Dystans412.24 km Czas18:51 Vśrednia21.87 km/h Podjazdy2463 m
Dookoła Kielc, czyli Miedzianka, Bartek i inne atrakcje
Kategoria >400 km

 Ten rok przełomów i przeciwności sprawił, że z pewnością nie należy go traktować wyprawowo. Skoro zaś nie trzeba szlifować formy w górach, to można… pojechać w Góry Świętokrzyskie, które górami są tylko z nazwy. Prawdziwym celem trasy było zdobycie Miedzianki. Mount Miedzianka była w moich planach od dawna i od zawsze była nie po drodze. Dwakroć przejeżdżałem tuż obok, ale zawsze w biegu. Kiedy jednak nadrobić zaległości, jak nie w czerwcu?

Tym razem – o dziwo! – rano było dość ciepło i – rzecz jasna, poza Błędowem – bezmgielnie. Brakowało mi więc trochę tego poczucia dyskomfortu, ziębnięcia, braku widoczności. Czułem się nieswojo – niczym ta śmiertelnie potrącona puchata kuna domowa w Chechle. W Złożeńcu na siedzibie OSP uwijały się przy gniazdach jaskółki oknówki. Z kolei w Sławniowie za Pilicą labrador przeciągał przez drogę idealnie zachowany i okryty sierścią szkielet sarny… Widok dość zapadający w pamięć!

Wśród zielonych pól zwracały na siebie uwagę mocno już wyrośnięte zboża. Na asfalcie zaczęły dominować truchła żab i ropuch – najlepszy dowód na to że sezon lęgowy ptaków dobiega końca. W Nagłowicach poroszenie – kiełbaski, muzyka, flagi – jakieś święto Groszka. Tego Groszka – sieci sklepów w typie żabkoida… W lasach nagłowickich truchła rozprasowanych żab, ale też pierwsze w tym roku poziomki. Odkrywam też że mam rozładowaną komórkę i zapomniałem ją naładować dzień wcześniej. Przyroda próbuje mi to chyba wynagrodzić, bo słyszę kilka razy przepiórki i kilka razy o mało nie zaliczam kolizji z ptakami, które kończą sezon lęgowy i uwijają się jak w ukropie. 

Prawdziwą bujną zieleń miałem okazję podziwiać z Miedzianki, i na Miedziance, i pod Miedzianką, i na miedzach. Czerwcowa rozkosz! Na odcinku od Bocheńca do Korzeńca zadziwiła mnie znakomita droga rowerowa poprowadzona wzdłuż trasy 762. Po cyklotreku na Miedziance (łatwo tu wjechać góralem na sam wierzchołek) ruszyłem na północ – do Zagnańska i Bartka. Pod Bartkiem było sporo ludzi, ale na parkingu ani jednego autobusu. Dotarłem tu po raz trzeci (po raz drugi na rowerze). Czas był zgodny z „harmonogramem”, postanowiłem więc przebić się przez Pasmo Masłowskie dookoła Kielc. Przez Kajetanów do Masłowa. Okazało się to niewykonalne. Musiałem wycofać się "na drugi krąg", w rejon Występy i Klonowa i dopiero stamtąd dotarłem pod Masłów. Straciłem na tym nakładaniu drogi mnóstwo czasu i pomimo dobrego tempa przez Daleszyce i Pierzchnicę, już w Chmielniku wiedziałem, że nie zdążę na wymarzony zachód słońca spod kaplicy św. Anny w Pińczowie. Brakło mi w sumie niewiele, jakieś 20 minut. Odbiłem to sobie dłuższą nasiadówą z widokiem na Pińczów... 

Ostatni etap - nocny - odbywał się już bez przygód, w typowej dla Międzymierzawia kompletnej ciszy i pustce, bez towarzystwa samochodów. Ostatnie blachosmrody mijały mnie gdzieś pod Wrocieryżem. Tradycyjnie w Niegosławicach nad Mierzawą atakował mnie ten sam co zawsze kundel a właściciel zdaje się wciąż na wolności... W Polsce szczucie jest sportem narodowym. Już w Wodzisławiu panował bezruch i trwał aż do Żarnowca. Dopiero droga Żarnowiec - Pilica przywróciła mnie do życia, tym bardziej że zaczęło się robić zimno. Nudziłem się też przednio i pierwsze starcie z poranna mgiełką w Rokitnie Szlacheckim zniechęciło mnie do dalszej jazdy. Nie dociągnąłem nawet do Wiesiółki, tylko użerałem się ze schodami na wczesnoporannym dworcu w Łazach. 

Wszystko co najpiękniejsze na tej rasie spotkało mnie w okolicach Miedzianki, trzeba było zabrać namiot i miedziankować o wschodzie słońca. Kiedyś tak zrobię! Najważniejsze, że mój pierwszy raz na Miedziance był w dobrym stylu. Świętokrzyskie wiosną to jest właśnie to, co tygryski lubią najbardziej. Radość z zerwania się z uwięzi kowidowej przyczyniła się do pierwszej trasy powyżej 400 km od 4 lat. Tak bardzo byłem zdesperowany, choć długich dystansów nie lubię i nie cenię oraz traktuję od zawsze jako namiastkę prawdziwej rowerowej przygody. 


Miedzianka

Odbicia wschodu w Ząbkowicach

Złożeniec i idealny nowy asfalcik

Sędziszów

Dwór w Pawłowicach (pod Sędziszowem)

Drewniak w Trzcińcu

Oksa

W drodze na Węgleszyn

Nieudany przejazd w Karsznicach. Nawierzchnia wywołała odwrót. 

Miedzianka od strony ataku (diretissima)

Na samiuśkim szczycie Miedzianki

Bartek po raz drugi na rowerze

Otoczenie sporo się zmieniło, ale Bartek ani trochę

Kielce - miasto wśród gór... widok z Masłowa

Daleszyce

Rynek w Chmielniku

Pińczów już w ciemności

Lumix słabo sobie radził

Ślimak wodzisławski

Łany Średnie - Podlas: nawet psów tu mało, może bały się pełni?

Pełnia w Żarnowcu

Łazy o poranku, czyli koniec rajdu.

Trasa:

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa jezda
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]