Dystans112.32 km Czas06:55 Vśrednia16.24 km/h Podjazdy594 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Tour de Reich 2023: dzień 9: Nad Menem
Wielkie jest moje zaskoczenie gdy słyszę po przebudzeniu odgłos deszczu. Pada do 8 rano, spieszę się więc powoli a wyjeżdżając z lasu omijam niezbierane grzyby (limit). Zbliżam się już do 1000 km. Przejeżdżam przy klubie golfowym. W przedostatniej heskiej wiosce - Flörsbach - trafiam na kolejne urządzenia do hydroterapii. Tych swoistych pomników działalności bawarskiego księdza Sebastiana Kneippa widziałem w Niemczech bardzo wiele. Propagował w XIX wieku codzienne mycie w bieżącej wodzie, regularne pranie odzieży i bielizny, spacerowanie, ćwiczenia fizyczne i urozmaiconą dietę.
Jadę wzdłuż rzeki Lohr do Menu i miasta Lohr am Main. Jest tu ładna, zwarta starówka. Są też granatowe, ciężkie chmury. Leje równo godzinę, spędziłem ten czas studiując dalszą trasę i prognozy pogody, ukryty pod szerokim dachem. Gdy przestało padać ruszyłem parującą doliną Menu. Czekała mnie kolejna wspaniała trasa przełomem rzeki. Prawie 80 km do miejsca noclegu, a rozbiłem się na noc tuż nad rzeką. Zanim to jednak nastąpiło, wielokrotnie mnie jeszcze zlało, niestety. Najgorzej było w Wertheim, które pięknie prezentuje się na zdjęciach z lotu ptaka. Ja niestety nie widziałem zbyt wiele, kaptur za dużo zasłaniał, sznury wody irytowały, tłumy ludzi denerwowały. Skąd się wzięły przy takiej pogodzie? To proste, trwał tu w najlepsze Kartoffelnfest. Budy zatarasowały ddr na odcinku prawie 2 kilometrów, ale przyznaję, że takich cudów robionych z ziemniaków jeszcze nie widziałem. Niestety nie było gdzie schronić się przed deszczem, tłum był zbyt duży, wszystkie dobre miejsca zajęte... Nie skorzystałem więc z okazji na kartoflaną ucztę życia.
Rozbijałem się już o zmierzchu. Ostatni kontenerowiec rozświetlał moją ustronną zatoczkę o 22, pierwszy nad ranem mijał mnie o 7. Rzeka niemal stała w miejscu, nurt był symboliczny. Jeśli czegoś mi brakowało tego dnia podróży to zdecydowanie słońca. Mgliste opary dodawały jednak dolinie Menu aury tajemniczości, a wcześniejsza ulewa wymiotła z radwegu rowerzystów. Było tu więc o wiele ustronniej niż w dolinie Wezery (nie licząc Wertheim).
Flörsbach - przedostatnia heska wieś na mojej trasie. Brodzik do hydroterapii.
Lohr am Mein
Radwegi nadmeńskie
Rzeka zmątniona, grzbiety zamglone, ale grunt że już nie padało.
Przełom Menu - Rothenfels am Main
Nadmeńskie winnice
Kapitalne ruiny zamku Henneburg
Trasa:
Bad Orb - Lohr am Main - Rothenfels am Main - Wertheim - Collenberg - Burgstädt
https://ridewithgps.com/routes/44277937
Wielkie jest moje zaskoczenie gdy słyszę po przebudzeniu odgłos deszczu. Pada do 8 rano, spieszę się więc powoli a wyjeżdżając z lasu omijam niezbierane grzyby (limit). Zbliżam się już do 1000 km. Przejeżdżam przy klubie golfowym. W przedostatniej heskiej wiosce - Flörsbach - trafiam na kolejne urządzenia do hydroterapii. Tych swoistych pomników działalności bawarskiego księdza Sebastiana Kneippa widziałem w Niemczech bardzo wiele. Propagował w XIX wieku codzienne mycie w bieżącej wodzie, regularne pranie odzieży i bielizny, spacerowanie, ćwiczenia fizyczne i urozmaiconą dietę.
Jadę wzdłuż rzeki Lohr do Menu i miasta Lohr am Main. Jest tu ładna, zwarta starówka. Są też granatowe, ciężkie chmury. Leje równo godzinę, spędziłem ten czas studiując dalszą trasę i prognozy pogody, ukryty pod szerokim dachem. Gdy przestało padać ruszyłem parującą doliną Menu. Czekała mnie kolejna wspaniała trasa przełomem rzeki. Prawie 80 km do miejsca noclegu, a rozbiłem się na noc tuż nad rzeką. Zanim to jednak nastąpiło, wielokrotnie mnie jeszcze zlało, niestety. Najgorzej było w Wertheim, które pięknie prezentuje się na zdjęciach z lotu ptaka. Ja niestety nie widziałem zbyt wiele, kaptur za dużo zasłaniał, sznury wody irytowały, tłumy ludzi denerwowały. Skąd się wzięły przy takiej pogodzie? To proste, trwał tu w najlepsze Kartoffelnfest. Budy zatarasowały ddr na odcinku prawie 2 kilometrów, ale przyznaję, że takich cudów robionych z ziemniaków jeszcze nie widziałem. Niestety nie było gdzie schronić się przed deszczem, tłum był zbyt duży, wszystkie dobre miejsca zajęte... Nie skorzystałem więc z okazji na kartoflaną ucztę życia.
Rozbijałem się już o zmierzchu. Ostatni kontenerowiec rozświetlał moją ustronną zatoczkę o 22, pierwszy nad ranem mijał mnie o 7. Rzeka niemal stała w miejscu, nurt był symboliczny. Jeśli czegoś mi brakowało tego dnia podróży to zdecydowanie słońca. Mgliste opary dodawały jednak dolinie Menu aury tajemniczości, a wcześniejsza ulewa wymiotła z radwegu rowerzystów. Było tu więc o wiele ustronniej niż w dolinie Wezery (nie licząc Wertheim).
Flörsbach - przedostatnia heska wieś na mojej trasie. Brodzik do hydroterapii.
Lohr am Mein
Radwegi nadmeńskie
Rzeka zmątniona, grzbiety zamglone, ale grunt że już nie padało.
Przełom Menu - Rothenfels am Main
Nadmeńskie winnice
Kapitalne ruiny zamku Henneburg
Trasa:
Bad Orb - Lohr am Main - Rothenfels am Main - Wertheim - Collenberg - Burgstädt
https://ridewithgps.com/routes/44277937
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.