Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2025

Dystans całkowity:1538.31 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:85:30
Średnia prędkość:17.99 km/h
Maksymalna prędkość:63.27 km/h
Suma podjazdów:16576 m
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:85.46 km i 4h 45m
Więcej statystyk
Dystans104.82 km Czas07:22 Vśrednia14.23 km/h VMAX54.75 km/h Podjazdy1889 m
Uyvar Eyaleti, dzień 3: Sandżak Bukabak
Kategoria >100 km, Uyvar Eyaleti

Cały dzień na obszarze Gór Szczawnickich, wchodzących kiedyś w skład tureckiej prowincji (wilajetu) Uyvar. Trudny i wymagający etap, obfitujący w zachwycające widoki, piękne wioski i ciszę. Wielki wezyr Fazil Ahmed Pasza wiedział co robi podbijając tę piękną krainę. Najpiękniejszy chyba mój dzień spędzony na Słowacji, a było tych dni całkiem dużo. Mnóstwo wrażeń, widoków, emocji i wyzwań. 

Wertykalna Bańska Szczawnica. Najciekawsza starówka Słowacji.

Podhorie

Perła gór szczawnickich. Ta najbardziej znana. Choć nie jedyna.

Przyjemne szczawnickie mozaiki łąk i lasów

Na skraju wulkanu Sitno

Wierzchołek Sitna

W drodze na Beluj

Wieś Badan. Zabudowa pamiętająca Wielkie Węgry.

Idylla Gór Szczawnickich

Nieustanne interwały

Jabłonowce. Wieś wyjątkowo malownicza i na uboczu.

Jeśli wrócę jeszcze do Pukańca, to w celu zakupu dżemu morwowego.

Zważywszy na skalę nasadzeń, pomysłodawcą musiał być bej sandżaku Bukabak, czyli turecki zarządca okręgu Pukańca. Jego w pełni zrozumiała miłość do owoców morwy czarnej dała Słowacji największe skupisko tych drzew w środkowej Europie. Wielka akcja nasadzeń musiała nastąpić gdzieś w okolicach 1670-1675 roku, po okrzepnięciu tureckiej władzy w tej okolicy. Po 1680 roku Turcy zaczęli tracić grunt pod nogami, a od bitwy wiedeńskiej nie myśleliby już wcale o inwestowaniu w te obszary. Drzewo to ma więc około 350 lat i nadal obficie owocuje... Takich drzew jest tu kilkadziesiąt, niemal czołgają się ze starości po ziemi.

Kto raz zobaczy i posmakuje oryginał nigdy już nie pomyli morwy czarnej z morwą białą. Intensywny smak kwaskowatych mandarynek, owoce eksplodujące wręcz sokiem. Nie da się tego absolutnie porównać z morwą białą, nawet najsmaczniejszą. To wyższa owocowa liga. Przestało mnie dziwić, że wino morwowe było tak cenione. Kilka owoców zebranych na nasiona sfermentowało mi w reklamówce i zarówno zapach jak i aromat były znakomite. Nie da się ich zrywać, trzeba zjadać wprost z drzewa, wtedy eksplodują w ustach i nie plamią wszystkiego na krwiście-czerwono. Drugą opcją jest wycinanie nożem tuż przy gałązce, ale szypułka jest tak krótka i gruba, że prościej je zjadać wprost z gałązek. Orzeźwiająca pychota!

Nad Hronem w Tlmacach.

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/52814131

Dystans138.24 km Czas09:48 Vśrednia14.11 km/h VMAX51.61 km/h Podjazdy2315 m
Uyvar Eyaleti, dzień 2: Środek Europy
Kategoria >100 km, Uyvar Eyaleti

Etap zaczął się w Soblówce sprintem na słowacki pociąg ruszający ze Zwardonia. Chciałem bilet na vlak do Vrutek a dostałem od słowackiej kierowniczki bilet na pociąg (idealna wymowa):) Jedyną dłuższą rozmowę miałem z autochtonem w Trnawej Horze. Przeglądałem gdzie jechać, a starszy Słowak takiej okazji nie przepuści do snucia rozmowy o życiu. Pan okazał się być w Krakowie i Wieliczce a w Polsce najbardziej cenić Jana Pawła II. Cóż to było za zaskoczenie... ;)

Generalnie dzień był ciągła jazdą przez góry z kulminacją na Skałce i największa atrakcją w postaci pięknie położonej Kremnicy, będącej jednym z tych mitycznych środków Europy. Największe atrakcje czekały mnie jednak już Górach Szczawnickich. Przeprawa do Mocziaru była trudna nawierzchniowo i przewyższeniowo, ale czułem się jak w środku dziczy. Później, po minięciu tej biednej, ale rdzennie słowackiej wioski, jeszcze długo nie mogłem wydostać się z plątaniny bukowych grzbietów zanim znalazłem dobre miejsce na biwak. 

