Dystans331.34 km Czas15:33 Vśrednia21.31 km/h VMAX45.13 km/h Podjazdy1025 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dookoła Kalisza, czyli brakujące ogniwa
Kolejna z tras zastępczych czy tam kolejny magellańskich rajdów kowidowych. Musiałem trochę na bieżąco modyfikować trasę, bo ścigały mnie chmury burzowe. Utworzył się prawdziwy burzowy pas opadowy od Krotoszyna po Złoczew. Ruszałem spod Bąkowa i musiałem na dzień dobry użerać się z płytami i kiepskimi nawierzchniami aż do Byczyny.Szczególnie nieprzyjemny był jednak przejazd przez Wieruszów, wybitnie antyrowerowy i ogólnie nieciekawy.
Dopiero za Wieruszowem poczułem wiosnę: rozjechany ptaszęta i wiewiórki (!), zapach jaśminu oraz świeżo pogłębione rowy melioracyjne o głębokości rowów przeciwczołgowych a wszystko zapewne w ramach walki z suszą. Zachwycały od Bukownicy ceglane domy w tej popruskiej Wielkopolsce, bo Wieruszów ma przecież pochodzenie z zaboru rosyjskiego i to widać w zabudowie. W Ołoboku odbiłem na zachód, na Rososzycę i Biskupice Ołoboczne. W tej pierwszej zobaczyłem głównie zaniedbany pałac i lokalną patolę, w tych drugich ładny drewniany kościół sporych rozmiarów. Potem - przez Gałązki Wielkie - jechałem sobie do Kościelnej Wsi, bo nigdy nie byłem przy tutejszym cennym kościele. Pogoda się ustabilizowała i przestała zagrażać mi nagła kąpiel. Piękne chwile przeżywałem więc w Gołuchowie i Pleszewie, gdzie zachwycałem się oryginalną zabudową.
Z dwurynkowego Pleszewa skierowałem się po raz pierwszy na wschód i wylądowałem na dwóch rynkach Chocza. Zanim dojechałem do Złotników Wielkich dopadł mnie zmierzch. Jeszcze wcześniej, w Piątku Wielkim, spotkałem Jaśnie Buraka, pana dworu w tejże wsi. Jaśnie Burak miał mi za złe, że stanąłem na chodniku, przy bramie do jego posiadłości. Pyrus z centusiowym nalotem. Następne emocje czekały mnie dopiero za Błaszkami, gdzie od Jasionny po Złoczew na drodze nie minął mnie ani jeden samochód i nie widziałem ani jednego światła. Za Złoczewem zaczęły się natomiast pojawiać tiry na drodze nr 45. Dotychczas kojarzyła mi się z pełną pustką i dobrym asfaltem, czyli idealnym zestawem na noc. Bardzo się jednak zdziwiłem. Tak bardzo, że we wsi Wydrzyn musiałem zrobić przerwę na przystanku, bo zwyczajnie bałem się o życie i chciałem trochę odsapnąć dla poprawienia koncentracji u progu przedświtu. Gdy rundkowałem po opustoszałym Wieluniu rozwidniło się całkiem, ale miałem jeszcze sporo czasu do pierwszego pociągu o 4. Postanowiłem złapać więc pierwsze promienie słońca w Rudzie i zakończyć rajd na przystanku kolejowym w Dzietrznikach.
W samym pociągu dowiedziałem się o nowej funkcjonalności, tj. możliwości płacenia kartą w pociągach Regio.
https://ridewithgps.com/routes/33033794
Kolejna z tras zastępczych czy tam kolejny magellańskich rajdów kowidowych. Musiałem trochę na bieżąco modyfikować trasę, bo ścigały mnie chmury burzowe. Utworzył się prawdziwy burzowy pas opadowy od Krotoszyna po Złoczew. Ruszałem spod Bąkowa i musiałem na dzień dobry użerać się z płytami i kiepskimi nawierzchniami aż do Byczyny.Szczególnie nieprzyjemny był jednak przejazd przez Wieruszów, wybitnie antyrowerowy i ogólnie nieciekawy.
Dopiero za Wieruszowem poczułem wiosnę: rozjechany ptaszęta i wiewiórki (!), zapach jaśminu oraz świeżo pogłębione rowy melioracyjne o głębokości rowów przeciwczołgowych a wszystko zapewne w ramach walki z suszą. Zachwycały od Bukownicy ceglane domy w tej popruskiej Wielkopolsce, bo Wieruszów ma przecież pochodzenie z zaboru rosyjskiego i to widać w zabudowie. W Ołoboku odbiłem na zachód, na Rososzycę i Biskupice Ołoboczne. W tej pierwszej zobaczyłem głównie zaniedbany pałac i lokalną patolę, w tych drugich ładny drewniany kościół sporych rozmiarów. Potem - przez Gałązki Wielkie - jechałem sobie do Kościelnej Wsi, bo nigdy nie byłem przy tutejszym cennym kościele. Pogoda się ustabilizowała i przestała zagrażać mi nagła kąpiel. Piękne chwile przeżywałem więc w Gołuchowie i Pleszewie, gdzie zachwycałem się oryginalną zabudową.
Z dwurynkowego Pleszewa skierowałem się po raz pierwszy na wschód i wylądowałem na dwóch rynkach Chocza. Zanim dojechałem do Złotników Wielkich dopadł mnie zmierzch. Jeszcze wcześniej, w Piątku Wielkim, spotkałem Jaśnie Buraka, pana dworu w tejże wsi. Jaśnie Burak miał mi za złe, że stanąłem na chodniku, przy bramie do jego posiadłości. Pyrus z centusiowym nalotem. Następne emocje czekały mnie dopiero za Błaszkami, gdzie od Jasionny po Złoczew na drodze nie minął mnie ani jeden samochód i nie widziałem ani jednego światła. Za Złoczewem zaczęły się natomiast pojawiać tiry na drodze nr 45. Dotychczas kojarzyła mi się z pełną pustką i dobrym asfaltem, czyli idealnym zestawem na noc. Bardzo się jednak zdziwiłem. Tak bardzo, że we wsi Wydrzyn musiałem zrobić przerwę na przystanku, bo zwyczajnie bałem się o życie i chciałem trochę odsapnąć dla poprawienia koncentracji u progu przedświtu. Gdy rundkowałem po opustoszałym Wieluniu rozwidniło się całkiem, ale miałem jeszcze sporo czasu do pierwszego pociągu o 4. Postanowiłem złapać więc pierwsze promienie słońca w Rudzie i zakończyć rajd na przystanku kolejowym w Dzietrznikach.
W samym pociągu dowiedziałem się o nowej funkcjonalności, tj. możliwości płacenia kartą w pociągach Regio.
https://ridewithgps.com/routes/33033794
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.