Wpisy archiwalne w kategorii

>100 km

Dystans całkowity:81583.73 km (w terenie 19.90 km; 0.02%)
Czas w ruchu:3732:27
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:78.22 km/h
Suma podjazdów:512321 m
Liczba aktywności:606
Średnio na aktywność:134.63 km i 7h 03m
Więcej statystyk
Dystans109.22 km Czas06:03 Vśrednia18.05 km/h VMAX49.04 km/h Podjazdy983 m
Z Krasic przez Mrzygłód i Niwki do domu
Kategoria >100 km, Krasice

Ciekawa wycieczka i pierwszy taki powrót z Krasic, niestety na długo pozostanie ostatnim, bo natężenie błota na odcinku Mrzygłów-Niwki było nieakceptowalne. W sumie szkoda, bo trasa przyjemna i miało się poczucie jazdy poza czasem. Ubłociłem całkiem rower i ubranie, ale dzień był ładny, no i wszystko skończyło się szczęśliwie. Zebrałem nawet trochę koźlarzy.

Żuraw

Widok na Jurę ponad Janowem

Janów, kościół

Okolice Postaszowic

Zamek Mirów

Mrzygłód

Brnięcie z Mrzygłodu do Niwek i Siewierza

Na zmianę było błoto i ładne pejzaże...

Jesienny rynek siewierski

Trasa:

Dystans123.81 km Czas05:55 Vśrednia20.93 km/h VMAX50.76 km/h Podjazdy1132 m
Do Krasic przez Las Porębski
Kategoria >100 km, Krasice

Przez Płaskowyż, Porębę, Mrzygłód i Włodowice w Lasy Złotopotockie i dalej, do Krasic na weekend. Rajd w dobrym tempie aż do Gorzkowa, potem eksploracje grzybowe, zwieńczone licznymi sukcesami bo wysyp był imponujący. W 45 minut zebrałem ponad 70 grzybów, z czego zbierałem tylko średnio co trzeci, bo nie zmieściłyby mi się w sakwach...! W lasach tłumy grzybiarzy a i tak grzybów nie brakowało. Po aprowizacji sklepowej w Janowie jechałem znów w dobrym tempie do celu na K., gdzie dotarłem na półtora godziny przez zmierzchem i zdążyłem wyzbierać wszystkie orzechy i stwierdzić 15 sztuk własnych maślaków... 

Wojkowice i okolice

W Lesie Porębskim

Włodowice

Góry Gorzkowskie i krowy gorzkowskie w Gorzkowie

Mogiła z II wojny w Lasach Złotopotockich

Zbiory leśne i działkowe

Trasa:

Dystans106.19 km Czas05:21 Vśrednia19.85 km/h VMAX47.82 km/h Podjazdy1023 m
Z Krasic do Chorzowa przez Kamieniołom Warszawski
Kategoria >100 km, Krasice

Rano 2,5 stopnia. Obudziła mnie kuna buszująca nad głową, gdzieś na poddaszu. Mysz zjadła pasztet z łapki (tradycyjnej!) i wróciła do siebie. Na niebie od rana chmury. wszystko to nie zachęcało do szybkiego wyjazdu, ruszyłem więc dopiero o 10. Jechałem tradycyjnie przez Skowronów, a potem - korzystając z ciepła - zahaczyłem o Kamieniołom Warszawski, Suliszowice, Czatachową (sporo przed pożal się boże pustelnią skręciłem ddr-em na Leśniów) i Żarki. W kamieniołomie zrobiłem sobie nawet eksploracje i biwak, ledwie docierało tu warczenie motorów przygłupów z Pustyni Siedleckiej. Pierwszy raz w życiu byłem tu rowerem (i drugi w ogóle). Potem już standardowo przez Przybynów, przy zbiorniku Poraj, przez Koziegłowy i Cynków do domu. Droga koziegłowska (Woźniki - Żarki) była o 14 w niedzielę zaskakująco spokojna. To chyba najlepszy czas by nią jeździć, bo po 15. zaczyna sie festiwal powrotów weekendowych Jurajczyków do miast GOP-u.

Mój ulubiony już skrót w Skowronowie

Kamieniołom Warszawski - oaza ciszy i spokoju

Koziegłowy - jeszcze bez ruchu

Trasa:



Dystans103.84 km Czas04:55 Vśrednia21.12 km/h VMAX51.23 km/h Podjazdy891 m
Z Chorzowa do Krasic przez Kozie Kąty
Kategoria >100 km, Krasice

