Dystans329.30 km Czas15:48 Vśrednia20.84 km/h VMAX58.76 km/h Podjazdy2989 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Pradziad
Ulica Darwina w Paniowach
Horror mgielny przed Gierałtowicami
Dawny Szpital Rogera, Rudy
Na rynku w Ratibor
Opawa - nikłe pozostałości dawnej świetności
Ul. Ołomuniecka - jedyna w pełni zachowana
W drodze na Bruntal
Podjazd na Leskowiec nad Morawicą
Hruby Jesenik z drogi 452 na Bruntal
Bruntalski rynek
Mała Morawka
Pozostałości zimy na Pradziadzie
Pradziad
Widok na podjazd spod wieży
Na samiuśkim szczycie
Góry Opawskie
Hermanowice w Górach Opawskich
Zlate Hory - zapadał zmierzch
Rynek w Głuchołazach
Głogówek
Kędzierzyn, nie Koźle. Byłem tu o 3:11 i stwierdziłem, że nie czekam na pociąg. Nie sądziłem, że po zaledwie 18 km tenże pociąg wyrwie mnie z uścisku mgieł...
Trasa:
Rajd na najwyższy punkt Górnego Śląska. Profil podjazdów świetnie pokazuje charakter trasy, zdominowanej przez wybitność topograficzną Pradziada. To był mój trzeci raz rowerem na Pradziadzie, ale pierwsza trasa tego typu (bez dużego bagażu, trasa-pętla; do tej pory Pradziad zawsze był "na trasie", tym razem był głównym celem rajdu) z górnośląską Czomolungmą w roli głównej. Różnica poziomów jest ciekawa: od 167 m n.p.m do 1491 m n.p.m. Normalnie podjechałbym pociagiem do Raciborza, ale Rybnik jest kolejowo wyeliminowany (remont), co wymusiło trasę długodystansową. Rajd miał kilka etapów, odróżniających się charakterystyką: nizinny odcinek do Raciborza (dobre tempo), typowo wyżynny etap do Bruntala (pod wiatr), górska wspinaczka na Pradziad i przejazd przez Góry Opawskie (słońce spaliło mi lewą łydkę), no i na koniec ponownie etap nizinny, aż po Rudziniec. Zamknięcie pętli uniemożliwy potężne mgły nad Kanałem Gliwickim, które wgoniły mnie o 4:25 rano do pociągu.
Wstałem późno, na trasę wyruszyłem dopiero o 5:55; obawiałem się mgieł. Rzeczone mgły i tak mnie dopadły pod Gierałtowicami, widoczność była krytyczna. Szybko osiagnąłem granicę z Czechami, ale przed Opawą musiałem zrobić kretyński łuk, bo trwał remont permanentny drogi nr 46. Za Opawą z kolei męczył mnie silny, przeciwny wiatr, bo obrałem wariant południowy, przez Mladecko i wzdłuż zbiornika Slezka Harta. Za Bruntalem z kolei pojechałem pomyłkowo na Małą Morawkę, zamiast jechać dalej drogą 450. Trzeci gambit zdażył się za Karlovą Studanką. W miejscowości Vidly uświadomiłem sobie, że nie zdążę na 20 do Jesenika i pocałuję klamkę marketów. Koniecznośc aprowizacji skierowała mnie więc na Vrbno i do marketu Penny. Z kolei kolejny remont w Hermanowicach wpłynął na przebieg mojej trasy do Złotych Gór.
W Głuchołazach długo zastanawiałem się co dalej, ostatecznie wybrałem drogę nr 40 do K-K, ale do Gliwic nie dojechałem o własnych siłach. Przed kolejnym poteżnym zamgleniem i widocznością 30 m uratował mnie pociąg i stacja PKP w Rudzińcu. Pociąg był zresztą gratis, bo kierownikowi nie działał automat :) W Gliwicach okazało się, że za kwardans mam pociąg - tym samym skorzystanie z kolei w Rudzińcu było już ostatnim, decydującym zwrotem na trasie. Nie żałuje, bo przed ok. 5:40 smacznie spałem we własnym łóżku...
Pomimo kilku zmian trasy, rajd bardzo udany. Pod koniec nie czułem zmęczenia, ani co równie ważne: senności. Nie dopisała jedynie mgła, która pojawiła się od przejazdu przez Odrę w K-K (choć w samym Kędzierzynie było ok). Za pociąg zabuliłem łącznie 4 zł (wydębiłem bezpłatny rower, skład był niemal całkiem pusty)...
Wstałem późno, na trasę wyruszyłem dopiero o 5:55; obawiałem się mgieł. Rzeczone mgły i tak mnie dopadły pod Gierałtowicami, widoczność była krytyczna. Szybko osiagnąłem granicę z Czechami, ale przed Opawą musiałem zrobić kretyński łuk, bo trwał remont permanentny drogi nr 46. Za Opawą z kolei męczył mnie silny, przeciwny wiatr, bo obrałem wariant południowy, przez Mladecko i wzdłuż zbiornika Slezka Harta. Za Bruntalem z kolei pojechałem pomyłkowo na Małą Morawkę, zamiast jechać dalej drogą 450. Trzeci gambit zdażył się za Karlovą Studanką. W miejscowości Vidly uświadomiłem sobie, że nie zdążę na 20 do Jesenika i pocałuję klamkę marketów. Koniecznośc aprowizacji skierowała mnie więc na Vrbno i do marketu Penny. Z kolei kolejny remont w Hermanowicach wpłynął na przebieg mojej trasy do Złotych Gór.
W Głuchołazach długo zastanawiałem się co dalej, ostatecznie wybrałem drogę nr 40 do K-K, ale do Gliwic nie dojechałem o własnych siłach. Przed kolejnym poteżnym zamgleniem i widocznością 30 m uratował mnie pociąg i stacja PKP w Rudzińcu. Pociąg był zresztą gratis, bo kierownikowi nie działał automat :) W Gliwicach okazało się, że za kwardans mam pociąg - tym samym skorzystanie z kolei w Rudzińcu było już ostatnim, decydującym zwrotem na trasie. Nie żałuje, bo przed ok. 5:40 smacznie spałem we własnym łóżku...
Pomimo kilku zmian trasy, rajd bardzo udany. Pod koniec nie czułem zmęczenia, ani co równie ważne: senności. Nie dopisała jedynie mgła, która pojawiła się od przejazdu przez Odrę w K-K (choć w samym Kędzierzynie było ok). Za pociąg zabuliłem łącznie 4 zł (wydębiłem bezpłatny rower, skład był niemal całkiem pusty)...
Ulica Darwina w Paniowach
Horror mgielny przed Gierałtowicami
Dawny Szpital Rogera, Rudy
Na rynku w Ratibor
Opawa - nikłe pozostałości dawnej świetności
Ul. Ołomuniecka - jedyna w pełni zachowana
W drodze na Bruntal
Podjazd na Leskowiec nad Morawicą
Hruby Jesenik z drogi 452 na Bruntal
Bruntalski rynek
Mała Morawka
Pozostałości zimy na Pradziadzie
Pradziad
Widok na podjazd spod wieży
Na samiuśkim szczycie
Góry Opawskie
Hermanowice w Górach Opawskich
Zlate Hory - zapadał zmierzch
Rynek w Głuchołazach
Głogówek
Kędzierzyn, nie Koźle. Byłem tu o 3:11 i stwierdziłem, że nie czekam na pociąg. Nie sądziłem, że po zaledwie 18 km tenże pociąg wyrwie mnie z uścisku mgieł...
Trasa:
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.