Wpisy archiwalne w kategorii
>100 km
Dystans całkowity: | 88339.05 km (w terenie 19.90 km; 0.02%) |
Czas w ruchu: | 4115:10 |
Średnia prędkość: | 19.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.22 km/h |
Suma podjazdów: | 579834 m |
Liczba aktywności: | 659 |
Średnio na aktywność: | 134.05 km i 7h 04m |
Więcej statystyk |
Dystans118.95 km Czas05:57 Vśrednia19.99 km/h Podjazdy838 m
SprzętMerida Drakar
Do źródeł Brynicy i Małej Panwi
Pierwsza w roku setka obfitowała w zaskoczenia, ale był to oczywisty czar wypadu krajoznawczego. U Pogorii Trzeciej obserwowałem rara avis rodzimej motoryzacji - pięknie utrzymaną syrenkę, jadącą raźnie i radośnie po szosie. Tyle lat minęło od zakończenia produkcji, świat tak bardzo się zmienił a ja żałowałem, że nie zdążyłem jej uwiecznić.
Kolejne uniesienia przeżywałem już w pejzażach Progu Woźnickiego. Pod Pińczycami powitały mnie trele skowronków. Ganiały się po skibach, a najbardziej stęsknione wiosny darły się już spod nieboskłonu. Odgłosy radosnych treli powtórzyły się także pod Krusinem. Bliżej GOP-u skowronki jeszcze nie zawitały, czyżby przyczyną było zbyt rachityczne rolnictwo okolic konurbacji?
Ostatnim wrażeniem, tym razem przykrym, był stan źródlisk Brynicy i Małej Panwi. Te pierwsze cofnęły się o kilkaset metrów, drugie zanikły całkiem w pierwotnej lokalizacji. Może by tak przedsięwziąć ekspedycję w poszukiwaniu źródeł Małej Panwi? Oficjalny punkt wypływu już dawno nieaktualny...
Czeka nas niebywała susza, gruntówki na polach w całości przejezdne, nawet jazda po bezdrożach znośna. O tej porze ziemia powinna być wielką gąbką a przypomina wymiętą, starą podeszwę.

Gzichów - przedwiośnie po bezzimiu

Sensacya - nowy asfaltus w Kazimierzówce, przed kulminacją pierwszego garbu Progu Woźnickiego

Żródło Małej Panwi - susz, posusz, pustynia
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31953812
Pierwsza w roku setka obfitowała w zaskoczenia, ale był to oczywisty czar wypadu krajoznawczego. U Pogorii Trzeciej obserwowałem rara avis rodzimej motoryzacji - pięknie utrzymaną syrenkę, jadącą raźnie i radośnie po szosie. Tyle lat minęło od zakończenia produkcji, świat tak bardzo się zmienił a ja żałowałem, że nie zdążyłem jej uwiecznić.
Kolejne uniesienia przeżywałem już w pejzażach Progu Woźnickiego. Pod Pińczycami powitały mnie trele skowronków. Ganiały się po skibach, a najbardziej stęsknione wiosny darły się już spod nieboskłonu. Odgłosy radosnych treli powtórzyły się także pod Krusinem. Bliżej GOP-u skowronki jeszcze nie zawitały, czyżby przyczyną było zbyt rachityczne rolnictwo okolic konurbacji?
Ostatnim wrażeniem, tym razem przykrym, był stan źródlisk Brynicy i Małej Panwi. Te pierwsze cofnęły się o kilkaset metrów, drugie zanikły całkiem w pierwotnej lokalizacji. Może by tak przedsięwziąć ekspedycję w poszukiwaniu źródeł Małej Panwi? Oficjalny punkt wypływu już dawno nieaktualny...
Czeka nas niebywała susza, gruntówki na polach w całości przejezdne, nawet jazda po bezdrożach znośna. O tej porze ziemia powinna być wielką gąbką a przypomina wymiętą, starą podeszwę.

