Dystans228.15 km Czas11:07 Vśrednia20.52 km/h Podjazdy1134 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Z Krasic do Dębicy, czyli walcząc z huraganem
Miał być inauguracyjny rajd z Krasic, taki w dobrym stylu. Okazało się to jednak niemożliwe. Prognozy się zmieniły i porywisty wiatr przemienił się w huragan, którym co gorsza od czasu do czasu "kręciło". Nie dość, że ryzykowałem że coś mi spadnie na głowę, to jeszcze w tych warunkach, ciężko było zakładać, że na pewno zdążę na wykupiony pociąg z Dębicy. Skoro jednak wykupiłem bilet w czwartek, musiałem przynajmniej spróbować dotrzeć na ten pociąg. Generalnie wiatr dął na wschód i gdy tylko zmieniał się dla mnie na boczny, robiło się bardzo nieprzyjemnie. Te chwile gdy jechałem pod wiatr wolałbym całkiem zapomnieć, dość wspomnieć, że boczny nie pozwalał na więcej niż 12 km/h.
Wszystkie wspomnienia z trasy także zdominowała nieustanna walka z wiatrem. Przy każdym postoju musiałem szukać jakiejś wiaty, bo wywiewało prowiant, przewracało bidon, rozrzucało ubrania itd. Co gorsza, gdy wiatr ucichł, zrobiło się pod górkę, a ja ledwo zdążyłem na pociąg, bo nogi miały już dość ciągłej jazdy siłowej, która zaczęła się już przed Jędrzejowem, bo wiatr skręcał na północny-wschód a ja jechałem coraz bardziej na południe. Z ciekawostek trafiłem na jakąś imprezę rowerową pod Jędrzejowem, zobaczyłem DDR poprowadzony przy resztkach torów wąskotorówki (przykre), przeciorał mnie widok "Drukarni Ariańskiej" w Pińczowie po renowacji, zszokowały fale (ich wielkość) na stawach w Górkach. Czasem nie warto kupować biletu z wyprzedzeniem, bo choć wszystko się udało, to poziom ryzyka był na całej trasie zdecydowanie za duży.
Sensacja: na drodze do Woli Zagojskiej Górnej zniknęły wszystkie znaki :)
Początki trasy: nad Wartą, u stóp Koniecpola
Fajny odcinek za Koniecpolem
Dwa nagie Miecie w Seceminie - de gustibus non disputandum
Wywiewało wręcz życie z drzew, łąk i dróg...
W drodze na Cierno-Żabieniec. Las dawał chwilę wytchnienia od wiatru, ale tez zagrażał pniami drzew...
Cierno-Żabieniec. Cenny kościół oczywiście całkowicie "zabity dechami"
W Jędrzejowie chciało urwać głowę. Planowałem tu przerwę... musiałem odpuścić.
W drodze na Imielno. Tu też straszliwie wiało
W Dolinie Nidy było przyjemniej niż na Płaskowyżu Jędrzejowskim. Widok na Skowronno.
Faken, zapomnij to - powiedziałby Nawałka, gdyby miał gust... Teraz już wiem, że można zgwałcić zabytek.
Nad Nidą było majowo, ale bezdrzewnie. Pobawili się z przydrożnymi drzewami w Pasturce i Kowali...
Jedynie w Krzyżanowicach po staremu, ale nie miałem czasu "miłkować", zresztą pewnie nawet ostatnie dawno przekwitły
W drodze z Zagości na Kobylniki
Sceklina się przynajmniej nie zmienia
I ta chałupa. Pierwszy raz ją widziałem w 1998 roku, prawie ćwierć wieku temu. Wciąż stoi.
Bezczelnie zaparkowałem przy kolegiacie. W środku nie wiało :) Remont fundamentów skończony.
Znów chciało urwać łeb. Fale jak na morzu
Cmentarz z I wojny w Uciskowie. Tu też wiało...
Tu nie wiało. Kościół franciszkański w Nowym Mieście Korczynie
Na moście nad Wisłą wiało tak, że jechałem jak pijany: od barierki do barierki
Pałac w Oleśnie
Prawie na mecie. UM w Dębicy - fajna instalacja przypominająca fakt nadania praw miejskich.
