Dystans63.09 km Czas04:07 Vśrednia15.33 km/h VMAX52.13 km/h Podjazdy881 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Tour de Altes Reich, dzień 8: Holandia Garbata, Moresnet i niemiecka Belgia
Poranek naznaczony był sprintem do Warburga. Musiałem zdążyć na ekspres regionalny do Hagen. Stamtąd pierwotnie miałem jechać do Kolonii (z przerwą na zwiedzanie katedry), ale ostatecznie wybrałem wersję szybszą - bez przesiadki - bezpośrednio do Aachen. Tak oto dwoma pociągami za łączną kwotę 30 zł przejechałem ponad 300 km. W dodatku była kontrola biletów i kierownik oddając mi bilet rzekł: "prosze" :) Wsłuchiwałem się w rozmowy nastolatek jadących przez Hagen do Kolonii i najładniejsza w pewnym momencie zdradziła swoje pochodzenie słowem na k... Ogólnie podróż minęła przyjemnie i gratulowałem sobie pomysłu na ten pociąg, bo skład wypełnił się ludźmi dopiero przed samym Hagen. Pociąg do Aachen, gdy minął Düsseldorf także pozwalał złapać oddech.
W Akwizgranie panował nieznośny zaduch i upał, ale były to znaki rozpoznawcze całego rajdu. Wszystkie kraniki z woda pitną były nieczynne. W markecie roiło się od Holendrów i większość była na rowerach... Przybyłem tu by oddać hołd odnowicielowi cywilizacji europejskiej - Karolowi Wielkiemu. Wstęp do katedry był formalnie płatny (skrzynka na symboliczne 1 euro), wrażenia były niezwykłe, bo tutaj zaczęło się tak naprawdę średniowiecze. Niestety miasto znacznie ucierpiało w czasie wojny a dziś brakuje mu stylu i klimatu.
Moim celem dnia było zdobycie najwyższego wierchu "Alp Holenderskich" - Vaalsbergu (322 m n.p.m.) i przejazd przez jedyne wzniesienia Holandii. O ile podjazd był dość ciekawy i widokowy, to atmosfera na "szczycie" przypominała festiwal parkingowo-klapkowo-restauracyjny. Tutaj rowerzystów niemal nie było. Po belgijskiej stronie przywitał mnie błogi spokój i francuska l'atmosphère. Bonjour, które usłyszałem w wiosce Gemmenich, zdziwiło mnie niezmiernie, bo spodziewałem się usłyszeć niemiecki we wsi o typowej niemieckiej nazwie, w dodatku leżącej na terenie niemieckiej Belgii. W tym kraju nic jednak nie jest proste. Typowo niemiecką zabudowę zamieszkiwali tu frankofoni, w miejscowościach o francuskich nazwach dało się usłyszeć niemiecki. Wszędzie dumnie powiewał galijski kogut - symbol Walonii.
Przejeżdżałem też przez obszar dawnego prawie-państwa Moresnet, które przez ponad 100 lat nie należało do żadnego z państw (od 1815 r. bufor między Prusami a Niderlandami) i stanowi niezwykły przykład państwa zapomnianego, czyli mój ulubiony kawałek z wielkiego tortu zwanego "dziedzictwem europejskim".
Zwraca uwagę spora suma przewyższeń, przypominająca że w chwili wjechania do Holandii wjechałem de facto w Ardeny (co samo w sobie brzmi idiotycznie).
Słynna fontanna "Obieg pieniądza" a w tle katedra zbudowana przez Karola Wielkiego.
Świecznik Fryderyka Barbarossy i to co w katedrze najcenniejsze - sztuka karolińska
Holandia Garbata w pełnej okazałości
Kościół w Vaals
Podjazd na Vaalsberg i trzy flagi na trójstyku niemiecko-holendersko-belgijskim.
Belgijska wioska: porządek arcyniemiecki, język arcyfrancuski
Przyjemny nocleg w Raerenerwaldzie
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/41884687
Poranek naznaczony był sprintem do Warburga. Musiałem zdążyć na ekspres regionalny do Hagen. Stamtąd pierwotnie miałem jechać do Kolonii (z przerwą na zwiedzanie katedry), ale ostatecznie wybrałem wersję szybszą - bez przesiadki - bezpośrednio do Aachen. Tak oto dwoma pociągami za łączną kwotę 30 zł przejechałem ponad 300 km. W dodatku była kontrola biletów i kierownik oddając mi bilet rzekł: "prosze" :) Wsłuchiwałem się w rozmowy nastolatek jadących przez Hagen do Kolonii i najładniejsza w pewnym momencie zdradziła swoje pochodzenie słowem na k... Ogólnie podróż minęła przyjemnie i gratulowałem sobie pomysłu na ten pociąg, bo skład wypełnił się ludźmi dopiero przed samym Hagen. Pociąg do Aachen, gdy minął Düsseldorf także pozwalał złapać oddech.
W Akwizgranie panował nieznośny zaduch i upał, ale były to znaki rozpoznawcze całego rajdu. Wszystkie kraniki z woda pitną były nieczynne. W markecie roiło się od Holendrów i większość była na rowerach... Przybyłem tu by oddać hołd odnowicielowi cywilizacji europejskiej - Karolowi Wielkiemu. Wstęp do katedry był formalnie płatny (skrzynka na symboliczne 1 euro), wrażenia były niezwykłe, bo tutaj zaczęło się tak naprawdę średniowiecze. Niestety miasto znacznie ucierpiało w czasie wojny a dziś brakuje mu stylu i klimatu.
Moim celem dnia było zdobycie najwyższego wierchu "Alp Holenderskich" - Vaalsbergu (322 m n.p.m.) i przejazd przez jedyne wzniesienia Holandii. O ile podjazd był dość ciekawy i widokowy, to atmosfera na "szczycie" przypominała festiwal parkingowo-klapkowo-restauracyjny. Tutaj rowerzystów niemal nie było. Po belgijskiej stronie przywitał mnie błogi spokój i francuska l'atmosphère. Bonjour, które usłyszałem w wiosce Gemmenich, zdziwiło mnie niezmiernie, bo spodziewałem się usłyszeć niemiecki we wsi o typowej niemieckiej nazwie, w dodatku leżącej na terenie niemieckiej Belgii. W tym kraju nic jednak nie jest proste. Typowo niemiecką zabudowę zamieszkiwali tu frankofoni, w miejscowościach o francuskich nazwach dało się usłyszeć niemiecki. Wszędzie dumnie powiewał galijski kogut - symbol Walonii.
Przejeżdżałem też przez obszar dawnego prawie-państwa Moresnet, które przez ponad 100 lat nie należało do żadnego z państw (od 1815 r. bufor między Prusami a Niderlandami) i stanowi niezwykły przykład państwa zapomnianego, czyli mój ulubiony kawałek z wielkiego tortu zwanego "dziedzictwem europejskim".
Zwraca uwagę spora suma przewyższeń, przypominająca że w chwili wjechania do Holandii wjechałem de facto w Ardeny (co samo w sobie brzmi idiotycznie).
Słynna fontanna "Obieg pieniądza" a w tle katedra zbudowana przez Karola Wielkiego.
Świecznik Fryderyka Barbarossy i to co w katedrze najcenniejsze - sztuka karolińska
Holandia Garbata w pełnej okazałości
Kościół w Vaals
Podjazd na Vaalsberg i trzy flagi na trójstyku niemiecko-holendersko-belgijskim.
Belgijska wioska: porządek arcyniemiecki, język arcyfrancuski
Przyjemny nocleg w Raerenerwaldzie
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/41884687
Komentarze