Gzichów - przedwiośnie po bezzimiu

Sensacya - nowy asfaltus w Kazimierzówce, przed kulminacją pierwszego garbu Progu Woźnickiego

Żródło Małej Panwi - susz, posusz, pustynia
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31953812
Dystans107.22 km Czas04:54 Vśrednia21.88 km/h Podjazdy823 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Płaskowyż Twardowicki (15/2019)
Tłumy nad Pogoriami i nad Rogoźnikiem. Ciepło i miejscami nieco wietrznie, ale w granicach normy. Zdenerwowały mnie po raz kolejny te 10-centymetrowe progi w Ożarowicach, przy lotnisku, na tzw. ścieżce rowerowej nad A1. To jest zwyczajnie żart. Jezdna celowo megawąska a trakt betonobruku szeroki i odwalony po mogolsku (bez urazy Mongolio!). Kiedyś tak przyjemnie się tu jechało, teraz przyszedł postęp niczym dżuma po renesansie karolińskim.
To już definitywnie zakończenie regularnego sezonu rowerowego. Udało mi się osiągnąć wszystkie cele. Tym razem motywem przewodnim była jakość. I w porównaniu z rokiem poprzednim (wyjątkowo ilościowym, bo jubileuszowym) było oczywiście trudniej. Wielokrotnie trudniej. W skali roku będzie prawie 6000 km mniej, ale za to mam już ustanowiony nowy rekord przewyższeń - mój rekord wszech czasów. Właśnie przekroczyłem kosmiczną wartość 200 000 metrów przewyższenia w roku. Uff... Sprawiony w tym roku nowy napęd w Focusie już ledwo daje radę, starłem w nim łącznie 5 kompletów klocków! Do tego trzeba doliczyć startych od nówki do zera 5 opon + niemal zgon z wycieńczenia w Andorze :) To było szaleństwo. Czas na pisanie relacji z wyprawy i uzupełnianie bilansu czytelniczego. Rok jakości zobowiązuje. Celem na koniec roku jest przekroczenie limitu 30 książek przeczytanych w roku oraz spisanie przynajmniej 100 stron relacji z wyprawy. Za dwa tygodnie meteorologiczna zima, czas na sen zimowy.

Będzin

Pogoria IV - tłumy

Przeczyce

Na płaskowyżu

Widok listopadowy z Dziewiczej Góry

Między Łubiankami a Siemonią
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31480007
Tłumy nad Pogoriami i nad Rogoźnikiem. Ciepło i miejscami nieco wietrznie, ale w granicach normy. Zdenerwowały mnie po raz kolejny te 10-centymetrowe progi w Ożarowicach, przy lotnisku, na tzw. ścieżce rowerowej nad A1. To jest zwyczajnie żart. Jezdna celowo megawąska a trakt betonobruku szeroki i odwalony po mogolsku (bez urazy Mongolio!). Kiedyś tak przyjemnie się tu jechało, teraz przyszedł postęp niczym dżuma po renesansie karolińskim.
To już definitywnie zakończenie regularnego sezonu rowerowego. Udało mi się osiągnąć wszystkie cele. Tym razem motywem przewodnim była jakość. I w porównaniu z rokiem poprzednim (wyjątkowo ilościowym, bo jubileuszowym) było oczywiście trudniej. Wielokrotnie trudniej. W skali roku będzie prawie 6000 km mniej, ale za to mam już ustanowiony nowy rekord przewyższeń - mój rekord wszech czasów. Właśnie przekroczyłem kosmiczną wartość 200 000 metrów przewyższenia w roku. Uff... Sprawiony w tym roku nowy napęd w Focusie już ledwo daje radę, starłem w nim łącznie 5 kompletów klocków! Do tego trzeba doliczyć startych od nówki do zera 5 opon + niemal zgon z wycieńczenia w Andorze :) To było szaleństwo. Czas na pisanie relacji z wyprawy i uzupełnianie bilansu czytelniczego. Rok jakości zobowiązuje. Celem na koniec roku jest przekroczenie limitu 30 książek przeczytanych w roku oraz spisanie przynajmniej 100 stron relacji z wyprawy. Za dwa tygodnie meteorologiczna zima, czas na sen zimowy.

Będzin

Pogoria IV - tłumy

Przeczyce

Na płaskowyżu

Widok listopadowy z Dziewiczej Góry

Między Łubiankami a Siemonią
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31480007
Dystans129.05 km Czas05:51 Vśrednia22.06 km/h VMAX45.46 km/h Podjazdy894 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Złote łany brzóz
To była 101. rocznica odzyskania niepodległości. I cóż? Ano, złote łany brzóz. Warto napomknąć, że brzoza niektórym polskim patriotom kojarzyła się złowrogo:
Jadę, ot w pochodzie, i przypominam: znałem takiego malarza-patriotę. Ach, powiadał on, jak ja nienawidzę tych "rosyjskich brzóz i topoli" w motywach! Ja bym, powiada, wyrąbał u nas wszystkie brzozy i topole - pisał Józef Mackiewicz.
Z Mackiewiczem łączy mnie patriotyzm pejzażu, a każdy patriota pejzażu brzozy kocha. To one dają nam resztki kolorów w listopadzie. Wespół z modrzewiami. Proweniencja tych ohydnych modrzewi jest jeszcze bardziej podejrzana - toć chaty Sybiraków jeno z modrzewi powstawały. To są dopiero antypolskie konotacje!
Tak więc ten antypolski duet zdominował moje zdjęcia - o zgrozo! - dokumentujące rajdzik przez prapolskie, odwiecznie małopolskie dziedziny Jury Środkowej (Pasmo Smoleńsko-Niegowonickie). Gościńce były czasem wilgotne, chmury tylko raz po raz dopuszczały do głosu promienie słońca:
Gdzieniegdzie domki szpeciły z poddasza.
To Polska!... Polska!... To Ojczyzna nasza! - parafrazując tego starego Ukraińca, Fredrę.
Ja zaś, korzystając z nostalgicznych resztówek jesieni, wspiąłem się na wzgórze Grochowcem Wielkim zwane i tym samym odbyłem ostatni w roku cyklotrek. A kto był pierwszym Polakiem w tej najszlachetniejszej z dyscyplin? Chyba Kazimierz Nowak...
Dopiero gdy dobiłem do Dąbrowy Górniczej, chmury zaczęły się rozstępować. Końcówkę na Szląsku odbywałem już przy bezchmurnym, czystym niebie.

Jesienny Krążek

Kwaśniów Górny

W drodze do Ryczowa - skrzą się złotem brzozy i modrzewie

W okolicach Ruskich Gór

Ryczowski "złoty róg":
A dołem, dołem jak wzrok sięgnąć może,
Złocistych brzóz kołysze się morze - parafrazując Fredrę

Widok na Ruskie Góry. Tak, tak - ruskie...

Widok z Grochowca na Ruskie Góry. Tu było imperium; rosyjskie... Do granicy stąd jeszcze daleko było, gdzie tam Brynica...
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31446569/edit
To była 101. rocznica odzyskania niepodległości. I cóż? Ano, złote łany brzóz. Warto napomknąć, że brzoza niektórym polskim patriotom kojarzyła się złowrogo:
Jadę, ot w pochodzie, i przypominam: znałem takiego malarza-patriotę. Ach, powiadał on, jak ja nienawidzę tych "rosyjskich brzóz i topoli" w motywach! Ja bym, powiada, wyrąbał u nas wszystkie brzozy i topole - pisał Józef Mackiewicz.
Z Mackiewiczem łączy mnie patriotyzm pejzażu, a każdy patriota pejzażu brzozy kocha. To one dają nam resztki kolorów w listopadzie. Wespół z modrzewiami. Proweniencja tych ohydnych modrzewi jest jeszcze bardziej podejrzana - toć chaty Sybiraków jeno z modrzewi powstawały. To są dopiero antypolskie konotacje!
Tak więc ten antypolski duet zdominował moje zdjęcia - o zgrozo! - dokumentujące rajdzik przez prapolskie, odwiecznie małopolskie dziedziny Jury Środkowej (Pasmo Smoleńsko-Niegowonickie). Gościńce były czasem wilgotne, chmury tylko raz po raz dopuszczały do głosu promienie słońca:
Gdzieniegdzie domki szpeciły z poddasza.
To Polska!... Polska!... To Ojczyzna nasza! - parafrazując tego starego Ukraińca, Fredrę.
Ja zaś, korzystając z nostalgicznych resztówek jesieni, wspiąłem się na wzgórze Grochowcem Wielkim zwane i tym samym odbyłem ostatni w roku cyklotrek. A kto był pierwszym Polakiem w tej najszlachetniejszej z dyscyplin? Chyba Kazimierz Nowak...
Dopiero gdy dobiłem do Dąbrowy Górniczej, chmury zaczęły się rozstępować. Końcówkę na Szląsku odbywałem już przy bezchmurnym, czystym niebie.

Jesienny Krążek

Kwaśniów Górny

W drodze do Ryczowa - skrzą się złotem brzozy i modrzewie

W okolicach Ruskich Gór

Ryczowski "złoty róg":
A dołem, dołem jak wzrok sięgnąć może,
Złocistych brzóz kołysze się morze - parafrazując Fredrę

Widok na Ruskie Góry. Tak, tak - ruskie...

Widok z Grochowca na Ruskie Góry. Tu było imperium; rosyjskie... Do granicy stąd jeszcze daleko było, gdzie tam Brynica...
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31446569/edit
Dystans151.78 km Czas06:57 Vśrednia21.84 km/h VMAX48.87 km/h Podjazdy1283 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Próg Woźnicki listopadową porą
Złapała mnie w sobotę wieczorem wena pisarska i puściła dopiero po północy. Tym samym wystartowałem z opóźnieniem i mocno zniechęcony, by nie rzec zły (co odbiło się z początku na niezłym tempie). Na drogach panował imponujący bezruch. Na nieboskłonie wprost przeciwnie - przetaczały się hordy chmur o iście złowróżbnym wyglądzie. Na będzińskiej Nerce było tak fantastycznie pusto, że zrobiłem rundkę honorową.
Pomysł na Próg Woźnicki był awaryjny, ale prowizorki bywają udane. Tak bardzo ciągnęło mnie na główny grzbiet garbu, że znowu haniebnie złamałem przepisy przekraczając jedynkę w drodze na Wylągi. Cóż, uwielbiam klimat tutejszej drogi i jej historyczne położenie na krańcach Księstwa Siewierskiego. Od Mzyk rozpoczęły się jednak moje zmagania z halnym. Bywał bardzo upierdliwy, jak on to ma w zwyczaju. W drodze powrotnej zahaczyłem jeszcze o Sadowie i Rogoźnik.

W kilku miejscach magicznie nad Czwórką

W Siewierzu odsłaniają fortyfikacje bastionowe

Droga Mzykowska - jedna z moich ulubionych

Stolica mezoregionu :)

Dokręcanie przewyższenia na Buczynie...
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31412801
Złapała mnie w sobotę wieczorem wena pisarska i puściła dopiero po północy. Tym samym wystartowałem z opóźnieniem i mocno zniechęcony, by nie rzec zły (co odbiło się z początku na niezłym tempie). Na drogach panował imponujący bezruch. Na nieboskłonie wprost przeciwnie - przetaczały się hordy chmur o iście złowróżbnym wyglądzie. Na będzińskiej Nerce było tak fantastycznie pusto, że zrobiłem rundkę honorową.
Pomysł na Próg Woźnicki był awaryjny, ale prowizorki bywają udane. Tak bardzo ciągnęło mnie na główny grzbiet garbu, że znowu haniebnie złamałem przepisy przekraczając jedynkę w drodze na Wylągi. Cóż, uwielbiam klimat tutejszej drogi i jej historyczne położenie na krańcach Księstwa Siewierskiego. Od Mzyk rozpoczęły się jednak moje zmagania z halnym. Bywał bardzo upierdliwy, jak on to ma w zwyczaju. W drodze powrotnej zahaczyłem jeszcze o Sadowie i Rogoźnik.

