Dystans106.05 km Czas06:32 Vśrednia16.23 km/h VMAX56.77 km/h Podjazdy1829 m
Góry Świętokrzyskie, dzień 2: Korona Gór Świętokrzyskich

Uff, czekał mnie ciężki dzień. Gdy wstawałem, o 5, panowała ciemność. Byłem przecież w jodłowym lesie... Spakowałem się i ruszyłem na szlak, bo spałem na zboczach Szczytniaka.
Plan był prosty: zdobyć o poranku Szczytniaka i Jeleniowską po czym ruszyć na Nową Słupię, uzupełnić tamże zapasy i podjechać pod Łysicę, główny punkt programu. Potem czekały jeszcze eksploracje na Klonówce, Bukowej Górze i Miejskiej Górze. 6 gór jednego dnia i skompletowanie wybitnościowej Korony Gór Świętokrzyskich. Do tego sądnego dnia, czyli do 30 lipca zdobyłem w kolejności: Łysiec (595 x 2), Perzową (396), Miedziankę (354), Siniewską (449), Patrol (388), Telegraf (408) i Kiełki (453). Z wyjątkiem Miedzianki wszystkie zaliczały się do Wielkiej Korony Gór Świętokrzyskich, która sam wcześniej zweryfikowałem (na wzór Wielkiej Korony Tatr Piotra Mielusa). Szczytniak (554), Jeleniowska (533), Łysica (614), Klonówka (473), Bukowa Góra (484) i Miejska Góra (426) były mi niezbędne do skompletowania koronnej dwunastki. Na dwóch pierwszych nie spotkałem żywego ducha i choć Jeleniowska była nieco stromsza, to ciekawszy był Szczytniak. Na Jeleniowskiej długo szukałem jakiegokolwiek znaku charakterystycznego, nie trafiłem ani na tablice rezerwatu, ani na tabliczkę z nazwa szczytu. Po dłuższej eksploracji, wśród kłębowiska jeżyn, natrafiłem na kartkę z napisem Jeleniiowska i wysokością. Zadziwiające jak taka bzdeta może poprawić humor, czyzby dlatego że zaświadcza o mojej staranności krajoznawczej? Nie wiem. Szczytniak był ciekawszy, nie tylko z racji zauważalnej kulminacji i tablicy z nazwą rezerwatu, także z racji końcówki po "gołoborzu" i ciemnego młodnika przed wierzchołkiem. 

Po aprowizacji w Nowej Słupi ruszyłem mozolnie pod Łysicę. Świętokrzyska góra gór dała mi solidnie w kość: nastał upał a dodatkowo walczyłem z silnym przeciwnym wiatrem i podjazdami. zdecydowałem się atakować ją na dziko, tzw. Starym Gościńcem. To był wyśmienity pomysł: bezludnie i romantycznie, ścieżka dobrze przedeptana, ale bez śmieci i błota. Była przeciwieństwem grzbietówki Łysica - Łysiec. No cóż. Gdy wróciłem, już legalnie, na moją miejscówkę (gdzie ukryłem rower) odkryłem jej walory noclegowe i pejzażowe. Jeślibym kiedyś miał namiotować u stóp Łysogór to tylko tutaj!

Niestety odcinek ze świętej Kaśki do Ciekot był remontowany i nieprzyjemny a przełom Lubrzanki o tej porze całkiem nieciekawy. Siódme poty wylałem za to podjeżdżając na Klonówkę a potem na Klonów. Zaduch i słońce sprawiały, że wciąż marzyłem o cieniu. Dopiero za Klonowem zrobiło się chłodniej: wjechałem w las, no i zbliżała się 18. O złotej godzinie fotografowałem już widok Bodzentyna z podjazdu na Miejską Górę. To był najstromszy odcinek w całych Górach Świętokrzyskich i godne zakończenie zmagań z koroną! Wszystko skończyło się wizytą w Storotce, kolacją na rynku w Bodzentynie i udanym poszukiwaniem noclegu na Wzdołem Rządowym. Przewyższenie jak na trasę wyżynną było imponujące, choć przyczynił się do niego styl (cyklotrek). Gdyby tak zdobyć całą dwunastkę w dobę przewyższenie z łatwością przekroczyłoby 3000 metrów, nie wierzę jednak że dałoby się do zrobić w jasnościach dnia...

Galeria:

"Zanocuj w lesie" pod Szczytniakiem

W drodze na Szczytniak

Na szczycie Szczytniaka

Bywało "polskie błoto"

W drodze na Jeleniewską

Na Jeleniewskiej

Widoczki z biwaku

Na nielegalu na Łysicę

Najwyższy punkt między morzem a Karpatami, moja 9. górka w kolekcji koronnej (dziewiątka, jak Lewandowski!)

Świętokrzysko

W drodze na Klonówkę

Sam wierzchołek

Widoki z Klonówki

Byli nawet paralotniarze

Łysica od zachodu

Bukowa Góra, nr 11 w kolekcji

Morderczy podjeździk na Miejską Górę

Finał: dwunasta przeszkoda pokonana

Nagrodą była panorama Bodzentyna w złotej godzinie

Mapa:

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa piewa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]