Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2018
Dystans całkowity: | 1834.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 89:44 |
Średnia prędkość: | 20.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.96 km/h |
Suma podjazdów: | 11572 m |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 63.25 km i 3h 12m |
Więcej statystyk |
Dystans107.61 km Czas05:28 Vśrednia19.68 km/h Podjazdy734 m
Temp.-2.0 °C SprzętMerida Drakar
Oświęcim
Wiatr na południe, więc wybór kierunku był oczywisty; tym bardziej że zwykle jeżdżę na północ. W Katowckim Parku Leśnym przyuważyłem samicę Gila z przetrąconym skrzydłem. Była jednak wyjątkowo żwawa i biła gilowe rekordy na setkę (pieszo). Dałem jej zatem spokój - może przeżyje, stwierdziłem...
Dalsza trasa fatalna: w lesie na przemian głębokie błoto, kałuże, lód i śnieg... Myślałem, że drogi leśne zmrożone, a tu przykra niespodzianka :(
Dalej już bez przygód. W Bieruniu dynamiczne niebo. W Oświęcimiu spory ruch (byłem przed 15), uciekłem więc przez Chełmek i Wesołą na powrót do KPL i dalej już wyłącznie ścieżkami rowerowymi do Chorzowa.
Udana wycieczka: nic mi się nie zepsuło, nie zaliczyłem gleby (a warunki w lesie sprzyjały). Już dawno nie było tak normalnie...
Inauguracja wiosny wypadła pozytywnie.
W katowickiej puszczy (za Hamerlą)
Dokładnie tu, tuż przed metą na Klimoncie (Lędziny) zawiodła manetka zmiany blatów na korbie (zamarzła)...
Rynek w Bieruniu
KL Auschwitz II (Birkenau)
Sztuka przez duże "S" - Katowicki Park Leśny
Wiatr na południe, więc wybór kierunku był oczywisty; tym bardziej że zwykle jeżdżę na północ. W Katowckim Parku Leśnym przyuważyłem samicę Gila z przetrąconym skrzydłem. Była jednak wyjątkowo żwawa i biła gilowe rekordy na setkę (pieszo). Dałem jej zatem spokój - może przeżyje, stwierdziłem...
Dalsza trasa fatalna: w lesie na przemian głębokie błoto, kałuże, lód i śnieg... Myślałem, że drogi leśne zmrożone, a tu przykra niespodzianka :(
Dalej już bez przygód. W Bieruniu dynamiczne niebo. W Oświęcimiu spory ruch (byłem przed 15), uciekłem więc przez Chełmek i Wesołą na powrót do KPL i dalej już wyłącznie ścieżkami rowerowymi do Chorzowa.
Udana wycieczka: nic mi się nie zepsuło, nie zaliczyłem gleby (a warunki w lesie sprzyjały). Już dawno nie było tak normalnie...
Inauguracja wiosny wypadła pozytywnie.
W katowickiej puszczy (za Hamerlą)
Dokładnie tu, tuż przed metą na Klimoncie (Lędziny) zawiodła manetka zmiany blatów na korbie (zamarzła)...
Rynek w Bieruniu
KL Auschwitz II (Birkenau)
Sztuka przez duże "S" - Katowicki Park Leśny
Dystans15.61 km Czas00:46 Vśrednia20.36 km/h Podjazdy120 m
SprzętMerida Drakar
Dystans24.87 km Czas01:13 Vśrednia20.44 km/h Podjazdy185 m
SprzętMerida Drakar
Praca x2
Do pracy na dwie tury
Do pracy na dwie tury
Dystans12.11 km Podjazdy 90 m
SprzętKross Raven Meadow
Dystans108.04 km Czas04:53 Vśrednia22.12 km/h Podjazdy575 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans55.23 km Czas02:44 Vśrednia20.21 km/h Podjazdy466 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans16.11 km Czas00:46 Vśrednia21.01 km/h Podjazdy 90 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans12.11 km Czas00:38 Vśrednia19.12 km/h Podjazdy 90 m
SprzętKross Raven Meadow
Dystans147.93 km Czas06:46 Vśrednia21.86 km/h VMAX44.91 km/h Podjazdy875 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Prawie jak Cieszyn...
Prawie czyni dużą różnicę. Zamiast Cieszyna były Jastrzębie i Strumień; a mógł być wyłącznie szpital :(
Na 14 km trasy (rondo w Halembie) zaliczyłem trzecią glebę w tym roku (poprzednie: Kleczew, WPKiW). Tym razem przylutowałem najmocniej. Scieło mnie tak gwałtownie (lodu totalnie nie było widać, cienka warstewka na czarnej drodze, skropiona deszczem), że nie zdąrzyłem puścić kierownicy. Gdybym nie miał dośc grubych rękawiczek nie byłbym nawet w stanie tego opisać (zdarłoby mi skórę z palców). Poza tym zraniłem się w brodę i lewy bark. Potworny ból w przegubach, w palcach i na skraju dłoni aż pulsował. Do 12. bałem się ściągnąc rękawiczki...
