Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:10371.92 km (w terenie 2.50 km; 0.02%)
Czas w ruchu:456:56
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:69.55 km/h
Suma podjazdów:75004 m
Liczba aktywności:115
Średnio na aktywność:90.19 km i 5h 15m
Więcej statystyk
Dystans72.60 km Czas05:05 Vśrednia14.28 km/h VMAX55.87 km/h Podjazdy818 m
Norwegia, dzień 18: W gościnie u św. Olafa

Po stracie szprych i centrowaniu koła zwracam uwagę na każdą nierówność na drogach rowerowych, a jest ich mnóstwo. Jakaś tajemnicza pasja do poprzecznych progów wpływa na użytkowość norweskich ddr-ów. Trasa robi się miejscami nieprzyjemna, a drogi ruchliwe. Nawet w tej części Norwegii wybór dróg jest mocno ograniczony. Nie widać spójności w projektowaniu dróg rowerowych, pomimo widocznego gołym okiem bogactwa brakuje sensownej koncepcji. Trafiają się eternity na dachach i co jakiś czas wstydliwe szroty-rupieciarnie. Widać w tych niespójnościach niedługą historię zamożności, nalot bogactwa na wielowiekowej biedzie. Rzuca się w oczy brak rozkładów na przystankach. Gdyby tak poskrobać tę warstwę złota, wyłoniłoby się górzyste i zasobne w wodę Podlasie. 

Popołudniowa burza-ulewa jest tak gwałtowna, że zazdroszczę śmietnikom, bo one jedyne mają tu daszki. To kolejny przyczynek do braku koncepcji - jakim cudem w kraju tak dżdżystym, o kapryśnej aurze, trudno znaleźć ławkę pod wiatą? Doprawdy, nie wszyscy jeżdżą kamperami... Mimo tych narzekań i mocnych opadów pod wieczór, dzień kończy fajny nocleg w drewnianej bytowni/schronie nieopodal murowanej toalety dla "pielgrzymów" wędrujących szlakiem św. Olafa. 


Drogi rowerowe raz są, raz ich nie ma, ale zawsze mają poprzeczne progi...

Łubiny szaleją

Stavkirke Ringebu

Zachowane płyty nagrobne

i nowe nagrobki w formie rzecz jasna wyłącznie steli, czasem z dodatkami

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40929952

Dystans156.89 km Czas09:02 Vśrednia17.37 km/h Podjazdy935 m
Norwegia, dzień 17: Powrót do Otty

Cały dzień wieje w gębę. Pomiary wskazują na 12 m/s. Pomyśleć, że miało być łatwo, bo w dół. Budzimy się wśród torfowisk i zarośli brzozy arktycznej. Nie widzieliśmy piżmowołów arktycznych, z których słynie Park Narodowy Dovrefjell, ale ich figury w Dombas już tak. 

Byłby to pewnie spokojny dzień odwrotu w stronę Lillehammer gdyby nie ciągle powracające przelotne opady. Na jednym z postojów podłożyłem sobie pod przedłużenie kręgosłupa mapnik (z całą zawartością), by nie siedzieć gołym zadem na bruku, no i zapomniałem o nim ruszając. Odkryłem to 23 km później... W pierwszą stronę - pozbywszy się bagażu - biłem rekordy prędkości. Było z wiatrem i bez deszczu. W drugą nie było już tak lekko. Zlało mnie na powrocie 3 razy. Nie znalazłem też szybko brata, bo zjechałem niepotrzebnie do centrum Vinstry. Najważniejsze, że dzień skończył się szczęśliwie i nic więcej nie zgubiłem, ani nic się nie zepsuło.

Czas ruszać. 

