Dystans166.74 km Czas07:29 Vśrednia22.28 km/h VMAX55.70 km/h Podjazdy940 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Serce Moraw, czyli z wizytą w Ołomuńcu i Kromieryżu
Ostatni zew wolności, nim polska policja zacznie znów bohatersko wyłapywać rowerzystów bez maseczek. Wypad z kosem do Czech. Trasa miała mieć kształt trójkąta, ale wyszło serce. Serce Moraw! Zaskoczyło mnie przewyższenie - przez całą trasę jedynie dwukrotnie próbowało wstać z kolan - przed Ołomuńcem i na odcinku od Goleszowa (Holešov) do Granic (Hranice). Nie projektowałem trasy pod kątem niskiego przewyższenia, o tej porze roku żadne podjazdy nie robią na mnie wrażenia, najmniejszego... Po prostu tak wyszło.
Czeskie kartofliska, zaorane pola i łąki nie pulsowały feerią barw. Jesieni jak na lekarstwo, a przecież za tydzień będzie jej szczyt! Zapowiada się mało kolorowa "złota jesień". W gratisie dostaniemy kolejne ograniczenia i obostrzenia. Czas kończyć "posezon" (sezon skończył się dla mnie pod koniec sierpnia) i przechodzić w sen zimowy... Takie to już są lata przestępne - przedsezon zniszczony przez polską policję, posezon jednakowoż.
Jak wrażenia z jazdy? Rano wilgotno i chłodno, tak że rozgrzałem się dopiero przed Ołomuńcem. W Ołomuńcu trochę sobie pomeandrowałem po brukach, potraciłem czasu gubiąc się po przedmieściach (kilka niedomówień na znakach rowerowych i "puste strzałki" widoczne dopiero z bardzo bliska...) ale na starówce pustawo i spokojnie. Co innego na przedmieściach - sznury aut i korki...
Przejazd trasą rowerową nr 4 (47) na Kromieryż specyficzny. Raz wspaniale, innym razem szutry, błota, płyty. W Kromieryżu wygrzałem się na słońcu i pojechałem do Hranic. Czasu na wjazd na Hostyń zwyczajnie zabrakło, ale górka brzydkawa i upstrzona "atrakcjami", więc nie żałuję. Na drodze do Hranic w jednym miejscu całkiem zdarty asfalt - więc musiałem omijać i straciłem trochę czasu, ale na mecie zameldowałem się równo o 18:00. Chmury "idące" od pleców wydawały się wtedy niezbyt groźne, ale po niecałej godzinie rozpętało się piekło, które tak ciekawie wygląda zza szyby i tak nieciekawie z roweru...
Ołomuniec - Dolny Rynek
Hranice - początek trasy
W drodze do dawnej stolicy Moraw
Te XIX-wieczne przedmieścia godne stolicy...
Pejzaż kulturowy... :)
Ołomuniec - Górny Rynek
Stawy Towaczowskie - ostatni fragment najgorszego (nawierzchniowo) odcinka na trasie.
Kromieryż
Holeszów - pałac
Hostyń widoczny z trasy rowerowej
Mały, biedny jeżyk miał gigantyczne kleszcze "za uchem".
Waga roweru: 26,3 kg (przednia torba + duża sakwa)
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34376256
Ostatni zew wolności, nim polska policja zacznie znów bohatersko wyłapywać rowerzystów bez maseczek. Wypad z kosem do Czech. Trasa miała mieć kształt trójkąta, ale wyszło serce. Serce Moraw! Zaskoczyło mnie przewyższenie - przez całą trasę jedynie dwukrotnie próbowało wstać z kolan - przed Ołomuńcem i na odcinku od Goleszowa (Holešov) do Granic (Hranice). Nie projektowałem trasy pod kątem niskiego przewyższenia, o tej porze roku żadne podjazdy nie robią na mnie wrażenia, najmniejszego... Po prostu tak wyszło.
Czeskie kartofliska, zaorane pola i łąki nie pulsowały feerią barw. Jesieni jak na lekarstwo, a przecież za tydzień będzie jej szczyt! Zapowiada się mało kolorowa "złota jesień". W gratisie dostaniemy kolejne ograniczenia i obostrzenia. Czas kończyć "posezon" (sezon skończył się dla mnie pod koniec sierpnia) i przechodzić w sen zimowy... Takie to już są lata przestępne - przedsezon zniszczony przez polską policję, posezon jednakowoż.
Jak wrażenia z jazdy? Rano wilgotno i chłodno, tak że rozgrzałem się dopiero przed Ołomuńcem. W Ołomuńcu trochę sobie pomeandrowałem po brukach, potraciłem czasu gubiąc się po przedmieściach (kilka niedomówień na znakach rowerowych i "puste strzałki" widoczne dopiero z bardzo bliska...) ale na starówce pustawo i spokojnie. Co innego na przedmieściach - sznury aut i korki...
Przejazd trasą rowerową nr 4 (47) na Kromieryż specyficzny. Raz wspaniale, innym razem szutry, błota, płyty. W Kromieryżu wygrzałem się na słońcu i pojechałem do Hranic. Czasu na wjazd na Hostyń zwyczajnie zabrakło, ale górka brzydkawa i upstrzona "atrakcjami", więc nie żałuję. Na drodze do Hranic w jednym miejscu całkiem zdarty asfalt - więc musiałem omijać i straciłem trochę czasu, ale na mecie zameldowałem się równo o 18:00. Chmury "idące" od pleców wydawały się wtedy niezbyt groźne, ale po niecałej godzinie rozpętało się piekło, które tak ciekawie wygląda zza szyby i tak nieciekawie z roweru...
Ołomuniec - Dolny Rynek
Hranice - początek trasy
W drodze do dawnej stolicy Moraw
Te XIX-wieczne przedmieścia godne stolicy...
Pejzaż kulturowy... :)
Ołomuniec - Górny Rynek
Stawy Towaczowskie - ostatni fragment najgorszego (nawierzchniowo) odcinka na trasie.
Kromieryż
Holeszów - pałac
Hostyń widoczny z trasy rowerowej
Mały, biedny jeżyk miał gigantyczne kleszcze "za uchem".
Waga roweru: 26,3 kg (przednia torba + duża sakwa)
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34376256
Komentarze
Faktycznie, są chwile, że myślę, że mógłbym jeździć non stop :) Ale potem przychodzi zmęczenie albo kończą się bigi w okolicy i bardzo miło jest wrócić do domu :)
A tu fajna wycieczka Ci wyszła i z przyjemnością przeczytałem. Jedno tylko "ale"... trasa na RWGPS nie jest publiczna i nie widać serca :( Nie wiem, czy taki był zamysł, ale skoro tu podlinkowałeś, to pewnie nie ;)