Wpisy archiwalne w kategorii

>100 km

Dystans całkowity:81694.69 km (w terenie 19.90 km; 0.02%)
Czas w ruchu:3737:45
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:78.22 km/h
Suma podjazdów:513206 m
Liczba aktywności:607
Średnio na aktywność:134.59 km i 7h 03m
Więcej statystyk
Dystans170.62 km Czas08:50 Vśrednia19.32 km/h VMAX38.32 km/h Podjazdy413 m
Tour de Mazovia, dzień 11: Ranczo Wilkowyje

Nad ranem zostawiłem bagaż i spakowany namiot w depozycie (Cichostów) i pojechałem na lekko, zanim piekielny upał mnie nie spowolni, do pałacu w Jabłoni i do Parczewa. Dalej już jechałem z bagażem. Lampa była straszliwa, musiałem co jakiś czas przystawać w cieniu. Kebab skonsumowałem w Łukowie, Nocleg przypadł na Nowodwór (niezłe miejsce) w gminie Siennica. Na tytułowe "Ranczo" trafiłem przypadkiem w wiosce Jeruzal, poznałem sławną ławeczkę a potem zobaczyłem opisy. Trzeba przyznać, że wioska przygotowana na turystów (lody, kebab, tablice informacyjne). 

Poranek w Lubelskiem

Jabłoń, pałac

Radzyń Podlaski

Łuków, klasztor

Siedlce, ratusz

Jeruzal, sławne ławeczki z "Rancza"

Siennica, klasztor (nareszcie chłodno!)

trasa:
Dystans191.71 km Czas09:56 Vśrednia19.30 km/h VMAX37.40 km/h Podjazdy545 m
Tour de Mazovia, dzień 9: Pogranicze podlasko-mazowieckie

Dzień mieszany, tzn. zrobiłem kółko na lekko zostawiając depozyt we wsi Przewóz Nurski. Wysokie Mazowieckie zrobiło na mnie pozytywne wrażenie: czysto i bogato, przejeżdżałem tuż obok Mlekovity. Z kolei na drodze do Sokołowa mijały mnie co jakiś czas świnki w ciężarówkach... Nabrałem przekonania, że wędliny "Sokołów" są faktycznie świeże... Nie był to dzień pełny wrażeń, problemy sprawił jedynie nocleg, ale w końcu rozbiłem się w lesie przed wsią Rzeszotków. 

Słoneczny poranek w Morzyczynie

Nur, rynek

Wysokie Mazowieckie, rynek

Czyżew

Sterdyń, ładny pałac

Sokołów Podlaski, rynek

Patrykozy - pocałowałem prywatną klamkę, szkoda, bo pałac śliczny...

trasa:
Dystans164.85 km Czas08:12 Vśrednia20.10 km/h VMAX46.40 km/h Podjazdy302 m
Tour de Mazovia, dzień 7: Złe dobrego początki

Po szalonym rajdzie obudził mnie rano ból głowy, a za oknem chmury. W tych nieciekawych warunkach zrobiłem pętlę dookoła Zbiornika Zegrzyńskiego. Zdziwił mnie trochę widok plażowiczów (pełne zachmurzenie, kurtyna wody z popuszczającej chmury tuż obok) a tymczasem ledwo przetrwałem odcinek drogi 631 (potężny ruch) i skierowałem się na Radzymin, a zaczęło przebijać się słońce. Trafił się nawet tirowiec co mi pierwszeństwa ustąpił! Serię cudów zakończył tani i dobry kebab w... Wołominie. 

Typowo mazowiecka droga dojazdowa do wsi - czas zatrzymał się tu 50 lat temu... (gmina Brańszczyk)


Wyszków

Zatory, pałac

Serock

Radzymin - podwarszawska bieda

Kobyłka - i stało się słońce, nic dziwnego, bazylika jest przepiękna. Barok najwyższej próby. 

trasa:

Dystans191.74 km Czas10:03 Vśrednia19.08 km/h VMAX49.88 km/h Podjazdy643 m
Tour de Mazovia, dzień 4: Od pecha po szczęście

Plany zakładały podjazd pociągiem z Olsztyna do Szczytna i pętelkę wokół tego miasta. Niestety przez zawirowania dnia poprzedniego, nie zdążyłem przybyć pod dworzec Olsztyn Główny na 8:25 (następny pociąg był o 14). Później było juz lepiej, trasa przez Puszczę Ramucko-Napiwodzką była ciekawsza niż myślałem. W Szczytnie na ulicy Kasprowicza (chyba) zjadłem dobry obiad, zaś nocleg zgodnie z pierwotnym planem udało mi się zorganizować na ulubionych Kurpiach :)

Wrzesina - prawdziwie warmiński początek dnia

Olsztyn - pseudostarówka, ale był kranik z pitną wodą (szok)

Puszcza Napiwodzko-Ramucka miała trochę klimatu tajgi

Zgniłocha - zabudowa wsi

Szczytno - prawie cała starówka na jednym zdjęciu...