Chmurno, ale ciepło i stabilnie, dlatego wybrałem się kolejna modyfikacją drogi dojazdowej. Tym razem wiodła ona nietypowo, prze Sączów i Brudzowice jednocześnie, do Myszkowa. Tamże się mocno zakręciłem (zapomniałem o skręcie), bo trudno pisać, że pogubiłem. Tak spokojnie jechało się Myszkowem, że nieoczekiwanie zamiast z niego wyjechać, wróciłem w okolice centrum i dzięki temu mogłem zobaczyć zmiany na dedeerze z Myszkowa do Żarek. W Leśniowie kręciło się sporo emerytów, w Przewodziszowicach nie było nikogo, podobnie jak przy pustelni w Cz. Po raz pierwszy od wieków skorzystałem ze skrótu Ludwinów-Złoty Potok (szlak) i był to bardzo dobry pomysł, będą tu piękne kolory za 2 tygodnie. Po raz drugi na trasie zdecydowałem się też eksplorować nowe możliwości - skrót z Żurawia na Kuśmierki przez Kozie Kąty okazał się obfitować w prawdziwki a ponadto rowerowo był całkiem w porządku (przynajmniej na trekking). Część trasy była zresztą nienagannym asfaltem, na którym wygrzewały się żmije zygzakowate :)

Sączów zadbany

Jabłonki w Brudzowicach

Przewodziszowice

Złoty Potok

Okrąglik

Trasa:

Dystans102.29 km Czas04:54 Vśrednia20.88 km/h VMAX46.15 km/h Podjazdy940 m
Z Krasic do Chorzowa
Kategoria >100 km, Krasice

Ładny dzień, aż żal było wyjeżdżać i zostawiać te wszystkie brzoskwinie. Po drodze zatrzymałem się na Pustyni Siedleckiej, gdzie było głośno od użytkowników śmiesznych motorków i terenowych autek. Uciekłem w strefę ciszy, czyli do Suliszowic i Zaborza, a potem wzdłuż zb. Poraj i przez Próg oraz Płaskowyż do domu. 

Skowronów - niezwykle ciekawie położony nad krajówką, która można tu przeciąć korzystając z malowniczych polnych dróg. Drogi te są dogodne dla trekkingu, co na Jurze nie jest standardem...

Pustynia Siedlecka

Na Szlaku Zamonitu
l
Zbiornik Poraj

Trasa:



Dystans108.14 km Czas05:27 Vśrednia19.84 km/h VMAX45.53 km/h Podjazdy985 m
Do Krasic z pracy przez Krasawę
Kategoria >100 km, Krasice

Ostatni taki wypad po pracy bezpośrednio rowerem do Krasic. Na miejscu zastały mnie już ciemności. Okazało się, że ukończono w świetnym tempie ddr z Siedlca do Krasawy, co bardzo mnie cieszy, bo pojawia się kolejny wygodny wariant dojazdowy, tylko ten skrót ze Zrębic do sympatycznego skądinąd Bukowna jest jednak dość nieprzyjemny (resztki wygryzionego asfaltu, wapienne kamole i margle). Od Bukowna po Żuraw towarzyszyły mi odgłosy pociągów linii Częstochowa-Kielce, a dotąd jeszcze nie spotkałem żadnego (nie licząc tych z których korzystaliśmy z Malutką Mi w lipcu) jako rowerzysta, więc było to mocno zaskakujące. 

Płaskowyż za Sączowem

Krusiśkie nawłocie i widok na Markowską Górę

Koziegłówki. Kiedyś była tu kępa zieleni, dziś jest pustynia. 

Za to kościół w Przybynowie ma piękne otoczenie :)

Nowość: DDR z Siedlca/Suliszowic do Krasawy

Trasa:



Dystans144.30 km Czas07:03 Vśrednia20.47 km/h VMAX44.62 km/h Podjazdy1096 m
Z Krasic do Chorzowa
Kategoria >100 km, Krasice

Powrót do Chorzowa okrężną drogą: przez okolice Lelowa, Nakło, Irządze i Pradły. Po drodze roiło się od instalacji dożynkowych, niektóre zasługiwały na uwiecznienie.
Nie udał się skrót leśny z Gródka do Nakła. Było tyle piachu, że wycofałem się na znaną  mi drogę asfaltową. Ładny dzień, choć wiatr momentami silny, a na Jurze przeciwny. 
 
Wola Mokrzeska

Przed Św. Anną

Podlesie w gm. Lelów

Gródek - lokalna stolica letniskowa

Giebło

Chruszczobród


Trasa:

Dystans153.03 km Czas07:44 Vśrednia19.79 km/h VMAX38.69 km/h Podjazdy792 m
Włoszczowskie eksploracje
Kategoria >100 km, Krasice

W powietrzu czuć było koniec wakacji, jaskółki przesiadywały masowo na drutach. Eksplorowałem kilka razy drogi, na których zrywałem po kilkaset pajęczyn. Co ciekawe, wcale nie miały złej nawierzchni, jak na leśne drogi gospodarcze. Znalazłem też pierwsze kurki w sezonie, pomimo strasznej suszy w lesie. Dzień z idylliczną pogodą zakończyły nagłe biegunki. Dwa dni wcześniej skusiłem się na kilka lodów na raz. Teraz przyszła kara, bolesna, spodziewana. Mimo to zdążyłem wrócić przed pełną ciemnością. Czułem się jak zwykle we Włoszkowskiem, czyli jak na Podlasiu. Z tą różnicą, że drogi dużo lepsze :)
Po raz pierwszy dotarłem do Sadów, Pągowa, Łazowa, Odrowąża, Jakubowic, Eliaszówki, Januszewic, Komorników, Rzewuszyc, Komparzowa i Jeżowic. Uff, sporo tego się zebrało. Źle poczułem się w Kluczewsku. Z bólu jechałem na pamięć i potem musiałem się wracać ale przynajmniej znalazłem dobre miejsce na półgodzinną defekację. Po minięciu Kurzelowa i dotarciu do Jeżowic, zaliczyłem za wsią ostatnie chwile męki, a potem jechałem już szybkim tempem do Krasic, by zdążyć przed ciemnością. 

