Wpisy archiwalne w kategorii
>200 km
Dystans całkowity: | 25762.12 km (w terenie 2.91 km; 0.01%) |
Czas w ruchu: | 1150:32 |
Średnia prędkość: | 20.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.01 km/h |
Suma podjazdów: | 136152 m |
Liczba aktywności: | 113 |
Średnio na aktywność: | 227.98 km i 10h 57m |
Więcej statystyk |
Dystans282.48 km Czas13:41 Vśrednia20.64 km/h VMAX40.68 km/h Podjazdy1065 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dookoła Łodzi
Wrażenia.
Brakowało mi trochę tego objazdu Łodzi: wpadło 14 nowych gmin, dotąd zawsze nie pod drodze... Bujna przyroda rzucała się w oczy: zobaczyłem pierwszego gąsiorka (lanius collurio) w tym roku! Była też pliszka żółta na tle rzepaku (aż żal, że tele nie wziałem). We wsi Jeziorko cudowny ogród przydomowy złożony niemal wyłącznie z różaneczników i azalii. Ponadto kwitnące maki i jarzębiny! Najśmieszniejsze nazwy na trasie: Ignacew Rozlazły, Tumidaj i Żelgoszcz...
Zdenerwował mnie remont (9 km!) na trasie Chruslin - Brzozów (droga 703). Całkowicie zdarta nawierzchnia,w Bielawach wybrałem w końcu objazd, trzeba było szybciej, ale nie widziałem na mapniku tego Brzozowa. W Ozorkowie kebabowałem tuż przy rynku, próbowałem zaklepać noclegi w SSM-ie w Zd. Woli, ale rzecz jasna wszystko zajęte (liczni rodacy finiszowali 9 dni wolnego). Tym samym skazałem się na nocny odcinek, bez entuzjazmu. Zakończyłem o przedświcie (3:53) na stacji w Krzepicach. Po drodze, w rzeczonym Tumidaju wizytowałem nawet zajazd-restaurację, ale kryształowe fotele mnie zniechęciły i nie pytałem nawet o cenę... Noc była zimna, ale byłem przygotowany na wariant pesymistyczny. Średnia słaba - 80 km pod wiatr (do Urzecza w gm. Zduny), potem 9 km horroru nawierzchniowego spowodowało, że po 100 km avs było poniżej 20 km...
Koluszki
Jeżów
Pustki śródziemia
Droga nr 703 za Bielawami, tu się wycofałem na objazd...
Po raz trzeci w środku Polski
Ozorków, rynek
Budzynek, mały, sympatyczny drewniak o kapitalnie zadbanej murawie
Poddębice
Zadzim
Sieradz, rynek
Czarnożyły
Wieluń, ul. Kaliska
Jaworzno, gm. Rudniki
mapka:
Wrażenia.
Brakowało mi trochę tego objazdu Łodzi: wpadło 14 nowych gmin, dotąd zawsze nie pod drodze... Bujna przyroda rzucała się w oczy: zobaczyłem pierwszego gąsiorka (lanius collurio) w tym roku! Była też pliszka żółta na tle rzepaku (aż żal, że tele nie wziałem). We wsi Jeziorko cudowny ogród przydomowy złożony niemal wyłącznie z różaneczników i azalii. Ponadto kwitnące maki i jarzębiny! Najśmieszniejsze nazwy na trasie: Ignacew Rozlazły, Tumidaj i Żelgoszcz...
Zdenerwował mnie remont (9 km!) na trasie Chruslin - Brzozów (droga 703). Całkowicie zdarta nawierzchnia,w Bielawach wybrałem w końcu objazd, trzeba było szybciej, ale nie widziałem na mapniku tego Brzozowa. W Ozorkowie kebabowałem tuż przy rynku, próbowałem zaklepać noclegi w SSM-ie w Zd. Woli, ale rzecz jasna wszystko zajęte (liczni rodacy finiszowali 9 dni wolnego). Tym samym skazałem się na nocny odcinek, bez entuzjazmu. Zakończyłem o przedświcie (3:53) na stacji w Krzepicach. Po drodze, w rzeczonym Tumidaju wizytowałem nawet zajazd-restaurację, ale kryształowe fotele mnie zniechęciły i nie pytałem nawet o cenę... Noc była zimna, ale byłem przygotowany na wariant pesymistyczny. Średnia słaba - 80 km pod wiatr (do Urzecza w gm. Zduny), potem 9 km horroru nawierzchniowego spowodowało, że po 100 km avs było poniżej 20 km...
