Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2020
Dystans całkowity: | 1351.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 61:08 |
Średnia prędkość: | 22.10 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.03 km/h |
Suma podjazdów: | 10285 m |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 56.30 km i 2h 32m |
Więcej statystyk |
Dystans236.37 km Czas12:23 Vśrednia19.09 km/h VMAX61.03 km/h Podjazdy3261 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Velka luka, czyli z Rajczy na Wielką Łąkę i z powrotem
Nad ranem baaardzo orzeźwiająco: 0 stopni w Glince. Wygrzałem się dopiero w najzimniejszej słowackiej wsi (wg statystyk wieloletnich) - Orawskiej Leśnej. Zaskoczyły mnie tłumy grzybiarzy przy drodze na Holę. Świat się kończy.
Najlepszym momentem trasy był 14-kilometrowy odcinek od podnóża na wierzchołek Wielkiej Łąki. Poziomice wstały z kolan na tym odcinku z 380 do 1476. Licznik pokazywał mi nawet ponad 20% (za schroniskiem), ale na tym etapie sezonu ta trasa nadawała się co najwyżej na rozgrzewkę. Wjechałem całość jednym ciągiem, robiąc jedynie 2 przerywniki na zdjęcia (w tym pod schroniskem). Trzymało długo na niezłym poziomie nachylenia, ale liczyłem na więcej... W dodatku jechałem kapitalnym tempem i dałem radę nie spaść z roweru na tym dość morderczym i wygryzionym odcinku za schroniskiem (w stronę Krzyżawy). Moc była przednia, żałowałem tak krótkiego już o tej porze roku dnia. Zjazd był natomiast przeżyciem z kategorii ekstremalnych. Podjazd jest wspaniały, ale zamiast zjeżdżać, lepiej już sprowadzać rower górskim grzbietem niż udawać "zjazd" po tych przełomach, szkoda nerwów i roweru.
Odcinek drogą nr 18 z Martina na Żylinę był horrorem. Nigdy więcej! Złapała mnie tu ciemność, ale to nie mnie zaskoczyło, tylko natężenie ruchu. Jakiś absurd. Nieprawdopodobnie wąsko, wałek z asfaltu na środku uniemożliwiający mijanie rowerzysty i brak pobocza. Nigdy więcej rajdu z Polski na Velką Lukę.
Ostatni wycisk miałem tradycyjnie podjeżdżając z Zazrivej na Leśną. Hola od tej strony potrafi wzbudzić szacunek - przez przeszło 3 kilometry nie spada poniżej 8%. W dodatku tradycyjny bezruch. Gdy objeżdżałem Fatrę od północy towarzyszyły mi wspaniałe basowe dźwięki rykowiska. Przy podjeździe na Holę towarzyszyła mi już jednak typowa cisza i niepokój. Można tu bowiem w nocy spotkać każdą istotę z wyjątkiem człowieka.
Widok z najwyższego punktu Luczańskiej Fatry
Chłodne (lodowate) początki w Glince
Na Holi, czyli w Magurze Orawskiej
Widoki ze zjazdu na Fatrę
Zazriva
W drodze na Królewiany
W towarzystwie PN Małej Fatry
Most na Orawie tuż przed jej ujściem do Wagu
Nad Wagiem
Vrutky
Początek podjazdu na Martinske
Widok na kotlinę Martina
Schronisko
Początek końca podjazdu...
Przed nadajnikiem kończy się resztek asfaltu
Pozostaje walka z kamieniami
...zakończona wjazdem na samiuśki szczyt
Widoki z Wielkiej Łąki m.in. na Klak
Kosówka pod szczytem
Powrót przez Varin i Terchovą
Ponownie Zazriva
Finał w Rajczy
Trasa:
Nad ranem baaardzo orzeźwiająco: 0 stopni w Glince. Wygrzałem się dopiero w najzimniejszej słowackiej wsi (wg statystyk wieloletnich) - Orawskiej Leśnej. Zaskoczyły mnie tłumy grzybiarzy przy drodze na Holę. Świat się kończy.
Najlepszym momentem trasy był 14-kilometrowy odcinek od podnóża na wierzchołek Wielkiej Łąki. Poziomice wstały z kolan na tym odcinku z 380 do 1476. Licznik pokazywał mi nawet ponad 20% (za schroniskiem), ale na tym etapie sezonu ta trasa nadawała się co najwyżej na rozgrzewkę. Wjechałem całość jednym ciągiem, robiąc jedynie 2 przerywniki na zdjęcia (w tym pod schroniskem). Trzymało długo na niezłym poziomie nachylenia, ale liczyłem na więcej... W dodatku jechałem kapitalnym tempem i dałem radę nie spaść z roweru na tym dość morderczym i wygryzionym odcinku za schroniskiem (w stronę Krzyżawy). Moc była przednia, żałowałem tak krótkiego już o tej porze roku dnia. Zjazd był natomiast przeżyciem z kategorii ekstremalnych. Podjazd jest wspaniały, ale zamiast zjeżdżać, lepiej już sprowadzać rower górskim grzbietem niż udawać "zjazd" po tych przełomach, szkoda nerwów i roweru.
Odcinek drogą nr 18 z Martina na Żylinę był horrorem. Nigdy więcej! Złapała mnie tu ciemność, ale to nie mnie zaskoczyło, tylko natężenie ruchu. Jakiś absurd. Nieprawdopodobnie wąsko, wałek z asfaltu na środku uniemożliwiający mijanie rowerzysty i brak pobocza. Nigdy więcej rajdu z Polski na Velką Lukę.
Ostatni wycisk miałem tradycyjnie podjeżdżając z Zazrivej na Leśną. Hola od tej strony potrafi wzbudzić szacunek - przez przeszło 3 kilometry nie spada poniżej 8%. W dodatku tradycyjny bezruch. Gdy objeżdżałem Fatrę od północy towarzyszyły mi wspaniałe basowe dźwięki rykowiska. Przy podjeździe na Holę towarzyszyła mi już jednak typowa cisza i niepokój. Można tu bowiem w nocy spotkać każdą istotę z wyjątkiem człowieka.
Widok z najwyższego punktu Luczańskiej Fatry
Chłodne (lodowate) początki w Glince
Na Holi, czyli w Magurze Orawskiej
Widoki ze zjazdu na Fatrę
Zazriva
W drodze na Królewiany
W towarzystwie PN Małej Fatry
Most na Orawie tuż przed jej ujściem do Wagu
Nad Wagiem
Vrutky
Początek podjazdu na Martinske
Widok na kotlinę Martina
Schronisko
Początek końca podjazdu...
Przed nadajnikiem kończy się resztek asfaltu
Pozostaje walka z kamieniami
...zakończona wjazdem na samiuśki szczyt
Widoki z Wielkiej Łąki m.in. na Klak
Kosówka pod szczytem
Powrót przez Varin i Terchovą
Ponownie Zazriva
Finał w Rajczy
Trasa:
Dystans12.11 km Czas00:38 Vśrednia19.12 km/h Podjazdy 90 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans14.64 km Czas00:42 Vśrednia20.91 km/h Podjazdy103 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans111.85 km Czas05:03 Vśrednia22.15 km/h Podjazdy580 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Siewierz & Winowno
Ciepło, w pewnym momencie niemal upalnie. Zmobilizowałem się więc na wypad w Lasy Lublinieckie via Pogorie i Siewierz. Do Brudzowic jechałem treningowo, ale gdy wjechałem w las nie byłem w stanie się powstrzymać - porzuciłem rower i poszedłem, w tym upale i suszy, szukać grzybów. Znalazłem 50 prawie nie tkniętych przez robactwo maślaków zwyczajnych i żółtych. Bardzo z siebie zadowolony i bogatszy o siatkę z grzybami pojechałem już - bez szaleństw - do domu.