Klon

Wielbark

Kurpie - rzeka Omulew

trasa:
Dystans160.44 km Czas08:29 Vśrednia18.91 km/h VMAX49.04 km/h Podjazdy969 m
Tour de Mazovia, dzień 3: Od wolnego startu po emocje w końcówce

Jeśli o drogi chodzi - najgorsze wspomnienia warmińsko-mazurskie odżyły. Piachowo-brukowy horror, dużo interwałów. Na koniec tego dnia pełnego emocji (totalnie rozkopana Nidzica!) dorwała mnie potężna, niespodziewana i niezapowiadana ulewa, akurat w Gietrzwałdzie. Ciężka końcówka zakończyła się kluczeniem po piaskowych drogach okolic wsi Rentyny i noclegiem w lesie.

Dzierzgowo - dobre miejsce na śniadanie

Rzeka Orzyc

Dowód na polskość pd. Mazur

Nidzica, zamek

Mazurska zabudowa wsi

Olsztynek, rynek

Ostróda, zamek

Gietrzwałd - już na Warmii

trasa:
Dystans136.26 km Czas06:30 Vśrednia20.96 km/h VMAX42.00 km/h Podjazdy843 m
SprzętMerida Drakar
Oppelner Schlesien: Ausflug nach Lublinitz

Tuż za Prudnikiem tragedia dętkowa. Nie miałem klucza "15", a okazał się niezbędny do zdjęcia koła w rowerze M. Po odprowadzeniu M. na stację jechałem więc treningowo. Z planowanej majówki w Mosznej nic nie wyszło. Odcinek Opole - Ozimek tragiczny: zakazy dla rowerów, absurdalne "ścieżki" wiodące do lasu lub wymagające przejazdu przez podwójną ciągłą. Odcinek przez Kolonowskie i Zawadzkie do Lublińca sprinterski. Zdążyłem na pociąg o 18:23. 

Biała (Zülz)

Opole (Oppeln)


Meta na Wolce w Chorzowie

mapa:

Dystans124.89 km Czas07:11 Vśrednia17.39 km/h VMAX43.40 km/h Podjazdy1157 m
SprzętMerida Drakar
Oppelner Schlesien: Ausflug nach Neustadt

Upalnie, duży ruch na drodze Zawadzkie - Jemielnica. Tamże msza po niemiecku. Oczywiście problemy żołądkowe były obecne aż do Sankt Annaberg. Obiad w Głogówku. 

Lubliniec, rynek

Sanktuarium św. Anny

Głogówek (Oberglogau), rynek

Prudnik (Neustadt)

mapa:
Dystans133.64 km Czas04:55 Vśrednia27.18 km/h VMAX50.90 km/h Podjazdy870 m
Pętla Siewiersko-Świerklaniecka
Kategoria >100 km, trening

Po raz pierwszy od dawna na szosie. Po wczorajszym piekle błotnym i jeździe na Drakarze z dużą sakwą (łącznie 25 kg wagi) czułem się jak na rowerze ze styropianu :)  Poza koniecznością regulacji siodła, obyło się bez awarii. Piękna pogoda, więc trening trochę przedłużyłem (do Świerklańca i na Kopiec Powstańców w Piekarach).

Nad Pogorią

Siewierz na szosie (po latach)

Świerklaniec, Mauzoleum

Piekary, Kopiec Powstańców Śląskich

mapka:
Dystans166.92 km Czas07:39 Vśrednia21.82 km/h VMAX40.82 km/h Podjazdy526 m
W widłach Wisły i Sanu

Powrót po płaskim do domu - wróć! - na stację Ropczyce-Witkowice. To była już na pewno ostatnia w tym roku eskapada "Karolinką". Tym razem pociąg zepsuł się dwa razy i czekał 30' pod Krakowem aż usuną awarię towarowego (odcinek na Krzeszowice). Zanim dotarłem do przygód kolejowych jechałem przez płaskie, pozbawione atrakcji tereny tarnobrzeskie. Nie było na czym oka zawiesić, choć przynajmniej asfalty były nienaganne. Spodobały mi się szczególnie odcinki Stale - Nowa Dęba (przez lasy i przy stawach rybnych) oraz Komorów - Kamionka (nowa nawierzchnia i spokój). W samych Ropczycach zabawna sytuacja: jakieś 7-8 knajp i wszystkie zarezerwowane na komunie. Uratował mnie bar Misz-Masz :)

Modliborzyce, synagoga

W widłach Sanu

Tarnobrzeg-Wielowieś

Nowa Dęba, ratusz...

Sanktuarium MB Leśnej w Ostrowach Tuszowskich

Ropczyce, rynek

mapka:
Dystans132.77 km Czas06:30 Vśrednia20.43 km/h VMAX44.80 km/h Podjazdy1027 m
SprzętMerida Drakar
Jaworzno-Jura-Chorzów
Kategoria >100 km, blisko domu

Rano warstwa chmur i dość chłodno. Od Niegowonic nieśmiałe słońce. Jadąc przez Zendek zdążyłem jeszcze do serwisu (z pedałem). 

Pustynia Błędowska z Czubatki

Skałbania

Chruszczobród

Podwarpie, moja ulubiona chałupa (tylko ta blacha szpeci)

Sączów od Ożarowic

mapka: