Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2025
Dystans całkowity: | 1041.67 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 55:04 |
Średnia prędkość: | 18.92 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.27 km/h |
Suma podjazdów: | 9826 m |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 47.35 km i 2h 30m |
Więcej statystyk |
Dystans12.13 km Czas00:36 Vśrednia20.22 km/h Podjazdy 90 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans15.56 km Czas00:45 Vśrednia20.75 km/h Podjazdy130 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans19.27 km Czas00:58 Vśrednia19.93 km/h Podjazdy168 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Morwobranie
Różnice w wielkości i słodkości są spore. Oto najcenniejszy egzemplarz w Chorzowie (spośród 18 owocujących w różnych miejscach drzew).
Różnice w wielkości i słodkości są spore. Oto najcenniejszy egzemplarz w Chorzowie (spośród 18 owocujących w różnych miejscach drzew).

Dystans29.24 km Czas01:28 Vśrednia19.94 km/h Podjazdy152 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans13.85 km Czas00:39 Vśrednia21.31 km/h Podjazdy103 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans12.13 km Czas00:37 Vśrednia19.67 km/h Podjazdy 91 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans13.84 km Czas00:39 Vśrednia21.29 km/h Podjazdy117 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans12.13 km Czas00:36 Vśrednia20.22 km/h Podjazdy 93 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans113.22 km Czas06:05 Vśrednia18.61 km/h VMAX55.81 km/h Podjazdy462 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Powrót z Salmopolu
Ostatni dzień triduum salmopolskiego. Szczyrk da się lubić, stwierdzam to z pewnym zdziwieniem, bo nigdy go nie lubiłem. Jazda wzdłuż Wisły, przez nomen omen Wisłę i Ustroń też należała do przyjemnych. Szykował się lekki upałek, ale miałem na to wywalone. To był dla mnie dzień rozruchu i rozkosznej rekreacji, choć jechałem ze sporym bagażem to brak przewyższeń zamienił trasę w relaks. Z szaleństw pozwoliłem sobie tylko na zdobycie Góry św. Wawrzyńca :)

Trzeci dzień i trzeci Salmopol z rzędu.

Wisła

Skoczów - powrót był w pełnym rynsztunku.

Zalew Goczałkowicki

Orzesze, gotycko-renesansowy kościół św. Wawrzyńca
Ostatni dzień triduum salmopolskiego. Szczyrk da się lubić, stwierdzam to z pewnym zdziwieniem, bo nigdy go nie lubiłem. Jazda wzdłuż Wisły, przez nomen omen Wisłę i Ustroń też należała do przyjemnych. Szykował się lekki upałek, ale miałem na to wywalone. To był dla mnie dzień rozruchu i rozkosznej rekreacji, choć jechałem ze sporym bagażem to brak przewyższeń zamienił trasę w relaks. Z szaleństw pozwoliłem sobie tylko na zdobycie Góry św. Wawrzyńca :)

Trzeci dzień i trzeci Salmopol z rzędu.

Wisła

Skoczów - powrót był w pełnym rynsztunku.

Zalew Goczałkowicki

Orzesze, gotycko-renesansowy kościół św. Wawrzyńca
Dystans208.87 km Czas12:34 Vśrednia16.62 km/h VMAX57.27 km/h Podjazdy3016 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Wielka pętla salmopolska
Wstałem dość późno, na przełęczy byłem dopiero o 6 rano. Na zjeździe panowała cudowna cisza, ale cisza ma swoje konsekwencje. Cudem uniknąłem zderzenia z sową, a raz po raz musiałem przeganiać z drogi dorodne łanie i jelenie z pokaźnymi już porożami. Potem były melodie dobrze mi znane, czyli Zameczek i Kubalonka. Nowości zaczęły się w drodze do Jabłonkowa. Nie byłem tam bowiem dotąd (celowo zresztą, by został jakiś bliższy cel), ale drogę do celu też wybrałem nową, bo wzdłuż młodej Olzy. Było malowniczo, choć mocno interwałowo.
Pierwsze emocje zaczęły się w Czadcy, gdzie trwał maraton i było pełno policji. Podobnie było w dolinie Bystrzycy. Spokój osiągnąłem dopiero na drodze trawersującej zbocza nad zalewem Nowa Bystrzyca. Niestety była to droga cierniowa, a nawierzchnia nie był stworzona dla opon 1,4 cala. Straciłem ponad godzinę czasu względem pierwotnych założeń. Zrobiło się też duszno i ciepło. Po okrążeniu masywu Pilska postanowiłem więc odpuścić sobie oglądanie zachodu słońca w Szczyrku i rozłożyłem się na obiad w Jeleśni. Łącznie z zakupami trwało to prawie 1,5 godziny. Zdążyłem jednak na zachód widziany z przełęczy u Poloka. Był znacznie ładniejszy, niż ten odpuszczony w Szczyrku. Pod skocznią zameldowałem się dopiero około 23. Przy namiocie byłem zaś dopiero tuż przed 1 w nocy. Miałem jednak gdzie spać, no i rano nigdzie mi się nie spieszyło.
Rajd miał cele turystyczne: po raz pierwszy widziałem Jabłonków i zalew Nowa Bystrzyca, gdzie widoki były momentami imponujące (na Małą Fatrę), ale z pewnością nie warto się tam pchać na trekkingu. Niby była tylko jedna duża sakwa i torba na kierownicę, ale i tak było ciężko. Przewyższenie zrobiło swoje.

