Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2020
Dystans całkowity: | 889.75 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 41:41 |
Średnia prędkość: | 21.35 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.70 km/h |
Suma podjazdów: | 6633 m |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 42.37 km i 1h 59m |
Więcej statystyk |
Dystans12.11 km Czas00:37 Vśrednia19.64 km/h Podjazdy 90 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Praca
W obie strony potop
W obie strony potop
Dystans12.19 km Czas00:36 Vśrednia20.32 km/h Podjazdy 91 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Praca
W pierwszą stronę silny deszcz, kałuże jak jeziora. Przemoczone buty i ramiona. W drodze powrotnej słaby deszczyk, choć tak samo zimno i wilgotno.
W pierwszą stronę silny deszcz, kałuże jak jeziora. Przemoczone buty i ramiona. W drodze powrotnej słaby deszczyk, choć tak samo zimno i wilgotno.
Dystans166.74 km Czas07:29 Vśrednia22.28 km/h VMAX55.70 km/h Podjazdy940 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Serce Moraw, czyli z wizytą w Ołomuńcu i Kromieryżu
Ostatni zew wolności, nim polska policja zacznie znów bohatersko wyłapywać rowerzystów bez maseczek. Wypad z kosem do Czech. Trasa miała mieć kształt trójkąta, ale wyszło serce. Serce Moraw! Zaskoczyło mnie przewyższenie - przez całą trasę jedynie dwukrotnie próbowało wstać z kolan - przed Ołomuńcem i na odcinku od Goleszowa (Holešov) do Granic (Hranice). Nie projektowałem trasy pod kątem niskiego przewyższenia, o tej porze roku żadne podjazdy nie robią na mnie wrażenia, najmniejszego... Po prostu tak wyszło.
Czeskie kartofliska, zaorane pola i łąki nie pulsowały feerią barw. Jesieni jak na lekarstwo, a przecież za tydzień będzie jej szczyt! Zapowiada się mało kolorowa "złota jesień". W gratisie dostaniemy kolejne ograniczenia i obostrzenia. Czas kończyć "posezon" (sezon skończył się dla mnie pod koniec sierpnia) i przechodzić w sen zimowy... Takie to już są lata przestępne - przedsezon zniszczony przez polską policję, posezon jednakowoż.
Jak wrażenia z jazdy? Rano wilgotno i chłodno, tak że rozgrzałem się dopiero przed Ołomuńcem. W Ołomuńcu trochę sobie pomeandrowałem po brukach, potraciłem czasu gubiąc się po przedmieściach (kilka niedomówień na znakach rowerowych i "puste strzałki" widoczne dopiero z bardzo bliska...) ale na starówce pustawo i spokojnie. Co innego na przedmieściach - sznury aut i korki...
Przejazd trasą rowerową nr 4 (47) na Kromieryż specyficzny. Raz wspaniale, innym razem szutry, błota, płyty. W Kromieryżu wygrzałem się na słońcu i pojechałem do Hranic. Czasu na wjazd na Hostyń zwyczajnie zabrakło, ale górka brzydkawa i upstrzona "atrakcjami", więc nie żałuję. Na drodze do Hranic w jednym miejscu całkiem zdarty asfalt - więc musiałem omijać i straciłem trochę czasu, ale na mecie zameldowałem się równo o 18:00. Chmury "idące" od pleców wydawały się wtedy niezbyt groźne, ale po niecałej godzinie rozpętało się piekło, które tak ciekawie wygląda zza szyby i tak nieciekawie z roweru...
Ołomuniec - Dolny Rynek
Hranice - początek trasy
W drodze do dawnej stolicy Moraw
Te XIX-wieczne przedmieścia godne stolicy...
Pejzaż kulturowy... :)
Ołomuniec - Górny Rynek
Stawy Towaczowskie - ostatni fragment najgorszego (nawierzchniowo) odcinka na trasie.
Kromieryż
Holeszów - pałac
Hostyń widoczny z trasy rowerowej
Mały, biedny jeżyk miał gigantyczne kleszcze "za uchem".
Waga roweru: 26,3 kg (przednia torba + duża sakwa)
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34376256
Ostatni zew wolności, nim polska policja zacznie znów bohatersko wyłapywać rowerzystów bez maseczek. Wypad z kosem do Czech. Trasa miała mieć kształt trójkąta, ale wyszło serce. Serce Moraw! Zaskoczyło mnie przewyższenie - przez całą trasę jedynie dwukrotnie próbowało wstać z kolan - przed Ołomuńcem i na odcinku od Goleszowa (Holešov) do Granic (Hranice). Nie projektowałem trasy pod kątem niskiego przewyższenia, o tej porze roku żadne podjazdy nie robią na mnie wrażenia, najmniejszego... Po prostu tak wyszło.
Czeskie kartofliska, zaorane pola i łąki nie pulsowały feerią barw. Jesieni jak na lekarstwo, a przecież za tydzień będzie jej szczyt! Zapowiada się mało kolorowa "złota jesień". W gratisie dostaniemy kolejne ograniczenia i obostrzenia. Czas kończyć "posezon" (sezon skończył się dla mnie pod koniec sierpnia) i przechodzić w sen zimowy... Takie to już są lata przestępne - przedsezon zniszczony przez polską policję, posezon jednakowoż.
Jak wrażenia z jazdy? Rano wilgotno i chłodno, tak że rozgrzałem się dopiero przed Ołomuńcem. W Ołomuńcu trochę sobie pomeandrowałem po brukach, potraciłem czasu gubiąc się po przedmieściach (kilka niedomówień na znakach rowerowych i "puste strzałki" widoczne dopiero z bardzo bliska...) ale na starówce pustawo i spokojnie. Co innego na przedmieściach - sznury aut i korki...
Przejazd trasą rowerową nr 4 (47) na Kromieryż specyficzny. Raz wspaniale, innym razem szutry, błota, płyty. W Kromieryżu wygrzałem się na słońcu i pojechałem do Hranic. Czasu na wjazd na Hostyń zwyczajnie zabrakło, ale górka brzydkawa i upstrzona "atrakcjami", więc nie żałuję. Na drodze do Hranic w jednym miejscu całkiem zdarty asfalt - więc musiałem omijać i straciłem trochę czasu, ale na mecie zameldowałem się równo o 18:00. Chmury "idące" od pleców wydawały się wtedy niezbyt groźne, ale po niecałej godzinie rozpętało się piekło, które tak ciekawie wygląda zza szyby i tak nieciekawie z roweru...
Ołomuniec - Dolny Rynek
Hranice - początek trasy
W drodze do dawnej stolicy Moraw
Te XIX-wieczne przedmieścia godne stolicy...
Pejzaż kulturowy... :)
Ołomuniec - Górny Rynek
Stawy Towaczowskie - ostatni fragment najgorszego (nawierzchniowo) odcinka na trasie.
Kromieryż
Holeszów - pałac
Hostyń widoczny z trasy rowerowej
Mały, biedny jeżyk miał gigantyczne kleszcze "za uchem".
Waga roweru: 26,3 kg (przednia torba + duża sakwa)
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34376256
Dystans12.11 km Czas00:35 Vśrednia20.76 km/h Podjazdy 90 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans16.75 km Czas00:46 Vśrednia21.85 km/h Podjazdy122 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Praca + Park Śląski
Motyw jesienny
Promenada
Motyw jesienny
Promenada
Dystans22.03 km Czas01:08 Vśrednia19.44 km/h Podjazdy165 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Praca + Park Śląski
Jesień w parku
Jesień w parku
Dystans33.19 km Czas01:28 Vśrednia22.63 km/h Podjazdy221 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans12.13 km Czas00:36 Vśrednia20.22 km/h Podjazdy 90 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans227.08 km Czas10:29 Vśrednia21.66 km/h Podjazdy1895 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Jesienna, południowa Jura, pośród intensywnych rozmyślań
To była ostatnia mikro-wyprawa A.D. 2020, odbyta już w trybie "blisko domu" i - jak się okazało - przed potężnym załamaniem pogody. Moja trasa wiodła z Chorzowa przez Zarzecze i opłotki Lędzin nad Wisłę i dalej na Garb Tenczyński i Wyżynę Olkuską. Miała być Fajna Ryba i ostatni w roku cyklotrek. Chciałem uzupełnić zestawienie rowerowo-pieszych zdobyczy z Gór Świętokrzyskich (zimowa i wiosenna Góra Chełmo, letnia Perzowa, wiosenna Miedzianka, prosiło się o jesienną Bukową Górę i Fajną Rybę). Do jazdy po oklepanych terenach zmusił mnie jednak silny południowo-wschodni wiatr. Miałem zresztą o czym myśleć (praca!) i co jakiś czas wpadałem w takie zamyślenie, że jechałem "na pamięć" i musiałem zawracać. Po raz pierwszy "pogubiłem się" przed Tenczynem, po raz drugi przed Jerzmanowicami, po raz trzeci w rejonie Kolbarku. Cały czas jechałem myśląc o sprawach niezwiązanych z trasą, a nie mam podzielnej uwagi...
Rano było całkiem ciepło i przyjemnie - to ciepło skłoniło mnie do wyruszenia o 5:30. To zapewne ostatni taki start w tym roku. Niesympatycznie zrobiło się dopiero na wałach nad Wisłą. Musiałem jechać pod silny, zimny wiatr. Od zamku Tenczyn zniknąłem w lasach, gdzie z kolei spotykałem tłumy spacerowiczów, rowerzystów i grzybiarzy. Było też wilgotno i chłodnawo. Komfort osiągnąłem dopiero w Jerzmanowicach. Gdy zahaczałem więc o Pieskową Skałę szybko przemknąłem przez stada turystów i z radością podjeżdżałem na Wielmożę. Odetchnąłem dopiero w Trzyciążu. Zrobiłem zakupy w "Lewku" i rozsiadłem się wygodnie u źródeł Dłubni. 10-latki ujeżdżały mini-hulajnogami skate park i zrobiło się naprawdę ciepło. Skorzystałem więc z nowego asfaltu na Gołaczewy i pomknąłem w krótkich spodenkach na Kolbark. Nadrobiłem nawet drogi, by "doglądnąć" resztek wieży szlacheckiej w Kwaśniowie oraz poszukać grzybów przed Ryczowem...
Jechało mi się przyjemnie z 2 powodów: ciepła oraz korzystnego wiatru (od Jerzmanowic). Gdy dotarłem pod Ogrodzieniec, zastanawiałem się nawet czy nie zdążę (przed nadciągającym frontem deszczowym) dojechać do Żarek i wrócić do domu przez Koziegłowy. Prognoza była jednak nieubłagana, o 23 miało zacząć się deszczobicie. Uciekłem zatem przez Łazy i Pogorie do domu. Co ciekawe od Ogrodzieńca potrafiłem się już w pełni skupić na drodze. Akurat jadąc przez tereny które znam na pamięć i gdzie nie miało mi co "umknąć"...
W trasie nie miałem żadnych przygód poza owym regularnym gubieniem wątku (drogi).
Jeden dziwny dialog sobie jednak przypominam, gdy piesi tarasowali całą szerokość leśnej asfaltówki (gdzie nie ma szlaku pieszego, a jest rowerowy) i potrafili pouczyć o dzwonku. Odparowałem, że sygnałów dźwiękowych w lesie się nie używa /:)
Zamek Tenczyn i pierwszy punkt widokowo-rekreacyjny na trasie
Oko opatrzności...
Na granicy Szląska i Małej Polski
Wały nad Wisłą
Wygiełzów
W drodze do Płazy
Nie dość, że zniszczona przez barbarzyńskich Niemców, to jeszcze takich pisanych przez małą literę. Podwójnie niepoprawna kapliczka!
Tenczyn
Pisary
Drobna pomyłka, przez kolejne zamyślenie na trasie
W dolinie Szklarki
Maczuga Herkulesa
Pieskowa Skała
Trzyciąż - drugi i ostatni punkt rekreacyjny na trasie
Z Zarzecza na Kolbark
Przyziemie z XVI w. wieży w Kwaśniowie
Tysiące "psiaków" w Ruskich Górach
Ruskie Góry z Ryczowa
"Na przełęczy", w drodze z Ryczowa na Ogrodzieniec
Pogoria już po zmierzchu
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34334049
To była ostatnia mikro-wyprawa A.D. 2020, odbyta już w trybie "blisko domu" i - jak się okazało - przed potężnym załamaniem pogody. Moja trasa wiodła z Chorzowa przez Zarzecze i opłotki Lędzin nad Wisłę i dalej na Garb Tenczyński i Wyżynę Olkuską. Miała być Fajna Ryba i ostatni w roku cyklotrek. Chciałem uzupełnić zestawienie rowerowo-pieszych zdobyczy z Gór Świętokrzyskich (zimowa i wiosenna Góra Chełmo, letnia Perzowa, wiosenna Miedzianka, prosiło się o jesienną Bukową Górę i Fajną Rybę). Do jazdy po oklepanych terenach zmusił mnie jednak silny południowo-wschodni wiatr. Miałem zresztą o czym myśleć (praca!) i co jakiś czas wpadałem w takie zamyślenie, że jechałem "na pamięć" i musiałem zawracać. Po raz pierwszy "pogubiłem się" przed Tenczynem, po raz drugi przed Jerzmanowicami, po raz trzeci w rejonie Kolbarku. Cały czas jechałem myśląc o sprawach niezwiązanych z trasą, a nie mam podzielnej uwagi...
Rano było całkiem ciepło i przyjemnie - to ciepło skłoniło mnie do wyruszenia o 5:30. To zapewne ostatni taki start w tym roku. Niesympatycznie zrobiło się dopiero na wałach nad Wisłą. Musiałem jechać pod silny, zimny wiatr. Od zamku Tenczyn zniknąłem w lasach, gdzie z kolei spotykałem tłumy spacerowiczów, rowerzystów i grzybiarzy. Było też wilgotno i chłodnawo. Komfort osiągnąłem dopiero w Jerzmanowicach. Gdy zahaczałem więc o Pieskową Skałę szybko przemknąłem przez stada turystów i z radością podjeżdżałem na Wielmożę. Odetchnąłem dopiero w Trzyciążu. Zrobiłem zakupy w "Lewku" i rozsiadłem się wygodnie u źródeł Dłubni. 10-latki ujeżdżały mini-hulajnogami skate park i zrobiło się naprawdę ciepło. Skorzystałem więc z nowego asfaltu na Gołaczewy i pomknąłem w krótkich spodenkach na Kolbark. Nadrobiłem nawet drogi, by "doglądnąć" resztek wieży szlacheckiej w Kwaśniowie oraz poszukać grzybów przed Ryczowem...
Jechało mi się przyjemnie z 2 powodów: ciepła oraz korzystnego wiatru (od Jerzmanowic). Gdy dotarłem pod Ogrodzieniec, zastanawiałem się nawet czy nie zdążę (przed nadciągającym frontem deszczowym) dojechać do Żarek i wrócić do domu przez Koziegłowy. Prognoza była jednak nieubłagana, o 23 miało zacząć się deszczobicie. Uciekłem zatem przez Łazy i Pogorie do domu. Co ciekawe od Ogrodzieńca potrafiłem się już w pełni skupić na drodze. Akurat jadąc przez tereny które znam na pamięć i gdzie nie miało mi co "umknąć"...
W trasie nie miałem żadnych przygód poza owym regularnym gubieniem wątku (drogi).
Jeden dziwny dialog sobie jednak przypominam, gdy piesi tarasowali całą szerokość leśnej asfaltówki (gdzie nie ma szlaku pieszego, a jest rowerowy) i potrafili pouczyć o dzwonku. Odparowałem, że sygnałów dźwiękowych w lesie się nie używa /:)
Zamek Tenczyn i pierwszy punkt widokowo-rekreacyjny na trasie
Oko opatrzności...
Na granicy Szląska i Małej Polski
Wały nad Wisłą
Wygiełzów
W drodze do Płazy
Nie dość, że zniszczona przez barbarzyńskich Niemców, to jeszcze takich pisanych przez małą literę. Podwójnie niepoprawna kapliczka!
Tenczyn
Pisary
Drobna pomyłka, przez kolejne zamyślenie na trasie
W dolinie Szklarki
Maczuga Herkulesa
Pieskowa Skała
Trzyciąż - drugi i ostatni punkt rekreacyjny na trasie
Z Zarzecza na Kolbark
Przyziemie z XVI w. wieży w Kwaśniowie
Tysiące "psiaków" w Ruskich Górach
Ruskie Góry z Ryczowa
"Na przełęczy", w drodze z Ryczowa na Ogrodzieniec
Pogoria już po zmierzchu
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34334049
Dystans14.22 km Czas00:40 Vśrednia21.33 km/h Podjazdy102 m
SprzętFocus Arriba 4.0