Dystans121.17 km Czas07:24 Vśrednia16.37 km/h VMAX59.29 km/h Podjazdy1089 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Tour de Reich 2023, dzień 11: Wirtemberskie interwały
Nadszedł pierwszy dzień Drang nach Osten. Początek powrotu. Oddaliłem się już kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Heidelbergu. Jestem pełen optymizmu, rok temu poznałem Badenię-Wirtembergię od najlepszej strony. Liczę, że we właściwej, historycznej Wirtembergii będzie tak jak ostatnio - cudownie i bardzo prorowerowo. Pewien niepokój wzbudzają we mnie jednak przyczepy marki Mengele. Do tej pory nie byłem świadomy ich istnienia, proszę, podróże kształcą. W Mosbach w każdym razie robię zakupy i opuszczam piękną dolinę Neckaru, jadę w poprzek licznych grzbietów wprost na Bad Mergentheim. Tam jeszcze nie byłem. Neckar doprowadziłby mnie bezstresowo i niemal bez wysiłkowo do cudownego Bad Wimpfen, ale tam już byłem. Dziwny jest ten wirtemberski świat: co chwilę jakieś mini oczyszczalnie ścieków, wygodne leżanki dla rowerzystów i spacerowiczów, na boiskach bramki z metalowymi siatkami, zakazy dla elektryków na wielu ddr-ach i liczne publiczne toalety... zamknięte na klucz.
No i gdy wyjeżdżam z Mosbach na bardzo lokalne drogi trafiam do krainy tysiąca grzbietów. Prawdziwa zabawa trwa aż do Boxbergu. Raz w górę, raz w dół - nieustanny interwał. Jedzie się jednak bardzo przyjemnie - co chwile czekają na strudzonego rowerzystę ławki lub leżaki. Nieraz ustawiane są w miejscach widokowych. Większy zjazd zaliczam dopiero do samego Bad Mergentheim. Uzdrowisko jest estetyczne, ale do najpiękniejszych miast jakie widziałem na trasie sporo mu jednak brakuje. Fajne są obowiązkowe obniżenia krawężników na chodnikach jeśli te są dla rowerzystów "frei".
Gdy tylko mijam Mergentheim znajduję się znów w przyjemnym klimacie małych wirtemberskich wiosek. Granica landów zaczyna zresztą meandrować niezależnie od uroczej rzeki Tauber. W Tauberrettersheim podziwiam most z pocz. XVIII wieku i kilometr za wioską, już na terenie Dolnej Frankonii (czyli Bawarii) postanawiam zakotwiczyć na noc. Rozbijam namiot na łączce otoczonej wierzbami, tuż nad rzeczką, jakieś 300 metrów od trasy rowerowej.
Nad pięknym, modrym Neckarem - ruszając z kempingu w Neckargerach
Mosbach - rynek
Kolejne dolinki przypominają naszą południową Jurę. Droga z pierwszeństwem rowerzystów.
Hirschlanden - gloria victis 1914-1918
Typowa Wirtembergia i typowa tutejsza ddr. Najprzyjaźniejsze rowerzystom miejsce w Niemczech. Poza Hesją rzecz jasna.
Już w dolinie Tauber
Trasa:
Neckargerach - Mosbach - Bad Mergentheim - Tauberrettersheim
https://ridewithgps.com/routes/44307968
Nadszedł pierwszy dzień Drang nach Osten. Początek powrotu. Oddaliłem się już kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Heidelbergu. Jestem pełen optymizmu, rok temu poznałem Badenię-Wirtembergię od najlepszej strony. Liczę, że we właściwej, historycznej Wirtembergii będzie tak jak ostatnio - cudownie i bardzo prorowerowo. Pewien niepokój wzbudzają we mnie jednak przyczepy marki Mengele. Do tej pory nie byłem świadomy ich istnienia, proszę, podróże kształcą. W Mosbach w każdym razie robię zakupy i opuszczam piękną dolinę Neckaru, jadę w poprzek licznych grzbietów wprost na Bad Mergentheim. Tam jeszcze nie byłem. Neckar doprowadziłby mnie bezstresowo i niemal bez wysiłkowo do cudownego Bad Wimpfen, ale tam już byłem. Dziwny jest ten wirtemberski świat: co chwilę jakieś mini oczyszczalnie ścieków, wygodne leżanki dla rowerzystów i spacerowiczów, na boiskach bramki z metalowymi siatkami, zakazy dla elektryków na wielu ddr-ach i liczne publiczne toalety... zamknięte na klucz.
No i gdy wyjeżdżam z Mosbach na bardzo lokalne drogi trafiam do krainy tysiąca grzbietów. Prawdziwa zabawa trwa aż do Boxbergu. Raz w górę, raz w dół - nieustanny interwał. Jedzie się jednak bardzo przyjemnie - co chwile czekają na strudzonego rowerzystę ławki lub leżaki. Nieraz ustawiane są w miejscach widokowych. Większy zjazd zaliczam dopiero do samego Bad Mergentheim. Uzdrowisko jest estetyczne, ale do najpiękniejszych miast jakie widziałem na trasie sporo mu jednak brakuje. Fajne są obowiązkowe obniżenia krawężników na chodnikach jeśli te są dla rowerzystów "frei".
Gdy tylko mijam Mergentheim znajduję się znów w przyjemnym klimacie małych wirtemberskich wiosek. Granica landów zaczyna zresztą meandrować niezależnie od uroczej rzeki Tauber. W Tauberrettersheim podziwiam most z pocz. XVIII wieku i kilometr za wioską, już na terenie Dolnej Frankonii (czyli Bawarii) postanawiam zakotwiczyć na noc. Rozbijam namiot na łączce otoczonej wierzbami, tuż nad rzeczką, jakieś 300 metrów od trasy rowerowej.
Nad pięknym, modrym Neckarem - ruszając z kempingu w Neckargerach
Mosbach - rynek
Kolejne dolinki przypominają naszą południową Jurę. Droga z pierwszeństwem rowerzystów.
Hirschlanden - gloria victis 1914-1918
Typowa Wirtembergia i typowa tutejsza ddr. Najprzyjaźniejsze rowerzystom miejsce w Niemczech. Poza Hesją rzecz jasna.
Już w dolinie Tauber
Trasa:
Neckargerach - Mosbach - Bad Mergentheim - Tauberrettersheim
https://ridewithgps.com/routes/44307968
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.