Koluszki
Jeżów
Pustki śródziemia
Droga nr 703 za Bielawami, tu się wycofałem na objazd...
Po raz trzeci w środku Polski
Ozorków, rynek
Budzynek, mały, sympatyczny drewniak o kapitalnie zadbanej murawie
Poddębice
Zadzim
Sieradz, rynek
Czarnożyły
Wieluń, ul. Kaliska
Jaworzno, gm. Rudniki
mapka:
Dystans227.48 km Czas09:36 Vśrednia23.70 km/h VMAX57.73 km/h Podjazdy688 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Wypad w Podkarpackie: Ropczyce
Rano do Katowic i w pociąg do Charsznicy. Tamże stado rowerzystów, kilka fajnych rozmów. Po wysiadce trafiłem w bajkowy świat ferii barw Wyżyny Miechowskiej. Zieleń pól poprzeplatana białymi smugami drzew owocowych i upstrzona żółtymi dodatkami. Jechało się dobrze, bo z wiatrem. Pierwsza wizyta w mieście Wiślicy bez szału, zmieniła się jedynie tabliczka na UG i tablica z planem "miasta i gminy Wiślica". Na rynku leżał sobie "miejski menel". Byłem mocno niewyspany. Odcinek Nowy Korczyn - Rataje - Połaniec był zaś tak uspypiający, że musiałem zrobić piknik (za wsią Słupiec) pod wierzbą. Przy okazji odkryłem, że pokrzywy są już całkiem okazałe...
Okolice Charsznicy
Miechów
W drodze do Działoszyc
Wiślica
Połaniec - przerwa obiadowa
Czermin
Ropczyce-Witkowice
mapa:
Rano do Katowic i w pociąg do Charsznicy. Tamże stado rowerzystów, kilka fajnych rozmów. Po wysiadce trafiłem w bajkowy świat ferii barw Wyżyny Miechowskiej. Zieleń pól poprzeplatana białymi smugami drzew owocowych i upstrzona żółtymi dodatkami. Jechało się dobrze, bo z wiatrem. Pierwsza wizyta w mieście Wiślicy bez szału, zmieniła się jedynie tabliczka na UG i tablica z planem "miasta i gminy Wiślica". Na rynku leżał sobie "miejski menel". Byłem mocno niewyspany. Odcinek Nowy Korczyn - Rataje - Połaniec był zaś tak uspypiający, że musiałem zrobić piknik (za wsią Słupiec) pod wierzbą. Przy okazji odkryłem, że pokrzywy są już całkiem okazałe...
Okolice Charsznicy
Miechów
W drodze do Działoszyc
Wiślica
Połaniec - przerwa obiadowa
Czermin
Ropczyce-Witkowice
mapa:
Dystans206.14 km Czas09:23 Vśrednia21.97 km/h VMAX40.40 km/h Podjazdy596 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Parówkowa dwusetka
Tradycyjnie plan nie został zrealizowany.
Rano było zimno i wilgotno, choć nie padało. Za Ujazdem posłuszeństwa odmówiła mi manetka lewej przerzutki (przedniej). Może to i dobrze, bo do tego momentu jechałem na dużym blacie a tak przynajmniej oszczędzałem kolana :)
Widoczność była dramatyczna - przejeżdżałem przy Górze św. Anny i jej nie widziałem (ledwo zarys). Widziałem za to pierwszą pliszkę i festiwal sprzątania chodników przed Krapkowicami.
Panowie domu jak jeden mąż wygonieni zostali górnośląskim zwyczajem przed płoty, by pedantycznie oczyszczać otoczenie zagrody z piasku przy pomocy potężnych mioteł. Ordnung must sein! Przy niewielkim ruchu i poprawiającej się aurze dotarłem tym samym do Oppeln.
