Dystans170.37 km Czas09:31 Vśrednia17.90 km/h VMAX46.67 km/h Podjazdy852 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Od Kaszub do Kaszub
Krajobraz i przyroda Wyżyny Vidzemes (Śródziemia) to taka dzika wersja Kaszub. Jest tu bardzo niewielkie zaludnienie, cały interior to wyłącznie drogi szutrowe. Drugi dzień rozpoznania prowadzony w łotewskich sklepach wykazał całkowity brak herbaty w butelkach (do których zdążyłem się przyzwyczaić, pomimo bolesnej kaucji 10 eurocentów za każdą). Brak też było sałatek, co raziło przy bardzo szerokim wyborze mięs, ryb i konserw. W trasie nuciłem sobie:
"Łotwa. Łotewskie drogi. Gdy je wspominam, bolą mnie nogi" (do melodii Kultu: "Polska").
Korzystając z niezłej pogody zrobiłem pranie i umyłem się. Niestety pod koniec dnia odkryłem, że torba MSX nie przetrzymała ekstremów dróg łotewskich: straciłem jedną z czterech śrub mocujących. A pomyśleć, że w Alpach obciążałem ją dwukrotnie bardziej i nic jej nie było.
Na dachu Łotwy - Gaiziņkalns. Na sam szczyt wjechałem rowerem (z całym bagażem). Z góry widok żywcem jak z Wieżycy, Szkoda, że wieżę widokową zdemontowali.
Mosznopodobny pałac w Cesvaine był akurat w rusztowaniach.
Stameriena to łotewskie eldorado: piękna cerkiew, piękny pałac, piękne krystaliczne jezioro.
Pod koniec dnia zaczęły się znowu podjazdy. Był to znak, że wkraczam na kolejną wyżynę, a Estonia jest tuż, tuż.
Krajobraz i przyroda Wyżyny Vidzemes (Śródziemia) to taka dzika wersja Kaszub. Jest tu bardzo niewielkie zaludnienie, cały interior to wyłącznie drogi szutrowe. Drugi dzień rozpoznania prowadzony w łotewskich sklepach wykazał całkowity brak herbaty w butelkach (do których zdążyłem się przyzwyczaić, pomimo bolesnej kaucji 10 eurocentów za każdą). Brak też było sałatek, co raziło przy bardzo szerokim wyborze mięs, ryb i konserw. W trasie nuciłem sobie:
"Łotwa. Łotewskie drogi. Gdy je wspominam, bolą mnie nogi" (do melodii Kultu: "Polska").
Korzystając z niezłej pogody zrobiłem pranie i umyłem się. Niestety pod koniec dnia odkryłem, że torba MSX nie przetrzymała ekstremów dróg łotewskich: straciłem jedną z czterech śrub mocujących. A pomyśleć, że w Alpach obciążałem ją dwukrotnie bardziej i nic jej nie było.
Na dachu Łotwy - Gaiziņkalns. Na sam szczyt wjechałem rowerem (z całym bagażem). Z góry widok żywcem jak z Wieżycy, Szkoda, że wieżę widokową zdemontowali.
Mosznopodobny pałac w Cesvaine był akurat w rusztowaniach.
Stameriena to łotewskie eldorado: piękna cerkiew, piękny pałac, piękne krystaliczne jezioro.
Pod koniec dnia zaczęły się znowu podjazdy. Był to znak, że wkraczam na kolejną wyżynę, a Estonia jest tuż, tuż.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.