strzyżowice - Rogoźnik - Chorzów
Dystans61.75 km Czas02:57 Vśrednia20.93 km/h VMAX48.87 km/h Podjazdy491 m
Jaworzno - WG - Chorzów
Kategoria blisko domu

Gdy wyruszyłem zdziwił mnie widok dużej liczby spacerowiczów na Velostradzie. Na Wzgórzu Gołonoskim było niemal całkiem bezludnie i dopiero nieprzebrane tłumy dzieci, rodziców i dziadków nad Pogorią Trzecią uświadomiły mi, że trwają ferie zimowe. Po tym odkryciu zamiast jechać przez Park Zielona pomknąłem na Czwórkę i przez Marianki, Łagiszę i Grodziec czmychnąłem do domu. W Michałkowicach wyszło słońce skusiłem się więc jeszcze na rundkę maciejkowicką i omijając Park Śląski zameldowałem się w domu.  


Widok ze Wzgórza Gołonoskiego na pochmurne Zagłębie. 

Trasa: Jaworzno - WG - Pogorie - Chorzów
Dystans53.00 km Czas02:45 Vśrednia19.27 km/h Podjazdy350 m
Ten ostatni raz w latach 10.
Kategoria blisko domu
Sama trasa ciężka: potężna wilgotność, mikra widoczność (miejscami 10 metrów), 2 postoje na przejazdach, łącznie pół godziny w plecy i zmarznięte palce u stóp (puszczali po 2 składy ,w obu przypadkach, na bezczela, nie otwierając pomiędzy szlabanów). Olbrzymi ruch na drogach, zakończenie godne tego roku. 
Symboliczny jest fakt, że padł mi licznik (wilgoć!) i odczyt jest szacowany...

[Grodziec]

Dla mnie lata dziesiąte zaczęły się równie źle jak skończyły: na początku lipca 2011 doznałem poważnej kontuzji (rana szyta) stawu skokowego i straciłem całe lato. W roku 2020 straciłem nie tylko piękny kwiecień (z dniami wolnymi!), ale też plany na wiosnę i lato. Historia zatoczyła więc klasyczne koło.

 Słaby był też dla mnie w latach 10. rok 2013, naznaczony kupnem mieszkania i tego konsekwencjami (remont) oraz kolejny rok z kontuzją, czyli 2017, gdy po zimnej wiośnie nadeszło zimne i mokre lato na północy Polski (gdzie akurat rowerowałem), zwieńczone nagłą poprawą pogody i moją bolesną kontuzją stopy... Straciłem całą drugą połowę lata, a bawiłem się wtedy w "zalicz gminę na rowerze". Poza trzema nieparzystymi latami (2011-2013-2017) była to jednak dekada bogata i udana. W 2014 nastąpiła seria 7 lat tłustych, zakończona dopiero przeciwnościami roku 2020. Jechałem już w tym 2020 roku na oparach, czułem sakwiarskie wypalenie, tym bardziej że koronawirus skasował moje skandynawskie plany. Miałem zakończyć dekadę z przytupem, musiałem zaś ratować sezon "rajdami przygodowymi", czyli wypadami jedno lub dwudniowymi. Zamiast ostatniej poważnej wielodniowej trasy rok zdominowały rajdy ratunkowe i ratunkowa trasa wielodniowa po Korona-Francji. Tym sposobem uratowałem ten nieszczęsny rok 2020. Udało mi się to, choć w kwietniu chciałem rzucić rower na poważnie.