Kremnica

Martin

W drodze na Sklene

Plątanina stokówek i grzbietów w Górach Kremnickich

Skałka

N rynku w Kremnicy

Malowniczo położone Nevolne

W stronę Trnawej Hory

Przez ostępy Gór Szczawnickich

Okolice Mocziaru i ładna, tajemnicza góra Sut' (718 m).

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/52813819
https://ridewithgps.com/routes/52814131


Dystans46.20 km Czas02:39 Vśrednia17.43 km/h Podjazdy604 m
Uyvar Eyaleti, dzień 1: Beskid Żywiecki
Kategoria Uyvar Eyaleti

Chmurno i wilgotno, ale kolejny niż genueński odpuszczał. Natrafiłem na sporo zalanych odcinków ddr i dróg. Na noclegu w Soblówce odkryłem, że zapomniałem zatyczek do uszu. 
Obiadek zjadłem w kebsie w Węgierskiej Górce. Nazajutrz czekał mnie dzień ciężkiej pracy fizycznej. 

Kiczora

DDR wzdłuż Soły

W Nieledwii

Rejon Sól-Kiczora

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/52813726

Dystans26.83 km Czas01:13 Vśrednia22.05 km/h Podjazdy220 m
Dystans115.49 km Czas06:25 Vśrednia18.00 km/h Podjazdy860 m
Morawy, dzień 6: Jiczyn, Štramberk, Hukvaldy, Ostrawa
Kategoria >100 km, Morawy 2025

Powrót do Polski a zarazem rowerowe pierwsze razy w Nowym Jiczynie, Štramberku i Hukvaldach. Udało mi się więc odwiedzić miejsca, które już dawno powinienem zaliczyć na rowerze. Zamek w Hukvaldach okazał się być w generalnym remoncie, niepotrzebnie się więc ładowałem na szczyt wzgórza.

Od Frydka jechałem czeskimi dedeerami i przyjemną końcówkę zwieńczyła mi potężna ulewa, którą przetrwałem pod okapem przejścia granicznego w Chałupkach. Mając czas do pociągu powrotnego dotarłem jeszcze do Olzy, by poeksplorować tutejsze ogrodnictwo (nie samym rowerem żyje człowiek). 

Droga do Štramberku

Nowy Jiczyn

Štramberk - boczne uliczki

Štramberk - rynek

Hukvaldy - zamek w remoncie

Między Ostrawą a Bohuminem. Te chmury dopadną mnie w Chałupkach. 

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/49739405


Dystans103.57 km Czas06:15 Vśrednia16.57 km/h Podjazdy1165 m
Morawy, dzień 5: Do Kromieryża i z Kromieryża w okolice Jiczyna
Kategoria >100 km, Morawy 2025

Budzi mnie ostatecznie piegża, która rozsiadła się w pobliskiej czyżni. Jest tak upierdliwa w tym swoim braku talentu wokalnego, że nie da się znieść jej popisów.
W nocy dwa razy lało, budziło mnie dudnienie o tropik. Czekał mnie jednak dość przyjemny, już lekko upalny, dzień zwieńczony zmasakrowaniem przez burzową ulewę w chwili szukania miejsca na biwak. Zlało mnie najbardziej przy samym rozkładaniu namiotu, czyli wydarzył się najgorszy możliwy scenariusz. Generalnie dzień odpoczynkowy, by nie zajechać za Jiczyn, gdzie byłby problem z noclegiem na dziko. 

Widoczek na kościół w Nowych Hvezdlicach i mocno pofałdowaną okolicę. Na poboczu łany cykorii podróżnik :)

Poranek typowy dla lipca 2025 - czyli chmurny. 

Trwały jakieś zawody kolarskie do Kromieryża i co chwilę mijali mnie numerowani rowerzyści

Kromieryż

Okolice Bystrzyc nad Hustynem

Oberwanie chmury przed Palacovem. Za chwilę dosięgnie i mnie. 