Czwórka
Siewierz
Brudzowice - koniec trybu pospiesznego
Rozkosze lasu
Owoce lasu
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34240630
Ciepło, w pewnym momencie niemal upalnie. Zmobilizowałem się więc na wypad w Lasy Lublinieckie via Pogorie i Siewierz. Do Brudzowic jechałem treningowo, ale gdy wjechałem w las nie byłem w stanie się powstrzymać - porzuciłem rower i poszedłem, w tym upale i suszy, szukać grzybów. Znalazłem 50 prawie nie tkniętych przez robactwo maślaków zwyczajnych i żółtych. Bardzo z siebie zadowolony i bogatszy o siatkę z grzybami pojechałem już - bez szaleństw - do domu.
Czwórka
Siewierz
Brudzowice - koniec trybu pospiesznego
Rozkosze lasu
Owoce lasu
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34240630
Dystans51.65 km Czas02:25 Vśrednia21.37 km/h VMAX52.40 km/h Podjazdy428 m
SprzętFocus Arriba 4.0
GSD (13/2020) - Gródków - Rogoźnik
Nietypowy wypad do Rogoźnika - przez GSD, Gródków, dookoła Parciny i przez Skrzynówek oraz "przełęcz Węgrodzką". Chodziło o to by uniknąć przejazdu przez remontowaną "913" no i rozejrzeć się co nowego w okolicach Parciny, Kijowej, Słonki i Zakówki. Było słonecznie i ciepło, takie wyraźne przedłużenie lata.
Stok Parciny z Gródkowa
Wakacyjne klimaty nad Rogoźnikiem
Trasa:
Ch. - Kato - Przełajka - Grodziec - GSD - Gródków - Skrzynówek - Rogoźnik - Chorzów
Nietypowy wypad do Rogoźnika - przez GSD, Gródków, dookoła Parciny i przez Skrzynówek oraz "przełęcz Węgrodzką". Chodziło o to by uniknąć przejazdu przez remontowaną "913" no i rozejrzeć się co nowego w okolicach Parciny, Kijowej, Słonki i Zakówki. Było słonecznie i ciepło, takie wyraźne przedłużenie lata.
Stok Parciny z Gródkowa
Wakacyjne klimaty nad Rogoźnikiem
Trasa:
Ch. - Kato - Przełajka - Grodziec - GSD - Gródków - Skrzynówek - Rogoźnik - Chorzów
Dystans14.31 km Czas00:41 Vśrednia20.94 km/h Podjazdy108 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Lipowska, czyli beskidzkie Krupówki
18 km zmagań ze skutkami bajecznej pogody w polskich Beskidach... Czy Pasmo Lipowskiej ma jakieś zalety? Nie. Kiedyś tak było, ale w tę niedzielę zdegradowane lasy dodatkowo jeszcze "upiększały" tłumy, słaba widoczność oraz zawodnicy BikeAtelier MTB Maratonu coś tam, coś tam... Już na Zapolance mieliśmy przedsmak tego co nas czeka wyżej, czyli schlaną ekipę kilkunastu facetów wydzierających się z werandy na całą okolicę. Doprawdy, skąd biorą się debile, którzy jadą w góry tylko po to by się napić?
Sytuację ratowały humorystyczne momenty, ale osobiście nie po to chodzę w góry by liczyć ludzi i rowerzystów na szlaku, wolę kontemplować ciszę. Na Lipowskiej był armagedon, tłumy sprawiły, ze zamiast planowanego posiłku zeszliśmy szybciej w dolinę... Wygłodniały naród rzucił się na góry łapczywiej niż kornik na Puszczę Białowieską... Jedynym plusem był częsty widok dzieci z rodzicami na szlaku, bo nadreprezentacja pudli nie budziła mojego entuzjazmu (chyba że właściciele wlekli je jako karmę dla wilków :P).
Tu był kiedyś regiel górny - RIP
Tu - na Hali Redykalnej - było kiedyś spokojnie...
Element humorystyczny, czyli drągi fundowane przez nasze województwo...
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34239725
18 km zmagań ze skutkami bajecznej pogody w polskich Beskidach... Czy Pasmo Lipowskiej ma jakieś zalety? Nie. Kiedyś tak było, ale w tę niedzielę zdegradowane lasy dodatkowo jeszcze "upiększały" tłumy, słaba widoczność oraz zawodnicy BikeAtelier MTB Maratonu coś tam, coś tam... Już na Zapolance mieliśmy przedsmak tego co nas czeka wyżej, czyli schlaną ekipę kilkunastu facetów wydzierających się z werandy na całą okolicę. Doprawdy, skąd biorą się debile, którzy jadą w góry tylko po to by się napić?
Sytuację ratowały humorystyczne momenty, ale osobiście nie po to chodzę w góry by liczyć ludzi i rowerzystów na szlaku, wolę kontemplować ciszę. Na Lipowskiej był armagedon, tłumy sprawiły, ze zamiast planowanego posiłku zeszliśmy szybciej w dolinę... Wygłodniały naród rzucił się na góry łapczywiej niż kornik na Puszczę Białowieską... Jedynym plusem był częsty widok dzieci z rodzicami na szlaku, bo nadreprezentacja pudli nie budziła mojego entuzjazmu (chyba że właściciele wlekli je jako karmę dla wilków :P).
Tu był kiedyś regiel górny - RIP
Tu - na Hali Redykalnej - było kiedyś spokojnie...
Element humorystyczny, czyli drągi fundowane przez nasze województwo...
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34239725
Góry Kisuckie i dwukrotnie Jaworzynka
Z cyklu "z dala od siodełka", czyli ponad 25 km przedzierania się przez wiatrowały lub wędrówki trasami rowerowymi (świetny pomysł!). Dwukrotne zdobycie Jaworzynki, w tym samiuśkiego szczytu z punktem osnowy. Pomyśleć, że to miało być grzybobranie; brak grzybów (susz straszny przemieszany z zastoiskami wody) rozmnożył kilometry i trzeba było zmienić plany, ale na obiadokolację w Gawrze zdążyliśmy...
Łąki i przysiółki Zazrivy
Krucyfiks na przełączce
Widoczki spod Jaworzynki na południe
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34239673
Z cyklu "z dala od siodełka", czyli ponad 25 km przedzierania się przez wiatrowały lub wędrówki trasami rowerowymi (świetny pomysł!). Dwukrotne zdobycie Jaworzynki, w tym samiuśkiego szczytu z punktem osnowy. Pomyśleć, że to miało być grzybobranie; brak grzybów (susz straszny przemieszany z zastoiskami wody) rozmnożył kilometry i trzeba było zmienić plany, ale na obiadokolację w Gawrze zdążyliśmy...
Łąki i przysiółki Zazrivy
Krucyfiks na przełączce
Widoczki spod Jaworzynki na południe
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34239673
Dystans163.27 km Czas06:53 Vśrednia23.72 km/h Podjazdy988 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Na Jurę po grzyby
To był szalony rajd po grzybki. Jurajskie grzybki. Tempo wyśmienite, pogoda wakacyjna, temperatura szokująca - 27 stopni w cieniu. Znakomite tempo wyzwoliło oczywiście problemy z "trawieniem", ale chodząc za potrzebą znalazłem więcej grzybów niż w "swoim" miejscu w lesie...
Dlaczego tak mnie ciągnęło na grzyby? To proste - o tej porze spędzam zwykle tydzień lub dwa na poligonie, zawsze w jakimś jurajskim ośrodku ZHP... Ciągnęło więc niedźwiedzia do lasu. Znalazłem pogrzybki, prawdziwki, ale też koźlarze (biegając za potrzebą). W dodatku o zmierzchu dotarłem do domu. W tak kapitalny sposób wykorzystałem szybki koniec zajęć. Zawsze gdy mijam Błędów czuję się już jak na wakacjach, ale tym razem wakacyjne było wszystko: nie tylko temp. także tłumy dzieci w Chechle. One chyba powinny być w szkole. Nie były, ja też! Tydzień później zmienili mi plan na gorszy, co tylko dowodzi że warto kraść chwile ulotne ja motyle. Joł.
Grzyby golczowskie
Tuż po 12, w tygodniu, nad Pogorią - to już się więcej nie zdarzy w tym roku...
