Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2025

Dystans całkowity:1662.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:87:31
Średnia prędkość:18.99 km/h
Maksymalna prędkość:63.47 km/h
Suma podjazdów:16657 m
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:59.36 km i 3h 07m
Więcej statystyk
Dystans203.01 km Czas11:13 Vśrednia18.10 km/h VMAX63.47 km/h Podjazdy2828 m
Trzewia Liptowa, czyli Ohniste i inne czeluści Niżnych Tatr (1)

Rajd był zaplanowany jako takie pożegnanie z bronią, czyli chyba ostatnia w życiu dwusetka z cyklotrekiem. Skoro tak, to góra musiała być nietuzinkowa. Miałem ją upatrzoną - to masyw Ohnišťa. Wybitny szczyt w Niżnych Tatrach, zbudowany ze skalnych progów wapiennych i dolomitowych. Pełen urwistych skalistych zboczy i świętego spokoju, bo zewsząd tu daleko. Zaliczacze głównych grani tu nie bywają, nie ma też miłośników schronisk i kolejek. Są jedynie najtwardsi Słowacy, tacy co lubią się zmęczyć i zaglądnąć w miejsca gdzie diabeł mówi dobranoc. W takim towarzystwie nie mogło zabraknąć i mnie.

Wszystko szło jak z płatka do 80 kilometra, potem przypomniałem sobie, że w pociągu zjadłem przeterminowany mini-dżem (rok czasu!). Przypomniał mi to potężny ból w trzewiach. Przez następne 4 godziny będę miał 5 pobytów w krzakach, ale nie to było najgorsze, tylko ten ból uniemożliwiający momentami jazdę. Za głupotę się płaci, i z pewnością głupota boli. Najbardziej bolało jednak to, że warunki były idealne i zdrów mógłbym się jeszcze pokusić o zachód ze szczytu Poludnicy. 

Widoki Zachodnich Tatr i Niżnych Tatr robią na tej trasie wrażenie, nawet jeśli widziało się wiele pasm górskich w Europie. Nawet jeśli odcinek do Mikulasza jedzie się któryś tam raz w życiu. Po drodze spotkałem dwóch Polaków jadących dookoła Tatr. Jechali na lekko, ale szybsi ode mnie nie byli, a ja miałem potężne problemy żołądkowe! No i spory bagaż, bo trasę zrobiłem z dwoma wypełnionymi dużymi sakwami. Jak za dawnych lat...

Prawdziwe schody zaczęły się jednak dopiero w masywie Ohnišťa. Oj, było stromo. Bardzo stromo. Atmosfera tego szlaku (łącznie 5 osób spotkanych) i oryginalne widoki były warte każdej kropli potu. Najbardziej niesamowita była roślinność. Tak wielu potężnych, starych jodeł i świerków dawno nie widziałem. Potem wykonałem odwrót w stronę doliny Ilnowskiej. Były tam liczne źródła, przy jednym spłoszyłem wysiadującego jaja strzyżyka... Były też schrony i magazyny partyzanckie z II wojny. No i niezmącony spokój. Gdy skończyły się moje problemy żołądkowe, szło znowu jak z płatka. Na koniec dnia, polując na ujęcia zachodu słońca zapędziłem się przypadkowo w znakomite miejsce noclegowe. Rozbiłem się tam na noc, wzgardzenie takim darem byłoby niedorzecznością, choć upatrzone pierwotnie miejsce noclegowe było za kilka kilometrów. 

Widok na najwyższą część Niżnych Tatr, na masyw Dumbiera.

Pod Orawską Półgórą

Orawskie morze i Namestovo.

Stefanów nad Orawą

Podbiel

W drodze na przełęcz pod Holicą

Prawie na przełęczy

Widoki na Tatry Zachodnie

i na Wielkiego Chocza

i na Liptowskie Morze

Ładniutko

Deweloperka po słowacku

Litowski Mikulasz

Liptowski Jan

Ostatnie chwile jazdy...

Piekno urwisk Ohnišťa

Jakże tam było pięknie!

Schodziłem nielegalnie :)

W stronę wsi Ilanovo

Dolina Ilanovska była pełna magii

i schronów partyzantów. Znakomicie wkomponowanych w krajobraz, przylepionych do zboczy.

Szukając widoków na Chocza i zachód, trafiłem do raju.

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/51376574
Dystans12.13 km Czas00:37 Vśrednia19.67 km/h Podjazdy 91 m
Praca
Kategoria praca
Dystans13.84 km Czas00:39 Vśrednia21.29 km/h Podjazdy117 m
Praca
Kategoria praca
Dystans12.13 km Czas00:36 Vśrednia20.22 km/h Podjazdy 93 m
Praca
Kategoria praca
Dystans113.22 km Czas06:05 Vśrednia18.61 km/h VMAX55.81 km/h Podjazdy462 m
Powrót z Salmopolu (3)
Kategoria >100 km, wypad na 2 dni

Ostatni dzień triduum salmopolskiego. Szczyrk da się lubić, stwierdzam to z pewnym zdziwieniem, bo nigdy go nie lubiłem. Jazda wzdłuż Wisły, przez nomen omen Wisłę i Ustroń też należała do przyjemnych. Szykował się lekki upałek, ale miałem na to wywalone. To był dla mnie dzień rozruchu i rozkosznej rekreacji, choć jechałem ze sporym bagażem to brak przewyższeń zamienił trasę w relaks. Z szaleństw pozwoliłem sobie tylko na zdobycie Góry św. Wawrzyńca :)

Trzeci dzień i trzeci Salmopol z rzędu.