Gdy przejechałem starówkę, na drodze 454 (kierunek Namslau) czekały mnie nie lada wyzwania. Jakaś nowa obwodnica, zakaz dla rowerów. Na szczęście miałem dokładny stadtplan i nie dałem wyprowadzić się w (O)pole. Było jednak dziwnie: rondka na środku nigdzie, absurdalne nakazy jazdy dla rowerzystów po ścieżkach wiodących do nikąd... Trafiłem nawet na podziemną śluzę dla rowerów...
Uświadomiłem sobie tym samym jak dawno nie jechałem na Czarnowanz. Gdy droga nr 454 wróciła w swoje stare, zerodowane koryto, zaczęły się ciągnące się wzdłuż niej pseudościeżki i megaścieżki rowerowe. Pseudościeżki miały 1,5 metra szerokości i były - na starej śląskiej ziemi! - wykonane z rdzennie polskiego betbruku. Co jakiś czas objawiały się jednak - zazwyczaj z zaskoczenia - doskonałe jakościowo i szerokie ścieżki asfaltowe.
W tej scenerii dotarłem do Alt Schalkowitz (Str. Siołkowic) i zdołałem tamże znaleźć opuszczone gospodarstwo, co uratowało mnie przed ze*raniem się na środku wsi. Parówki urodzinowe z 18 i 19 marca dały o sobie znać dopiero 22 marca (czw), teraz nastąpił epizod II. Na szczęście zdążyłem. Miałem też Laremid.
Za Poppelau (19,7% Niemców, 2,5% Ślązków, czyli autochtonów łącznie 22,2%) zabudowa zrobiła się bardziej zróżnicowana. Obok typowo brzydkich polskich "pałacyków" i pustakowców pojawiały się okazałe i zrujnowane domy poniemieckie. Tak było m.in. w Stobrawie, Kościerzycach i Bystrzycy.
Jeszcze przed zachodem zameldowałem się w Oławie. Uzupełniłem zapasy w Biedronce i mając jeszcze 1,5 h do pociągu ruszyłem przez Kottwitz do Sambowitz.
Już w pociągu zastała mnie radosna wieść: rower w przewozach regio kosztuje w tym roku10 zł! Brawo wy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
---
Album: google+
---
Tradycyjnie plan nie został zrealizowany.
Rano było zimno i wilgotno, choć nie padało. Za Ujazdem posłuszeństwa odmówiła mi manetka lewej przerzutki (przedniej). Może to i dobrze, bo do tego momentu jechałem na dużym blacie a tak przynajmniej oszczędzałem kolana :)
Widoczność była dramatyczna - przejeżdżałem przy Górze św. Anny i jej nie widziałem (ledwo zarys). Widziałem za to pierwszą pliszkę i festiwal sprzątania chodników przed Krapkowicami.
Panowie domu jak jeden mąż wygonieni zostali górnośląskim zwyczajem przed płoty, by pedantycznie oczyszczać otoczenie zagrody z piasku przy pomocy potężnych mioteł. Ordnung must sein! Przy niewielkim ruchu i poprawiającej się aurze dotarłem tym samym do Oppeln.
Gdy przejechałem starówkę, na drodze 454 (kierunek Namslau) czekały mnie nie lada wyzwania. Jakaś nowa obwodnica, zakaz dla rowerów. Na szczęście miałem dokładny stadtplan i nie dałem wyprowadzić się w (O)pole. Było jednak dziwnie: rondka na środku nigdzie, absurdalne nakazy jazdy dla rowerzystów po ścieżkach wiodących do nikąd... Trafiłem nawet na podziemną śluzę dla rowerów...
Uświadomiłem sobie tym samym jak dawno nie jechałem na Czarnowanz. Gdy droga nr 454 wróciła w swoje stare, zerodowane koryto, zaczęły się ciągnące się wzdłuż niej pseudościeżki i megaścieżki rowerowe. Pseudościeżki miały 1,5 metra szerokości i były - na starej śląskiej ziemi! - wykonane z rdzennie polskiego betbruku. Co jakiś czas objawiały się jednak - zazwyczaj z zaskoczenia - doskonałe jakościowo i szerokie ścieżki asfaltowe.
