Dystans371.36 km Czas17:22 Vśrednia21.38 km/h VMAX55.89 km/h Podjazdy2228 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Jarosław, lipiec zbaw!
Niedługo po powrocie znad morza nadarzyła się okazja na dłuższy wypad. Skorzystałem skwapliwie, bo z racji odniesionej w połowie czerwca kontuzji jeździłem przez większość lipca raczej ostrożnie i w towarzystwie. Miałem niezbyt imponujący dorobek jak na ten miesiąc. Rajd miał więc być pierwszym poważnym sprawdzianem od miesiąca. Miesiąc wcześniej wyraźnie odczuwałem więzadło w lewym kolanie i jakiekolwiek zrywy sprawiały mi ból. Tym razem było już dobrze. Oczywiście jechałem asekuracyjnie, ale na trasie uzbierało się powyżej 2000 metrów przewyższenia. Przed samym Jarosławiem było nawet kilka stromych hopek. Wszystkie wjechałem bez komplikacji.
Sama trasa miała różne fazy pogodowe. Rano bezchmurne niebo, aż żałowałem że wyruszyłem dość późno i nad Pogoriami byli już ludzie. Potem, od okolic Pustyni Błędowskiej zaczęło się chmurzyć i chmury przybrały niepokojące odcienie i rozmiary. Przed Nowym Korczynem chmury się rozeszły i aż do zmierzchu towarzyszyły mi ładne błękity. Ten chmurny fragment przypadł akurat na Wyżynę Miechowską i skrawek Ponidzia. W krajobrazie zieleń jeszcze walczyła z żółcią. Dotarłem - po wielu latach - pod zbór ariański w Cieszkowach. Nie zmienił się zanadto, zabezpieczenie wykonano bardzo profesjonalnie. Pobliska szkoła była jednak nie do poznania... Po raz drugi w życiu byłem też w Krzczonowie. Znam tam nawet jednego mieszkańca i muszę mu pogratulować estetyki miejscowości. Otaczała mnie dbałość o ogrody i domy. Wieś przypominała wielki ogród. Udało mi się też bezbłędnie trafić do "szatańskiej" kapliczki z 1666 roku. To piękny obiekt, pięknie położony. Przy okazji odwiedziłem też legionistów w Czarkowach.
Dalej jechałem wzdłuż Wisły Wiślaną Trasą Rowerową, zbaczając z niej jednak do wsi Bolesław. Było warto, bo po raz pierwszy dostałem się do środka tutejszego kościoła. Z kolei do Szczucina dotarłem o złotej godzinie. Resztki dnia żegnałem zaś w kebabie w Radomyślu Wielkim. Obiekt był duży i tłumnie oblegany. Najadłem się solidnie i ruszyłem na Kolbuszową. Pustego rynku pilnowała tam dzielnie policja. W Sokołowie Małopolskim było bardziej przytulnie, ale mniej zależało mi na przerwie. Zbliżał się przedświt, który dorwał mnie nad Wisłokiem wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli silną rosą i wilgocią. Na niebie od rana chmury walczyły ze słońcem, pogodowe okno miało się szybko zamknąć. Udało mi się załapać na trochę słońca w samym Jarosławiu. Dojazd tu od Jagiełły był ekstremalnym pomysłem. Gdyby nie GPS i dobre mapy to byłoby baaardzo ciężko. Tym bardziej że nawierzchnie miejscami przerażały (betonowe płyty i plastry miodu). Poczułem tu prawdziwą magię wschodu. Uspokoił mnie dopiero pogodny majestat zabytków Jarosławia. Niestety rynek był w remoncie i ostatnie chwile spędzałem bliżej dworca. Jarosław z pewnością był wart osobnego rajdu. Oddałem mu więc należny hołd ;)
Lazur nad Pogorią
Zieleń przed Cieślinem
Rosnące zachmurzenie w okolicy Wolbromia. Tutaj przed Zarzeczem.
Groźne chmury w Wolbromiu
W dolinie Szreniawy
W dolinie Szreniawy, w okolicy Falniowa: namuliska po gwałtownych burzach
Miechów
Ślady dynamicznej aury na polach... Rejon Bukowskiej Woli
Nowe asfalty w rejonie Kaliny
Przed Słaboszowem po staremu
Zabudowa drobnomieszczańska w Działoszycach
Centrum Działoszyc: pożydowskie kamieniczki.
W drodze na Skalbmierz
Wzgórza nad Skalbmierzem
Nad Nidzicą
Pejzaż w okolicy Czarnocina
Rejon wsi Cieszkowy
Zbór w Cieszkowach
Cmentarz legionistów w Czarkowach
Żukowice, piękna kapliczka słupowa z 1666 roku
Lessowy pejzaż
Wisła pod Korczynem
WTR
Bolesław - wnętrze kościoła
Rynek w Szczucinie
Szczucin - kościół parafialny
Radomyśl Wielki
Kolbuszowa
Smolarzyny
Dziwny Jagiełło w Jagielle
Meandry odkrywczej drogi w Pełkiniach: między Lechami a Wygarkami...
