Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2018
Dystans całkowity: | 1349.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 71:41 |
Średnia prędkość: | 18.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.77 km/h |
Suma podjazdów: | 6708 m |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 58.65 km i 3h 07m |
Więcej statystyk |
Dystans12.25 km Czas00:36 Vśrednia20.42 km/h Podjazdy 92 m
SprzętMerida Drakar
Dystans19.67 km Czas01:03 Vśrednia18.73 km/h Podjazdy160 m
SprzętMerida Drakar
Praca + inne
Praca, Park Śląski, konferencja. Otwarte było Rosarium - nie mogłem nie skorzystać :)
Praca, Park Śląski, konferencja. Otwarte było Rosarium - nie mogłem nie skorzystać :)
Dystans12.11 km Czas00:39 Vśrednia18.63 km/h Podjazdy 90 m
SprzętMerida Drakar
Praca
W drodze do pracy ładne słońce niewiele po wschodzie i oczywiście wiatr (oraz śnieg) w oczy...
W drodze do pracy ładne słońce niewiele po wschodzie i oczywiście wiatr (oraz śnieg) w oczy...
Dystans20.44 km Czas00:58 Vśrednia21.14 km/h Podjazdy154 m
SprzętKross Raven Meadow
Siemianowice
Sprawdzan odzieży "polarnej" na pętli maciejkowickiej + Bańgów. Zimno w nogi - zarządzam odwrót.
Sprawdzan odzieży "polarnej" na pętli maciejkowickiej + Bańgów. Zimno w nogi - zarządzam odwrót.
Dystans13.55 km Czas00:41 Vśrednia19.83 km/h Podjazdy110 m
SprzętKross Raven Meadow
Dystans12.13 km Czas00:37 Vśrednia19.67 km/h Podjazdy 90 m
SprzętMerida Drakar
Dystans114.82 km Czas06:14 Vśrednia18.42 km/h Podjazdy544 m
SprzętKross Raven Meadow
Rudy & Rybnik
Miał być sprawdzian zimowego stanu leśnej drogi z Brynowa na Paniowy. Okazała się znośna: zmrożone błoto jest przyzwoitą nawierzchnią, o ile nie jest obleczonę w lodową polewę, ta zaś występowała tylko miejscami. Słowem: było ok, pojechałem więc dalej - za ciosem - na Chudów, Knurów i Rudy... Stamtąd zaś wracałem przez Rybnik (Stodoły, Goleniów), Czerwionkę i Ornontowice. Cały dzień pochmurno, po 18. byłem w domu. Zalety kończenia pracy w środę wyjątkowo wcześnie, są oczywiste :)
Paniowy
Rudy
Rybnik-Golejów
Miał być sprawdzian zimowego stanu leśnej drogi z Brynowa na Paniowy. Okazała się znośna: zmrożone błoto jest przyzwoitą nawierzchnią, o ile nie jest obleczonę w lodową polewę, ta zaś występowała tylko miejscami. Słowem: było ok, pojechałem więc dalej - za ciosem - na Chudów, Knurów i Rudy... Stamtąd zaś wracałem przez Rybnik (Stodoły, Goleniów), Czerwionkę i Ornontowice. Cały dzień pochmurno, po 18. byłem w domu. Zalety kończenia pracy w środę wyjątkowo wcześnie, są oczywiste :)
Paniowy
Rudy
Rybnik-Golejów
Dystans12.39 km Czas00:38 Vśrednia19.56 km/h Podjazdy100 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans12.09 km Czas00:38 Vśrednia19.09 km/h Podjazdy 90 m
SprzętMerida Drakar
Praca
Było tak słonecznie, a w niedzielę tak beznadziejnie pochmurno...
Było tak słonecznie, a w niedzielę tak beznadziejnie pochmurno...
Dystans115.87 km Czas06:38 Vśrednia17.47 km/h VMAX41.90 km/h Podjazdy895 m
Temp.0.0 °C SprzętMerida Drakar
Spod Lublińca na Jurę
Nad ranem zmierzając na pociąg do Rusinowic (zapłaciłem 5,63 za bilet) przejeżdżałem przez Park Hutniczy. Był jeszcze półmrok, temperatura na minusie, ale kos już dawał koncert. Idzie wiosna!
Na odcinku Cieszowa-Boronów władowałem się w fatalny skrót - polna a później leśna droga gruntowa miała tak ekwilibrystyczne bruzdy, tak głębokie przełomy i fałdy, że gdyby nie góral to musiałbym zarządzić odwrót. Jeszcze przed Boronowem zaczęło zacinać śniegiem, przestało na dobre dopiero w Przybynowie. Na odcinku skrótowym przed Przybynowem fatalna żużlowa nawierzchnia. Zaskoczyła mnie spora liczba amatorów Mirowa.
Poza tym ludzi mało, nawet zwierząt mało (nad ranem trochę saren, w tym spłoszona co wyrwała mi spod kół, kilka myszaków i kruków, potem złowroga cisza - nie licząc kundli rzecz jasna). Rowerzystów mało, ludzi na Zborowie łącznie trzech - śniegu i lodu jednak pod dostatkiem, szczególnie od północnej strony, skąd podjeżdżałem czerwonym szlakiem. Trzy razy musiałem zsiadać bo koła kręciły młynka - licznik pokazał 22% nachylenia, ale śnieg ubity, miejscami pola lodu. W Mrzygłodzie okazało się, że mam 40 minut do pociągu - dotarłem więc do przystanku Zawiercie Borowe Pole.
Kamienica Polska - malownicza chałupa z opiekuńczą sosną
Bobolice
Na szczycie Góry Zborów (468)
---
Wyjątkowo wrzucam całą galerię
Nad ranem zmierzając na pociąg do Rusinowic (zapłaciłem 5,63 za bilet) przejeżdżałem przez Park Hutniczy. Był jeszcze półmrok, temperatura na minusie, ale kos już dawał koncert. Idzie wiosna!
Na odcinku Cieszowa-Boronów władowałem się w fatalny skrót - polna a później leśna droga gruntowa miała tak ekwilibrystyczne bruzdy, tak głębokie przełomy i fałdy, że gdyby nie góral to musiałbym zarządzić odwrót. Jeszcze przed Boronowem zaczęło zacinać śniegiem, przestało na dobre dopiero w Przybynowie. Na odcinku skrótowym przed Przybynowem fatalna żużlowa nawierzchnia. Zaskoczyła mnie spora liczba amatorów Mirowa.
Poza tym ludzi mało, nawet zwierząt mało (nad ranem trochę saren, w tym spłoszona co wyrwała mi spod kół, kilka myszaków i kruków, potem złowroga cisza - nie licząc kundli rzecz jasna). Rowerzystów mało, ludzi na Zborowie łącznie trzech - śniegu i lodu jednak pod dostatkiem, szczególnie od północnej strony, skąd podjeżdżałem czerwonym szlakiem. Trzy razy musiałem zsiadać bo koła kręciły młynka - licznik pokazał 22% nachylenia, ale śnieg ubity, miejscami pola lodu. W Mrzygłodzie okazało się, że mam 40 minut do pociągu - dotarłem więc do przystanku Zawiercie Borowe Pole.
Kamienica Polska - malownicza chałupa z opiekuńczą sosną
Bobolice
Na szczycie Góry Zborów (468)
---
Wyjątkowo wrzucam całą galerię