Dystans227.08 km Czas10:29 Vśrednia21.66 km/h Podjazdy1895 m
Jesienna, południowa Jura, pośród intensywnych rozmyślań
Kategoria >200 km

 To była ostatnia mikro-wyprawa A.D. 2020, odbyta już w trybie "blisko domu" i - jak się okazało - przed potężnym załamaniem pogody. Moja trasa wiodła z Chorzowa przez Zarzecze i opłotki Lędzin nad Wisłę i dalej na Garb Tenczyński i Wyżynę Olkuską. Miała być Fajna Ryba i ostatni w roku cyklotrek. Chciałem uzupełnić zestawienie rowerowo-pieszych zdobyczy z Gór Świętokrzyskich (zimowa  i wiosenna Góra Chełmo, letnia Perzowa, wiosenna Miedzianka, prosiło się o jesienną Bukową Górę i Fajną Rybę). Do jazdy po oklepanych terenach zmusił mnie jednak silny południowo-wschodni wiatr. Miałem zresztą o czym myśleć (praca!) i co jakiś czas wpadałem w takie zamyślenie, że jechałem "na pamięć" i musiałem zawracać. Po raz pierwszy "pogubiłem się" przed Tenczynem, po raz drugi przed Jerzmanowicami, po raz trzeci w rejonie Kolbarku. Cały czas jechałem myśląc o sprawach niezwiązanych z trasą, a nie mam podzielnej uwagi... 

 Rano było całkiem ciepło i przyjemnie - to ciepło skłoniło mnie do wyruszenia o 5:30. To zapewne ostatni taki start w tym roku. Niesympatycznie zrobiło się dopiero na wałach nad Wisłą. Musiałem jechać pod silny, zimny wiatr. Od zamku Tenczyn zniknąłem w lasach, gdzie z kolei spotykałem tłumy spacerowiczów, rowerzystów i grzybiarzy. Było też wilgotno i chłodnawo. Komfort osiągnąłem dopiero w Jerzmanowicach. Gdy zahaczałem więc o Pieskową Skałę szybko przemknąłem przez stada turystów i z radością podjeżdżałem na Wielmożę. Odetchnąłem dopiero w Trzyciążu. Zrobiłem zakupy w "Lewku" i rozsiadłem się wygodnie u źródeł Dłubni. 10-latki ujeżdżały mini-hulajnogami skate park i zrobiło się naprawdę ciepło. Skorzystałem więc z nowego asfaltu na Gołaczewy i pomknąłem w krótkich spodenkach na Kolbark. Nadrobiłem nawet drogi, by "doglądnąć" resztek wieży szlacheckiej w Kwaśniowie oraz poszukać grzybów przed Ryczowem... 

 Jechało mi się przyjemnie z 2 powodów: ciepła oraz korzystnego wiatru (od Jerzmanowic). Gdy dotarłem pod Ogrodzieniec, zastanawiałem się nawet czy nie zdążę (przed nadciągającym frontem deszczowym) dojechać do Żarek i wrócić do domu przez Koziegłowy. Prognoza była jednak nieubłagana, o 23 miało zacząć się deszczobicie. Uciekłem zatem przez Łazy i Pogorie do domu. Co ciekawe od Ogrodzieńca potrafiłem się już  w pełni skupić na drodze. Akurat jadąc przez tereny które znam na pamięć i gdzie nie miało mi co "umknąć"... 

 W trasie nie miałem żadnych przygód poza owym regularnym gubieniem wątku (drogi). 
Jeden dziwny dialog sobie jednak przypominam, gdy piesi tarasowali całą szerokość leśnej asfaltówki (gdzie nie ma szlaku pieszego, a jest rowerowy) i potrafili pouczyć o dzwonku. Odparowałem, że sygnałów dźwiękowych w lesie się nie używa /:) 

Zamek Tenczyn i pierwszy punkt widokowo-rekreacyjny na trasie

Oko opatrzności...

Na granicy Szląska i Małej Polski

Wały nad Wisłą

Wygiełzów

W drodze do Płazy

Nie dość, że zniszczona przez barbarzyńskich Niemców, to jeszcze takich pisanych przez małą literę. Podwójnie niepoprawna kapliczka!

Tenczyn

Pisary

Drobna pomyłka, przez kolejne zamyślenie na trasie

W dolinie Szklarki

Maczuga Herkulesa

Pieskowa Skała

Trzyciąż - drugi i ostatni punkt rekreacyjny na trasie

Z Zarzecza na Kolbark

Przyziemie z XVI w. wieży w Kwaśniowie

Tysiące "psiaków" w Ruskich Górach

Ruskie Góry z Ryczowa

"Na przełęczy", w drodze z Ryczowa na Ogrodzieniec

Pogoria już po zmierzchu

Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34334049

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa esukc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]