Bardzo podkarpacko
Brama opactwa
Klasztor Sióstr Benedyktynek - mury opactwa
Kolegiata Bożego Ciała
Jarosław - rynek
Jarosław - ratusz
Remont rynku
Trasa:
Niedługo po powrocie znad morza nadarzyła się okazja na dłuższy wypad. Skorzystałem skwapliwie, bo z racji odniesionej w połowie czerwca kontuzji jeździłem przez większość lipca raczej ostrożnie i w towarzystwie. Miałem niezbyt imponujący dorobek jak na ten miesiąc. Rajd miał więc być pierwszym poważnym sprawdzianem od miesiąca. Miesiąc wcześniej wyraźnie odczuwałem więzadło w lewym kolanie i jakiekolwiek zrywy sprawiały mi ból. Tym razem było już dobrze. Oczywiście jechałem asekuracyjnie, ale na trasie uzbierało się powyżej 2000 metrów przewyższenia. Przed samym Jarosławiem było nawet kilka stromych hopek. Wszystkie wjechałem bez komplikacji.
Sama trasa miała różne fazy pogodowe. Rano bezchmurne niebo, aż żałowałem że wyruszyłem dość późno i nad Pogoriami byli już ludzie. Potem, od okolic Pustyni Błędowskiej zaczęło się chmurzyć i chmury przybrały niepokojące odcienie i rozmiary. Przed Nowym Korczynem chmury się rozeszły i aż do zmierzchu towarzyszyły mi ładne błękity. Ten chmurny fragment przypadł akurat na Wyżynę Miechowską i skrawek Ponidzia. W krajobrazie zieleń jeszcze walczyła z żółcią. Dotarłem - po wielu latach - pod zbór ariański w Cieszkowach. Nie zmienił się zanadto, zabezpieczenie wykonano bardzo profesjonalnie. Pobliska szkoła była jednak nie do poznania... Po raz drugi w życiu byłem też w Krzczonowie. Znam tam nawet jednego mieszkańca i muszę mu pogratulować estetyki miejscowości. Otaczała mnie dbałość o ogrody i domy. Wieś przypominała wielki ogród. Udało mi się też bezbłędnie trafić do "szatańskiej" kapliczki z 1666 roku. To piękny obiekt, pięknie położony. Przy okazji odwiedziłem też legionistów w Czarkowach.
Dalej jechałem wzdłuż Wisły Wiślaną Trasą Rowerową, zbaczając z niej jednak do wsi Bolesław. Było warto, bo po raz pierwszy dostałem się do środka tutejszego kościoła. Z kolei do Szczucina dotarłem o złotej godzinie. Resztki dnia żegnałem zaś w kebabie w Radomyślu Wielkim. Obiekt był duży i tłumnie oblegany. Najadłem się solidnie i ruszyłem na Kolbuszową. Pustego rynku pilnowała tam dzielnie policja. W Sokołowie Małopolskim było bardziej przytulnie, ale mniej zależało mi na przerwie. Zbliżał się przedświt, który dorwał mnie nad Wisłokiem wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli silną rosą i wilgocią. Na niebie od rana chmury walczyły ze słońcem, pogodowe okno miało się szybko zamknąć. Udało mi się załapać na trochę słońca w samym Jarosławiu. Dojazd tu od Jagiełły był ekstremalnym pomysłem. Gdyby nie GPS i dobre mapy to byłoby baaardzo ciężko. Tym bardziej że nawierzchnie miejscami przerażały (betonowe płyty i plastry miodu). Poczułem tu prawdziwą magię wschodu. Uspokoił mnie dopiero pogodny majestat zabytków Jarosławia. Niestety rynek był w remoncie i ostatnie chwile spędzałem bliżej dworca. Jarosław z pewnością był wart osobnego rajdu. Oddałem mu więc należny hołd ;)
Lazur nad Pogorią
Zieleń przed Cieślinem
Rosnące zachmurzenie w okolicy Wolbromia. Tutaj przed Zarzeczem.
Groźne chmury w Wolbromiu
W dolinie Szreniawy
W dolinie Szreniawy, w okolicy Falniowa: namuliska po gwałtownych burzach
Miechów
Ślady dynamicznej aury na polach... Rejon Bukowskiej Woli
Nowe asfalty w rejonie Kaliny
Przed Słaboszowem po staremu
Zabudowa drobnomieszczańska w Działoszycach
Centrum Działoszyc: pożydowskie kamieniczki.
W drodze na Skalbmierz
Wzgórza nad Skalbmierzem
Nad Nidzicą
Pejzaż w okolicy Czarnocina
Rejon wsi Cieszkowy
Zbór w Cieszkowach
Cmentarz legionistów w Czarkowach
Żukowice, piękna kapliczka słupowa z 1666 roku
Lessowy pejzaż
Wisła pod Korczynem
WTR
Bolesław - wnętrze kościoła
Rynek w Szczucinie
Szczucin - kościół parafialny
Radomyśl Wielki
Kolbuszowa
Smolarzyny
Dziwny Jagiełło w Jagielle
Meandry odkrywczej drogi w Pełkiniach: między Lechami a Wygarkami...
Bardzo podkarpacko
Brama opactwa
Klasztor Sióstr Benedyktynek - mury opactwa
Kolegiata Bożego Ciała
Jarosław - rynek
Jarosław - ratusz
Remont rynku
Trasa:
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.