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/49739405

Od noclegu na 462,4 km do noclegu na skraju lasu na 562,1 km.

Dystans170.08 km Czas08:36 Vśrednia19.78 km/h Podjazdy1028 m
Morawy, dzień 4: Od Znojma po Austerlitz
Kategoria >100 km, Morawy 2025

Dzień zaczął się idealnie, bo od porannego spaceru po znojemskiej starówce. Potem tradycyjnie było trochę uciekania przed burzami (już nie tworzącymi frontu, tylko powstającymi spontanicznie, bo wzrosłą temperatura). Po raz pierwszy na tym rajdzie pojawił się lekki upał. Krajobraz mocno skarlał i zrobiło się nieciekawie. Musiałem powtórnie zbliżyć się do Brna, bo zależało mi na tym, by wracać z Moraw nową trasą i dokonać kolejnych rowerowych odkryć.

Celem dnia był Pracky kopec, czyli kopiec upamiętniający bitwę trzech cesarzy pod Austerlitz. Miejsce błyskotliwego zwycięstwa Napoleona musiało mnie uskrzydlić, bo dotarłem aż na skraj pasma górskiego, do stóp wsi Chvalkovice. Po drodze, w okolicy Boskovic widziałem romantyczna scenę w naczepie tira (pan tirowiec i pani tirówka nie założyli obecności rowerzysty). Zatrzymało mnie błoto, gdy akurat szukałem o zmierzchu noclegu. Dosłownie mnie zatrzymało: unieruchomiło koła, gdy wjechałem radośnie w gruntówkę szukając noclegu. Czyszczenie odłożyłem na poranek. 

Znojmo o poranku

Cisza i spokój w mieście

Ciąg dalszy ucieczki przed burzami - widok na Palawę znad Zalewu Dyjskiego. 

Okolice Austerlitz

Pracky kopec

Slavkov u Brna

Trasa:
Od noclegu na 293,3 km po grząski nocleg na 462,4 km trasy.
Dystans122.59 km Czas06:43 Vśrednia18.25 km/h VMAX55.27 km/h Podjazdy1596 m
Morawy, dzień 3: Telcz, Slavonice, Vranov nad Dyjí
Kategoria >100 km, Morawy 2025

Zasłużyłem wreszcie na dzień z przewagą słońca, choć poranek był pochmurny a popołudniem musiałem chyżo uciekać przed frontem burzowym.

Towarzyszyły mi liczne zabytki, ciekawa zabudowa i feeria zapachów, od obornika po lawendę. Tej drugiej było całkiem sporo przy drogach, stała się modna na Morawach. No i słusznie. Jedynym policzkiem od losu było pocałowanie klamki zamykającej bramę do ruin zamku w parku narodowym "Podyje". Miałem stąd, w promieniach zachodzącego słońca, oglądać widok na przełom Dyi, ale przekonałem się, że niemieckość Czechów nie jest wymyślona. Bramę zamknęli o 18:00. Po co? Nie mam pojęcia. W każdym razie zapuściłem się w głąb parkowej konsystencji lasów tutejszych a przejazd po leśnych traktach z całym bagażem dostarczył mi dodatkowych emocji.

Tempo było znakomite, jak na cały dzień z pełnym obciążeniem. Wpłynęły na nie zbawiennie sprinterskie odcinki ucieczki przed frontem burz  i ulew, który ścigał mnie raz po raz na tym etapie. 

Telcz

Roštejn - to była pierwsza atrakcja dnia

Dopiero potem był pochmurny Telcz

Dačice - rynek

Stare Hobzi - pałac i kolejna ucieczka przed deszczem (prawie udana, zlało mnie tylko kilkanaście minut)

Slavonice. Znów przyszło uciekać przed deszczem.

Slavonice

Rancirov - skansen poniemiecki

Uherčice

Vranov nad Dyjí

Vranov nad Dyjí

Nový Hrádek u Lukova

Trasa:
Od noclegu na 172,5 km do noclegu na 293,3 km. Tym razem ślad zgodny z rzeczywistością. 

Dystans108.42 km Czas07:08 Vśrednia15.20 km/h Podjazdy1492 m
Morawy, dzień 2: Jevišovice, Morawskie Budziejowice, Jaroměřice nad Rokytnou, Aleje
Kategoria >100 km, Morawy 2025

Kolejny dzień ruletki pogodowej. Cóż, lipiec nie rozpieszczał a Morawy miały być najbliższą ostoją względnej stabilności pogodowej. Obudził mnie deszcz a przez resztę dnia walczyłem z huraganem. Okolica była zazwyczaj biedna, drogi kiepskie (dziurawce lub bułowce), ale widziałem wiele ciekawych obiektów. Zachwycała liczna obecność kopciuszków i szczygłów. 