Kluczowy odcinek nad zalewem Nowa Bystrzyca

Na przełęczy Salmopol (Biały Krzyż)

Wisła Czarne

Zameczek

Kubalonka

W drodze na Jabłonków

Jabłonków

Między Mostami a Miłoszową, czyli na pograniczu czesko-słowackim.

Finał maratonu w Czadcy

Uroki ddr w dolinie Bytrzycy

Rozsuciec i Stoh z drogi cierniowej

Nowoć z grzbietu oddzielającego ją od Mutnego

Mutne i widok na Babią

Oravske Vesele

Sopotnia Mała

Juszczyna i piękny zachód słońca

Zamknięcie pętli w Szczyrku, ok. 23
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/51449547
Wstałem dość późno, na przełęczy byłem dopiero o 6 rano. Na zjeździe panowała cudowna cisza, ale cisza ma swoje konsekwencje. Cudem uniknąłem zderzenia z sową, a raz po raz musiałem przeganiać z drogi dorodne łanie i jelenie z pokaźnymi już porożami. Potem były melodie dobrze mi znane, czyli Zameczek i Kubalonka. Nowości zaczęły się w drodze do Jabłonkowa. Nie byłem tam bowiem dotąd (celowo zresztą, by został jakiś bliższy cel), ale drogę do celu też wybrałem nową, bo wzdłuż młodej Olzy. Było malowniczo, choć mocno interwałowo.
Pierwsze emocje zaczęły się w Czadcy, gdzie trwał maraton i było pełno policji. Podobnie było w dolinie Bystrzycy. Spokój osiągnąłem dopiero na drodze trawersującej zbocza nad zalewem Nowa Bystrzyca. Niestety była to droga cierniowa, a nawierzchnia nie był stworzona dla opon 1,4 cala. Straciłem ponad godzinę czasu względem pierwotnych założeń. Zrobiło się też duszno i ciepło. Po okrążeniu masywu Pilska postanowiłem więc odpuścić sobie oglądanie zachodu słońca w Szczyrku i rozłożyłem się na obiad w Jeleśni. Łącznie z zakupami trwało to prawie 1,5 godziny. Zdążyłem jednak na zachód widziany z przełęczy u Poloka. Był znacznie ładniejszy, niż ten odpuszczony w Szczyrku. Pod skocznią zameldowałem się dopiero około 23. Przy namiocie byłem zaś dopiero tuż przed 1 w nocy. Miałem jednak gdzie spać, no i rano nigdzie mi się nie spieszyło.
Rajd miał cele turystyczne: po raz pierwszy widziałem Jabłonków i zalew Nowa Bystrzyca, gdzie widoki były momentami imponujące (na Małą Fatrę), ale z pewnością nie warto się tam pchać na trekkingu. Niby była tylko jedna duża sakwa i torba na kierownicę, ale i tak było ciężko. Przewyższenie zrobiło swoje.

Kluczowy odcinek nad zalewem Nowa Bystrzyca

Na przełęczy Salmopol (Biały Krzyż)

Wisła Czarne

Zameczek

Kubalonka

W drodze na Jabłonków

Jabłonków

Między Mostami a Miłoszową, czyli na pograniczu czesko-słowackim.

Finał maratonu w Czadcy

Uroki ddr w dolinie Bytrzycy

Rozsuciec i Stoh z drogi cierniowej

Nowoć z grzbietu oddzielającego ją od Mutnego

Mutne i widok na Babią

Oravske Vesele

Sopotnia Mała

Juszczyna i piękny zachód słońca

Zamknięcie pętli w Szczyrku, ok. 23
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/51449547