Kotlinkę noclegową otaczały głazowiska porosłe brzozą arktyczną

Biwak w kotlince



Z Dombasu do Otty

Przy tych trollach jechałem dokładnie trzykrotnie (efekt powrotu po mapnik)

Stosowałem się do tych ostrzeżeń

Trasa (+46 km na powrót do Otty):
https://ridewithgps.com/routes/40929897
Dystans71.22 km Czas04:38 Vśrednia15.37 km/h Podjazdy742 m
Norwegia, dzień 16: Nice weather

Kiblujemy pod galerią handlową. Leje jak z cebra do popołudnia, temperatura spada do 11 stopni, odczuwalna jest dużo niższa, wilgotność powietrza 100%. Z autek do galerii przemykają autochtoni, w krótkich spodenkach, spacerują paradnym krokiem, w sandałkach (tak, bez skarpetek)... Odwracam wzrok, od samego patrzenia przechodzą dreszcze, mam na sobie trzy długie rękawy i ocieplane długie spodnie. Jeden miejscowy zagaduje i komentuje: nice weather! 
Wróbelki wpieprzają nasze resztki, pod dach galerii przylatują przemoknięte pliszki. Tylko autochtoni są najedzeni i jest im ciepło, my marzniemy razem z ptactwem. 

Tak mija czas przy oczekiwaniu na serwis w Intersporcie. Serwisant ma pod sześćdziesiątkę, nordycko-marynarskie rysy twarzy, wygląda jak ten gość z reklamy śledzi. Budzi zaufanie. Wymienia mi szprychy, przy okazji centruje koło. Razem 200 NOK. Złego słowa nie mogę o Norwegach powiedzieć. Sami porządni i sympatyczni się trafili. Gdy ruszamy wciąż pada, ale coraz słabiej. W końcu deszcz ustaje, pojawia się przenikliwe zimno. Nawet autochtoni zakładają skarpetki i długie spodnie, gdy na termometrze słupek rtęci z trudem sięga 3 stopni. 

Niby przestrzeń, ale miejsc na biwak znaleźć nie spodób. Każde wypłaszczenie zajmują domki letniskowe. Rozbijamy się w końcu w mikro-kotlince, w pobliżu jeziorka i kamperów. W dolinach kwitną lilaki, jest początek lipca, na wysokości 979 m n.p.m. wkoło nas zarośla brzozy arktycznej. 



Uroki Drivdalen

Przystanki też są norweskie. Poniżej park narodowy Dovrefjell:


Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40929864

Dystans82.76 km Czas05:29 Vśrednia15.09 km/h VMAX56.75 km/h Podjazdy1021 m
Norwegia, dzień 15: Złe gorszego początki

Sunndalsøra - lokalna "metropolia" (ponad 4 tysiące mieszkańców!) - miejsce zwrotu naszej trasy. Koniec Drang nach Norden! Odtąd już powrót na południe, oczywiście inną trasą. Taka monografia południowej Norwegii, brat to dobrze zaprojektował, trasa jest spójna koncepcyjnie i nie powiela typowej, do bólu oklepanej trasy na Nordkapp. Tysiące rowerzystów jadą tymi samymi drogami i powielają się nawzajem (bo czym dalej na Północ tym mniej opcji do wyboru), widzą dokładnie te same miejsca. My jedziemy inaczej. Tworzymy bioróżnorodność (Łukasz Łuczaj lubi to).

Ładna pogoda zaczyna odpuszczać, w miarę jak chmurzy się niebo pogarsza mi się nastrój. Najpierw odkrywam stratę szprychy (oczywiście od strony kasety!), potem złamaną podstawę lampki (która umarła już 4. dnia podróży) a na koniec dnia odkrywam, że pękł pałąk (włókno szklane - jeden z bardziej niefortunnych wynalazków ludzkości). Czas wracać. 


Pejzaże Sunndalen

Luterański sznyt cmentarny. To się nazywa "leżeć u stóp" :)

Robi się parno

Zieleń cieszy aż do załamania pogody

A załamanie pogody zbliża się, zbliża, a jakże...

Wypada się rozkoszować przelotnym deszczem, nazajutrz będzie dużo gorzej.

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/41874137


Dystans118.81 km Czas08:32 Vśrednia13.92 km/h Podjazdy2070 m
Norwegia, dzień 14: Samotność na pustkowiu

Dziwne zdarzenia, 14 dzień jazdy. Pierwszym novum jest drugi z rzędu ładny dzień. Kolejną osobliwością są te pozdrowienia motocyklistów... Fantazyjne odciski głazów na asfalcie, nieraz zadziwiających rozmiarów i głębokości, dopełniają katalog niepowtarzalnych wrażeń. Potem jest cudowne jezioro "pofiordowe"  Eikesdalsvatnet. Nie przeszkadza nawet ruch wahadłowy na drodze związany z usuwaniem skutków osuwiska, bardziej kamiennej lawiny, na drodze wiodącej do Aury (stąd te odciski głazów).