Deszczem - poza porankiem - postraszyło mnie poważnie dopiero w okolicach Kniżyc, ale nie przeszkodziło mi to zwiedzić tutejszego założenia pałacowo-myśliwskiego zwanego Alejami. Na nocleg rozbiłem się nieco za miastem Třešť. Przebiegu trasy nie chciało mi się modyfikować (ślad tworzyłem w kwietniu), ale nie uwzględnia on odbicia do pałacyku myśliwskiego Aleje, co przedłużyło trasę o prawie 8 km. 

Jevišovice

Jevišovice

Boskovštejn

Morawskie Budziejowice

Jaroměřice nad Rokytnou

Morawski pejzaż

Kněžice

Aleje - pałacyk myśliwski. Sam obiekt opuszczony i niszczejący, ale założenie planistyczne bardzo ciekawe, z koncentrycznie wybiegającymi z okręgu przysłowiowymi alejami, także asfaltowymi (w środku lasu, czeskim zwyczajem).

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/49739405
Dzień drugi przebiegał od noclegu w okolicach 74.7 km trasy (zaplanowanej w kwietniu i na śladzie nie uwzględniającej odbić noclegowych i rzecz jasna dojazdu/powrotu pociągiem) do 172.5 km trasy gdy napotkałem ładne "tarasy noclegowe". 


Dystans91.51 km Czas06:11 Vśrednia14.80 km/h Podjazdy938 m
Morawy, dzień 1: Brno, Dolni Kounice, Moravský Krumlov
Kategoria Morawy 2025

Po dwóch wielodniowych trasach przez Czechy (2023, 2024) nadszedł wreszcie czas na samodzielne Morawy. Wpierw musiałem dotrzeć do Katowic a następnie do Bohumina (z Chałupek). Gdy pociąg, z 35-minutowym opóźnieniem, doczołgał się wreszcie do Brna, moim oczom ukazał się znowu widok ponury. Nie tylko niebo było nieciekawe, Brno także, 

Specyficzna mieszanka pewnego chaosu i małej szczypty rumuńskości jest niezaprzeczalną cechą tego miasta. Zaliczyłem już kolejny pobyt, więc mogę się wypowiadać. Nawet gdy wydostałem się na asfaltowe ddry, to i tak prześladowała mnie ponurość nieba i smród obornika, którego nie rozpędzał nawet huraganowy wiatr. Niezwykle egzotycznie prezentowały się w tej wietrznej ponurości zarośla złożone z kolcowojów, antypek, ajlantów, orzechów i morw. Przez większość dnia miałem tylko jedno marzenie: byle nie padało. To marzenie udało się zrealizować. 

Chwile radości towarzyszyły mi w zasadzie tylko w miasteczku znanym jako Dolne Kounice. Przypominały trochę nadnidziański Pińczów, ale były spektakularniej położone i znacznie mniejsze. Z zabytków były tam: zamek, ruiny klasztoru i pięknie położona kaplica św. Antoniego. Nie dorównywała ona malowniczością kaplicy św. Anny w Pińczowie, ale otoczenie znacznie przewyższało krajobraz Ponidzia. Z daleka ładnie wyglądał też Morawski Krumlov, ale z bliska tracił cały czar. Wioski nie epatowały szczególną zamożnością i sprawiały wrażenie poniemieckich (poaustriackich, w sensie dawnych mieszkańców).

Pod całym dniu walki z huraganem wykorzystałem pierwszą okazję by rozbić leże nocne w gościnnej sośninie, ponad doliną rzeczki Rokytny. 

Klasztor w Dolnych Kounicach

Ponurość Brna

Ponurość pod Brnem

Widoki ze skraju wzgórza św. Antoniego w Kounicach. Efektownie. 

Moravsky Krumlov

Okolice wsi Ujezd, na skraju Kraju Południowo-Morawskiego. 

Trasa: nocleg na 74.7 km, w stronę doliny rzeki Rokytna (ślad nie uwzględnia dojazdu na pociąg w Kato i przejazdu Chałupki - Bohumin)
https://ridewithgps.com/routes/49739405