Trasa: (+ ze Szczakowej na Podłęże)
Miał być inauguracyjny rajd z Krasic, taki w dobrym stylu. Okazało się to jednak niemożliwe. Prognozy się zmieniły i porywisty wiatr przemienił się w huragan, którym co gorsza od czasu do czasu "kręciło". Nie dość, że ryzykowałem że coś mi spadnie na głowę, to jeszcze w tych warunkach, ciężko było zakładać, że na pewno zdążę na wykupiony pociąg z Dębicy. Skoro jednak wykupiłem bilet w czwartek, musiałem przynajmniej spróbować dotrzeć na ten pociąg. Generalnie wiatr dął na wschód i gdy tylko zmieniał się dla mnie na boczny, robiło się bardzo nieprzyjemnie. Te chwile gdy jechałem pod wiatr wolałbym całkiem zapomnieć, dość wspomnieć, że boczny nie pozwalał na więcej niż 12 km/h.
Wszystkie wspomnienia z trasy także zdominowała nieustanna walka z wiatrem. Przy każdym postoju musiałem szukać jakiejś wiaty, bo wywiewało prowiant, przewracało bidon, rozrzucało ubrania itd. Co gorsza, gdy wiatr ucichł, zrobiło się pod górkę, a ja ledwo zdążyłem na pociąg, bo nogi miały już dość ciągłej jazdy siłowej, która zaczęła się już przed Jędrzejowem, bo wiatr skręcał na północny-wschód a ja jechałem coraz bardziej na południe. Z ciekawostek trafiłem na jakąś imprezę rowerową pod Jędrzejowem, zobaczyłem DDR poprowadzony przy resztkach torów wąskotorówki (przykre), przeciorał mnie widok "Drukarni Ariańskiej" w Pińczowie po renowacji, zszokowały fale (ich wielkość) na stawach w Górkach. Czasem nie warto kupować biletu z wyprzedzeniem, bo choć wszystko się udało, to poziom ryzyka był na całej trasie zdecydowanie za duży.
Sensacja: na drodze do Woli Zagojskiej Górnej zniknęły wszystkie znaki :)
Początki trasy: nad Wartą, u stóp Koniecpola
Fajny odcinek za Koniecpolem
Dwa nagie Miecie w Seceminie - de gustibus non disputandum
Wywiewało wręcz życie z drzew, łąk i dróg...
W drodze na Cierno-Żabieniec. Las dawał chwilę wytchnienia od wiatru, ale tez zagrażał pniami drzew...
Cierno-Żabieniec. Cenny kościół oczywiście całkowicie "zabity dechami"
W Jędrzejowie chciało urwać głowę. Planowałem tu przerwę... musiałem odpuścić.
W drodze na Imielno. Tu też straszliwie wiało
W Dolinie Nidy było przyjemniej niż na Płaskowyżu Jędrzejowskim. Widok na Skowronno.
Faken, zapomnij to - powiedziałby Nawałka, gdyby miał gust... Teraz już wiem, że można zgwałcić zabytek.
Nad Nidą było majowo, ale bezdrzewnie. Pobawili się z przydrożnymi drzewami w Pasturce i Kowali...
Jedynie w Krzyżanowicach po staremu, ale nie miałem czasu "miłkować", zresztą pewnie nawet ostatnie dawno przekwitły
W drodze z Zagości na Kobylniki
Sceklina się przynajmniej nie zmienia
I ta chałupa. Pierwszy raz ją widziałem w 1998 roku, prawie ćwierć wieku temu. Wciąż stoi.
Bezczelnie zaparkowałem przy kolegiacie. W środku nie wiało :) Remont fundamentów skończony.
Znów chciało urwać łeb. Fale jak na morzu
Cmentarz z I wojny w Uciskowie. Tu też wiało...
Tu nie wiało. Kościół franciszkański w Nowym Mieście Korczynie
Na moście nad Wisłą wiało tak, że jechałem jak pijany: od barierki do barierki
Pałac w Oleśnie
Prawie na mecie. UM w Dębicy - fajna instalacja przypominająca fakt nadania praw miejskich.
Trasa: (+ ze Szczakowej na Podłęże)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.