Dystans127.50 km Czas07:23 Vśrednia17.27 km/h Podjazdy2082 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 25: Prowansalskie klimaty
Nad ranem, po raz drugi w życiu docieram do Mazan. Nie żeby ciągnęła mnie tu uroda miejscowości, nic z tych rzeczy. Miasteczko leży po prostu na drodze do kanionu rzeki Nesque. Nawet nad ranem nie mogę liczyć na orzeźwiający chłodek. Gdy – po kanionowej wspinaczce – docieram wreszcie do Sault, robię sobie długą pauzę na ławce. Ławka, w cieniu, wolna ławka – mam furę szczęścia.
Były nawet dwie ławki wolne, druga w półcieniu, z pozostawionym przez poprzedniego bywalca ajfonem. Obserwuję z dużym zaciekawieniem jak potoczą się losy opuszczonego ajfona. Ławkę zajmuję niemiecka rodzinka, głowa rodziny zaczyna procedurę zasiedlenia ławeczki od wypytywania wszystkich, czy to nie ich telefon. Poddaje się i zostawia go na ławce, rodzinka przystępuje do konsumpcji lodów. Wtedy tez objawia się właściciel zguby, przybywa oczywiście z lodem w ręce. Zguba leży nietknięta na ławce. Kolejny przyczynek do tezy, że z Europą nie jest wcale najgorzej.
Jest zdecydowanie za późno, by atakować Mont Ventoux. Jadę więc drogą nr 542 na Montrun-les-Bains. Miasteczko to kolejna cudnie położona skalna twierdza, po drodze mijam też liczne pola lawendy. Kwitnącej lawendy! Ziołowy zapach unosi się w całej dolinie, zapach palonej na słońcu lawendy. Pejzaż jest tu typowo prowansalski. Mnóstwo tu także lokalnych przełęczy i ciekawych grzbietów, bezlitosne słońce stępia jednak moją ciekawość. Koncentruje się na tym, by nie nabawić się udaru cieplnego i raz na jakiś czas odparować w cieniu.
Przejazd przez Gorges de la Méouge jest ciekawy jedynie na odcinku 4-5 km, w miejscu gdzie ściany kanionu sięgają te 200-300 metrów wyżej, a droga została przekuta przez skały. Ja zgodnie z planem jadę w kierunku przeł. Faye i rozbijam się na leśnej polance. Moja mapa pokazuje, że przełęcz ma tylko 834 m n.p.m., ale empirycznie odkrywam błąd: jest sto metrów wyżej. Plus jest taki, że znajduję dobre miejsce noclegowe na polance.
Aurel - jakże tu stereotypowo
Dziś Delfinat, niegdyś Prowansja
Nad ranem, po raz drugi w życiu docieram do Mazan. Nie żeby ciągnęła mnie tu uroda miejscowości, nic z tych rzeczy. Miasteczko leży po prostu na drodze do kanionu rzeki Nesque. Nawet nad ranem nie mogę liczyć na orzeźwiający chłodek. Gdy – po kanionowej wspinaczce – docieram wreszcie do Sault, robię sobie długą pauzę na ławce. Ławka, w cieniu, wolna ławka – mam furę szczęścia.
Były nawet dwie ławki wolne, druga w półcieniu, z pozostawionym przez poprzedniego bywalca ajfonem. Obserwuję z dużym zaciekawieniem jak potoczą się losy opuszczonego ajfona. Ławkę zajmuję niemiecka rodzinka, głowa rodziny zaczyna procedurę zasiedlenia ławeczki od wypytywania wszystkich, czy to nie ich telefon. Poddaje się i zostawia go na ławce, rodzinka przystępuje do konsumpcji lodów. Wtedy tez objawia się właściciel zguby, przybywa oczywiście z lodem w ręce. Zguba leży nietknięta na ławce. Kolejny przyczynek do tezy, że z Europą nie jest wcale najgorzej.
Jest zdecydowanie za późno, by atakować Mont Ventoux. Jadę więc drogą nr 542 na Montrun-les-Bains. Miasteczko to kolejna cudnie położona skalna twierdza, po drodze mijam też liczne pola lawendy. Kwitnącej lawendy! Ziołowy zapach unosi się w całej dolinie, zapach palonej na słońcu lawendy. Pejzaż jest tu typowo prowansalski. Mnóstwo tu także lokalnych przełęczy i ciekawych grzbietów, bezlitosne słońce stępia jednak moją ciekawość. Koncentruje się na tym, by nie nabawić się udaru cieplnego i raz na jakiś czas odparować w cieniu.
Przejazd przez Gorges de la Méouge jest ciekawy jedynie na odcinku 4-5 km, w miejscu gdzie ściany kanionu sięgają te 200-300 metrów wyżej, a droga została przekuta przez skały. Ja zgodnie z planem jadę w kierunku przeł. Faye i rozbijam się na leśnej polance. Moja mapa pokazuje, że przełęcz ma tylko 834 m n.p.m., ale empirycznie odkrywam błąd: jest sto metrów wyżej. Plus jest taki, że znajduję dobre miejsce noclegowe na polance.
Aurel - jakże tu stereotypowo
Dziś Delfinat, niegdyś Prowansja
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.