Dystans122.59 km Czas06:43 Vśrednia18.25 km/h VMAX55.27 km/h Podjazdy1596 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Morawy, dzień 3: Telcz, Slavonice, Vranov nad Dyjí
Zasłużyłem wreszcie na dzień z przewagą słońca, choć poranek był pochmurny a popołudniem musiałem chyżo uciekać przed frontem burzowym.
Towarzyszyły mi liczne zabytki, ciekawa zabudowa i feeria zapachów, od obornika po lawendę. Tej drugiej było całkiem sporo przy drogach, stała się modna na Morawach. No i słusznie. Jedynym policzkiem od losu było pocałowanie klamki zamykającej bramę do ruin zamku w parku narodowym "Podyje". Miałem stąd, w promieniach zachodzącego słońca, oglądać widok na przełom Dyi, ale przekonałem się, że niemieckość Czechów nie jest wymyślona. Bramę zamknęli o 18:00. Po co? Nie mam pojęcia. W każdym razie zapuściłem się w głąb parkowej konsystencji lasów tutejszych a przejazd po leśnych traktach z całym bagażem dostarczył mi dodatkowych emocji.
Tempo było znakomite, jak na cały dzień z pełnym obciążeniem. Wpłynęły na nie zbawiennie sprinterskie odcinki ucieczki przed frontem burz i ulew, który ścigał mnie raz po raz na tym etapie.

Telcz

Roštejn - to była pierwsza atrakcja dnia

Dopiero potem był pochmurny Telcz

Dačice - rynek

Stare Hobzi - pałac i kolejna ucieczka przed deszczem (prawie udana, zlało mnie tylko kilkanaście minut)

Slavonice. Znów przyszło uciekać przed deszczem.

Slavonice

Rancirov - skansen poniemiecki

Uherčice

Vranov nad Dyjí

Vranov nad Dyjí

Nový Hrádek u Lukova
Trasa:
Od noclegu na 172,5 km do noclegu na 293,3 km. Tym razem ślad zgodny z rzeczywistością.
Zasłużyłem wreszcie na dzień z przewagą słońca, choć poranek był pochmurny a popołudniem musiałem chyżo uciekać przed frontem burzowym.
Towarzyszyły mi liczne zabytki, ciekawa zabudowa i feeria zapachów, od obornika po lawendę. Tej drugiej było całkiem sporo przy drogach, stała się modna na Morawach. No i słusznie. Jedynym policzkiem od losu było pocałowanie klamki zamykającej bramę do ruin zamku w parku narodowym "Podyje". Miałem stąd, w promieniach zachodzącego słońca, oglądać widok na przełom Dyi, ale przekonałem się, że niemieckość Czechów nie jest wymyślona. Bramę zamknęli o 18:00. Po co? Nie mam pojęcia. W każdym razie zapuściłem się w głąb parkowej konsystencji lasów tutejszych a przejazd po leśnych traktach z całym bagażem dostarczył mi dodatkowych emocji.
Tempo było znakomite, jak na cały dzień z pełnym obciążeniem. Wpłynęły na nie zbawiennie sprinterskie odcinki ucieczki przed frontem burz i ulew, który ścigał mnie raz po raz na tym etapie.

Telcz

Roštejn - to była pierwsza atrakcja dnia

Dopiero potem był pochmurny Telcz

Dačice - rynek

Stare Hobzi - pałac i kolejna ucieczka przed deszczem (prawie udana, zlało mnie tylko kilkanaście minut)

Slavonice. Znów przyszło uciekać przed deszczem.

Slavonice

Rancirov - skansen poniemiecki

Uherčice

Vranov nad Dyjí

Vranov nad Dyjí

Nový Hrádek u Lukova
Trasa:
Od noclegu na 172,5 km do noclegu na 293,3 km. Tym razem ślad zgodny z rzeczywistością.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.