Dystans203.01 km Czas11:13 Vśrednia18.10 km/h VMAX63.47 km/h Podjazdy2828 m
Trzewia Liptowa, czyli Ohniste i inne czeluści Niżnych Tatr (1)

Rajd był zaplanowany jako takie pożegnanie z bronią, czyli chyba ostatnia w życiu dwusetka z cyklotrekiem. Skoro tak, to góra musiała być nietuzinkowa. Miałem ją upatrzoną - to masyw Ohnišťa. Wybitny szczyt w Niżnych Tatrach, zbudowany ze skalnych progów wapiennych i dolomitowych. Pełen urwistych skalistych zboczy i świętego spokoju, bo zewsząd tu daleko. Zaliczacze głównych grani tu nie bywają, nie ma też miłośników schronisk i kolejek. Są jedynie najtwardsi Słowacy, tacy co lubią się zmęczyć i zaglądnąć w miejsca gdzie diabeł mówi dobranoc. W takim towarzystwie nie mogło zabraknąć i mnie.

Wszystko szło jak z płatka do 80 kilometra, potem przypomniałem sobie, że w pociągu zjadłem przeterminowany mini-dżem (rok czasu!). Przypomniał mi to potężny ból w trzewiach. Przez następne 4 godziny będę miał 5 pobytów w krzakach, ale nie to było najgorsze, tylko ten ból uniemożliwiający momentami jazdę. Za głupotę się płaci, i z pewnością głupota boli. Najbardziej bolało jednak to, że warunki były idealne i zdrów mógłbym się jeszcze pokusić o zachód ze szczytu Poludnicy. 

Widoki Zachodnich Tatr i Niżnych Tatr robią na tej trasie wrażenie, nawet jeśli widziało się wiele pasm górskich w Europie. Nawet jeśli odcinek do Mikulasza jedzie się któryś tam raz w życiu. Po drodze spotkałem dwóch Polaków jadących dookoła Tatr. Jechali na lekko, ale szybsi ode mnie nie byli, a ja miałem potężne problemy żołądkowe! No i spory bagaż, bo trasę zrobiłem z dwoma wypełnionymi dużymi sakwami. Jak za dawnych lat...

Prawdziwe schody zaczęły się jednak dopiero w masywie Ohnišťa. Oj, było stromo. Bardzo stromo. Atmosfera tego szlaku (łącznie 5 osób spotkanych) i oryginalne widoki były warte każdej kropli potu. Najbardziej niesamowita była roślinność. Tak wielu potężnych, starych jodeł i świerków dawno nie widziałem. Potem wykonałem odwrót w stronę doliny Ilnowskiej. Były tam liczne źródła, przy jednym spłoszyłem wysiadującego jaja strzyżyka... Były też schrony i magazyny partyzanckie z II wojny. No i niezmącony spokój. Gdy skończyły się moje problemy żołądkowe, szło znowu jak z płatka. Na koniec dnia, polując na ujęcia zachodu słońca zapędziłem się przypadkowo w znakomite miejsce noclegowe. Rozbiłem się tam na noc, wzgardzenie takim darem byłoby niedorzecznością, choć upatrzone pierwotnie miejsce noclegowe było za kilka kilometrów. 

Widok na najwyższą część Niżnych Tatr, na masyw Dumbiera.

Pod Orawską Półgórą

Orawskie morze i Namestovo.

Stefanów nad Orawą

Podbiel

W drodze na przełęcz pod Holicą

Prawie na przełęczy

Widoki na Tatry Zachodnie

i na Wielkiego Chocza

i na Liptowskie Morze

Ładniutko

Deweloperka po słowacku

Litowski Mikulasz

Liptowski Jan

Ostatnie chwile jazdy...

Piekno urwisk Ohnišťa

Jakże tam było pięknie!

Schodziłem nielegalnie :)

W stronę wsi Ilanovo

Dolina Ilanovska była pełna magii

i schronów partyzantów. Znakomicie wkomponowanych w krajobraz, przylepionych do zboczy.

Szukając widoków na Chocza i zachód, trafiłem do raju.

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/51376574

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zystk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]