Potem następuje zajmująca resztę dnia przeprawa przez płaskowyż Aura. Droga jest płatna (słono), ruch incydentalny, nawierzchnie ciężkie, nieraz sypki szuter. Moc interwałów współgra z surowym krajobrazem. Opłata nie dotyczy rowerów, ale ten fakt nie przyczynia się do frekwencji cyklistów, jesteśmy tu sami. Zaliczam bliskie spotkanie z pardwą, emocje budzi przejazd nieoświetlonym tunelem (lampka wszak mi padła) po sfałdowanym namulisku, które robi za nawierzchnię. Pod schroniskiem czekam na brata, przysypiam, ten mnie nie zauważa. Okazuje się, że pojechał dalej. Ścigam go tak skutecznie, że kolejny telefon wykazuje, że jestem kilkanaście kilometrów z przodu. Cóż, miejsce nie zachęca do noclegu, robi się zimno, zjeżdżam aż do Sunndalsory, nabieram wody na kempingu, wracam na opłotki gdzie zostawiłem bagaże. Czeka mnie błogi nocleg na wysokości 330 metrów, bez lodowatego wiatru szarpiącego tropikiem. Jest przytulnie, intymnie i tuż nad drogą. Tak kończy się najpiękniejszy dwudzień wyprawy. 

W drodze do Eresfjordu

Góry Skandynawskie pachnące Kanadą

Dolina Eresfjordu

Nad Eikesdalsvatnet

Eikesdalsvatnet - łódka jako szrot. Norwegię od Szwajcarii różni brak dbałości o szczegóły. Wrzucanie opon do tej krystalicznej wody to profanacja!

Szuter wije się rozpaczliwie raz w górę, raz w dół

Piętro subalpejskie, czyli norweska "kosodrzewina"

W stronę Sonndalsory

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/41874039

Dystans114.81 km Czas07:07 Vśrednia16.13 km/h VMAX57.42 km/h Podjazdy1268 m
Norwegia, dzień 13: Alpy Romsdalskie i droga nr 660

Ktoś znów wyłączył prysznic i od rana niebo wygląda jakby padało tu raz na kilka miesięcy... Zmysły chłoną odmianę losu, upodlone wilgocią dłonie suszą się na słońcu. Ja - właściciel tychże - podniecam się toaletami publicznymi z ciepłą wodą. "Cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest". Doświetlony i odwilgocony krajobraz prezentuje się pocztówkowo. Trzynasty dzień podróży - jak zawsze - okazuje się dniem wyjątkowo udanym.  

Zachwycają nie tylko główne atrakcje dnia, ale także spokój i klimat drogi nr 660, która wije się nie bez końca - ale dłuugo - wybrzeżem Langfjorden. Zaskakuję borsuka, ale nie na tyle, by zdążyć pstryknąć mu fotkę. Nocleg znajdujemy na łąkach. 

Aż chce się wstać!

Luterańsko

Romsdalen

Norweski niebieski - tak zwie się ten odcień u góry

Jakże tu bajkowo. Zapomniałęm już o zawodzie jaki przyniósł Lysefjorden i Preikestolen

Littefjelet - oto dlaczego warto uprawiać cyklotrek

Można zobaczyć w życiu podobne rzeczy, piękniejszych nigdy!

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40929645


Dystans40.84 km Czas02:45 Vśrednia14.85 km/h Podjazdy229 m
Norwegia, dzień 12: Skutki potopu

Żeby życie miało smaczek: potop, sznury, kapuśniaczek. Najmniej było tego ostatniego, aż chciało się teleportować. Leje wieczorem, całą noc i rano. Strugi lodowatego deszczu nie zachęcają by wyjść z pokoju. Niepokój budzą podtopione, czasem całkiem zatopione łąki. Wszechobecne Tesle raczej nie obryzgują wodą, bo zazwyczaj są ddry. Alpy Romsdalskie są tu gdzieś blisko, ale nic nie widać. 

