Dystans228.26 km Czas10:19 Vśrednia22.13 km/h VMAX43.75 km/h Podjazdy970 m
Temp.25.8 °C SprzętFocus Arriba 4.0
Linia Stradoviusa, czyli rocznicowy rajd plebiscytowy
Kategoria >200 km

Słońce błyśnie między wschodem a zachodem
Mimochodem obrysuje miasto chmur.
Jednych dziegciem dzień nakarmi, innych miodem,
Temu głowę wzniesie, temu napnie sznur.
[...]
Nic już więcej z tego rymu nie wywiodę,
Mimochodem układając cierpką pieśń.
Pocieszenie tylko dodam na osłodę,
Że w niej drzemie mimochodem ważka treść:

Chwila światła między wschodem a zachodem
Wobec której trudno tak po prostu przejść

Mimochodem, mimochodem
Trudno tak po prostu przejść.

[Jacek Kaczmarski, Piosenka napisana mimochodem]

RIP - * pamięci cioci Teresy, która nie doczekała już świtu 31 marca 2021 r. 
-------------------------------------------------------------------------------

100 lat i kilka dni wcześniej, kilka dni po plebiscycie (20.03.1921) Wojciech Korfanty wytyczył tzw. linię Korfantego. Domagał się przyłączenia do Polski ziem leżących na wschód od tej linii. Nie zamierzałem jechać literalnie wzdłuż linii Korfantego, ale chciałem częściowo do niej nawiązać. Kilka dni wcześniej przypadała przecież 100. rocznica plebiscytu na Górnym Śląsku. Moja trasa wiodła wyłącznie przez miejscowości które nie chciały Polski...

Miałem nieprzespaną noc, nie miałem więc problemu by zdążyć na poranny pociąg do Raciborza. To był już mój drugi raz w tym roku, drugie powitanie dnia w Raciborzu. Mgły nad Odrą były gęste i imponujące, ale w samym mieście było dość ciepło. Tym razem jedynym dyskomfortem były pola mgieł nad Cyną oraz niespodziewany remont drogi z Kornic do Makowa. Remont przyniósł korzyści, które płyną z przeciwnych okoliczności, czyli zapoznał mnie z malowniczą drogą na Tłustomosty (3,5% głosów za Polską) o częściowo gruntowej nawierzchni. Dzięki uegzotycznieniu trasy mój cel z pewnością nie ucierpiał. Chciałem dotrzeć do jak największej liczby miejscowości w których jeszcze nie byłem i przejechać drogami, którymi jeszcze nie jechałem. Musiałem jednak uczcić antypolski Baborów, gdzie za Polską głosowało zaledwie 0,9% mieszkańców! (rekord na mojej trasie)

Z racji dnia powszedniego ruch na drogach krajowych był znaczny. Przejazd fragmentem wąskiej drogi nr 38 był bardzo mało przyjemny, pomimo znakomitej nawierzchni. W okolicach Głogówka dawała o sobie znać śląska gospodarność i totalitaryzm pracy. Każda piędź ziemi zagospodarowana, zadbane gospodarstwa i mnóstwo maszyn rolniczych na polach i drogach. W zasadzie od tego miejsca aż po Kopice nieustannie ścigałem się z traktorami. W takim Gościęcinie za Polską głosowało 2% mieszkańców, o połowę mniej niż w arcyniemieckim Kreuzburgu/Kluczborku! Na tym tle Głogówek ze swoim odsetkiem głosów za Polską jest lokalnym centrum polskiego nacjonalizmu (4% głosów). Najbardziej propolską wsią przez jaką przejeżdżałem na odcinku Racibórz-Głogówek był 100 lat temu Gross Nimsdorf (27%), za karę zwany dziś Naczęsławicami.

Widoczne i słyszalne były ptaki: potrzeszcze, szpaki, rudziki. Widziałem też pierwszego bociana, pokląskwę i kilka kląskawek. Wciąż mnie to zadziwia, kiedyś zaobserwowanie kląskawki to było wydarzenie, dziś, szczególnie na Śląsku Opolskim to pestka.