W tej scenerii dotarłem do Alt Schalkowitz (Str. Siołkowic) i zdołałem tamże znaleźć opuszczone gospodarstwo, co uratowało mnie przed ze*raniem się na środku wsi. Parówki urodzinowe z 18 i 19 marca dały o sobie znać dopiero 22 marca (czw), teraz nastąpił epizod II. Na szczęście zdążyłem. Miałem też Laremid.
Za Poppelau (19,7% Niemców, 2,5% Ślązków, czyli autochtonów łącznie 22,2%) zabudowa zrobiła się bardziej zróżnicowana. Obok typowo brzydkich polskich "pałacyków" i pustakowców pojawiały się okazałe i zrujnowane domy poniemieckie. Tak było m.in. w Stobrawie, Kościerzycach i Bystrzycy.
Jeszcze przed zachodem zameldowałem się w Oławie. Uzupełniłem zapasy w Biedronce i mając jeszcze 1,5 h do pociągu ruszyłem przez Kottwitz do Sambowitz.
Już w pociągu zastała mnie radosna wieść: rower w przewozach regio kosztuje w tym roku10 zł! Brawo wy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
---
Album: google+
---
Dystans216.04 km Czas10:51 Vśrednia19.91 km/h VMAX49.29 km/h Podjazdy1203 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 15: Dzień fatalnych dróg
Most na Wiśle, do Kwidzynia. Na horyzoncie Gniew.
Wiadomo gdzie
Sztum
Prabuty
Kanał Elbląski
Pasłęk
Młynary
Trasa:
Most na Wiśle, do Kwidzynia. Na horyzoncie Gniew.
Wiadomo gdzie
Sztum
Prabuty
Kanał Elbląski
Pasłęk
Młynary
Trasa:
Dystans226.82 km Czas10:48 Vśrednia21.00 km/h VMAX54.06 km/h Podjazdy1148 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 12: Wiatr decyduje
Te żółte plamki przed namiotem to oczywiście kurki
Bytów - zamek
Ech, Kaszeby
Idylla
Jezioro Wielewskie
Czersk (nie ten mazowiecki)
Arboretum Wirty
Zamek Kiszewski
Trasa:
Te żółte plamki przed namiotem to oczywiście kurki
Bytów - zamek
Ech, Kaszeby
Idylla
Jezioro Wielewskie
Czersk (nie ten mazowiecki)
Arboretum Wirty
Zamek Kiszewski
Trasa:
Dystans215.35 km Czas10:24 Vśrednia20.71 km/h VMAX46.36 km/h Podjazdy973 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 10: Czarne chmury nad borami
Tuchola - brama do Borów
Rowerzysto! Kradnij, zabijaj, ale powiat chujnicki omijaj. Zakazy są wszędzie, nawet na najbardziej lokalnych drogach. Na drodze Tuchola - Chojnice akurat ich nie ma, jest w zamian piekło związane z wąską nawierzchnią i pluciem w twarz takimi oto ścieżkami, zanikającymi po 20 metrach...
Starówka w Chojnicach może się podobać: jest odnowiona, choć ma gdzieniegdzie ubytki
Typowy obrazek w powiecie chujnickim. Droga lokalna.
Jedyny fragment oryginalnej zabudowy miasta Czarne
Okonek - rynek
Ta dobrze zbudowana pani z dzbanem to największa atrakcja wizualna Debrzna :P
Trasa:
Tuchola - brama do Borów
Rowerzysto! Kradnij, zabijaj, ale powiat chujnicki omijaj. Zakazy są wszędzie, nawet na najbardziej lokalnych drogach. Na drodze Tuchola - Chojnice akurat ich nie ma, jest w zamian piekło związane z wąską nawierzchnią i pluciem w twarz takimi oto ścieżkami, zanikającymi po 20 metrach...