Ten dzień rozpaczy, spędzony pod daszkami i przy sklepach ma jednak iście norweskie zwieńczenie. Rozbijamy namioty w leśnej przecince, z widokiem na potężny wodospad (w sumie dość standardowa miejscówka w tym kraju). Smreki dają trochę ochrony przed deszczem, ale komary nie zasypiają gruszek w popiele. Gdy znajduję się wreszcie w namiocie czuję ulgę...

W drodze do Andalsnes

Tamże

Najładniejsza chwila dnia...

Ten dzień nas strollował

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40929354

Dystans57.32 km Czas04:02 Vśrednia14.21 km/h VMAX52.86 km/h Podjazdy909 m
Norwegia, dzień 11: Droga Trolli we mgle

Miłe były złego początki, bo poranek zachwycał blaskiem słońca. Czym bliżej jednak było Drogi Trolli tym bardziej pochmurniało niebo. Nie pomogło czekanie aż otchłań mgieł się rozejdzie. Inna sprawa, że droga jest przereklamowana i takie serpentyny na nikim, kto zjechał Alpy wrażenia nie robią. Widoki są ładne, ale przed samą drogą, bo za nią pejzaż nieco karleje i zasnuwa się mgłą. Leje, leje i lać będzie kilka dni, ot jak to w Norwegii. Nie udaje się uciec przed deszczem i wilgocią, nocleg pod dachem w Isfjorden jest więc wybawieniem i odrobiną "luksusu". Nie ma sensu jechać dalej, stąd tak podły dystans. 

Miłe złego początki

Miły oszklony tarasik

Jazda kamperem ma tutaj sens - jest cieplej i ma się stale dach nad głową

Wspaniałe pustkowia

Droga Trolli - w drodze na przełęcz

Droga Trolli

Bystrza powoli powszednieją...

Pocztówka z doliny Istry

Andalsnes

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921532

Dystans105.58 km Czas06:43 Vśrednia15.72 km/h VMAX59.83 km/h Podjazdy1344 m
Norwegia, dzień 10: Bystrza i lawiny

Kapitalny początek dnia po polnym noclegu. Najpierw niesamowite bystrza, torfowiska i tajga, potem śniegi, pola lodowe i lawiny. Na moich oczach schodzi lawina tak potężna, że przez chwilę zastanawiam się czy nie dosięgnie drogi. Pojawiają się znaki ostrzegające przed łosiami, ale ich brak. Piękne, ale niegościnne pustkowia ustępują przed zjazdem do fiordu Geiranger. Rozchmurza się na jakiś czas akurat na podjeździe. Widoki znów są kapitalne, choć więcej w nich zieleni. Na koniec zjeżdżamy w dolinę pełną truskawek, do Eidsdal, znów promujemy i kończymy dzień w dolinie Valldal. 

Ogólnie ten podjazd Geiranger Trollstinden można nazwać śmiało Doliną Zachwytu

Torfowiska

Woda i śniegi

Zwały śniegu w zaspach

Norweska mozaika

Seraki rzeczne :)

Wodospady ponad fiordem

Znów bystrza przyprawiające o zawrót głowy

Na dole fiordu

Widoczek na Geiranger i Turdusa23 :)

Geirangerfjord

W drodze do Eidsdal

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921471

Dystans110.91 km Czas07:01 Vśrednia15.81 km/h VMAX67.90 km/h Podjazdy1391 m
Norwegia, dzień 9: U stóp Olbrzymów

Zimno, pada, chłoszcze lodowatym wiatrem a panowie Norwegowie i panie Norweżki na nartach w krótkich rękawkach. Idzie ku zadymce, jeśli pokropuje to lodowate krople ranią twarz, ale miejscowi zadowoleni jak renifery. Sorry, taki lubią klimat. Rozgrzewam zgrabiałe dłonie w przeszklonym, wyłożonym szutrem dziedzińcu schroniska. Wszędzie przemykają narciarze, przysypiam siedząc na wygodnej ławie.

Po zjeździe z górskiego płaskowyżu, Lom jawi się jako matecznik ciepła i beztroski. Zachwyca także "kanadyjska" dolina Ottaelvy. 

Śnieżna droga z widokiem na Dom Olbrzymów, Jotunheimen

Sceneria jak z epoki lodowcowej

Chmury wyglądają groźne, wiatr siecze deszczem po twarzy

Roisheim

Lom

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/40921434