Dystans133.19 km Czas06:07 Vśrednia21.77 km/h VMAX45.69 km/h Podjazdy969 m
Ziemia Raciborska, czyli przebłyski majówki
Kategoria >100 km

Chciałem sprytnie wsiąść w pociąg w Batorym, przesiąść się w Wodzisławiu (miało padać nad ranem w okolicach Katowic) i tam wykorzystać lżejszy wiatr na wschód by dotrzeć na zachód - do Raciborza. Wpierw nie przyjechał pociąg (obecny wirtualnie na rozkładzie, ale nie realnie i nie na rozkładzie papierowym) z Batorego na Katowice, potem kierownik czepiał się, że wsiadłem w Kato bez biletu. Po krótkim spięciu dogadaliśmy się jednak. 

W Wodziu drogi były mokre, ale świeciło słoneczko; w dodatku wiatr był istotnie zwyczajny (4-5 m/s), musiałem zdążyć do Raciborza na 10, zanim wiatr przeciwny zmieni się w przeciwny tajfun. Nad Odrą mnie oczywiście wyziębiło, ale miałem zimowy zestaw czapkowo-rękawiczkowy. W Krzyżanowicach dostałem się pod pałac, kończyło się jakieś nabożeństwo, bo ruszała fala dziadków i babć na rowerach i otwarli bramę... Pierwszy raz eksplorowałem Bolesław. Odkryłem nie tylko tutejszy Ruch o ładnej bazie sportowej, ale też owe piękne XVIII-wieczne spichrze dla których podjąłem eksplorację. Prawdziwą perłą była jednak kaplica i ogród pszczelarzy (Działka Pszczelarzy im. J. Dzierżona) między Owsiszczem a Tworkowem. Śpiewały tu słowiki, zieleniły się lipy, bieliły tarniny, były stoły, ławy i wiaty. Imprezy pszczelarzy chyba różnią się od imprez myśliwych... 

Walkę z wiatrem skończyłem w Samborowicach, stał się już nieznośny i ciągle rósł w siłę. Z Raciborza ruszyłem więc na Rudy. Po drodze skropił mnie deszcz (przerwał biwak na łące!) i widziałem rowerzystę dziwnie podobnego do Marka Migalskiego. Przez ten kask nie miałem i nie mam pewności, ale okolica się zgadzała. Był w towarzystwie, więc rękoczyny odpadały :P

W Rudach niemożebne tłumy. Do tego momentu, także w Raciborzu, towarzyszyła mi błoga pustka i cisza. Wszyscy byli po prostu w Rudach. Nie żartuję. Uciekałem tak szybko, że średnia skoczyła mi do 30 km/h. Swój drobny wkład miał w tym też ten korzystny huraganowy wiatr. Przy zamku w Chudowie było o dziwo dość spokojnie. Po doświadczeniach rudzkich oczekiwałem problemów w rozgarnianiu tłumów, ale mimo godziny obiadowej (ok.13) tłumów nie było. Do domciu wróciłem w sam raz na obiad.  


Poranny rynek w Wodzisławiu. Od tego roku są już dwa miasta Wodzisław w Polsce i - o ironio - częściej bywam w tym dalszym, świętokrzyskim Wodzisławiu.

Pleszka z Działki Pszczelarzy. W wierzbie znad stawiku uwiły gniazdo pleszki. To moja pierwsza fotografia pleszki ;)

Największy grab w Polsce - Jankowice Rudzkie.

Więcej w galerii zdjęć

Trasa:

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa aoree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]