 Zaliczyłem w 2020 r. rekordową liczbę wypadów długodystansowych, ale nie wynikało to z planów, to był skutek uboczny ograniczeń. Musiałem wymyślić sezon na nowo i po najgorszym od dekady kwietniu nastąpił lepszy maj i znakomity czerwiec. Przyciśnięcie dopiero w czerwcu sprawiło, że optymalną formę uzyskałem dopiero na początku sierpnia, ale wolne od ograniczeń lato wykorzystałem niemal na maksimum możliwości. Pascal pisał, że często nie doceniamy korzyści płynących z klęsk. Ja je doceniam - to była niepowtarzalna wiosna (wpierw uwięzienie przy cudnej pogodzie w kwietniu, następnie od końca kwietnia rajdy w dni powszednie, możliwe dzięki covidowej organizacji pracy) i jedyne takie lato, zdominowane przez krótkie wypady, bo wyprawę potraktowałem jako formę treningu, nie przygotowywałem się do niej w żaden sposób (zaliczyłem tylko jeden wypad z namiotem, w dodatku po smętnych nizinach dookoła Radomia).

[Młode śmieszki bały się latać w takiej mgle i wolały plażować nad Pogorią]

Te kończące się 7 lat tłustych zwieńczyłem 10 wyprawami wielodniowymi w 17 krajach. Ustanowiłem swoje rekordy w rocznym dystansie (2018) i rocznym przewyższeniu (2019). W 7 lat przejechałem 114 tys. km, w większości z pełnym bagażem i niemal wyłącznie na trekkingu (przynajmniej z jedną sakwą u boku). Zdobyłem w cyklotreku prawie 100 gór, od pozbawionych szlaków beskidzkich gór drugiego planu aż po alpejskie i pirenejskie trzytysięczniki. Oglądałem wschody i zachody słońca, polowałem z aparatem na koziorożce i bociany czarne. Parkowałem rower w korytach potoków, spałem na studzienkach ściekowych, piłem deszczówkę i zwiedzałem szpitale we Francji i w Toruniu. Zaliczyłem wszystkie polskie gminy, trzykrotnie objechałem Polskę dookoła i przejechałem górami z Portugalii do Polski. W Estonii brali mnie za Rosjanina, we Włoszech za Niemca, w Czechach za Słowaka i tylko w Austrii za swojaka.

Czas na przerwę, zbyt intensywna jazda na rowerze powoduje zaniedbania w innych dziedzinach. Rok 2021 nie zapowiada się zbyt optymistycznie, nie mam wobec niego żadnych oczekiwań, planuję zmiany i siłą rzeczy czasu na rower będę miał znacznie mniej niż dotąd.
Czas na sezon przejściowy. 
Dystans67.75 km Czas03:37 Vśrednia18.73 km/h VMAX57.08 km/h Podjazdy593 m
Płaskowyż Twardowicki (16/2020)
Kategoria blisko domu

Ostatni raz na Płaskowyżu w latach 10. XXI wieku. Tym razem nad Rogoźnikiem pustawo, na Równej Górze dużo błota, ale też pusto. Wiatr zimny i silny - na północ, pojechałem więc do Toporowic. Ostatni podjazd na Dziewiczą już ciężki, efekt 2 miesięcy bez regularnego jeżdżenia. W zasadzie ledwo dojechałem do domu  - przewyższenie dające mocno w kość, jak na okoliczności grudniowe. 

Równa Góra

Ostatni raz w 2020 r. nad Rogo

Krystaliczne powietrze, bez śladów smogu

Wiatr poprawiał dotlenienie

Nowość na Dziewiczej - słupek Camino (wreszcie można postawić rower, gracias!)

Trasa: Chorzów - Rogoźnik - Strzyżowice - Równa Góra - Wał Brzękowice - Toporowice - Najdziszów - Myszkowice - Dziewicza Góra - Sączów - Chorzów
Dystans41.19 km Czas02:11 Vśrednia18.87 km/h Podjazdy291 m
Dookoła Rogoźnika
Kategoria blisko domu

Dla dobrego samopoczucia, w tempie na tyle wolnym by nie zrobić krzywdy wymęczonym po świętach jelitom...
Niska temp. odczuwalna, nie przedłużałem więc wycieczki. 

Rogoźnik

W stronę Pomłynia