Przebijanie się z Milionowa

Jabłonka przed Cudkowem

Kościół w Borzykowej

Krowy w Sadach

Łazów. Dom na sprzedaż

Dwór w Odrowążu

Kościół w Niedośpielinie. Zgrabny, byłem tu drugi raz w życiu.

Wielgomłyny

Pilica za Kurzelowem

Upał w Kluczewsku

Przerwa  w Kurzelowie

Trasa:


Dystans137.12 km Czas07:02 Vśrednia19.50 km/h VMAX46.62 km/h Podjazdy1189 m
Do Krasic i Mstowa przez Glinianą Górę
Kategoria >100 km, Krasice

Przez Sączów, Brudzowice, Glinianą Górę, Poraj i Zrębice do Krasic. A potem - już na lekko - eksploracje mstowskie, w tym rejonu cmentarza cholerycznego u stóp Dobrej Góry, dojazd do Jaskrowa i powrót przez Małusy u stóp Dupnicy do Krasic. Pogodnie, upalnie niemal, wszystkie nowości/zdziwienia na zdjęciach:

Z Glinianej Góry na Koziegłówki

W Miłości

Nad zbiornikiem Poraj

W drodze do Biskupic

Zrębickie dożynki

Mstów stolicą Dożynek Powiatowych!

W drodze na Jaskrów, cmentarz choleryczny

Trasa:


Dystans118.50 km Czas06:19 Vśrednia18.76 km/h VMAX53.44 km/h Podjazdy1086 m
Tour de Altes Reich, dzień 17: Szlakiem sławnych ludzi

Nad ranem w dobry nastrój wprawia mnie cudowna zabudowa otoczonego murami obronnymi miasteczka Sesslach, a mapa Freytag&Berndt zaleca także wizytę w maleńkim Ummerstadt. W tym mikromiasteczku (500 mieszkańców) wszystkie domy są szachulcowe a na ulicach nie ma żywego ducha. Należy zresztą ono już do Turyngii, choć główny cel dnia – Coburg – wymusza na mnie powrót do Bawarii (chociaż Coburg historycznie należy do Turyngii to mieszkańcy wybrali w 1945 roku Bawarię i uniknęli wcielenia do NRD). Coburg jest tego wart. Brytyjskie lotnictwo wspaniałomyślnie oszczędziło miasto księcia Alberta, nepotyzm miewa pozytywne skutki. Miasto jest urocze, ma przepiękny renesansowy ratusz i po raz pierwszy od Erfurtu znajduję czynny kranik z trinkwasser!

Coburg jest punktem zwrotnym, stąd - przez wagnerowskie Bayeruth (które mam czas eksplorować na rowerze czekając na przesiadkę) ruszam na Weiden. To pożegnalny odcinek niemieckimi kolejami. Znakomity portal Deutsche Bahn odradził mi podróż przez Norymbergę (absurdalnie wysoka frekwencja), wylądowałem więc w Górnym Palatynacie. Nie wypada przemilczeć znakomitych zwyczajów DB, czyli zawsze działających, specjalnie dostosowanych wind dla rowerów na każdym dworcu i zapowiadaniu przed każdym przystankiem z której strony będzie peron. Danke, DB!

Dzień kończę w padającym deszczu i ze świadomością, że w najbliższych dniach będzie tylko gorzej. Czas opuścić Niemcy i Górny Palatynat. O zmierzchu melduję się na kempingu La Provence u stóp Mariańskich Łaźni. Właściciele są bardzo sympatyczni a cena – jak na położenie - przystępna. Gdy biorę gorący prysznic moim jedynym zmartwieniem jest pęknięta szprycha. Tak, kolejna. Padła tuż przed granicą niemiecko-czeską. To czwarta szprycha w odstępie niecałych dwóch miesięcy, która poszła w tym samym kole. Po powrocie do Polski pozbędę się w tym kole wszystkich szprych. Urlop nie polega na tym by nerwowo wpatrywać się w obręcze.


Urocze, w całości otoczone murami Sesslach, od rano kipiało życiem z powodu jarmarku.

W ujmującym Ummerstadt nie było żywego ducha. 

Coburg - miasto księcia Alberta (tego od królowej Wiktorii), przodka JKM Karola III

Kapitalny ratusz

Pomnik Albercika na rynku koburskim (tu też jakiś festyn, utrapienie z tymi świętami kiełbasy)

Chmurny deptak w Bayreuth

Spotkanie z wujkiem Wagnerem

Górny Palatynat we mgle. Było mi trochę szkoda, że to już koniec tej niezwykłej podróży.

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/41986676