Ja ścigałem się z kolejnymi traktorami i podziwiałem rozpoczynające kwitnienie forsycję, narcyzy po ogródkach i kępy ziarnopłonów na poboczu. Przed Białą dotarłem do granicy obszaru plebiscytowego. W niepozornej wsi Solec/Altzülz zachował się oryginalny kamień plebiscytowy, za polską głosowało tu 13% mieszkańców, czyli więcej niż w podgłogóweckim Głogowcu, rodzinnej wsi mojego pradziadka. Miasto Biała/Zülz nie znalazło się już na obszarze plebiscytowym, choć znajdowało się przecież na Górnym Śląsku. Za Białą musiałem po raz wtóry zmodyfikować misternie zaplanowaną trasę: droga wyglądająca na asfalt (Śmicz-Pleśnica) okazała się gruntopiachem na który nie miałem ochoty. Po raz drugi w życiu dotarłem więc do Ścinawy Małej. Złym pomysłem było zahaczenie o Przydroże Małe; pałac okazał się bowiem całkowicie niedostępny. Najwięcej pozytywnych przeżyć dostarczyła mi zabudowa Jasienicy Dolnej. Dotarłem tu po raz pierwszy i nie potrafię wyjść z podziwu. Nie potrafię sobie wyobrazić jakie wrażenie musiała robić ta wieś na sowieckich sołdatach... Niestety potem musiałem kawałek przejechać krajówką nr 46, to był horror... 

Zwrot akcji nastąpił w Kopicach. Nieprzespana noc dała o sobie znać w pełni gdy rozłożyłem się u stóp stawu w Kopicach. Niewyspanie, ciepło (26 stopni w słońcu) i uparta jazda na największym blacie (za duże tempo) - wszystko to razem sprawiło, że ogarnęła mnie silna senność. Zamiast jechać więc na Grodków i Brzeg postanowiłem zakończyć w Opolu. Trasa zyskała na zbliżeniu do przebiegu plebiscytu, Brzeg nie wchodził przecież w skład G. Śląska. Nie opuściłem więc ani chwilę granic rejencji opolskiej, nie wykroczyłem poza mityczny Oberschlesien. Ponownie w obszar plebiscytowy wjechałem zaś we wsi Żelazna. Droga nr 359 biegnąca przez Narok okazała się zaskakująco spokojna. Kolejna wieś - Sławice - o mało nie zniszczyła myśli przewodniej mojej trasy. Padły w niej zaledwie 2 głosy więcej na Niemcy/Deutschland niż na Polskę. Na zachód od stolicy Górnego Śląska - Oppeln! Skandal! Minimalnie, ale jednak wygrały tu Niemcy, dzięki czemu na trasie o długości 200 km nie znalazła się ani jedna miejscowość, która chciałaby być 100 lat temu w Polsce. Mój rajd antypolski mogę więc uznać za spójny historycznie. W przeciwieństwie do Korfantego niczego moją linią nie wyznaczałem, oprócz przygody rzecz jasna.  

Najbardziej polską miejscowością na mojej trasie - oprócz Sławic - był 100 lat temu Mionów/Polnisch Müllmen (między Głogówkiem a Białą), gdzie lokalsi wzięli sobie do serca pierwszy człon nazwy i aż 45% z nich głosowało za Polską. Pierwotnie wieś nazywała się Miłowaniem, nie zdołałem zapytać lokalsów czy dalej Polskę miłują, ale obecna była podwójna nazwa miejscowości z Polnisch Müllmen - więc chyba nie... 

Z Pietrowic Wielkich na Tłustomosty

Kamień plebiscytowy w Solcu pod Białą

Śmicz - lista poległych w Wielkiej Wojnie. Pokaźna jak listy we francuskich wioskach...
Chróścik w Chróścinie - tak niewiele trzeba by nadać tożsamość skrzyżowaniu

II wojna też zostawiła ślady po sobie... Jeszcze boleśniejsze na miejscowych cmentarzach (daty śmierci styczeń-luty 1945).

Galeria rajdu

Trasa:
Do trasy trzeba doliczyć dojazd na dworzec w Kato i powrót rowerem z Gliwic. 

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa oucza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]