W kilku miejscach magicznie nad Czwórką

W Siewierzu odsłaniają fortyfikacje bastionowe

Droga Mzykowska - jedna z moich ulubionych

Stolica mezoregionu :)

Dokręcanie przewyższenia na Buczynie...
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31412801
Dystans118.14 km Czas06:21 Vśrednia18.60 km/h VMAX57.41 km/h Podjazdy2297 m
Temp.21.0 °C SprzętFocus Arriba 4.0
Beskid Śląski
To była ostania górska setka w tym roku. Za tydzień będzie tu już całkiem bez liści. No i o 17. będzie już ciemno :(
Wypadało zakończyć rdzeń tegorocznego sezonu jakimś mocniejszym akcentem. Wybór padł Beskid Śląski. Zaliczyłem w tym sezonie porządne podjazdowe monografie Beskidów Małego, Żywieckiego i Makowskiego; wypadało uczcić osobnym monograficznym wypadem także Beskid Śląski. Trasa obfitowała w podjazdy: Kubalonka, Jaworzynka, Przeł. Zwardońska, Przeł. Rupienka, Przeł. Koniakowska, Ochodzita, Tyniok (wjazd na sam wierzchołek z Kamesznicy - niezły wycisk), Stecówka, Salmopol.
Na Stecówce wygrałem wyścig z elektrykiem (mogłem mieć zawał, ale prowokował), na Salmopolu z jakimś kiepskim kolarzem. Po raz pierwszy byłem w pustelni (remontowanej aktualnie) pod Siwoniowskim Wierchem i zdobyłem go w cyklotreku. Zjazd z Ochodzitej uświadomił mi jak wiele przeszły w tym roku moje hamulce i poczułem strach...
Najzimniej było na Trójstyku, w gratisie też zerowa widoczność. Potem było już ciepło i widokowo. Resztki kolorów zapewniały brzozy i wierzby iwe. W odwodzie natury pozostają już tylko modrzewie, potem nastąpi mroczne półrocze.

Kubalonka

Wjazd w mgielny horror przed Trójstykiem

W dolinie Rupienki, przed atakiem na Siwoniowski

Nostalgiczna kapliczka, pustelnia ani trochę

Na szczycie Siwoniowskiego - droga graniczna

Kopia ujęcia z wiosny - jest czas smutny, był radosny

W tym miejscu na asfalcie jest napis "UPS..." 20% to nigdy nie wiadomo: dużo czy mało. Mnie przekonał widoczek :)

Zamek pod nieobecność gospodarza

Podjazdowy finał. Szokujące jest to, że po jakichś 2 km zjazdu do Szczyrku zaczyna się nowy, równiutki asfalt! Chyba będzie trzeba się za rok częściej salmopolić
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31378699
https://ridewithgps.com/routes/31378728
Wypadało zakończyć rdzeń tegorocznego sezonu jakimś mocniejszym akcentem. Wybór padł Beskid Śląski. Zaliczyłem w tym sezonie porządne podjazdowe monografie Beskidów Małego, Żywieckiego i Makowskiego; wypadało uczcić osobnym monograficznym wypadem także Beskid Śląski. Trasa obfitowała w podjazdy: Kubalonka, Jaworzynka, Przeł. Zwardońska, Przeł. Rupienka, Przeł. Koniakowska, Ochodzita, Tyniok (wjazd na sam wierzchołek z Kamesznicy - niezły wycisk), Stecówka, Salmopol.
Na Stecówce wygrałem wyścig z elektrykiem (mogłem mieć zawał, ale prowokował), na Salmopolu z jakimś kiepskim kolarzem. Po raz pierwszy byłem w pustelni (remontowanej aktualnie) pod Siwoniowskim Wierchem i zdobyłem go w cyklotreku. Zjazd z Ochodzitej uświadomił mi jak wiele przeszły w tym roku moje hamulce i poczułem strach...
Najzimniej było na Trójstyku, w gratisie też zerowa widoczność. Potem było już ciepło i widokowo. Resztki kolorów zapewniały brzozy i wierzby iwe. W odwodzie natury pozostają już tylko modrzewie, potem nastąpi mroczne półrocze.