Starówka w Chojnicach może się podobać: jest odnowiona, choć ma gdzieniegdzie ubytki
Typowy obrazek w powiecie chujnickim. Droga lokalna.
Jedyny fragment oryginalnej zabudowy miasta Czarne
Okonek - rynek
Ta dobrze zbudowana pani z dzbanem to największa atrakcja wizualna Debrzna :P
Trasa:
Dystans204.12 km Czas10:48 Vśrednia18.90 km/h VMAX41.53 km/h Podjazdy884 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 8: Spod Drawska po Krajnę
Drawski PK potrafi zachwycić pejzażem
jw.
Złocieniec - rynek
Zamek Rzpltej w Drahimiu strzegł przed Brandenburgią Wielkopolski
Ta galeria w Bornem (na długości kilkuset metrów) to strzał w "10"
Jastrowie - rynek
Złotów - najlepszy pomysł na plan Starego Miasta!
Trasa:
Drawski PK potrafi zachwycić pejzażem
jw.
Złocieniec - rynek
Zamek Rzpltej w Drahimiu strzegł przed Brandenburgią Wielkopolski
Ta galeria w Bornem (na długości kilkuset metrów) to strzał w "10"
Jastrowie - rynek
Złotów - najlepszy pomysł na plan Starego Miasta!
Trasa:
Dystans213.86 km Czas10:59 Vśrednia19.47 km/h VMAX41.60 km/h Podjazdy976 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 7: Plantacje choinek
Karlino
Białogard - rynek
Jedyny w Polsce pomnik ziemniaka.
Koszalin. Wolę Słupsk...
Największy głaz w Polsce
Willowa, nadjeziorna część Szczecinka
Wieczorne Barwice
Trasa:
Karlino
Białogard - rynek
Jedyny w Polsce pomnik ziemniaka.
Koszalin. Wolę Słupsk...
Największy głaz w Polsce
Willowa, nadjeziorna część Szczecinka
Wieczorne Barwice
Trasa:
Dystans251.74 km Czas11:02 Vśrednia22.82 km/h VMAX47.27 km/h Podjazdy1146 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 5: Piękny dzień brzydkich miast
Recz najlepiej prezentował się z drogi krajowej
Barlinek - rynek
Strzelce Krajeńskie - rynek
Malownicze i spokojne jezioro Bierzwnik
Dobiegniew - rynek
Tuczno - zamek
Trasa:
Recz najlepiej prezentował się z drogi krajowej
Barlinek - rynek
Strzelce Krajeńskie - rynek
Malownicze i spokojne jezioro Bierzwnik
Dobiegniew - rynek
Tuczno - zamek
Trasa:
Dystans209.03 km Czas09:57 Vśrednia21.01 km/h VMAX42.56 km/h Podjazdy620 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 3: Pracowity, zimny dzień na diecie
Rzadko mi się to zdarza, ale o istnieniu tejże miejscowości dowiedziałem się dopiero z tablicy :)
W Drezdenku cały czas mrzyło
Na widok Czarnkowa nawet firnament się rozchmurzył
Wielkopolskie miasto Rogoźno nieco zawiodło, a cudów się nie spodziewałem
W Janowcu Wielkopolskim nie spodziewałem się czegokolwiek, zadbana płyta rynku była więc pewnym zaskoczeniem
Wszystkie dziurawe, łatane drogi prowadzą do Rzymu - tego Rzymu!
A w Wenecji na stacji, pode zamkiem, czarne spacerują koty
Trasa:
Rzadko mi się to zdarza, ale o istnieniu tejże miejscowości dowiedziałem się dopiero z tablicy :)
W Drezdenku cały czas mrzyło
Na widok Czarnkowa nawet firnament się rozchmurzył
Wielkopolskie miasto Rogoźno nieco zawiodło, a cudów się nie spodziewałem
W Janowcu Wielkopolskim nie spodziewałem się czegokolwiek, zadbana płyta rynku była więc pewnym zaskoczeniem
Wszystkie dziurawe, łatane drogi prowadzą do Rzymu - tego Rzymu!
A w Wenecji na stacji, pode zamkiem, czarne spacerują koty
Trasa: