Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2018

Dystans całkowity:1626.11 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:82:22
Średnia prędkość:19.74 km/h
Maksymalna prędkość:50.28 km/h
Suma podjazdów:9985 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:67.75 km i 3h 25m
Więcej statystyk
Dystans127.47 km Czas07:03 Vśrednia18.08 km/h VMAX48.90 km/h Podjazdy962 m
Czerna
Kategoria >100 km, w towarzystwie

Nad ranem potężna mgła. Dzięki temu objechałem Pogorię III (bo na drodze była widoczność 15 m) i zyskałem zdjęcia molo we mgle :) Od Strzemieszyc już słońce. Niestety między Sławkowem a Bukownem wybrałem dukty leśne (29!) na których nie sposób było się rozeznać i straciłem 0,5 h do miejsca zbiórki. Dalej już w towarzystwie (od Bukowna).

Z nowości: odwiedzone źródła Sztoły (silne wywierzysko) i sprawdzony skrót  leśny do Gorenic (środkowy odcinek to piaskownica), pierwszy znaleziony w tym roku maślak (oszczędzony) oraz obiad w restauracji pielgrzymkowej w Czernej. Powrót przez Dulową i Trzebinię do Jaworzna. 

Pogoria III w porannej mgle

Sławków, zamek

Źródła Sztoły

Czerna

Trzebinia dla Niepodległej

Dystans125.64 km Czas06:39 Vśrednia18.89 km/h VMAX39.90 km/h Podjazdy760 m
SprzętMerida Drakar
Rudno
Kategoria >100 km, blisko domu, praca

Powrót na górala i piękną pogodę uczciłem pętlą gliwicką. Wpierw Las Załęski, później wizyta w Paniowach, Chudowie (wszystko otaśmowane - chyba przygotowania na weekend), Przyszowicach (sklep rowerowy Profi-Bike) a dalej do Smolnicy i Sośnicowic. Okazało się, że zostało sporo czasu, dlatego zaliczyłem też Sierakowice, Rachowice i planowałem dotrzeć przez las do Pławniowic. Nie udało się,  zlekceważyłem topografię (wystarczyło sprawdzić w necie kluczowy odcinek). Musiałem zarządzić wycof i telepać się wśród mrowia ambon do Taciszowa. Stamtąd fatalnym (nawet na "29) odcinkiem płytowym jechałem na Rzeczyce i dalej, juz typowym góralowym szutrem na Stare Łabędy. Niestety w Gliwicach dopadł mnie zmierzch (przez te błądzenia leśne). Przez Sośnicę, Zabrze i Lipiny (bez przygód) dotarłem tuż po 21. do domu.

Chudów

Bojszów

Gdzieś w lesie pod Rudnem

Taciszów, kapliczka

Stare Łabędy
Dystans18.94 km Czas00:59 Vśrednia19.26 km/h Podjazdy135 m
Praca + Park Śląski
Kategoria praca

lody, w drodze powrotnej sklepy
Dystans45.17 km Czas02:09 Vśrednia21.01 km/h Podjazdy315 m
Rogoźnik
Kategoria blisko domu, praca

Po pracy wypad nad Rogoźnik (i na lody). W drodze powrotnej serwis rowerowy. 

Dystans12.73 km Czas00:38 Vśrednia20.10 km/h Podjazdy 98 m
Praca
Kategoria praca

W pierwszą stronę silny deszcz - przemoczyło mi spodnie, bo nie wziąłem pełnego zestawu "ratunkowego"...
Dystans12.11 km Czas00:37 Vśrednia19.64 km/h Podjazdy 90 m
Praca
Kategoria praca
Dystans169.35 km Czas08:23 Vśrednia20.20 km/h VMAX48.13 km/h Podjazdy1030 m
Olsztyn
Kategoria >100 km

Udało mi się zebrać o 6 rano. Było bardzo przyjemnie (temp. 16,3 stopnia) jeśli idzie o termikę. Wiatr jeszcze nie szalał (dopiero od 8, gdy dotarłem pod Cynków). W Cynkowie prawdziwy duch dożynkowej rywalizacji. Straciłem sporo czasu bo co drugi gospodarz wymyślał kapitalne scenki rodzajowe (a ja te scenki fotografowałem). W Koziegłowach trafiłem drugi bonus: otwarty kościół! Po raz ostatni byłem w nim w 1999 roku... (przy okazji pierwszej setki zrobionej na rowerze). Zachwyciły mnie wtedy gotyckie polichromie w prezbiterium i po kilkunastu próbach - na przestrzeni niemal 20 lat! - znów udało mi się trafić na otwarty kościół przed mszą. 

Śniadanie zjadłem dopiero na rynku w Olsztynie. Testowałem różne warianty (żółty rowerowy okazał się piaskownicą) by ominąć podjazd na Choroń i Biskupice (planuję rajd szkolny w te okolice). Powrót już w miarę normalnie tj. przez Kamienicę Polską i Woźniki. W Maciejkowicach droga zalana wodą i wielkie kałuże. Na moim osiedlu podobnie. Mnie jednak deszcz nawet nie drasnął :) 

Już niewiele po 7 rano opuszczałem Sączów, zmierzając na Ożarowice

Wreszcie we wnętrzu koziegłowskiej fary (gotycka polichromia)

Olsztyn

Woźniki, rocznicowo...

Powrót znowu przy lotnisku