Kubalonka

Wjazd w mgielny horror przed Trójstykiem

W dolinie Rupienki, przed atakiem na Siwoniowski

Nostalgiczna kapliczka, pustelnia ani trochę

Na szczycie Siwoniowskiego - droga graniczna

Kopia ujęcia z wiosny - jest czas smutny, był radosny

W tym miejscu na asfalcie jest napis "UPS..." 20% to nigdy nie wiadomo: dużo czy mało. Mnie przekonał widoczek :)

Zamek pod nieobecność gospodarza

Podjazdowy finał. Szokujące jest to, że po jakichś 2 km zjazdu do Szczyrku zaczyna się nowy, równiutki asfalt! Chyba będzie trzeba się za rok częściej salmopolić
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31378699
https://ridewithgps.com/routes/31378728
Dystans166.13 km Czas08:50 Vśrednia18.81 km/h VMAX53.10 km/h Podjazdy2462 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Turikov Ziar
Dzień zaczął się specyficznie: najpierw poznałem ksywkę najładniejszej konduktorki Kolei Śląskich ("Smerfetka"), potem kierownika pociągu spisywała policja (oddał zgubę pasażerki, która - jak się okazało - jechała popełnić samobójstwo i zostawiła w domu list pożegnalny).
Po wysiadce w Milówce uświadomiłem sobie, że w weekendy pociąg nie kończy tu biegu, jadąc aż do Zwardonia. Nie było jednak sensu wracać do składu i dopłacać. W dolinie Soły powitała mnie temp. rzędu 5 stopni. Gdy dotarłem w okolice Lokczy, silny wiatr z południa zaczął mnie prześladować. Gdy wypoczywałem za Orawskim Podzamczem, mijała mnie przeszło 100-osobowa wycieczka rowerowa. Gdy przejechała ukryłem rower za stertą drewna i ruszyłem w cyklotrek na Turikov. Po drodze mijałem sporo podstarzałych kani, kilka podgrzybków, ale las był suchy. Po zejściu przyspieszyłem tempo i udało mi się przed zmierzchem osiągnąć Holę. Zrobiło się zimno, a od Orawskiej Leśnej wręcz lodowato, co dodatkowo podkręciło mi tempo. Po godz. 20 dotarłem do Ujsoł na nocleg.

Widok na Kubińską Halę z okolic Babina

Przeł. Prislop w jesiennych barwach

Widok z Orawskiego Podzamcza na Tatry Zachodnie

W drodze na Pribis

Widoki z podejścia na Turikov Ziar

Na szczycie Turikov Ziaru (852) był stary zręb, nieci już zarastający, ale zapewniający jeszcze piękne widoki na Góry Choczańskie

Widok na Wieliczną i Małą Fatrę

Droga 583 na Zazrivę

Widok z drogi na przeł. Hola
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31344296
Dzień zaczął się specyficznie: najpierw poznałem ksywkę najładniejszej konduktorki Kolei Śląskich ("Smerfetka"), potem kierownika pociągu spisywała policja (oddał zgubę pasażerki, która - jak się okazało - jechała popełnić samobójstwo i zostawiła w domu list pożegnalny).
Po wysiadce w Milówce uświadomiłem sobie, że w weekendy pociąg nie kończy tu biegu, jadąc aż do Zwardonia. Nie było jednak sensu wracać do składu i dopłacać. W dolinie Soły powitała mnie temp. rzędu 5 stopni. Gdy dotarłem w okolice Lokczy, silny wiatr z południa zaczął mnie prześladować. Gdy wypoczywałem za Orawskim Podzamczem, mijała mnie przeszło 100-osobowa wycieczka rowerowa. Gdy przejechała ukryłem rower za stertą drewna i ruszyłem w cyklotrek na Turikov. Po drodze mijałem sporo podstarzałych kani, kilka podgrzybków, ale las był suchy. Po zejściu przyspieszyłem tempo i udało mi się przed zmierzchem osiągnąć Holę. Zrobiło się zimno, a od Orawskiej Leśnej wręcz lodowato, co dodatkowo podkręciło mi tempo. Po godz. 20 dotarłem do Ujsoł na nocleg.

Widok na Kubińską Halę z okolic Babina

Przeł. Prislop w jesiennych barwach

Widok z Orawskiego Podzamcza na Tatry Zachodnie

W drodze na Pribis

Widoki z podejścia na Turikov Ziar

Na szczycie Turikov Ziaru (852) był stary zręb, nieci już zarastający, ale zapewniający jeszcze piękne widoki na Góry Choczańskie

Widok na Wieliczną i Małą Fatrę

Droga 583 na Zazrivę

Widok z drogi na przeł. Hola
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31344296
Dystans118.85 km Czas05:39 Vśrednia21.04 km/h Podjazdy923 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Okolice Wolbromia
Towarzyski wypad w okolice Wolbromia i zakończenie przeszło dwutygodniowej jurajskiej epopei (dotarliśmy na skraj Wyżyny Miechowskiej). Przy okazji grzybobranie przed Cieślinem, lody na rynku w Wolbromiu i walka z wiatrem na garbach w rejonie Poręby Dzierżnej i Jeżówki. Podjazd koleją na odcinku Wolbrom - DG Wschodnia (wiele stacji rozkopanych; podstawiony krótki, zatłoczony skład). Powrót ze Strzemieszyc przez Pogorię do domu już w pojedynkę (tempo treningowe). Trasa bez napinki, bo po dwóch tygodniach w ośrodku ZHP "Amonit" miałem już dość "świeżego powietrza"...

Tzw. Jaworzno, czyli w drodze na Bukowno

Pożydowska zabudowa rynku w Wolbromiu. W zasadzie są tu zarysy starówki, a sam rynek jak na standardy regionu zacny...

Wyżyna Miechowska - kocham...

Ziemie od wieków zasiedlone, czyli okolice Jeżówki

Zachód nad Pogorią
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31226655
https://ridewithgps.com/routes/31226668
Towarzyski wypad w okolice Wolbromia i zakończenie przeszło dwutygodniowej jurajskiej epopei (dotarliśmy na skraj Wyżyny Miechowskiej). Przy okazji grzybobranie przed Cieślinem, lody na rynku w Wolbromiu i walka z wiatrem na garbach w rejonie Poręby Dzierżnej i Jeżówki. Podjazd koleją na odcinku Wolbrom - DG Wschodnia (wiele stacji rozkopanych; podstawiony krótki, zatłoczony skład). Powrót ze Strzemieszyc przez Pogorię do domu już w pojedynkę (tempo treningowe). Trasa bez napinki, bo po dwóch tygodniach w ośrodku ZHP "Amonit" miałem już dość "świeżego powietrza"...

Tzw. Jaworzno, czyli w drodze na Bukowno

Pożydowska zabudowa rynku w Wolbromiu. W zasadzie są tu zarysy starówki, a sam rynek jak na standardy regionu zacny...

Wyżyna Miechowska - kocham...

Ziemie od wieków zasiedlone, czyli okolice Jeżówki

Zachód nad Pogorią
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31226655
https://ridewithgps.com/routes/31226668
Dystans170.55 km Czas08:03 Vśrednia21.19 km/h VMAX55.34 km/h Podjazdy1502 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Europejski Dzień bez Samochodu
Wypad w Dolinki Podkrakowskie w czasie przerwy "międzyjurajskiej". Cały dzień piękne, bezchmurne niebo. Duży tłok i zatory przy klasztorze w Czernej. Potem walka z wiatrem na garbach okolic Kosmolowa i Gołaczew. W rejonie Chechła odezwał się urodzinowy serniczek i torcik. Sześciokrotne udawanie się w krzaki było tego przykrym efektem. Na szczęście do Łaz uspokoiłem żołądek i szczęśliwie dotarłem do domu.

Myślachowice

Droga 791

Przy źródle św. Elizeusza

Racławice

Rejon wsi Kosmolów

Troks

Skałbania
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31253271
Wypad w Dolinki Podkrakowskie w czasie przerwy "międzyjurajskiej". Cały dzień piękne, bezchmurne niebo. Duży tłok i zatory przy klasztorze w Czernej. Potem walka z wiatrem na garbach okolic Kosmolowa i Gołaczew. W rejonie Chechła odezwał się urodzinowy serniczek i torcik. Sześciokrotne udawanie się w krzaki było tego przykrym efektem. Na szczęście do Łaz uspokoiłem żołądek i szczęśliwie dotarłem do domu.

Myślachowice

Droga 791

Przy źródle św. Elizeusza

Racławice

Rejon wsi Kosmolów

Troks

Skałbania
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31253271
Dystans142.22 km Czas06:36 Vśrednia21.55 km/h Podjazdy830 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Pętla Rabsztyńska
W ramach "dni jurajskich" zaliczyłem dojazd na geburstag w Jaworznie, a potem się ulotniłem by odbyć pętelkę w okolice Rabsztyna, Pazurka i Kluczy. Niebo było bezchmurne, drogi (z wyjątkiem okolic Olkusza) pustawe, to aż żal było siedzieć na imprezie... Celem ostatecznym był jednak powrót do Jaworzna.

Grodziec

Klimaty pogoriańskie

Velostrada

Jeden z moich ulubionych stadionów - Bukowno

Po raz enty w tym roku Olkusz

Drugi raz w tym roku w Rabsztynie

Bolesław
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31252940

Grodziec

Klimaty pogoriańskie

Velostrada

Jeden z moich ulubionych stadionów - Bukowno

Po raz enty w tym roku Olkusz

Drugi raz w tym roku w Rabsztynie

Bolesław
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31252940
Dystans121.33 km Teren1.70 km Czas06:34 Vśrednia18.48 km/h VMAX48.30 km/h Podjazdy1149 m
SprzętMerida Drakar
Eksploracja Garbu Tarnogórskiego
Wypad podjazdowy na Garb Tarnogórski. W pierwszą stronę przez GSD (po raz 15. w roku!) Pogorię, z powrotem przez Przeczyce i Płaskowyż. Kilka szutrowych, piachowych i kamienistych traktów. Po raz drugi w życiu zdobyty Łeverest i próba przejazdu Gościńcem Siewierskim. Na koniec ciężka przeprawa zielonym szlakiem z Toporowic do Najdziszowa (pokrzywy, tarniny, jazda w poprzek pól i łąk)

Grodziec

Łeverest

Gościniec Siewierski

Podwarpie

Na Płaskowyżu w okolicach szlaku zielonego
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31116353
Wypad podjazdowy na Garb Tarnogórski. W pierwszą stronę przez GSD (po raz 15. w roku!) Pogorię, z powrotem przez Przeczyce i Płaskowyż. Kilka szutrowych, piachowych i kamienistych traktów. Po raz drugi w życiu zdobyty Łeverest i próba przejazdu Gościńcem Siewierskim. Na koniec ciężka przeprawa zielonym szlakiem z Toporowic do Najdziszowa (pokrzywy, tarniny, jazda w poprzek pól i łąk)

Grodziec

Łeverest

Gościniec Siewierski

Podwarpie

Na Płaskowyżu w okolicach szlaku zielonego
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/31116353