Wielbłąd z Chechła
W "moim" lesie
Piękny goryczak żółciowy czy koźlarz sosnowy?
Rajd przez Żelazko. Ostatnio byłem tu 21 kwietnia, gdy strusze prafa przestali gonić rowerzystów...
Złota godzina nad Trójką
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34240719
To był szalony rajd po grzybki. Jurajskie grzybki. Tempo wyśmienite, pogoda wakacyjna, temperatura szokująca - 27 stopni w cieniu. Znakomite tempo wyzwoliło oczywiście problemy z "trawieniem", ale chodząc za potrzebą znalazłem więcej grzybów niż w "swoim" miejscu w lesie...
Dlaczego tak mnie ciągnęło na grzyby? To proste - o tej porze spędzam zwykle tydzień lub dwa na poligonie, zawsze w jakimś jurajskim ośrodku ZHP... Ciągnęło więc niedźwiedzia do lasu. Znalazłem pogrzybki, prawdziwki, ale też koźlarze (biegając za potrzebą). W dodatku o zmierzchu dotarłem do domu. W tak kapitalny sposób wykorzystałem szybki koniec zajęć. Zawsze gdy mijam Błędów czuję się już jak na wakacjach, ale tym razem wakacyjne było wszystko: nie tylko temp. także tłumy dzieci w Chechle. One chyba powinny być w szkole. Nie były, ja też! Tydzień później zmienili mi plan na gorszy, co tylko dowodzi że warto kraść chwile ulotne ja motyle. Joł.
Grzyby golczowskie
Tuż po 12, w tygodniu, nad Pogorią - to już się więcej nie zdarzy w tym roku...
Wielbłąd z Chechła
W "moim" lesie
Piękny goryczak żółciowy czy koźlarz sosnowy?
Rajd przez Żelazko. Ostatnio byłem tu 21 kwietnia, gdy strusze prafa przestali gonić rowerzystów...
Złota godzina nad Trójką
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34240719
Dystans71.03 km Czas03:15 Vśrednia21.86 km/h Podjazdy554 m
SprzętFocus Arriba 4.0
GSD (12/2020) + Płaskowyż Twardowicki (14/2020)
Wypad po pracy, na luzie, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Celem była wizyta na Dorotenbergu (po prawie 3 miesiącach przerwy) i zrobienie pętelki dookoła Równej Góry. Na kulminacje Równej nie wjeżdżałem, tym bardziej że byli tam paralotniarze. Po 15. zrobiło się całkiem ciepło na polach.
Z wrażeń: na "polach" dominacja nawłoci, na GSD remont (zbijanie tynku). Spod kopuły widok na Beskidy, ale zamglony. Jedno z odnalezionych źródeł Wielonki - u podnóża RG - okazało się wysiękiem w rowie. Nad Rogoźnikiem pustawo, na Dorotce też (poza robotnikami). Droga 913 od Strzyżowic po zjazd na zbiornik Rogoźnik już normalnie przejezdna dla rowerzysty.
Wjazd tędy na Równą Górę sobie darowałem
Panta rhei - GSD w dobie przemian
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34063886
Wypad po pracy, na luzie, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Celem była wizyta na Dorotenbergu (po prawie 3 miesiącach przerwy) i zrobienie pętelki dookoła Równej Góry. Na kulminacje Równej nie wjeżdżałem, tym bardziej że byli tam paralotniarze. Po 15. zrobiło się całkiem ciepło na polach.
Z wrażeń: na "polach" dominacja nawłoci, na GSD remont (zbijanie tynku). Spod kopuły widok na Beskidy, ale zamglony. Jedno z odnalezionych źródeł Wielonki - u podnóża RG - okazało się wysiękiem w rowie. Nad Rogoźnikiem pustawo, na Dorotce też (poza robotnikami). Droga 913 od Strzyżowic po zjazd na zbiornik Rogoźnik już normalnie przejezdna dla rowerzysty.
Wjazd tędy na Równą Górę sobie darowałem
Panta rhei - GSD w dobie przemian
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34063886