Wisła

Skoczów - powrót był w pełnym rynsztunku.

Zalew Goczałkowicki

Orzesze, gotycko-renesansowy kościół św. Wawrzyńca

Dystans208.87 km Czas12:34 Vśrednia16.62 km/h VMAX57.27 km/h Podjazdy3016 m
Wielka pętla salmopolska (2)
Kategoria >200 km, wypad na 2 dni

Wstałem dość późno, na przełęczy byłem dopiero o 6 rano. Na zjeździe panowała cudowna cisza, ale cisza ma swoje konsekwencje. Cudem uniknąłem zderzenia z sową, a raz po raz musiałem przeganiać z drogi dorodne łanie i jelenie z pokaźnymi już porożami. Potem były melodie dobrze mi znane, czyli Zameczek i Kubalonka. Nowości zaczęły się w drodze do Jabłonkowa. Nie byłem tam bowiem dotąd (celowo zresztą, by został jakiś bliższy cel), ale drogę do celu też wybrałem nową, bo wzdłuż młodej Olzy. Było malowniczo, choć mocno interwałowo.

Pierwsze emocje zaczęły się w Czadcy, gdzie trwał maraton i było pełno policji. Podobnie było w dolinie Bystrzycy. Spokój osiągnąłem dopiero na drodze trawersującej zbocza nad zalewem Nowa Bystrzyca. Niestety była to droga cierniowa, a nawierzchnia nie był stworzona dla opon 1,4 cala. Straciłem ponad godzinę czasu względem pierwotnych założeń. Zrobiło się też duszno i ciepło. Po okrążeniu masywu Pilska postanowiłem więc odpuścić sobie oglądanie zachodu słońca w Szczyrku i rozłożyłem się na obiad w Jeleśni. Łącznie z zakupami trwało to prawie 1,5 godziny. Zdążyłem jednak na zachód widziany z przełęczy u Poloka. Był znacznie ładniejszy, niż ten odpuszczony w Szczyrku. Pod skocznią zameldowałem się dopiero około 23. Przy namiocie byłem zaś dopiero tuż przed 1 w nocy. Miałem jednak gdzie spać, no i rano nigdzie mi się nie spieszyło. 

Rajd miał cele turystyczne: po raz pierwszy widziałem Jabłonków i zalew Nowa Bystrzyca, gdzie widoki były momentami imponujące (na Małą Fatrę), ale z pewnością nie warto się tam pchać na trekkingu. Niby była tylko jedna duża sakwa i torba na kierownicę, ale i tak było ciężko. Przewyższenie zrobiło swoje. 

Kluczowy odcinek nad zalewem Nowa Bystrzyca

Na przełęczy Salmopol (Biały Krzyż)

Wisła Czarne

Zameczek

Kubalonka

W drodze na Jabłonków

Jabłonków

Między Mostami a Miłoszową, czyli na pograniczu czesko-słowackim. 

Finał maratonu w Czadcy

Uroki ddr w dolinie Bytrzycy

Rozsuciec i Stoh z drogi cierniowej

Nowoć z grzbietu oddzielającego ją od Mutnego

Mutne i widok na Babią

Oravske Vesele

Sopotnia Mała

Juszczyna i piękny zachód słońca

Zamknięcie pętli w Szczyrku, ok. 23

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/51449547


Dystans39.62 km Czas02:13 Vśrednia17.87 km/h Podjazdy730 m
Na Salmopol z bagażem (1)
Kategoria wypad na 2 dni

Wydawało się, że pomysł na ucieczkę w góry, wczesnym popołudniem, już w piątek, będzie dobrym pomysłem. Nic bardziej mylnego. Pociąg był przepełniony, ale wysłuchałem sporo kolejarskich plotek :) 

W Szczyrku zjadłem sobie obiadek i podziwiałem dorodne barszcze Sosnowskiego... A potem planowałem dojechać sobie na nocleg w okolice Stecówki. Ostatniego punktu nie zrealizowałem, bo niespodziewanie znalazłem niezłe miejsce noclegowe tuż przed przełęczą Salmopolską. Jedynym mankamentem nowej miejscówki było wycie motorów, bo przełęcz jest popularna wśród motocyklistów... 

Przy skoczni, na której trwał trening.

Biblia Gdańska, czyli wersja z roku 1632 dla ewangelików i braci czeskich. Nie mogłem nie skorzystać. Przy kościele ewngelickim w Szczyrku.
Dystans14.42 km Czas00:45 Vśrednia19.23 km/h Podjazdy104 m
Praca
Dystans12.32 km Czas00:36 Vśrednia20.53 km/h Podjazdy 92 m
Praca
Kategoria praca
Dystans81.96 km Czas04:02 Vśrednia20.32 km/h Podjazdy1003 m
Płaskowyż Twardowicki
Kategoria blisko domu, praca, trening

Trening podjazdowy po Płaskowyżu.

Łagisza z Góry św. Doroty

Góra Siewierska

Zjazd z Dziewiczej Góry

Łubianki