Straty: kurtka odblaskowa za 100 zł (zostały strzępy), okulary Uvex za 80 zł (uchroniły przed przeryciem twarzy w okolicy oczu), mocowanie lampki (bezcenne - nie do zdobycia, trzecie - ostatnie - w 10 dni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Wysypało się wszystko z przedniej torby, aparat jakimś cudem przetrwał grzmotnięcie w asfalt a za mną nie jechał żaden bolid mw w chwili gdy wpadłem w poślizg. Spadł łańcuch, wykręciło kierownicę itp. itd. Zanim doszedłem do siebie i wszystko pozbierałem minęło jakieś 30 minut... Prawy kciuk ma do teraz solidną opuchliznę...
Z tym poziomem bólu w palcach, mogąc jedynie przytrzymywać kierownicę, długo zastanawiałem się co robić. Najpierw porwałem się z Żor na Jastrzębie, potem wycofałem na Pawłowice, by za Golasowicami odbić na Strumień. Wtedy pojawiło się słońce, odzyskałem trochę wiary i zapędziłem się po rynek w Pszczynie. Tamże cyrk, cepelia i odpust były tak odrażające, że w szybkim tempie, przez Suszec i Mikołów, uciekłem do domu. Dopiero tam odkryłem, że nieźle oberwałem też w bark...
W Żorach jeszcze pochmurno...
W drodze na Golasowice (Cieszyn nie dla urodzonych pechowców)
Cudowna cisza i słońce na rynku w Strumieniu
Pszczyna - targowisko próżności, czyli marcówko-majówka
Rynek nr 4 na trasie: Mikołów
Prawie czyni dużą różnicę. Zamiast Cieszyna były Jastrzębie i Strumień; a mógł być wyłącznie szpital :(
Na 14 km trasy (rondo w Halembie) zaliczyłem trzecią glebę w tym roku (poprzednie: Kleczew, WPKiW). Tym razem przylutowałem najmocniej. Scieło mnie tak gwałtownie (lodu totalnie nie było widać, cienka warstewka na czarnej drodze, skropiona deszczem), że nie zdąrzyłem puścić kierownicy. Gdybym nie miał dośc grubych rękawiczek nie byłbym nawet w stanie tego opisać (zdarłoby mi skórę z palców). Poza tym zraniłem się w brodę i lewy bark. Potworny ból w przegubach, w palcach i na skraju dłoni aż pulsował. Do 12. bałem się ściągnąc rękawiczki...
Straty: kurtka odblaskowa za 100 zł (zostały strzępy), okulary Uvex za 80 zł (uchroniły przed przeryciem twarzy w okolicy oczu), mocowanie lampki (bezcenne - nie do zdobycia, trzecie - ostatnie - w 10 dni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Wysypało się wszystko z przedniej torby, aparat jakimś cudem przetrwał grzmotnięcie w asfalt a za mną nie jechał żaden bolid mw w chwili gdy wpadłem w poślizg. Spadł łańcuch, wykręciło kierownicę itp. itd. Zanim doszedłem do siebie i wszystko pozbierałem minęło jakieś 30 minut... Prawy kciuk ma do teraz solidną opuchliznę...
Z tym poziomem bólu w palcach, mogąc jedynie przytrzymywać kierownicę, długo zastanawiałem się co robić. Najpierw porwałem się z Żor na Jastrzębie, potem wycofałem na Pawłowice, by za Golasowicami odbić na Strumień. Wtedy pojawiło się słońce, odzyskałem trochę wiary i zapędziłem się po rynek w Pszczynie. Tamże cyrk, cepelia i odpust były tak odrażające, że w szybkim tempie, przez Suszec i Mikołów, uciekłem do domu. Dopiero tam odkryłem, że nieźle oberwałem też w bark...
W Żorach jeszcze pochmurno...
W drodze na Golasowice (Cieszyn nie dla urodzonych pechowców)
Cudowna cisza i słońce na rynku w Strumieniu
Pszczyna - targowisko próżności, czyli marcówko-majówka
Rynek nr 4 na trasie: Mikołów
Dystans140.20 km Czas06:35 Vśrednia21.30 km/h Podjazdy712 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Brusiek
Wszędy skowronki rozkwiliły - wiosna. Na polach gdzieniegdzie smród się rozchodził, temperatura jednak zacna. Bez przygód; za Bruskiem przeszedłem w tryb oszczędnościowy bo trasa miała być tylko treningiem przed niedzielą. Pętla była na północny-zachód, bo w niedzielę planowałem pętlę na pd-wsch.
Starówka bytomska
Pyskowice, rynek
Toszek, rynek
Brusiek - punkt zwrotny
Świerklaniec, park.
Wszędy skowronki rozkwiliły - wiosna. Na polach gdzieniegdzie smród się rozchodził, temperatura jednak zacna. Bez przygód; za Bruskiem przeszedłem w tryb oszczędnościowy bo trasa miała być tylko treningiem przed niedzielą. Pętla była na północny-zachód, bo w niedzielę planowałem pętlę na pd-wsch.
Starówka bytomska
Pyskowice, rynek
Toszek, rynek
Brusiek - punkt zwrotny
Świerklaniec, park.